by nie narazić na potrzebę konferowania wobec może jakich znajomych z osobistością licho odzianą, jak ja (chwilowo), ponieważ nie zrzuciłem jeszcze z siebie łachmanów handlarza jarzyn.
„Jeśli masz pan kwadransik czasu wolny... to proszę. Nie podniosę kotwicy, dopóki się pana nie doczekam...
„Przyjmij, wielce szanowny panie, zapewnienie szacunku i gotowości do usług od pokornego sługi
„P.S. Nie zapomnij pan, jeżeli łaska, przynieść z sobą umówionego honoraryum. Okrutnie mi potrzebne...
Podkreślił dopisek i zaadresował:
— Chłopcze — zawołał potem na posługacza — przytryń mi tu jakiego posłańca, ale natychmiast... Zarobi napiwek, godny lorda angielskiego...
— Dobrze, panie...
Żądany posłaniec nie dał na siebie czekać.
— Masz tu trzydzieści su, mój zuchu... rzekł doń Sta-Pi. Dyrdaj i oddaj ten list podług adresu... do rąk własnych... Niedaleko ztąd... ulica Św. Łazarza... kurs dziesięciominutowy...
— Czy będzie odpowiedź?