ba!... odpowiedział śmiejąc się cygan. Ale... dodał, jeżeli się nie mylę, goście się zaczynają zjeżdżać.
Nie mylił się w rzeczy samej.
Z uderzeniem jedenastej, kilka karet wtoczyło się w dziedziniec pałacowy, zajeżdżając kolejno przez peron uiluminowany.
— Rola królowej skończyła się, piękna Janino... powiedział Luc do Carmeny i wypada rozpocząć ci teraz obowiązki wielkiej damy i gospodyni domu... Chodź na spotkanie gości...
Luc miał zupełną racyę, gdy w rozmowie, jaką czytelnicy nasi może sobie przypominają, powiedział był do Carmeny:
— Przyjmować będę dwór i miasto, przyjaciółko moja, a najwyżej nawet postawione osoby, będą sobie za zaszczyt uważały zaproszenie moje, pomimo złowrogich wieści, krążących o hotelu Dyabelskim...
Ani jedna bo rzeczywiście nie znalazła się osoba, któraby nie przyjęła wezwania barona, a wielu nawet ze szlachty dobrze postawionych u dworu, starało się o wzięcie udziału w uroczystości, jaką zięć księcia de Simeuse wydawał.