Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No131 p4 col1.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łej poczekalni, pobiegł do dyrektora i wrócił zaraz z odpowiedzią, że zwierzchnik jego miałby sobie za prawdziwą przyjemność towarzyszyć szanownemu gościowi, gdyby nie atak podagry, zatrzymujący go w fotelu, że zatem poprzestaje z żalem na oddaniu tylko personelu do rozkazu i usług przyjaciela pana Doyen.
Odźwierny zaraz potem poleciał uprzedzić dozorcę głównego, iż ma oprowadzić wszędzie przybyłego pana i dodał:
— To musi być jakiś książę... dał mi luidora za to tylko, że list zaniosłem!... Napewno zapcha ci kieszenie złotem...
Łatwo odgadnąć, jak się pan dozorca śpieszył!...
René, którego pożerała gorączkowa niecierpliwość, podziękował w duszy Bogu, że dyrektor zejść doń nie mógł, bo to byłoby prawdziwą dla niego torturą... Musiałby był rozmawiać z nim... słuchać go i dawać mu odpowiedzi.
Na dozorcę zważać nie potrzebował. Ten, jako podwładny, uszanuje zapewne milczenie gościa, którego polecono mu oprowadzić po labiryntach szpitala.
— Prowadź mnie, przyjacielu... rzekł René... prowadź, a śpiesznie...
— A gdzie pan życzy sobie iść najpierw?... zapytał dozorca z uszanowaniem.
— Do pierwszego oddziału... odpowiedział markiz.