Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 013.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Prawda? Winienem był zaraz ją gonić,
Wpaść w zamek, z rąk ją tyrana wybronić?
Prawda? Lecz człowiek nie znajdzie sposobu
Od razu, gdy go wieść taka uderzy,
Której i niechce wierzyć i nie wierzy. —
Gdy piorun nagle blizko kogo runie,
To chwilę stoi ów wpierw osłupiały,
Zanim od miejsca ciosu się odsunie,
Zdrętwiony strachem — tak jam był zdrętwiały.
I nie wiedziałem, czy tak śnię straszliwie?
Czy to na jawie takie sny mię dręczą?
I czułem tylko, jak się po ogniwie
Ogniwo wpija jakiegoś łańcucha
Rozpalonego w głąb mojego ducha,
A te łańcuchy strasznym dźwiękiem brzęczą:
«Pomścij się! Zemsta!»
I nagle wszedłem w moje dawne siły,
Gdy mi łańcuchy te słowa wybiły,
I zerwałem się z dna łodzi, jak wściekły,
A łańcuchy się za mną brzęcząc wlekły:
«Pomścij się! Zemsta!» —
Gdy się z zmąconej zbytnio uczuć toni,
Najgwałtowniejsze uczucie wyłoni,
Zabije wszystkie inne: pierzchła żałość,
Została tylko okropna mi stałość
Zemsty, lecz zemsty takiej, tak piekielnej,
Jakiej nie doznał jeszcze nikt śmiertelny! ...
Chwyciłem wiosła, dobiłem do brzegu
I w jeszcze szybszym puściłem się biegu
Ku wiosce naszej — chęć zemsty mnie parła