Wskazał ręką w stronę schodów, po których zeszedł Pain-Sec przed chwilą.
Spojrzenia bandytów zwróciły się tam wszystkie razem i ujrzały jakąś niewyraźną lekką postać, schodzącą po granitowych stopniach.
— Czy to istota żywa, czy tylko widmo?... zapytał po cichu Jambe-d’Argent. Utrzymują, że w czasie ciemnych nocy bezksiężycowych umarli most Nôtre-Dame odwiedzają...
I zaczął dzwonić zębami... Spaczony ten umysł niedowierzał w Boga, ale wierzył święcie w dyabła...
Zagadkowa postać wysunęła się potrochu z ciemności i stanęła w oświetlonem kole ogniska.
— Kobieta!... wykrzyknął Pille-Mort, towarzysze, to kobieta!...
— I niech ją dyabli!... jaka ładna!... dodał żywo Pain-Sec. A to szczęście!...
Co się działo w hotelu Dyabelskim, w tym samym dniu i o tej samej godzinie, w której Janina de Simeuse wymknęła się z mieszkania matki Urszuli?...
Luc de Kerjean blady i zamyślony przechadzał się dużemi krokami po pokoju sypialnym, i mruczał półgłosem wyrazy, pomiędzy któremi nieustannie słychać było imię Renégo de Rieux.