Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No123 p4 col3.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wzrost miał średni, ale siłę nadzwyczajną,
Nizkie i płaskie czoło, oczy dzikie i krwią nabiegłe, policzki pofałdowane.
Nazywał się Tabareau, brakowało mu dwóch palców u lewej ręki, bo mu je ugryzł przed dziesięciu laty furyat jakiś w Bicetre, którego chciał zmusić do posłuszeństwa.
Tabareau trzymał bat w ręku.
Nosił nadto przyczepiony do paska jeden z tych cienkich i giętkich prętów stalowych, jakich używają pogromiciele zwierząt dzikich.
Od pierwszej chwili objęcia swoich obowiązków, Tabareau poprzysiągł sobie, że natchnie waryatki swojego oddziału zbawiennym przestrachem.
I osiągnął natychmiast skutek zupełny.
Biedne chore, jak tylko zobaczyły go przechodzącego dostawały dreszczów konwulsyjnych, chroniły się pod mury, chowały się za drzewa rosnące na podwórzu, nie śmiały się ruszyć, ledwie że oddychać były w stanie.
Tabareau patrzył na to z niewymowną dumą.
— Widocznie Grandier nie umiała była prowadzić tej gromady bydląt, widocznie była za słabą dla nich...
Ja nie dam się zabić tak głupio jak ona... oj co nie to nie!...
W tej chwili drzwi podwórza otworzyły się z zatrzasku.