Strona:Świat R. I Nr 9 page 4 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I ta chwila przyszła już do nas. Huragan rewolucyi politycznej wstrząsnął najtajniejszemi dusz głębinami, wydobył z nich półświadome przeczucia, ośmielił wszystkie instynkty buntu społecznego, rozpasał głód oczyszczenia, rozpętał protest przeciw wszelkim urzędowym kierunkom myśli ludzkiej. Na takiem podłożu powstał też „Maryawityzm“ ze swoją wiarą w Antychrysta, ze swojem ascetyzmem, potępieniem Kościoła katolickiego, papieża i biskupów. Są tam i echa Manichejczyków, jest powinowactwo z sekciarzami rosyjskimi, są także wpływy różnych kierunków wiedzy nieurzędowej, że wymienię tylko wegetaryanizm i wstręt do medycyny patentowanej. Takie kojarzenie się najrozmaitszych, pozornie dalekich od siebie dążeń w jednym systemie religijnym, odsłania bardzo zajmujące strony psychologii ludzkiej. Powstaje ono na fundamencie ogólnej skłonności do nieurzędowego sposobu myślenia, ogólnej odrazy do wszystkiego, co ma pieczątkę i podpis, co jawne jest i uznane. Jest to np. faktem stwierdzonym niejednokrotnie, że ludzie, mający sympatye dla spirytyzmu, są równocześnie jaroszami, chiromantami i zwolennikami naturalnego leczenia. Nęci ich każdy kierunek wiedzy, nie mający akademickiego patentu; nęci ich wszystko, co trąci opozycyą przeciw utartym i uświęconym formom życia, religii i nauki.
Znany ten fenomen powtarza się bardzo wyraźnie w sekciarstwie Maryawityzmu, które nietylko wyrzeka się urzędownie kościoła, ale równocześnie przyswaja sobie doktrynę jaroszów i obłęd importowanych z Ameryki do Niemiec „Betschwestern“, które rzuciły rękawicę sztuce lekarskiej, twierdząc, że wszystko uzdrowić można przez modlitwę. Każda rewolucya społeczna jest zarazem ogólną rewolucyą ducha narodu. Wytrąca ona myśl z bitych gościńców nauki i wiary uznanej, rozbudza ukrytą w nas wszystkich dążność do błąkania po omacku, do szukania ratunku w ciemnych gęstwinach, na krętych manowcach. Byle tylko jaknajdalej od zwyczajów ustalonych, od drogowskazów oficyalnych, od wszystkiego, czego uczono w szkołach, co zamknięto w kodeksach obowiązujących. Wszystko co było, jest złe, więc trzeba iść w las ciemny i pieczary czarne po lampę Aladyna, po kwiat cudowny paproci.
Taka jest psychologya rewolucyi i tylko w związku z nią zrozumieć można całą psychologyę „Mariawityzmu“.
Antychryst idzie! Majaczy pani Kozłowska, „święta mateczka“ mankietników, że z niej to narodzi się syn szatana i w gruzy świat cały obróci. Przypominają się halucynacye histeryczne czarownic średniowiecznych, które, nawet bez kleszczów tortury, przyznawały się publicznie do pieszczot z szatanem, zwanym w języku misteryi sekciarskich „incubus“. Wiara w niepokalane poczęcie Chrystusa