Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w nas nie mają? Są więc ludzie, którzy im donoszą, że Elżbiecie się dzieje krzywda?
Włoch chce się w jakikolwiek sposób wcisnąć tu i pozostać. Polecają go za tłómacza i sekretarza Augustowi, ale ani on, ani my nie potrzebujemy nikogo, mamy dosyć sług swoich.
— Włoch? któż jest ten Włoch? — odezwał się król.
— Nie znają go tu, ale ma sławę przewrotnego, niebezpiecznego, zuchwałego człowieka.
Bona wstała z krzesła.
— Nie powinieneś dopuścić, aby ci go narzucono — zawołała.
Zygmunt milczał obojętny.
— Zobaczymy — rzekł — rozsłuchamy się i rozpatrzymy.
— Włoch będzie pewnie jutro lub wkrótce dobijał się o posłuchanie — dodała Włoszka. — Jeżeli przyjmiecie, bo ks. Samuel pewnie go przyprowadzi, nie róbcież mu nadziei, żeby tu mógł pozostać.
Królowa z początku dosyć spokojna, w miarę jak mówiła, coraz się bardziej unosić zaczęła.
— Wiedziałam dobrze — rzekła — że biorąc tu wnuczkę waszą, kupimy sobie podległość i niewolę, że nam cesarz i król tchnąć nie dadzą bez swojego pozwolenia, dlategom się temu związkowi opierała.
Oto masz skutki! Listy potajemne biegają