Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 01c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a o czternaście od Janiny jest najeżony górami prawie nieprzystępnemi, przez które Acheron, zwany dziś Mauropotamos (rzeka czarna), pędzi grzmiąc w bezdenne przepaście. Kraj ten, zewsząd od natury stworzony warownią olbrzymią, tylko ciasnymi otwiera się wąwozy. W początku oktobra 1853[1] opuściłem miasto Arta i wszedłem w dziką okolicę powiatu Suli, ścieżką, wiodącą raz zawrotnemi pochyłościami olbrzymich wyżyn, raz szorstkiemi gardłami wąwozów, po nad szumiącym wśród lasów Systrumi dawnym Kokytem, inną rzeką śmiertelnej pamięci. Nic bardziej odpowiedniego ciemnym podaniom mitologicznym, nad obraz tej strasznej okolicy. Jest to chaos skał spiczastych, otchłani, stromych szczytów, dzikich i poszarpanych otchłannemi przerwami.
Mimo groźnego opisu, jaki mi robiono, gdym opuszczał Ateny, czarna groza i opustoszenie tych gór, przeszły wszelkie moje oczekiwania. Głuche szlochanie strumieni, wzbierających za najmniejszym deszczem, są jedynym głosem przerywającym głuchą ciszę tej samotni. Na żadnej roślinności nie spocznie oko znużone nurzaniem się w przepaściach i spotykaniem szorstkich wypukłości. Niekiedy krzak oleandru różowo rysuje się na skalistem tle popielatem. Na samotnych wyżynach, rzadkie bukiety świerków cichym dreszczem trzmielą, to szumią za najsłabszym wiatru powiewem, niekiedy źródła rozmarzłej wody zwierciedlą się ku niebu. Od czasu do czasu, góra lub skała ku południowi zwrócona, schyla się łagodną pochyłością i tworzy zielone przedmurze, niekiedy po nad niem wybłyska jakaś przestrzeń czerwonawa: są to szkielety dębowego lasu, spalonego przez nieroztropność lub dziką fantazję górskich pasterzy.

Zdziczali ci koczownicy są jedynemi istotami, które tu przechodzą. W ciągu całego przejścia mego przez góry, jedynego napotkałem pasterza, który opuszczał z swą trzodą iglaste turnie, by się udać na zimowe leże nad cieplejsze wybrzeża Ambracji. Jednak, nie ma lat 60, jak mały ludek, pełen życia, istnie homeryczne plemię, kwitło w tych niedostępnych regjonach, zkąd rozciągało swe orle panowanie nad okolicznemi płaszczyznami. W końcu XVI wieku, kilku ludzi przybyłych z różnych stron Epiru, spotkało się u progów tego dotąd niezamieszkałego kraju. Uchodzili oni przed Turkami i pojęli, że odtąd tylko te niezdobyte wyżyny mogą być gniazdem ich rodzin i ich wolności. Inni wygnańcy, nadciągali zwolna, powiększając chrześcijańską kolonię. Około roku 1700 liczba Suljotów wynosiła około 3000, zorganizowana w rodzaj wojennej konfederacji. Zasłonięci skałami nieprzystępnemi, i wzniecający obawę władz tureckich, które napróżno usiłowawszy wysadzić ich z tego potwornego schronienia, zniewolone zostały z czasem do uznania ich niepodległości. W celu zdobycia żywności, której skały nie mogły dostarczyć, Suljoci opanowali część dolin i wąwozów przyległych, których mieszkańcy dawniejsi otrzymali nazwę Parasuljotów, czyli Suliotów[2] przyłączonych. Ludność górska stanowiła cztery wioski: Kiaffa, Avarikos, Samoniwa i Souli; rzucone na wysokich grzbietach skał, których nie można dosięgnąć inaczej, jak przebywając czteromilową, poprzecinaną bryłami skał oberwanych i tysiącami przepaści, od mili do mili wznosił się Pyrgos, rodzaj wieży fortecznej, w miejscu najtrudniej-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Oktobra 1853 — października 1853.
  2. Historja Souli i Parga przez p. Parrevos. Wenecja 1815.