Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No134 p2 col1.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wnątrz. Klatka ta, zaledwie oświetlona słabem światłem latarni, pozostawionej w galeryi, wydała się pustą. Kupa słomy leżała w jednym kącie.
Perina uniosła Tabarau, potoczyła go na tej słomie, potem zamknęła drzwiczki, zasunęła zasuwy i powróciła do galeryi.
W chwili, kiedy się nachyliła po latarnię, po słyszała tuż przy sobie rodzaj głuchego mruczenia, podobnego do przytłumionego wycia dzikiego zwierza.
Groźny ten i złowrogi hałas wychodził z klatki, tej właśnie, w której zamknęła zemdlonego dozorcę.
Podniosła latarnię do krat; nie bez dreszczu przerażenia zobaczyła najohydniejszą i najwstrętniejszą scenę, jaką wymyśleć może chory umysł.
Jakaś szalona waryatka, z błędnemi, zaszłemi krwią oczami, na wpół tylko odziana poszarpanemi łachmanami, zwlekła się z kupy słomy, na której leżała przed chwilą i kucnęła przy ciele zemdlonego dozorcy, wpatrywała się w niego, jak sęp, a dzikie mruczenie strasznej radości z ust się jej wydobywało.
Nie trwało to dłużej nad sekundę. Waryatka zerwała się nagle i zaczęła skakać po piersiach Tabareau, jak po trampolinie. Każdy szlak odbijał się głuchym odgłosem, którego niepodobna było słuchać.
Po kilku chwilach tego szalonego tańca, waryatka zdawała się zmęczoną. Usiadła obok dozorcy i zaczęła paznogciami szarpać go po twarzy.
Krew się pokazała.