Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawołanie, przy pannach, które na służbę wyznaczone, jak on skinienia czekały.
Ze stosunkowo szybkiego uspokojenia Bony wnosić było można, iż wybuch gwałtowny u króla starego był może umyślnym i gniew wymuszonym dla postrachu, któremu Zygmunt często ulegał.
— Postawili na swem — szepnęła Bona Gamratowi. — August musiał pójść tam... lecz tem gorzej, tem gorzej. Wiem że ze wstrętem z nią pozostał. Na oczach Elżbiety zobaczycie jutro ślady łez.
Od jutra potrafię ich rozdzielić. Catignani i inni lekarze wszyscy zgodnie mówią, że jej choroba może się przenieść na małżonka. Któż wie? Elżbieta ma starą niemkę przy sobie. Ostrzegłam aby w łożnicy nic nie pił... Mogą mu zadać filtr jakiś, mogą użyć czarów, aby go ku niej pociągnąć.
Nie odzywał się Gamrat długo.
— Miłość wasza — rzekł w ostatku — trwożysz się zbytnio. Król młody jest panem rozumnym, ostrożnym, włada sobą i nie dopuści się ani upoić, ani oczarować.
Młoda królowa, dziecko, do tego nie jest zdolną, stara ochmistrzyni nazbyt tu obcą i onieśmieloną, aby się ważyła.
— Rozdzielić, rozerwać potrzeba koniecznie to małżeństwo wstrętliwe — dodała Bona pośpie-