Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No207 p4 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Na nieszczęście, nasz nieznajomy zamiast jechać w przeciwnym kierunku, udał się za Walentyną, w stronę mostu Saint-Pères.
Dopędził niedługo pannę de Cernay, ażeby zaś jej nie minąć, zwolnił biegu koni.
Postępowanie to, nie zgadzało się zupełnie z powziętą przed chwilą decyzyą, ale bywa najczęściej, że człowiek proponuje, a Bóg dysponuje.
Postanowionem widać było, żeby ujrzał raz jeszcze wiotką figurkę Walentyny, ażeby zapragnął znowu patrzeć na nią i podziwiać ją bez końca, ażeby stracił odwagę szukania zbawienia w ucieczce...
Przy skręcie ulicy, młoda dziewczyna przystanęła, ujęła prawą ręką sukienkę, uniosła ją ruchem pełnym gracyi, i odsłoniła bezwiednie nóżkę godną bogini!
Deszcz padał rano i na przejściu woda się zebrała.
Walentyna zabezpieczywszy od zabłocenia spódniczki, poczekała aż ruch ustał trochę na ulicy, minęła ją w poprzek, nie zamoczywszy bucików i weszła na most Saint Pères.
Młody brunet zawrócił na prawo, jechał wolno i nie spuszczał z oczu panienki, która przeszła most, zaledwie spojrzawszy na statki stojące na kotwicach, a potem przez ulicę Rivoli i Rohan skierowała się do Palais-Royal, gdzie weszła na wprost galeryi Orleańskiej.
Nieznajomy zapomniał o postanowieniu, powziętem przy ulicy Malaquais.
Zatrzymał powóz, oddał lejce służącemu, wyskoczył na chodnik, wszedł w bramę i zobaczył