Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No208 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiedykolwiek marzyłaś... Jestem bogaty i niezmiernie hojny... Kobieta, którą pokocham, może wszystkiego żądać odemnie, i może być pewna, że wszystko otrzyma...
Walentyna i jej prześladowca mijali właśnie wystawę złotnika.
Młody człowiek mówił dalej:
— Bądź pani pewną, że to nie próżne słowa... Czy chcesz się przekonać o tem?.. Zatrzymaj się i spojrzyj na to złoto i drogie kamienie, błyszczące w różnych ozdobach.... Wybierz, co ci się żywnie podoba... Rzeknij słowo, a u nóg twych złożę klejnoty, które mogą cię może uczynić piękniejszą, lecz których ty, swoją pięknością, blask jeszcze podniesiesz... Oddaj mi twoje serce i rozporządzaj wszystkiem, co posiadam.. Czyś pani słyszała?... Czy przystajesz na taką zamianę?...
Walentyna stanęła, zwróciła się do nieznajomego, spiorunowała go pogardliwem spojrzeniem i następnie odrzekła:
— Znieważasz mnie pan! Jeżeliś człowiek uczciwy, to ani słowa więcej, odstęp odemnie, rozkazuję!...
I nie czekając odpowiedzi puściła się pędem.
Młody człowiek osłupiał, lecz następnie tupnął nogą ze złości.
Wdał się nierozsądnie w pogoń, która mu zupełnie na korzyść nie wyszła, to też wściekły był na siebie i wściekły na te dziecko pogardliwe i harde, które, czuł to dobrze, wymknie mu się niezawodnie.
— Do licha! — mruknął. — Co za spojrzenie o-