wiedział, że potrafi popełnić w ten sposób zbrodnię, w obec której sprawiedliwość pozostać musi bezsilną.
A jednak jedno wyrażenie Maurycego Villars zaniepokoiło go trochę.
Wuj Walentyny powiedział: — Nie mam żadnych blizkich krewnych!...
Czy mogłoby być coś więcej znaczącego i jaśniejszego?
Dowodziło to, że stary kawaler albo zapomniał, iż siostra jego, umierając, pozostawiła dwoje dzieci, albo też, iż ostracyzm swój rozciągnął i na córki Klotyldy.
W każdym razie było prawie pewnem, że Maurycy w rozporządzeniu przedśmiertnem nie wspomni o siostrzenicach swoich.
Ale można było i to także wnosić, że nie czując do nikogo prawdziwego przywiązania, a nie wierząc w blizki swój koniec, umrze bez testamentu.
Zawarte przymierze, pozwalało Hermanowi odwiedzać Maurycego o każdej porze, dawało mu możność pilnowania testamentu i możność usunięcia w razie potrzeby niewygodnego ostatniego rozporządzenia.
Kasyer Jakóba Lefevre liczył dużo na swoję gwiazdę szczęśliwą.
∗
∗ ∗ |
Lionel de Rochegude, dowiedziawszy się, że ścigana przezeń tak zapamiętale młoda panienka,