Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 03c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzekł mu młodzian — tak samo postąpi mój ojciec z twym ojcem i twymi braćmi, gdy ich pochwyta“[1]. I pewny tego wyroku, napominał towarzyszy do mężnej śmierci. Po trzech dniach i tyluż nocach przeżytych w grozie doraźnego skonu, nagle widzą, że drzwi więzienia się otwarły. Pewni śmierci, odzyskali wolność i swoje góry. Na głowę zbity, w walce często opiewanej w pieśni Suljotów, Ali Pasza zmuszony był zawrzeć pokój i oddać jeńców, których z żalem swym na razie nie pomordował. Fotos w tej potrzebie zapałał przeciw swemu wrogowi nieubłaganą nienawiścią, która wkrótce objawiła się w czynie. W parę miesięcy zamknął oczy swemu ojcu, poległemu w skutek ran odniesionych w ostatniej walce. Pod wpływem tych zdarzeń zemsta osobista i rodzinna wkrótce zmieniła się w zemstę narodową, całoplemienną, którą pobudził Ali Pasza Epiru. Dwóch wrogów — Ali i Fotos, odtąd ciągle stają przeciw sobie, za nimi ich plemiona zażarte, i za ruchem dramatu — widz — historja.
W chwili skonu Lampros Tsawellas polemarka oddający ducha, zwołał wszystkich wodzów. Z męskiem pożegnaniem podniósł swój uświęcony życiem oręż, i oddał go w ręce swego syna. Zrozumiano ten ruch umierającego, i Fotos, obwołany wodzem polemarką Souli. Pieśń gminna o śmierci tej mówi:
„Lampros zgładził pięćdziesiąt Bejów, sto Agów, tysiąc Turków, wreszcie i sam mężnie poległ i Pallikary płaczą w koło niego.“
„Ubierzcie go w najwspanialsze szaty; ustrójcie go na ostatnie święto wieczne, a głowę mu złóżcie na poduszce z laurów.“
„Lampros ma syna, dał mu swój samopał i miecz srebrno-pochwy. — Bądź wodzem — rzekł mu — postaw mię stojąco w grobie, i zrób otwór przy uchu mojem, bym słyszał dźwięk mej broni w bitwie.“
„I pragnę byś przechodząc, co wieczór wymienił mi nazwiska tych, co padli pod twymi ciosami, aż dokąd usłyszawszy imię Alego, nie zadrżę z radości w grobie moim!“
Walecznego wodza pochowano z całym przepychem przyjętym w takich razach przez Kleftów. Strojnego i zbrojnego pokryto ziemią; każdy z nich przystąpił, a ucałowawszy, szeptał mu do ucha zlecenia na tamten świat do drogich sobie osób. Na noszach z gałęzi i kwiatów poniesiono go do wiecznego przybytku. Od tegoż dnia Fotos Tsawellas nie miał innej myśli, jak pomścić ostatnią krzywdę, Ali zaś, jak powetować klęskę i wytępić Suljotów. Cierpliwszy jednak od swego przeciwnika, Ali czekał zadania sobie urazy, i do raptownego natarcia się gotował.

Niestety, Fotos podzielał porywczość współplemieńców swoich, dumnych bez granic swem prastarem pochodzeniem i odwieczną swobodą. Chrześcijanie Seleidy gardzili chrześcijanami płaszczyzn, pozornie[2] znoszących jarzmo. Nadto dumą swoją zniechęcili sobie wodzów Tesprocji i Chamury, z którymi łatwo było zawrzeć przymierze, gdyż panowie albańscy aż do rządów Ali Paszy byli zupełnie wolnymi; on pierwszy pokusił się o ich podbicie. Niestety, rozwiązanie walki, wiedzionej z przewagą bohaterstwa nad roztropnością, łatwem było do przewidzenia.



  1. Wiemy to od siostrzeńca Fotosa, jenerała Kissos Tsawellas. Przypis własny Wikiźródeł Kizzos Tzavellas, było ich tego samego imienia i nazwiska dwóch: wuj i bratanek, wzmiankowanych w wierszu.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Przypuszczalny błąd w druku; być może powinno być słowo „pokornie“.