Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No215 p3 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Głupstwo!... Mówiłeś pan, panie Fumel, że miejscowość odludna?...
— Nie odludna, ale mało uczęszczana...
— Mógłbym sprawić sobie wózek zieleniarza wędrownego, i obwozić powiędłe jarzyny, którychby nikt nie kupował; aie na to potrzebaby mieć znaczek z prefektury i liberyę, bo inaczej pierwszy lepszy „salceson“ zapakuje mnie do ciupy...
— Jutro rano otrzymasz znaczek i liberyę, zajmę się tem zaraz dziś wieczorem.
— Prócz tego — ciągnął dalej Sta-Pi — będę potrzebował jakiejś zaliczki... Bardzo niewielkiej, cztery lub pięć sztuk po sto sous... tymczasem...
— A to na co?... — zagadnął Fumel.
— Ażeby w braku drobnych, nie znaleźć się w kłopocie!... — odparł „podręczny.“ — Może się zdarzyć potrzeba wzięcia dorożki, dla pogoni za młodym jegomością i ofiarowania dobrego napiwku woźnicy, dla dodania nóg chudej szkapie, może wypadnie kawy z wszelkiemi dodatkami zafundować jakiemuś chłystkowi, dla rozwiązania mu języka, a to wszystko kosztuje...
— Jeżeli — odparł Fumel — będziesz miał jakie koszta, podasz mi rachunek... Zwrócę...
Sta-Pi poklepał się po kieszonce od kamizelki, która żadnego nie wydała dźwięku.
— Czyste płótno... — zawołał. — Chuda fara!...
— Jesteś bez grosza?...
— Naturalnie...
— A pensya twoja?...,
— Jest też o czem gadać, o mojej pensyi!... — burknął z urąganiem chłopak. — Pan wiesz przecie,