Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aż ją zobaczyła naprawdę uśpioną — otarła łzy i siedząc modlić się poczęła.
Gdy się to działo w sypialni młodej królowej, dalej w głębi, na korytarzach pustych i ciemnych żywej nie widać było duszy. Dwór jeszcze ucztował na dole. Królestwo tylko i dostojniejsi goście rozjechali się i rozeszli.
Królowa Bona w sypialni swej zrzucała z siebie szaty i klejnoty nie kryjąc gniewu i zniecierpliwienia. Panny służebne stojące i klęczące około niej, drżały od jej wzroku i ruchów gwałtownych, któremi je potrącała. Łańcuchy z brzękiem opadały na ziemię; zasłony zrywała szarpiąc, pilno jej było z tego stroju jak z kajdan się oswobodzić.
Żadna ze sług słowem się odezwać nie śmiała. Zaledwie rozebrana padła na krzesło Bona, gdy August jeszcze w sukni paradnej dnia tego ukazał się w progu.
Matka wyciągnęła ku niemu ramiona, a gdy się zbliżył uścisnęła go namiętnie.
Przytomność sług odezwać się jej nie dozwalała, lecz na widok młodego króla, natychmiast wszystkie pierzchnęły.
August siedział ze spuszczonemi oczyma, z pomięszanym i smutnym wyrazem twarzy.
— Ojciec twój — poczęła Bona — zmusza mnie, abym ją przyjmowała jak synowę... ja ją