Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No206 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

poczciwe dziecko nie było zarozumiałe pod tym względem.
Miała tylko to, co nazywają du chic w rzucaniu na brystol obrazków.
Raz był to wiatrak o białych skrzydłach, odbijający jasno i wyraźnie na tle szarego nieba Holandyi; drugi raz skała granitowa mchem obrosła, a u jej stóp pasterze bretońscy; to znowu ruiny posępne, girlandami bluszczów oplecione, lub wierzby o pniach pokręconych, przeglądające się w spokojnej wodzie małego stawu.
Walentyna malowała zawsze prawie w jednym guście, rozmaitości w widoczkach jej nie bywało.
Kilkoma pociągnięciami ołówka rzucała szkic, a reszty pędzel dokonywał.
Zręczność wykonania i świeżość kolorytu czyniły te szkice zachwycającemi i zbyt im zapewniały.
Podpisywała je Walenty, zmieniając na męzkie imie swoje.
W przeciągu tygodnia była w stanie wykończyć siedm do ośmiu akwareli.
Dwóch handlarzy rycin, jeden z bulwaru Malaquais, drugi z ulicy Viviennes nabywali od niej za bezcen wszystko, co namalowała, a z sutym zarobkiem sprzedawali potem wszystko do albumów, wchodzących właśnie w modę.
Walentyna, jak wiemy, miała lat siedmnaście, a piękną była nad wyraz.
Duże jej niebieskie oczy, w których jakby się niebo całe odźwierciadlało, miały wyraz słodki, i