Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No207 p5 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ce, śmiało do niego się zwracającej, zbijała go z tropu i prawie onieśmielała...
Czy ta niewinność była jednak prawdziwą?
Córki Ewy mistrzyniami są w sztuce udawania, najprzewrotniejsze najlepiej odgrywają komedyę niewinności.
Przecież ta śliczna blondynka nie dała ma odprawy, gdy ją zaczepił.
Słuchała go; odpowiadała nawet... co tam, trzeba się odważyć!...
— Jakto! — zaczął z ogniem nieznajomy. — Czy to prawda? Czy to podobna?... Więc pani mnie nie zrozumiałaś? nie domyśliłaś się niczego?...
Ja kocham panią!...
Walentyna instynktownie odgadła obrazę, ukrytą po za temi słowami.
Zaczerwieniła się i, nic nie odpowiedziawszy, odeszła pośpiesznie.
Zawstydził się trochę nieznajomy, lecz nie tracąc odwagi, pogonił za sierotą...
— Muszę się przecie dowiedzieć, czego się mam trzymać... — pomyślał. — Dalej! naprzód! użyjmy wszelkich sposobów...
I zaczął znów mówić głośno, pochylony nad Walentyną:
— Może panienka mi nie wierzy? Może bierze mnie za jednego z tych próżniaków, którzy mają zwyczaj i przyjemność zaczepiania ładnych kobiet na ulicy i prawienia im grzeczności...