Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

August z oczyma spuszczonemi słuchał.
— Nie godzi mi się — dodał biskup — syna przeciwko matce jątrzyć, i niech Bóg mnie od tego uchowa, lecz królowa czuje się obrażoną, iż jej nie usłuchano... to wszystkiego przyczyną.
— Ale miłość wasza — przerwał August — zaprzeczyć nie możesz, że matka, równie jak ojciec, pragnęła dla mnie szczęścia; któż dziś może rozsądzić, czy się omylił ojciec czy ona?
— Szczęście to — miłościwy panie — żywo odpowiedział ks. Samuel — zależy zupełnie od was. Wszystko, co je dać może, znajduje się w osobie przyszłej królowej... nie trzeba tylko odtrącać.
— Alem nie zasłużył, aby mnie o to posądzano — odparł August — nie jestemże posłusznym?
Biskup skłonił głowę.
Kilka słów zamienili jeszcze, i gdy młody pan poruszył się jak gdyby chciał odejść, ks. Samuel go nie wstrzymywał. Pożegnali się grzecznie lecz zimno.
Królowa Bona już wiedziała o synu; na drodze zastąpił mu dworzanin wzywający go do niej. Nie była samą, wieczorni goście właśnie do Collazione na sposób włoski zasiadać mieli. Komnata jadalna królowej była oświecona, stół zastawiony i goście już byli przy nim.
Bona była więcej niż rządną, znano jej skąp-