Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No214 p3 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak, Walentyna nie wiedziała dla czego płacze...
Nieświadoma była źródła łez i powodu łkań serdecznych.
Czysta i niewinna, odgadywała zaledwie, że miłość opanowywa całą jej istotę, a instynktowa obawa, aby ta miłość wszechwładna nie została bez przyszłości, ściskała serduszko dziewicze...
— Uśmiechasz się!... — zawołała Klarunia — Cieszę się bardzo... Przed chwilą wyobrażałam sobie, że to ten pan, który ztąd wyszedł, zmartwił cię bardzo...
Walentyna wstrząsnęła główką.
— Ja bo bardzo polubiłam tego Pana... — zaszczebiotała dziewczynka. — Prawda, że bardzo miły?...
— Prawda.
— Daleko milszy, niż pan Vogel...
— Tak znajdujesz?... — zapytała Walentyna.
— Pan Vogel nigdy nie patrzy w oczy... Wygląda to, jak gdyby zawsze kłamał...
— Zauważyłaś to, kochanko?...
— Naprawdę, droga siostrzyczko...
— A jednak pan Vogel bardzo jest dobrym dla nas... Zdaje się, że i ciebie lubi także bardzo.
— Jest bardzo dobry, lubi mnie także, chociaż to jednak może źle i niewdzięcznie z mojej strony, ja wcale go nie lubię...
— Ah!... — pomyślała Walentyna instynkt ostrzega to dziecko... Hrabia de Rochegude prawdę powiedział... Powinnam strzedz się Vogla o podwójnej twarzy, nie można jednak obwiniać niko-