Ruch kobiecy w Polsce/Kobiety w pedagogice (Królestwo)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Walewska
Tytuł Ruch kobiecy w Polsce
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk Piotr Laskauer i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Najdostępniejsza ze wszystkich dziedzin nauki dla kobiet była i jest zawsze pedagogika. To też w nauczycielstwie naszem kobiety, począwszy od Hoffmanowej i entuzjastek aż do tej chwili wybijały się zawsze na pierwszorzędne stanowiska, co nie wpływa jednak bynajmniej na równouprawnienie kobiet pedagogów z mężczyznami pod względem płacy i hierachji. Rzadko kiedy — nawet na żeńskich pensjach prywatnych — nauczycielki bywają dopuszczane do wykładów w klasach wyższych, bo „panienki więcej się liczą z profesorami“... Co do wynagrodzenia — „jeżeli u mężczyzn waha się ono pomiędzy 1 a 3 rb. to u kobiet — pomiędzy 50 kop. a 1 rb.“ — pisze Orzeszkowa w studjum swojem „O kobiecie“. Trzydzieści lat z górą upłynęły od tego czasu: warunki zmieniły się nie wiele. A jednak wysokiej kulturze nauczycielek naszych, ich intuicji i bacznemu śledzeniu postępu na zachodzie zawdzięczamy wprowadzenie niejednej nowej metody wychowawczej, dążącej do rozwoju nietylko umysłu ale i ciała[1].
Pierwszą szkołę freblowską założyła u nas około 1870 r. p. T. Mleczkowa[2]. Rozwinęły ją i udoskonaliły pp. Marja Weryho, Radziwiłłowiczowa, Marja Kellerówna, Jadwiga Chrząszczewska, Ludwika Jahołkowska-Koszutska. Slöjd przywiozła z sobą po długich i gruntownych studjach w Szwecji, Norwegji i Danji p. Marja Dunin-Sulgustowska, popierająca ten rodzaj robót ręcznych nietylko czynem przez założenie pierwszej u nas szkoły slöjdu, ale słowem żywem (w pogadankach i odczytach), a także piórem przez przyswojenie nam cennej pracy Herty-Roetzius ze szwedzkiego p. t. „Pracownie dziecinne“ (nakład kasy Mianowskiego) i wydanie własnej broszury p. t. „Slòjd“[3]. W szkołach froeblowskich pierwsze wprowadziły slöjd pp. H. Rapacka i Anders. Uczy slöjdu również p. Sokólska.
Gimnastykę szwedzką — po dokładnem zbadaniu jej na miejscu — pierwsza zastosowała u nas p. Helena Kuczalska, a po niej p. Józefa Gebethnerówna. Gimnastykę rytmiczną, która — po za sprawnością mięśni — rozwija, kształci i wysubtelnia nadzwyczajnie słuch, wyrabia wdzięk i lekkość ruchów — po trzyletnich studjach u prof. Dal Croze w Genewie — wprowadziła p. Kutnerówna. Pierwsze szkoły na wolnym powietrzu, niedostosowane wprawdzie jeszcze do typu szkół angielskich, ale w każdym razie stanowiące pierwszy krok na tem polu, otworzyły: pp. Miszewska w Skolimowie, Pawlicka i Kisielewska (J. Oksza) w Klarysewie. Pierwszą średnią szkołę koedukacyjną — J. Cichińska. Pierwszy zakład wychowawczo-dobroczynny dla dzieci upośledzonych (przy warszawskiej gminie ewangielickiej) p. Wolfke. Pierwszy taki sam zakład wychowawczo-leczniczy płatny, urządzony na wzór pierwszorzędnych instytucji tego rodzaju w Europie — dr. Zylberowa i Lublinerowa (Oboźna 5). Pierwszy zakład wychowawczo leczniczy dla wątłych dzieci w Zakopanem, a później w Rabce — p. J. Benoni-Dobrowalska.
Kobiety nasze stoją na straży wszystkich nowych zdobyczy w dziedzinie nauczania. Duży ich zastęp podjął opracowywanie podręczników szkolnych. Zasłużyły się na tem polu pp. C. Bogucka, C. Niewiadomska, M. Dzierżanowska, St. Pisarzewska, J. Warnkówna, St. Sempołowska, J. Bernstein-Unszlichtowa, Anna Nałkowska, Leszczyńska, Wł. Weychertówna, M. Wehrowa, Pruska, H. Stattlerówna, J. Pawłowska, H. Majewska, A. Rudnicka, A. Czerwińska, M. Sadowska, J. Szanserówna, M. Arct-Golczewska, W. Grzegorzewska, M.  Łojkówna, N. Osterloff, F. Sosińska, Z. Wołowska, Ciot-Mazowiecka, M. Matawowska, E. Sokolnicka, St. Marciszewska, F. Morzycka, R. Brzezińska, K. Żaboklicka, E. Bobowska, Ir. Mrozowicka, J. Kamocka, M. Okołowiczówna, K. Kalkstein-Lewandowska, St. Studnicka, R. Szumowska, W. Szumowska, H. Lendzka, H. Romer, M. Sadzewiczowa i inne.
Wszystkie te autorki zabierają głos w wychodzących u nas pismach pedagogicznych. Do zamkniętego już od lat paru Przeglądu Tygodniowego pisały prócz nich: Antoszka, St. Brzezińska, Holewińska, Czarnocka, W. Szczawińska, M. Cz. Przewóska, Dydyńska, M. Gerson-Dąbrowska, Z. Joteyko-Rudnicka, M. Komornicka, Em. Kramsztykowa, Z. Roszkowska, Z. Morawska, J. Mortkowiczowa, K. Skrzyńska, A. Sulicka, Teresa Jadwiga (Papi), Z. Urbanowska, Br. Włodkówna, E. Żypowska. W Nowych Torach, prócz wielu wyżej wymienionych, spotykamy nazwiska: W. Chrzanowskiej (dział psychologji dziecięcej), St. Wertensteinowej, M. Biegańskiej, A. Grudzińskiej, J. Rzętkowskiej, zasłużonej na polu samodzielnych badań mowy dzieci od lat 5-ciu.
Wszystkie te autorki prawie zasilają również i pisma dziecinne. Prócz nich piszą dla młodzieży i dzieci: M. J. Zaleska, Z.  Bukowiecka, W. Młodnicka, Z. Szymanowska, Jadwiga z Łobzowa, R. M. Brzezińska, M. Gałecka, M. Bujno Arctowa, M. Dynowska, Wisława, M. Świderska, Fr. Omańkowska, Wal. Szalayówna, M. Ciświcka, E. Lejowa, St. Okołowiczowa, Julja Piasecka, Cairo (Anna Wolffowa), Br. Porawska, M. Sadowska (Zbigniew), Fr. Gensówna, A. Domańska, M. Strebejkowa, A. Zielińska, Fr. Młynarska i inne. Większość autorek tych pracuje w pismach i wydawnictwach ludowych. Dla ludu wyłącznie piszą: M. Kleniewska, M. Sandor. Pisała także i niedawno zmarła A. Chlebowska. Opowiadania ludowe z Lubelskiego drukowała w Wiśle Z. A. Rzędzina.
W sprawach wychowania poza organami zawodowemi — zabierają głos: W. Kiślańska, H. Radlińska, J. Szebekówna, Zofja Seidlerowa, M. Łopuszańska, N. Jastrzębska, E. Źmijewska, St. Poraj-Bojarska, Z. Bielicka, J. Warszawska, dr. Kosmowska, Irena Kosmowska, K. Szaniawska, El. Chełmicka, M. Lutosławska, J. Jasińska, Wanda Balińska, Helena Prawdzic Kuczalska i inne.
Zofja Kowerska napisała dzieło „O wychowaniu macierzyńskiem“, nagrodzone na konkursie Bluszczu w r. 1881. W. Marrénowa zostawiła książkę „Przesądy w wychowaniu“. Historji szkolnictwa naszego poświęciły się pp. Kalkstein-Lewandowska, pracująca nad obszernem dziełem, mającem dać obraz szkół wychowawczych w Polsce i p. Ludwika Trzcińska, której książka „Szkolnictwo ludowe w rzeczypospolitej krakowskiej“, oparta na wyzyskaniu całego materjału archiwalnego, jaki w tym kierunku zebrać było można, zaliczoną została przez krakowską Akademię Umiejętności do najcenniejszych dzieł historycznych, jakie ukazały się w tym czasie.
Psychologji dziecięcej i metodyce nauczania poświęciła się ze szczególnem zamiłowaniem, bystrością sądu i wielką wiedzą pedagogiczną Aniela Szycówna, współpracowniczka nietylko wszystkich naszych pism pedagogicznych, ale i naukowego kwartalnika „La revue psychologique“ w Brukselli, redaktorka „Nowych Torów“, jedna z głównych założycielek Tow. badań nad dziećmi, umysł niezwykle czynny, samodzielny i twórczy. Ostatniemi czasy p. Sz. rzuciła w świat parę ciekawych kwestjonarjuszy. Zsumowawszy wyniki odpowiedzi, ogłosiła je w dwóch książkach. Pierwsza z nich „Kwiaty i dzieci“ opracowaną została do spółki z p. Ciembroniewiczem, nauczycielem z Galicji. Druga „Matka“, należy do wydawnictwa im. E. Orzeszkowej, podjętego za staraniem J. Orki i odtwarza zbiorowy głos matek w sprawach wychowania. Orędowniczka koedukacji, p. Szycówna bujnem i płodnem swem piórem dopomaga krzewieniu idei, którą pierwsza z kobiet podniosła u nas p. T. Męczkowska w 1902 r. na odczycie w sekcji wychowawczej Tow. hygienicznego. Iza Moszczeńska, K. Bujwidowa rozwijały ją dalej, a jak podatny grunt znalazła ona w postępowych umysłach kobiecych, dowodem źródłowe dzieło p. R. Centnerszwerowej „O wspólnem obu płci kształceniu w szkole średniej“, które ukazało się niedawno, zwracając uwagę jasnem, wyczerpującem i wszechstronnem ujęciem przedmiotu. Ideę koedukacji popierała w miesięczniku swoim „Szkoła przyszłości“ p. J. Benoni-Dobrowolska dając głos wszystkim, komu reforma wychowania leży na sercu.
Przy wyliczaniu kobiecych sił naszych pedagogicznych pominęłam może przez nieoględność i brak materjału niejedno cenne nazwisko, które zasługuje na jaknajbaczniejsze wyszczególnienie, a już nie poruszyłam zgoła żadnego z tych, które zapisały się tylko na drodze praktyki wychowawczej, bo to zajęłoby kilka szpalt druku.
Prywatne, żeńskie szkolnictwo nasze spoczywa głównie w rękach kobiecych. Pensji 7-o klasowych, założonych i prowadzonych przez kobiety w samej Warszawie mamy 41; 6-cio klasowych 6; 4-o klasowych 4; 3-y klasowych 6; 2-u klasowych 14; początkowych — 18. W każdem z miast prowincjonalnych wyższe i niższe szkoły żeńskie, prowadzone są również przez kobiety. Od lat kilku, kiedy powstał silny ruch w kierunku zawodowego wykształcenia kobiet, mnożą się kursy handlowe pod kierunkiem kobiecym przeważnie. Równocześnie z 3-letniemi kursami pedagogicznemi Miłkowskiego, powstały takież kursy dwuletnie przy pensji L. Rudzkiej. Pierwszą szkołę rzemiosł dla kobiet założyła A. Korycińska, obecnie w samej Warszawie jest ich 5. Z innych szkół zawodowych — szkołę gospodarstwa wiejskiego w Chyliczkach pod Warszawą prowadzi od lat kilkunastu hr. Zyberk-Platerówna (wzorowana na szkole hr. Zamojskiej w Kuźnicach pod Zakopanem). Szkołę gospodarstwa domowego miejskiego otworzyła niedawno p. Marta Norkowska w Warszawie. Szkół kroju i szycia mamy w mieście naszem 26; masażu jedną; szkół dla przygotowania froeblanek — 12; kursy języków obcych, prowadzonych przez kobiety — 2; szkołę dramatyczną jedną (p. Hryniewieckiej); szkół malarstwa i rysunków — 5. Po za tem łącznie z mężczyznami, kobiety korzystają z kursów pszczelniczo-ogrodniczych, ze szkół dentystycznych, (pierwszemi dentystkami u nas były: Z. Bearain-Kosmowska, Z. Gutzman, M. Linda; M. Miączyńska). Z kursów muzycznych (Instytut muz., Tow. Muzyczne, Kursy Chopina), ze szkoły malarstwa i rzeźby, z kursów rolniczych przy Tow. kursów naukowych, tej pierwszej, wyższej uczelni naszej która dopuściła do wykładów kobiety na równi z mężczyznami i gdzie kobiety stanowią przeszło ⅔ ogółu słuchaczy.
Jak dalece potrzeba wyższej wiedzy wrosła w serca i umysły kobiet naszych, dowodem liczna ich emigracja na uniwersytety zagraniczne. W okolicach Fryburga, gdzie jest 7 kolonji studenckich polskich, na studentki same przypada 85%.
Zaznaczyłam dotąd tylko szkoły płatne, a ile — dzięki niezmordowanej energji i wytrwałej ofiarności kobiet naszych — powstało i powstaje wciąż instytucji oświatowych dla proletarjatu miejskiego i wiejskiego, instytucji opierających byt swój na wysiłkach nadludzkiej — niekiedy — woli jednostek!..
Setki szkół i kompletów elementarnych, seminarja dla nauczycielek ludowych, szkoły rzemiosł, szkoły ochroniarek, kursy niedzielne dla pracownic — to dzieło kobiet naszych przeważnie, które przyjmowały również czynny udział w zamkniętej już dziś Macierzy szkolnej i Uniwersytecie dla wszystkich, należąc do zarządu tych instytucji, dając im pracę bez wypoczynku. Kursy dla analfabetów dorosłych, założone przy pomocy J. Cichińskiej, prowadziła p. M. Rotwandowa. Świetnie rozwijające się szkoły gospodarskie dla włościanek w Mirosławicach, w Kruszynku (pod. kier. p. J. Dziubińskiej), w Gołotczyźnie pow. Ciechanowski (p. Bąkowskiej), w Golach pod Błoniem (M. Karczewskiej)[4]; szkoła ochroniarek we Włochach, założona przez M. Weryho-Radziłłowiczową, prowadzona obecnie przez pp. H. Dziubińską i Lazarusównę; seminarja dla nauczycielek ludowych w Warszawie p. Marciszewskiej i Koła Ziemianek (pod kier. C. Bronowskiej), szkoła rzemiosł dla dzieci włościańskich p. Szymonowiczowej w Miąsach niedaleko Tłuszcza, liczne szkoły i ochrony, zakładane przez Koło Ziemianek lub członków jego po wsiach i małych miasteczkach, są rozsadnikami wiedzy i światła na kraj cały.
Niema chyba społeczeństwa, w któremby kobieta, jak u nas, podejmowała sprawy wychowania z takiem zaparciem się wszystkich osobistych celów i dążeń, ze złożeniem na ołtarzu potrzeb ogólnych wszystkich porywów i marzeń ambitnych, z ofiarą pracy, której niema granic.
Od Marji Wysłouchowej, która — mówiąc słowami W. Daleckiej — „słońce na ziemię ściągnąć chciała, aby wszystkie dusze ludzkie zarówno mogły rość ku niebu“ — przyszły pierwsze bodźce wyprowadzania ludu naszego z ciemnic analfabetyzmu. Z hasłami tej, która budziła z uśpienia polską duszę chłopa galicyjskiego i szlązkiego, podjęły mrówczą pracę organizowania nauki proletarjatu dorosłych i dzieci u nas w Królestwie pp. Kasylda-Kulikowska, Cecylja Śniegocka, T. Prażmowska Wołowska, T. Ciszkiewiezowa, H. Ceysingerówna, M. Dzierżanowska, Z. i A. Eismontowny, Anna Jakimiakowa, H. K. i M. Stattlerówny, Krypskie, M. Starzyńska, Trzcińska i długi szereg innych z obozu narodowo-demokratycznego, który jako stronnictwa największe, może rozwijać działalność swoją na najliczniejszych placówkach.
Po za hasłami egoizmu narodowego, a więc bliższe ideałów M. Wysłouchowej (za któremi w ostatnich czasach podążyła i C. Śniegocka), prowadziły pracę oświatową: M. Gomólińska, Weryho-Radziwiłłowiczowa, H. i J. Dziubińskie, H. Radlińska, M. Rotwandowa, H. Ruśkiewiczowa, J. i M. Zaborowskie, J. Cichińska, Ostromęcka i inne[5]. Dnie bez wypoczynku, sen, kradziony nocy to były akordy w walce o trochę światła. Macierz szkolna, Uniw. ludowy, Tow. kursów dla analf. dorosłych, Kółka Staszica, Uniw. dla wszystkich nie rozrosłyby się, jak dąb czarodziejski, w ciągu jednej doby, gdyby nie znalazły kadr gotowych. Stworzyła je kobieta polska. Jak żołnierz na służbie, czujny, wyćwiczony, sprężysty, zaprzysiężony sprawie, — stawała i staje w szeregach rycerzy oświaty, zatracając siebie.

KONIEC CZĘŚCI I.




  1. Doniosłość wpływu kobiet na wychowanie została uznana u nas już w początku XIX-go w. Przy reformie szkolnictwa w Księstwie Warszawskiem w 1808 r. ustanowiono dla szkół żeńskich „Radę doradczą“ złożoną z wybitnych przedstawicielek różnych sfer towarzyskich. Rada ta oprócz nadzoru szkół, miała polecone opracowanie programu szkolnictwa żeńskiego. Program ten, obracając się w ciasnych granicach utylitaryzmu, zawiódł oczekiwania. Po rozwiązaniu w jakiś czas później Rady dozorczej wprowadzono urząd inspektorek szkół żeńskich, t. zw. „eforek“, a następnie „wizytatorek“, mianowanych jeszcze w 1851 r. Stanowisko to było najwidoczniej jednak nominalne tylko, skoro Tańska w pamiętniku swoim pisze, że „bawi się raczej swoim urzędem eforki, uważając go za komedję“. (Ob. „Z historji ruchu kobiecego“ p. Kuczalskiej-Reinschmit w książce „Głos kobiet w kwestji kobiecej“).
  2. A. Szycówna „Kobieta w pedagogji“ w książce „Kobieta współczesna“ — dodatek do „Bluszczu“.
  3. Skład główny u autorki Widok 14.
  4. Wkrótce szkołę tego typu ma otworzyć p. Kurulska w Proszowskim.
  5. Obraz nauki w latach 1890—1905 dała p. C. Śniegocka, w referacie: „Jak uczyły się dzieci bez szkoły?“, wygłoszonym na I-ym Zjeździe kobiet w Warszawie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Walewska.