Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No214 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zerwała się bardzo rano.
O siódmej była już na nogach, o ósmej i sama była już ubrana i ubrała Klarunię.
Po załatwieniu się z gospodarstwem domowem, nakryła piękne włosy kapeluszem z gęstym woalem, włożyła płaszczyk dobrze zniszczony i czarne rękawiczki przetarte na końcach paluszków.
— Wychodzisz, kochana siostrzyczko?... — zawołała Klarunia, ździwiona nieprzewidzianą zmianą w zwyczajach Walentyny.
— Wychodzę, moja maleńka...
— Tak rano?...
— Muszę koniecznie...
— A długo zabawisz po za domem?...
— Idę dosyć daleko, ale mam nadzieję powrócić na dziesiątą... Nie otwieraj nikomu podczas nieobecności mojej...
— Jeżeli jednak kto zadzwoni?... —
— Pozwól mu dzwonić, ale się nie pokaż wcale... Przyrzekasz mi, że tak uczynisz?
— Przyrzekam, siostrzyczko droga...
Walentyna wyszła z domku, podążyła na stacyą kolei i kupiła bilet klasy drugiej do Paryża.
Pojechała na ulicę Św. Łazarza.
Lionel de Rochegude powiedział jej, że bank, w którym Herman Vogel pełnił obowiązki kasyera, znajduje się przy wspomnionej ulicy.
O trzy kwadranse na dziewiątą, z twarzą zakrytą woalką, weszła do izdebki odźwiernego, w domu pod Nr. 24, i na zrobione mu zapytanie otrzymała odpowiedź następującą:
— Bank Jakóba Lefevre i S-ki, moja paniu-