Pokazał się, że jest tym samym obywatelem z Auteuil, który z taką hojnością zapłacił rachunek za cyganów.
Teraz oberżysta zdecydował się zapalić światło i zejść na dół.
Gdy zobaczył Kerjeana, Carmenę i Moralesa, zbiegłych swoich lokatorów, wykrzyknął z podziwienia:
— Tak, to my... powiedział cygan w odpowiedzi na ten wykrzyk. To my, Caramba, musi pana to bardzo cieszyć, żeśmy powrócili, zdaje mi się, że nie zrobiliśmy ci żadnej krzywdy, przeciwnie nawet... Ale a propos pańskiej szynki, zanadto była słona i ogromne mam pragnienie od samego rana... Dajno mi się pan zaraz czego napić.
Kerjean odprawił stangreta, wsunął kilka sztuk złota w rękę Bandrilla i oświadczył mu, że jest wolny, gospodarzowi zaś kazał dać numer towarzyszom swoim, obfitą kolacyę z zimnego mięsiwa i starego wina, i wszedł z niemi razem do ich mieszkania.
Skoro tylko zamówiona przez barona Luca kolacya została zastawioną na jedynym stole pokoju, przy którym najskromniej umeblowany pokoik najnędzniejszego hotelu naszej epoki, uchodziłby za