Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 008.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Myśmy się wiecznym węzłem spoić mieli,
Kochaliśmy się tak ... byliśmy godni
Siebie nawzajem i sami anieli
Tego nam szczęścia chyba zazdrościli,
Jakieśmy czuli w téj ostatniéj chwili
Naszego szczęścia ...
Tam, nieopodal, na wysokiéj górze
Stoi zamczysko; warowne przedmurze
Jest do owego zamczyska przystępem.
Tam mieszkał tyran ten, co krwawym sępem
Spadł na tę moję ptaszynę przemiłą ...
Gdyby zeń ścierwo przeklęte nie gniło
W ziemi już — chciałbym zębami je kąsać
I krwawe strzępy w cztery strony świata,
Jako okropne przykłady roztrząsać,
Co być powinno z tyrana i kata!
A jeźli jeszcze za grobem duch żyje
Jeźli wraz z ciałem nie kona i gnije,
Niech go tak szarpie i tak żre wspomnienie,
Że aż się sami przerażą szatani!
Niech mu się w hydrę przemieni sumienie! —
Jeżeli mają sumienia — tyrani! ...
A ona — ona już tam w niebo wzięta,
Jeźli jest niebo ... ha! myśl moja mniema,
Że albo Boga na tém niebie niéma,
Albo przez Boga ludzkość jest przeklęta! ...
Noc była cicha: ona mi objęła
Szyję rękoma, głowa jéj spoczęła,
Jej jasnowłosa głowa na tém łonie
Dziś tak boleści pełném, wówczas szczęścia,