Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No210 p2 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podać śniadanie, którego spożycia ze mną odmawiasz?... — odezwał się wuj Walentyny.
— O! proszę bardzo... — odpowiedział Vogel.
Maurycy Villars zadzwonił i tejże chwili ukazał się lokaj, wnoszące mały stoliczek z zastawionem śniadaniem.
— Widzisz pan — rzekł Villars — że moje śniadanko, jakkolwiek bardzo skromne, mogłoby z biedy na dwóch wystarczyć... Ostrygi, raki morskie, kotlety, pasztet strasburski i madera. Rano piję tylko maderę, i bardzo mi to dobrze robi... Orzeźwia.. wzmacnia... A w dodatku czterdzieści lat stoi już w piwnicy... Za pańskie zdrowie, kochany baronie...
Maurycy Villars napełnił szklaneczkę z cieniutkiego szkła cieczą koloru topazu roztopionego i wysączył ją do ostatniej kropli.
Wujaszek Walentyny jadał niewiele, lecz za to pił z pewnem zacięciem.
W miarę zaś, jak wciągał w siebie zawartość butelki omszałej, dziwna w nim zachodziła zmiana. Nerwowe drżenie wstrząsało całem jego ciałem... Zagasłe oczy świeciły jak próchno... krew uderzała do głowy... Ciemne plamy, pomimo pokładu różu i welutiny, występowały na policzki.
Do skończenia całej butelki raptem tchu mu zabrakło; gwałtowny napad kaszlu zdawał się zwiastować atak apoplektyczny; zaczął się dusić, przerażająca siność pokryła mu oblicze.
— Sapristi! — myślał Vogel. — Mój przyszły wujaszek wcale nie tęgi... Wije się jak potępieniec... Możnaby sądzić, że nadeszła ostatnia jego