Ta strona została skorygowana.
— Jestem gotów, kochany markizie... pracować z prawdziwą przyjemnością i na wczoraj wieczorem miałem już kopię ukończoną. Dziś wyszedłem z domu bardzo wcześnie, ażeby wyszukać złotej oprawy, zupełnie do oryginału podobnej i znowu szczęśliwym trafem powiodło mi się najzupełniej.
Chodź... zobacz sam... i osądź...
Poprowadził Renégo do małego, pokrytego korkowym aksamitem stoliczka, na którym jedna obok drugiej leżały obie miniatury.
Młody marynarz krzyknął zachwycony, pochwycił obie ręce artysty i uścisnął je z wdzięcznością prawdziwą.
Rezultat przeszedł wszelkie oczekiwania.