Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ruszył z powrotem, niebardzo śpiesząc, bo nic się dobrego w Wilnie zastać nie spodziewał.
W czasie tej jego podróży, Włoszka wysławszy zażalenie do królowej, nie zaniedbywała mimo to kołatać do króla, ujmować Merłę przez Biankę, którą on mile widywał, i czatować na Augusta, rzadko i na krótko pokazującego się w Wilnie dla rozpatrzenia w robotach zamkowych, tak że często, gdy Dżemma się dowiedziała iż przybył, i słała do niego, on już do Trok lub do Lidy wyruszył.
O zobojętnieniu króla wątpić już nie było podobna, nietylko ostygł zupełnie, ale nawet zapominał, że coś dla niej uczynić był powinien.
Merło się przysięgał, iż panu przypominał Dżemmę, ale za każdym razem król milczeniem i spojrzeniem znaczącem go zbywał.
Męczyła się namiętna Włoszka, płakała, chorowała, wymyślała rozmaite sposoby zbliżenia się, których wykonać nie mogła, naostatek śmiertelnie nudzić się zaczęła.
Był wówczas na dworze Augusta między innymi Włochami jeden, który się zwał Testa, a dano mu od jego obowiązków przydomek il Cavalcatore, bo konie królewskie ujeżdżał. Mężczyzna był urody i postawy bardzo pięknej, młody jeszcze, wesół, a że łaski u pana miał, butny i śmiały.
Raz natrafiwszy na Biankę gdy z Merłą roz-