Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli Marsupinowi udało się oszukać straże i wśliznąć się między dworzan królewskich, którzy mu tak sprzyjali, że go nietylko chętnie przyjmowali, ale gotowi mu byli pomagać, czujna Bona natychmiast zapobiegała przez kogoś ze swoich, aby dalej nad przedpokoje się nie dostał.
Widząc go tak zbiedzonym, biskup Samuel i hetman sądzili, że mu utrzymać się w Krakowie o własnym koszcie dłużej będzie trudno; chciał więc biskup łożyć nań, a inni się do tego przyczynić — ale signor Giovanni odmówił. Znajdował, że to dla pana jego uwłaczającemby było, gdyby sługa królewski cudzej potrzebował pomocy.
Ile biedny, zabiegliwy Włoch wycierpiał, co się nabiegał, jakich środków używać musiał, aby się rozwiedzić o wszystkiem i choć próbować módz docisnąć gdzie go nie puszczano, opisać trudno.
Niezmordowanym był w tej pracy, do której go i rzeczywista miłość dla młodej królowej zagrzewała.
Bona wiedząc o wszystkiem, powzięła ku niemu nienawiść nieubłaganą. Zaczęła od tego, iż staremu królowi codzień tem głowę nabijała, iż żywił na dworze nieprzyjaciela, szpiega, potwarcę, donosiciela i że dla godności swej pozbyć się był go obowiązanym.
Z początku król zbywał to milczeniem, w końcu znudzony, słysząc ciągle powtarzające się żale,