Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń II: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja nieprzejrzana] | [wersja nieprzejrzana] |
poprawa linków |
m r2.5) (Robot dodał cs, en, es, fr, it, pt, ro |
||
Linia 307: | Linia 307: | ||
[[Kategoria:Boska Komedia (Porębowicz)|Raj 02]] |
[[Kategoria:Boska Komedia (Porębowicz)|Raj 02]] |
||
[[cs:Božská komedie/Ráj/Zpěv druhý]] |
|||
[[en:The Divine Comedy/Paradiso/Canto II]] |
|||
[[es:La Divina Comedia: El Paraíso: Canto II]] |
|||
[[fr:La Divine Comédie (trad. Lamennais)/Le Paradis/Chant II]] |
|||
[[it:Divina Commedia/Paradiso/Canto II]] |
|||
[[pt:A Divina Comédia/Paraíso/II]] |
|||
[[ro:Divina Comedie/Paradisul/Cântul II]] |
Wersja z 00:12, 2 paź 2011
Po przebyciu sfery ognia Beatrycze i Dante wznoszą się do pierwszego nieba, na księżyc; tutaj Beatrycze wyjaśnia poecie pochodzenie plam księżycowych.
1 Wy, co spragnieni słuchać, w wiotkim drewnie
- Prujecie fale, poganiając biegu,
- W ślad barki mojej płynącej tak śpiewnie,
4 Wracajcie sobie do waszego brzegu,
- Ani puszczajcie się na wielkie morze,
- Bo zginie, który nie dotrwa w szeregu.
7 Nikt nie biegł nurtem, kędy ja się wożę;
- W żagl dmie Minerwa, Feb drogę odkryje,
- Muzy poznaczą gwiazdami bezdroże.
10 O wy nieliczni, co prężycie szyje
- Po chleb anielski, którym tu żywione,
- Lecz syte usta nie były niczyje —
13 Popchnijcie za mną na te nurty słone
- Łódź waszą, nim się zamknie srebrna smuga
- I wyrównają wody rozdwojone.
16 Rzecz obaczycie, jakiej równa druga
- Dziwiła chyba owe bohatery
- W Kolchis, gdy naszli Jazona u pługa.
19 Wrodzona człeku, bogokształtnej sfery
- Oskoma wieczna jazdą taką żywą,
- Jak ruch niebiosów, niosła nas w etery.
22 Beatryks w niebo, a ja w urodziwą
- Twarz jej patrzałem. Jako grot pocisku
- Tkwi w sednie, ledwo że pchnięty cięciwą,
25 Jam nagle w dziwnym zawisnął zjawisku:
- Wzrok mi porwało; więc ona, co do dna
- Przegląda dusze w jednym myśli błysku,
28 Spojrzała na mnie piękna i pogodna.
- „Podziękuj — rzekła — Dobroci Przedwiecznej,
- Oto płaneta pierwszym niebem włodna".
31 Wtem mię ogarnął jakby obłok mleczny:
- Tuman błyszczącej, gęstej, zbitej bieli,
- Skrzącej jak klejnot w poświacie słonecznej.
34 W tę wiekuistą perłę my wpłynęli:
- Tak woda promień słoneczny połyka,
- Ale pod ostrzem jego się nie dzieli.
37 Jeślim tam żywy wszedł — choć się wymyka
- Spod zmysłów ten wlot w księżyca struktury,
- Bo wszak materia w materię nie wnika —
40 Zważ, czyśmy winni żarliwymi pióry
- Dążyć do bytu, na którym dostrzeżem,
- Jak się jednoczą w Chryście dwie natury.
43 Tam rozpoznamy, w co dziś tylko wierzem,
- Bez argumentów, lecz z samoprześwitu,
- Jak pierwsze prawdy, z których wiedzę bierzem.
46 „O pani — rzekłem — do niebiosów szczytu
- Ślę korne modły i Panu dziękczynię,
- Który mię wyniósł z padolnego bytu.
49 Odpowiedz, proszę: co za mgła to płynie
- Po owym ciele? Na ziemi z niej klecą
- Powieść o ciernie noszącym Kainie".
52 Ona się na to uśmiechnęła nieco:
- „Gdzie klucze zmysłów tępe, tam istoty
- Śmiertelne, widzisz, prosto w obłęd lecą.
55 Niech cię nie rażą zadziwienia groty,
- Bo gdzie za wodze wybieramy zmysły,
- Tam rozum musi mieć podcięte loty.
58 Lecz ty jak sądzisz? Od czego zawisły
- Te rzekome plamy?" — „Sądzę, że je może
- Miąższ wywołuje mniej lub więcej ścisły".
61 A ona: „Zaraz ten błąd twój umorzę,
- Jeżeli zechcesz pójść prostymi szlaki
- Tych argumentów, które ci wyłożę.
64 Tam w sferze ósmej liczne gwiazd orszaki
- Okólnym ruchem po przestworach płyną,
- Rozmiarów oraz jaśni niejednakiej.
67 Gdyby gęstości stopień był przyczyną
- Odmian, byłaby gwiazd na świecie władza
- Różna nie treścią, lecz wielkością ino.
70 Ale wpływ różny gwiazd się wyprowadza
- Z podstaw formalnych, którym, oprócz samej
- Racji gęstości, twój wywód przeszkadza.
73 Jeśliby nadto tworzyła te plamy
- Rzadkość materii, to albo by w zwartej
- Masie płaneta posiadała jamy,
76 Lub jak śród mięsa jest tłuszcz rozpostarty,
- Tak by i tutaj księżycowe ciało
- Cieniem i światłem przeplatało karty.
79 W pierwszym wypadku to by się wydało
- Podczas zaćmienia słońca, bo przez rzadszy
- Miąższ by natenczas światło przeświecało.
82 Teraz się drugi wypadek rozpatrzy:
- Gdy i ten zbiję w rozumnym wywodzie,
- Tedy błąd uznasz. Jeżeli, wypadłszy
85 Ze słońca, promień na skróś nie przebodzie
- Tego, co masą księżycową zowiem,
- To, że grunt jakiś staje na przeszkodzie.
88 Od tego gruntu odbija się bowiem,
- Jak się odbija przedmiotu widziadło
- Od szyby szklanej, podbitej ołowiem.
91 Odpowiesz może, iż światło zapadło
- Bardzo głęboko w księżycowe luki
- I że dlatego w tych miejscach przybladło.
94 Otóż w tym względzie zamiast mej nauki
- Pospolitemu zawierz doświadczeniu:
- Ono jest źródłem dla dzieł waszej sztuki.
97 Ustaw dwa lustra w równym oddaleniu,
- A między nimi trzecie, dalej nieco;
- Z tyłu za sobą, a na podniesieniu,
100 Umieścisz lichtarz z zapaloną świecą;
- Niech blask wprost pada na zwierciadła owe
- I wszystkie razem niech ci w oczy świecą.
103 Choć stoi dalej zwierciadło środkowe,
- Ujrzysz, i o to nie stoczymy sporu,
- Odbicie wszystkich świateł jednakowe.
106 Jak płatek śniegu od słońca wigoru
- Staje się nagim, bez postaci bytem,
- Bo pozbawiony chłodu i koloru,
109 Tak się z umysłem twym stało, obmytem
- Z błędu; więc teraz blask z mądrości zdroju
- Fałsz tobie światłem zastąpi sowitem:
112 Pod niebiosami wiecznego pokoju
- Toczy się sfera pewna; w możnym wpływie
- Na rzeczy mieści się treść jej ustroju.
115 W następnej, co tak błyszczy migotliwie,
- Ta treść na liczne byty jest dzielona,
- Różne, lecz mknące we wspólnym porywie.
118 Poniższe kręgi nadają znamiona
- Rzeczom odmienne, a tocząc się kołem,
- Ku stałym celom sieją swe siemiona.
121 Owe narządy świata, wszystkie społem
- Działają, widzisz, ze stopni na stopnie:
- Przyjmują z góry, a oddają dołem.
124 Uważaj jeno, jak wiodę roztropnie
- Myśl twą ku mecie pragnionej ponęty,
- A już beze mnie reszty celu dopnie.
127 Ten obrót i wpływ kręgów rzeszy świętej,
- Jak dzieło młota ze sztuki kowala,
- Z błogosławionych bodźców jest poczęty.
130 Niebo, co tylą świateł się zapala,
- Kształty swe bierze w krążącym Aniele
- I w innych bytach jak pieczęć utrwala.
133 A jako dusza w waszym ludzkim ciele,
- We wnętrze całej przenikłszy postaci,
- Po wszystkich członkach swoje władze ściele,
136 Tak owa Inteligencja bogaci
- Dobrocią swoją gwiazdy we wszechbycie:
- Dzieli się, jednak całości nie traci.
139 Moc różna — toż się wiąże rozmaicie
- Z mnogością cennych ciał, na które wpływa;
- Łączy się z nimi tak, jak z ciałem życie.
142 Dzięki pogodzie miejsca, skąd przybywa,
- Ta moc anielska skroś gwiazdy prześwieca:
- Tak się uciechą skrzy źrenica żywa.
145 Oto przyczyna, czemu tarcz księżyca
- Niejednostajna; i nie rozrzedzenie
- Sprawia, lecz podstaw formalnych różnica,
148 To, co wygląda jak światła i cienie".