Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dopełniwszy tego Bona, była zmuszoną udawać wesołą — mówiła wiele, uprzejmą okazywała się dla gości. Sama niektórym przynosiła kubki słodkiego wina.
Hetmanowa Tarnowska, która należała do liczby zaproszonych gości, dostała też jakiś napój z rąk Bony, i szepnęła siostrze w ucho.
— Miałażby Włoszka wszystkich nas tu struć przez zemstę?
Pół żartem to powiedziała, ale nie jej jednej na myśl przyszła trucizna, tak naówczas już sądzono Bonę.
Przy wieczerzy, która składała się z owoców, z słodyczy, ciastek i win, wystąpił Monti ze śpiewem, dwóch cytarzystów z muzyką — ale nie wielką to wesołość obudziło.
Zmagano się na nią, nie mogąc przyjść do istotnego rozweselenia. Oczy wszystkich zwracała umyślnie po za młodą królową postawiona przez Bonę, strojna przepysznie, jaśniejąca pięknością nadzwyczajną Dżemma.
Nie było tajemnicą, że król młody się w niej kochał. Mimowolnie porównywano tę Juno wspaniałą, ze śliczną, ale słabiutką, delikatną królową, której lice blade jakieś wewnętrzne zdradzało cierpienie. Stary król jeden może ani jej nie spostrzegł, ani wiedział dlaczego ją tu postawiono.
Dżemma była strojna, tak że wśród fraucy-