Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No207 p3 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzy... Czy był tu pierwszy raz dzisiaj?... Muszę się dowiedzieć...
Chwilę jeszcze wpatrywał się ze smutkiem w domek, ukryty pod konarami drzew odwiecznych, aż zbudził go z zadumy zegar kolejowy, bijący jedenastą.
Ściągnął konia gwałtownie, a następnie puścił mu cugle lekko i swobodnie.
Wierzchowiec pochylił głowę ku piersiom i ruszył galopem w kierunku ulicy Passy.
Sieroty zjadły szybko skromne śniadanie i ubrały się pośpiesznie.
Paradny strój starszej stanowiła czarna suknia jedwabna, dobrze już wprawdzie podniszczona i wytarta, ale elegancko wyglądająca z tem wszystkiem, przy wykwintnym wdzięku Walentyny.
Osłaniający przepyszne blond włosy kapelusik z grubej słomy, przepasany aksamitką, i płaszczyk tegoż co suknia koloru, dopełniały skromnej toalety.
Klara była biało ubraną; na ten mały zbytek pozwalała sobie Walentyna, zwłaszcza, że zawsze sama prała i prasowała ubranie siostrzyczki.
Siostry na kilka minut przed dwunastą wzięły książki do nabożeństwa, pozostałe po matce, zamknęły domek i poszły do kościoła w Passy, gdzie uklękły pobożnie jedna obok drugiej.
Młody brunet z czarnemi wąsami i czerwoną wstążeczką w dziurce od guzika, był już tam prze niemi.
Wsunięty w kąt kaplicy, budował wiernych