Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No213 p3 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXVI.

Walentyna zmieszana wyznaniem nieoczekiwanem, zmieszana słowami miłości po raz pierwszy odbijającemi się o jej uszy, zakryła drobnemi rączkami buzię zarumienioną a serduszko kołatało jej w piersiach, niby ptaszek uwięziony, pragnący się wydobyć na wolność. Cały pokój kręcił się jej w oczach dokoła, podłoga jakby pod nią zapadała.
Dziwny stan, jaki uczuła, rodzaj jakby omdlenia duszy i ciała, nie miał jednak nic w sobie przykrego...
Po chwilowem milczeniu, Lionel przemówił głosem cichym i wzruszonym:
— Postąpiłem jak człowiek uczciwy. Ani jedno słowo wyszłe z ust moich nie mogło obrazić pani... Powiedziałem, że kocham panią, co jest świętą prawdą, powiedziałem, iż najgorętszem mojem pragnieniem — uczynić cię hrabiną de Rochegude... Dla czego nie odpowiadasz mi pani?
Te kilka słów wróciły przytomność Walentynie.
Podniosła główkę, zdjęła rączki z twarzy i bez gniewu patrzyła na Lionela.
— Nie obraziłeś mnie pan wcale — szepnęła. Wierzę, iż szczerym jesteś, czuję, że nie powinnam obawiać się pana, nigdy atoli chyba niespodzianka większą nie była!...
— Nie wiem — sen to, czy rzeczywistość... Zapytuję sięczy dobrze słyszałam, czy dobrze zrozumiałam!...