Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No136 p4 col1.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ani krzyku, ani poruszenia, ani słówka, don Moralesie, inaczej jesteś zgubionym, uprzedzam cię!...
Jednocześnie kareta ruszyła całym pędem.
Morales osłupiały, wsunął się w róg i przez kilka sekund siedział jak nieżywy.
Po trochu przyszedł jednakże do siebie, a że zimna lufa pistoletu nie dotykała już jego skroni, ośmielił się przemówić:
— Na Boga, gdzie mnie wieziecie?...
— Zobaczysz!... odrzekł głos ponury.
— Co zamierzacie ze mną zrobić?...
— Nie długo dowiesz się o tem.
— Czy to o mój woreczek wam chodzi?... Mam pełne kieszenie złota, bierzcie je... oddaje wam wszystko z całego serca... ciągnął cygan.
Głośny, ironiczny śmiech był mu na to odpowiedzią.
— Niestety! Niestety!... więc to moje życie jest zagrożone!... Przez litość... zmiłujcie się nademną... nie zabijajcie mnie!... Nie zrobiłem wam nic złego... nikomu nie zawiniłem!...
— Milcz, nędzniku!... odrzekł głos z takim nakazującym akcentem, że Morales zatrząsł się jak w febrze i nie był zdolny roztworzyć zębów zaciśniętych.
Kareta stanęła, otworzono drzwiczki i ten sam głos powiedział:
— Wysiadaj, don Moralesie, i pamiętaj, że jesteś straconym, gdybyś usiłował uciekać!...
Słowa te były zbyteczne.