Strona:Świat R. I Nr 18 page 12 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odmruknąłem mu, aby jakiśkolwiek dźwięk wydać:
— Młodość...
I zaraz pogrążyłem się w zadumę, tę zwierzęcą zadumę wyczerpanego stworzenia, które patrzy nie widząc, słucha nie słysząc i majaczy najbardziej pospolitemi, szaremi i zgoła niepowiązanemi myślami.
Ale w Tomciu pod wpływem wieczornej świeżości, zdaje się, obudził się duch:
— Młodość, mówisz... Coś ci powiem, chcesz?
Odrzekłem:
— Thy... Chcę...
— Opowiem ci pierwsze moje wstąpienie w świat literacki...
— Na temat młodości?
— Na temat młodości...
— Bardzo byłeś głupi wtedy?
— Bardzo.
— No, to wal...
Tomcio poprawił się na ławce i zaczął opowiadać:
...Wychowałem się i wzrosłem, jak wiesz, na prowincyi i to w jednym z zakątków jej, najuboższych intelektualnie, będącym prawdziwą pustynią ducha. Przynajmniej dla młodzieńca, mieszającego na każdym kroku tęcze poezji z piaskami rzeczywistości, jakim ja byłem. To też przez całą moją młodość odczuwałem pewien szczególny głód, pewne dojmujące pragnienie: brakło mi zawsze towarzyszów, choćby jednego towarzysza.
— A w gimnazyum? — zapytałem.
...W gimnazyum, w wyższych klasach, było mi stosunkowo najcieplej. Ale, co chcesz, między moimi kolegami nie było ani jednego artysty. Moje ambicye literackie były sądzone jako zarozumiałość i pycha, moja oryginalność jako bziki i dziwactwa, moje potrzeby liryczne przywiązania i przyjaźni jako pozowanie. Jednem słowem byłem niezrozumiany przez ludzi, całkiem do mnie niepodobnych. Byli to zresztą wszyscy kandydaci na medyków i techników.
...Ledwiem skończył gimnazyum, trzeba było na kawałek chleba pracować.
...Społeczeństwo zgadzało się ten kawałek chleba mi odkroić w miasteczku, wobec którego moje gimnazyalne miasto było jeszcze wielką stolicą... Ale wyboru nie miałem. Zresztą — wierzyłem w siebie.
...Tylko ten głód dawny ciągle trwał.
...Trwał jeszcze długo. Lata.
...Aż wypłynąłem...
...Stało się to zgoła nagle. Ogłoszono konkurs na powieść. Miałem właśnie powieść gotową. Ba! miałem już ich gotowych cztery. Osta-