Rozprawa o malarstwie/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Rozprawa o malarstwie | |
Wydawca | Wojciech Gerson Gebethner i Wolff | |
Data wyd. | 1876 | |
Druk | S. Orgelbranda Synowie | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Tłumacz | Wojciech Gerson | |
Tytuł orygin. | Trattato della pittura | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
TRATTATO DELLA PITTURA,
di Lionardo da Vinci, da Rafaele du Fresne.
Parigi MDCLI.
ROZPRAWA O MALARSTWIE,
LEONARDA DA VINCI
WYDANA W PARYŻU W R. 1651
przez
Rafaela du Fresne
z portretem Leonarda da Vinci i rysunkami objaśniającemi
PRZEŁOŻONA NA JĘZYK POLSKI
przez
Wojciecha Gersona
w WARSZAWIE r. p. 1874.
WYDANA NAKŁADEM TŁÓMACZA
WARSZAWA.
Skład główny u Gebethnera i Wolffa.
1876.
Дозволено Цензурою.
Варшава, 20 Августа 1875 г.
Warszawa. — Drukiem S. Orgelbranda Synów, ulica Bednarska Nr. 20.
Leonardo da Vinci.
(ur. 1452 † 1519).
Podług ryciny Rafaela Morghena z własnoręcznego portretu Leon. da Vinci.
CHCIEĆ I MÓDZ,
Sonet Leonarda da Vinci.
Niemogąc czego chcecie, chciejcie co możecie, Adam Pług.
|
Uważam za nader szczęśliwą chwilę tę, w której po długich usiłowaniach mogę podzielić się nareszcie z prawdziwie miłującymi malarstwo, przyswojoną ojczystéj mowie cząstkę spuścizny literackiej po genialnym człowieku, po wielkim malarzu włoskim XVI wieku z którym, jak z gwiazdą zarania wybłysł świt stanowczy odrodzonych w chrześciaństwie sztuk pięknych.
O tak zwanym traktacie malarskim Leonarda da Vinci jako o owocu wybornym a dla wybranych tylko z wielu powodów dostępnym, głuche a tajemnicze wieści zasłyszałem był od starszych kolegów w pierwszych już latach rozpoczętego w byłéj Szkole sztuk pięknych Warszawskiej, specjalnego w malarstwie kształcenia się. Niedostępnym on był dla nas wszystkich, dla całego ówczesnego młodego ogółu kolegów z wielu powodów, raz iż niewiem czy choć jeden widział go w oryginale włoskim, powtóre, iż żaden po włosku nie umiał,[1] nareszcie iż przy bardzo ogółowym wykładzie historyi sztuki, jaki miał miejsce w szkole, wzmianki o traktacie Leonarda niebyło, zatém ani o jego znaczeniu ani wartości, chociaż w praktyce nauczania niektóre z zasad pomieszczonych w traktacie słyszało się powtarzane bez przytoczenia źródła, może zatém tradycyjnie lub bezwiednie, jak to dopiero po przeczytaniu tego zbioru postrzeżeń i uwag sprawdzić byłem wstanie.[2]
Wrażenia młodzieńcze są silne, niemi to pobudzone pragnienie przeczytania w oryginale słów przewodnika zakwitu malarstwa nowożytnego, wraz z nadzieją i dążeniem zwiedzenia raz w życiu ziemi klassycznéj, ojczyzny sztuki chrześcijańskiej, wcześnie już zachęciły mnie do nabycia znajomości języka włoskiego, jako klucza do tych podwojnych wrót wiadomości, minęły jednak lata długie zanim się jedno i drugie spełnić mogło, zanim przyjść mogłem także do posiadania włoskiego oryginału traktatu, z którego obecny przekład dokonałem.
W życiorysie Leonarda da Vinci na początku tego wydania zamieszczonym, jest wiadomość, iż Leonard miał zamiar wydrukować to dzieło za życia swego w Rzymie, zamiaru tego jednak nie dopełnił, tekst zaś sam odpowiada na pytanie jak i kiedy powstało czem jest i jak się na nie zapatrywać należy.
Powstał ten traktat najprawdopodobniéj wtedy, kiedy Leonard da Vinci w Medjolanie założył był pierwszą nowoczesną akademję sztuk pięknych; jakoż rzut oka na samą zewnętrzną jego postać, to jest na podział, na krótkie treściwe orzeczenia, jakotéż odczytanie choćby jednéj stronnicy wystarcza na zrozumienie, iż to nie jest jednolity traktat (czyli rozprawa) w znaczeniu wywodu zupełnego, wyprowadzającego z założenia dowodzenie doprowadzające do określenia, ale że mamy przed sobą zbiór krótkich uwag i rozpraw, jakoby w toku nauczania nagromadzonych, lub notowanych a następnie w pewien, do pewnego stopnia systematyczny, postępowy szereg ułożonych. Związek wewnętrzny téj całości stanowi li tylko jedność przedmiotu, którym jest (z jedynym wyjątkiem Roz. 351) malarstwo i ta postępowość wykładu polegająca na zamieszczeniu zupełnie wstępnych i niejako programmatowych ogółowych zasad na początku, zaś w dalszym ciągu i ku końcowi uwag i postrzeżeń odpowiadających dalszemu i większemu wyrobieniu uprawiających malarstwo.
Jakkolwiekbądź rzecz się ta ma, bogactwo treści, zasadność rad, uwag i nauk, ważność ich jako popchnięcia na istotnie doskonałe, nieomylne szlaki wybornéj uprawy sztuki malarskiéj, są takiéj doniosłości, iż i dziś jeszcze po 300 latach moglibyśmy całości téj pozostawić nazwę „traktatu“ daną jéj przez samego zdaje się autora, a uświęconą parowiekową tradycją.
Zachowałem téż w przekładzie o ile to było możliwém charakter oryginału, a zwłaszcza prostotę stylu średniowiecznego, cechującego się ciągłem zwracaniem mowy do czytelnika, co z powodu przymiotów składni włoskiéj dało możność utrzymania się częstokroć w zupełnéj prawie dosłowności tłómaczenia.
Dla ułatwienia pracy tym, którzyby się w tych rozdziałach rozczytać pragnęli dodaję na końcu oprócz spisu porządkowego drugi ułożony podług głównych przedmiotów, w rozprawach dotkniętych i wyłożonych, tu zaś jeszcze przydam treściwy rzut oka na:
Fakta rozwoju sztuki włoskiéj ku końcowi XV a na początku XVI wieku i droga jaką ta sztuka przebyła, aby utworzyć to co zowiemy ową doskonałą po dziś dzień szkołą, mieszczą w sobie ważne szczegóły odpowiadające w znacznéj mierze na pytanie, któreśmy sobie tu postawili. Jak każda szkoła wyższego zakresu, tak téż i włoska powstała skutkiem zespolenia usiłowań wielu znakomicie uzdolnionych mężów, skutkiem, że tak powiem, promieniowania skupiającego się, w wspólném ognisku, w wielkiéj miłości prawdy i piękna plastycznego.
Drogi oddziaływania wzajemnego były rozmaite, Sanzio będąc 20-letnim młodzieńcem korzystał w Florencyi z rad przyjaciela swego Fra. Bartolomeo, czerpał umiejętność z obrazów Masaccia a nade wszystko silnego wpływu doznał od dzieł Leonarda, który był podówczas gwiazdą horyzontu Florenckiego;[3] Buonarotti wtedy właśnie współzawodniczył z Leonardem w wykonaniu kartonów do malowideł, które miały zdobić ściany Signorii florenckiéj. Z późniejszéj nieco epoki pochodzi rozprawa estetyczna Aretina o przymiotach dzieł sztuki, stawiająca do rozbioru w poufnéj rozmowie, pytanie: czy pomysłowość potężna Michała Anioła, czy wdzięk Rafaela z Urbino, czy też żywa barwność Titiana przedniejszemi są przymiotami dzieła malarskiego. Zcierały się zdania estetyków, zcierały kierunki mistrzów a w skutkach: poziom doskonałości wznosił się bezustannie, na nieznane przedtém i niedoścignione w następstwie wieków późniejszych wyżyny — tworzenia obrazowego.
Zbiory dzieł arcymistrzów włoskich przekonywają, iż pomiędzy portretami ręki Rafaela znajdują się takie, które w kolorycie nie ustępują Tycjanowskim, że niezmiernie silne i świetne pod względem barw obrazy Vecellego z ostatniéj jego epoki jak np. Wniebowzięcie Najświętszéj Maryi Panny i śmierć św. Pawła pustelnika, dorównywają wdziękowi Rafaela a sile i energii Michała Anioła, wiadomą jest téż rzeczą, iż Michała Anioła freskowe malowidła na sklepieniu kaplicy Syxtyńskiéj, oprócz potęgi pomysłowéj, mieszczą w sobie przymioty piękna, wdzięku, rysunku i barw których mu Sanzio pozazdrościł; wiadomem jest i to nareszcie że Leonardo da Vinci był, z tych wszystkich mistrzów wiekiem najstarszym i dojrzałym już wtedy, kiedy oni byli młodzieńcami i że on to pracami swemi postawił zrąb tych wszystkich przymiotów wszechstronnéj doskonałości, którą się sztuka włoska ponad epokę swoją i ponad całe wieki następne wzniosła. Koloryt żywy a prawdziwy główki niewieściéj w galeryi Pitti we Florencyi, nieopisany wdzięk portretu Monny Lizy (w Louwrze w Paryżu), szczątki kartonu pełnéj energii, bitwy florentczyków z Pizańczykami, wyrazistość i wzniosłość panująca w Wieczerzy Pańskiéj są świadectwami wystarczającemi na poparcie wyrażonego tu zdania. Traktat zaś Leonarda da Vinci o malarstwie jest do téj przedziwnéj uprawy sztuki kluczem i objaśnieniem dróg jakiemi ów arcymistrz doszedł do szczytu, z którego wieki całe strącić go niepotrafią.
Punktem, około którego obracają się i na którym się wspierają całe szeregi uwag Leonarda da Vinci jest wszechstronne badanie prawdy przyrodnéj, czy naucza wprost czy polemizuje (Rozdź. 54, 197, 276), nie wychodzi nigdy z żadnéj innéj zasady. Jak wszechstronnie i wysoko wykształconym był da Vinci tak téż postrzeżenia jego wszechstronnością swą, otwierają szeroki widnokrąg, młodemu na polu malarstwa pracownikowi i do głębokiego zastanowienia się, nad drogą jaką ma przed sobą pobudzić są wstanie. We wszystkich brzmi jedna wspólna nuta: ucz się, badaj, nie ufaj sobie zbytecznie (Rozdz. 20, 261), rozszerzaj krąg twoich wiadomości, bo one końca nie mają.
Czyż dzisiaj można w nauczaniu zasad sztuki wyjść z jakiegokolwiek innego punktu? czy prawda przyrodna nie była w sztuce już greckiéj, która o tysięce lat poprzedziła Leonarda, czy nie jest i dziś jeszcze jedyną a najważniejszą nauczycielką naszą? sądzę, iż tu wątpliwości pod względem odpowiedzi niema i być niemoże. Co do uwag Leonarda da Vinci opartych na postrzeżeniach optycznych i w ogóle fizycznych, nie należy zapominać, że ten genjalny człowiek pod temi względami wiek swój o wiele wyprzedził, że przeto chociaż od czasu Leonarda da Vinci nauki ścisłe postąpiły bardzo naprzód, a to co on w rozprawie swojéj naucza o perspektywie, łamaniu się promieni światła, o ciążeniu ciał i o anatomii, w dzisiejszych matematycznych, fizycznych i anatomicznych dziełach rozproszone, znaleźć można, niemniéj jednak punkt wyjścia w dziełach specjalnych niebędzie nigdy punktem wyjścia tak jak tu ściśle malarskim nawet w książkach które dla malarzów są pisane, ani zasadność naukowa większą być nie może, jest bowiem u Leonarda da Vinci już ściśle doskonalą i zupełną. Oprócz gruntowości zasad naukowych traktat Leonarda da Vinci zaleca się charakterem wykładu poufnym a wchodzącym nietylko w szczegóły techniczne ale częstokroć moralizującym i napominającym, co stanowi szczególny powab rozpraw Leonarda na praktyce sztuki i nauczania opartych, a przeto, dających się w każdéj chwili w tęż praktykę wprowadzić.
Przy trafności i głębokości postrzeżeń, dosadność wyrażeń wypływająca z zasadnéj znajomości przedmiotu i serdecznego przejęcia się nim, stanowią też niemałéj wagi przymiot uwag wielkiego mistrza, który tem tylko chyba błądzi w tym zbiorze, iż jedno i toż samo nieraz kilkakrotnie pod różną postacią powtarza; ależ jak wiadomo praca ta chociaż była przez autora przeznaczoną do druku, nie była jeszcze przez niego ostatecznie przejrzaną.
Z całéj liczby 365 rozdziałów znajdują się dwa tylko 352 i 353, które nie mają dla nas wartości, raz dlatego że nie są dostatecznie zrozumiałe, powtóre że zawierają w sobie opisy technicznych sposobów wykonywania malowideł połyskliwych, przeto należą do historyi poszukiwań, nowych podówczas środków malowania olejnego. Cała reszta z żywotności swéj po dziś dzień nic nie straciła, przeciwnie jeżeli kiedy to w obecnéj chwili, niejakiego rozbicia się sztuki malarskiéj na różne fantazyjne kierunki, pragnące wyłamać się z pod zasad ścisłego badania i naśladowania natury, w chwili kiedy naśladownictwo dawnych stylów lub znakomitych mistrzów zgubną choć wysławianą staje się modą, uwagi krótkie a stanowcze Leonarda mogą niejeden umysł zgorączkowany otrzeźwić, niejedno serdeczne zamiłowanie, — ścisłéj prawdy i piękna istotnego, ośmielić.
Korzystały z nauk i postrzeżeń Leonarda da Vinci wieki XVII, XVIII początek obecnego, czy zawsze dobry użytek z nich zrobić umiały? wątpię, byli tacy którzy literalnie a nie zawsze dokładnie i wyczerpująco trzymali się podawanych postrzeżeń takich jak np.
opis burzy lub bitwy, byli inni, a tych zapewne większość, którzy ścisłe naśladowanie przyrody uważali za pęta nałożone talentowi; ociężałość umysłu, schlebianie nałogowi próżniactwa a rozigraną fantazję podstawiali na miejsce gorącéj miłości prawdy, pilnych badań i zdrowéj pracy wyobraźni twórczéj, nie dostrzegli, iż to co Leonardo na tych kilkudziesięciu kartach podaje, to są li tylko popchnięcia do pracy samodzielnéj, że to ogniki rozświecające drogę; nie postrzegli, że człowiek téj potęgi geniuszu i głębokości umysłu nie mógł wydać z siebie niezdrowego, niepożytecznego owocu — nie znali go może a przynajmniéj nie zrozumieli.
Ten skromny tedy przekład pojęć i zdań wielkiego mistrza nie co innego ma na celu jaka pragnienie dopomożenia prawdziwie miłującym sztukę do zapoznania się z znakomitą osobistością Leonarda da Vinci a przez niego z dobrym malarstwa kierunkiem. Życiorysu Leonarda szkic podałem był kiedyś w czasopiśmie „Wieniec“ (r. 1872) tu zaś aby czytelnicy choć w małéj mierze poznać go mogli jako człowieka, do portretu dołączam jego sonet moralno filozoficzny w wiernym, pod względem myśli przewodniéj, przekładzie.
Młody człowiek przedewszystkiem powinien się nauczyć perspektywy, aby każdemu przedmiotowi mógł nadać wymiar odpowiedni, i następnie zwolna wprawiać się przy dobrym mistrzu w umiejętność rysowania części ciała, potém rysować z natury dla utrwalenia i wyrozumienia téj umiejętności, nakoniec oglądać dzieła rozmaitych mistrzów, aby umieć użyć i w czyn wyprowadzić to, czego się nauczył.
Młodzieńcy zamierzający robić postępy w umiejętności naśladowania wszelkich postaci będących dziełem przyrody, powinni się przykładać do rysunku cieniowanego ze względem na światło właściwe miejscowości, w któréj się przedmioty znajdują.
Widziemy to jasno, że wzrok jest jednym z najszybszych działaczów, i w jednéj chwili ogarnia mnóstwo postaci; wszakżeż na raz obejmuje tylko jeden przedmiot. Weźmy przykład: Ty czytelniku ogarniasz jednym rzutem oka całą tę stronnice pisma, odrazu spostrzegasz, że jest zapełniona rozmaitemi literami, nie zdając sobie sprawy ani o ich wielkości, ani z myśli które wyrażają: musisz więc iść od wyrazu do wyrazu, od wiersza do wiersza aby zrozumieć te litery. Jeżeli chcesz wejść na wysoki budynek, musisz wstępować schód po schodzie, inaczéj bowiem niepodobna ci wspiąć się na wyżynę. Tak téż natura doprowadza cię do twéj sztuki. Jeżeli chcesz nabyć dokładnego wyobrażenia o kształtach jakiéj rzeczy, zaczynaj od jednéj jéj części, i nie przechodź do drugiéj jeżeli pierwszéj dobrze nie pamiętasz i nie umiesz.[4] Inaczéj postępując napróżno czas stracisz, a naukę znacznie sobie przedłużysz. Pamiętaj, że nierównie ważniejszą jest pilność a niżeli szybkość w pracy.
Wielu jest ludzi mających chęć i zamiłowanie do rysunku a niemających zdolności, w młodych można to poznać po braku pilności i po tém że nigdy nie kończą przedmiotów cieniowaniem.
Nie jest godnym pochwały malarz, który tylko jedną rzecz dobrze robić umie, jako-to: ciało, głowę, ubiór, zwierzęta, widoki lub inne szczegóły; niema bowiem tak nieudolnego umysłu, któryby zwrócony na jedną rzecz i tę bezustannie obrabiając nie nauczył się jéj dobrze.
Umysł malarza powinien ciągle być czynnym w zastanawianiu się nad tém jakie są kształty ważniejszych przedmiotów przed oczami jego przesuwających się, zatrzymywać krok przy nich, notować i wyciągać z tego zasady, nie spuszczając z uwagi miejsca, światła, cieniów i innych okoliczności.
Ucz się najprzód teoryi, a potém przechódź do praktyki z téj umiejętności wyrodzonéj; malarz powinien się uczyć zasadnie, i nieopuszczać tego, czego spamiętać nie może, upatrywać rożnice członków i stawów wszelkiego stworzenia.
Malarz powinien być wszechstronnym i w sobie skupionym, być bacznym na wszystko co widzi, i zdawać sobie z tego sprawę wybierając ze wszystkich wrażeń jakie na nim robią rzeczy widziane część najlepszą, jakby był zwierciadłem, które się w tyle kolorów mieni, ile zawierają w sobie przedmioty które przed nim stoją, i tak je odbija iż wydają się być drugą naturą.
Nie będzie wszechstronnym, kto nie miłuje zarówno wszystkich rzeczy ściągających się do malarstwa; i tak: jednemu podobają się krajobrazy, uważa się je za owoc prostéj staranności, jak mówił nasz Botticello, utrzymujący, iż nauka byłaby tu próżną, rzuciwszy bowiem garścią rozmaite kolory na mur, utworzy się na nim plama w której możesz dojrzeć krajobraz. Prawda to, że możesz w niej spostrzedz rozmaitość przedmiotów jaką tylko człowiek zechce w niej wyszukać, np. głowy ludzkie, różne zwierzęta, bitwy, skały, morze, obłoki, drzewa i tym podobne rzeczy, jak się to dzieje kiedy wsłuchując się w głos dzwonu słyszymy to co chcemy. Chociażby jednak plamki dostarczyły ci pomysłu, nie nauczą cię skończenia jakiejkolwiek części w taki tedy sposób malarz może tylko nędzne tworzyć krajobrazy.
Jeżeli chcesz być wszechstronnym malarzu i podobać się rozmaitym pojęciom, umieść w jednej i téj samej kompozycyi rzeczy i bardzo ciemne i bardzo łagodnie cieniowane, uwydatniając przyczyny i ciemności takich i takiéj łagodności.
Malarz który nie wątpi, nie daleko zajdzie; skoro dzieło przewyższa pojęcie autora, autor mu już nic niedoda, kiedy zaś pojęcie przewyższa dzieło, nie przestanie dzieła tego poprawiać, jeżeli mu chciwość nie stanie na przeszkodzie. (Patrz niżéj Rozdział 273).
Malarz powinien rozpocząć wprawę ręki od przerabiania rysunków dobrych mistrzów, nabywszy téj wprawy pod okiem swego nauczyciela, ma następnie przyuczać się do rysunku przedmiotów wypukłych podług zasad jakie co do rysowania wypukłości wyłożę. (Patrz wyżéj rozdział 2).
Zarysy postaci powinny być robione szybko, a muszkułowanie nie zbyt skończone. Oznaczaj tylko uważnie miejsca członków, potém z łatwością, jak zechcesz wykończyć je możesz.
Upominam cię malarzu, że jeżeli albo sam, albo kto inny spostrzeże jakikolwiek błąd w pracy twojéj, popraw go, ażebyś dzieła twojego na widok publiczny nie wystawił razem z uchybieniami. A nie tłómacz się sam przed sobą, że niesławę tę pokryjesz następującem twojem dziełem, albowiem malowanie nie ginie zaraz po urodzeniu swojem, jak muzyka, lecz trwa długo, a czas będzie świadczył o nieudolności twojéj. A jeżeli będziesz chciał zasłaniać się niedostatkiem, i brakiem czasu na naukę i wykształcenie się na prawdziwego malarza, sam siebie obwinisz, albowiem dążenie do cnoty jest jedynym pokarmem duszy i ciała. Wieluż to mędrców urodziło się bogatymi a opuścili skarby swoje aby im nie przeszkadzały.
Niemam nic złudniejszego, jak zdanie o własnych czynach naszych, a pożyteczniejszemi są dla ciebie przygany nieprzyjaciół, niż zdanie przyjaciół, przyjaciele bowiem są jednego z tobą zdania mogą więc własny twój sąd obałamucić.
Nie mogę pominąć zamieszczenia pośród tych przepisów, nowego pomysłu który, chociaż na pozór drobny, i prawie śmiechu godzień, jest jednak bardzo pożytecznym w pobudzaniu umysłu do rozmaitości pomysłów, a mianowicie: Patrząc na jaką obdrapaną lub w różne plamy kamienną ścianę, spostrzeżesz na niéj układ i podobieństwo rozmaitych krajobrazów, bitew, zręcznych zwrotow figur, dziwne wyrazy twarzy, ubiory i mnóstwo innych rzeczy; przez tę mieszaninę rozmaitych rzeczy, umysł budzi się do nowych pomysłów.
Przekonałem się że jest też bardzo pożytecznie, kiedy w nocy w łóżku się już leży, powtarzać sobie w wyobraźni obwody zewnętrzne konturów poprzednio studjowanych, lub inne ważniejsze przedmioty wytwornego pomysłu, tym bowiem sposobem utrwalisz sobie w pamięci to czego się nauczyłeś.
Jeżeli chcesz uczyć się dobrze i pożytecznie, rysuj z zastanowieniem staraj się dostrzedz które światła i jakie mają najwyższy stopień jasności; a z ceniów które są ciemniejsze od innych, w jaki sposób zlewają się ze sobą, i jak dalece, porównywaj jedne z drugiemi; kontury w których miejscach się wznoszą, a co do linii, jaka część w tę, a jaka w tamtą stronę wygina się, a gdzie mniéj, gdzie zaś więcéj widoczna, a jak szeroka lub wązka, a na koniec cienie twoje i światła powinny się łączyć bez kresek i znaków jak dym; a skoro przywykniesz i rękę włożysz do téj pilności, nauczysz się szybkości nie spostrzegłszy tego.
Niewątpliwem jest, iż malarz nie powinien odrzucać niczyjego zdania o tém co rysuje albo maluje, wiemy bowiem iż człowiek chociaż nie jest malarzem, ma pojęcie o kształtach ludzkich, rozpoznaje garbatego lub o dużéj nodze, o wielkiéj dłoni, czy jest chromy lub inną jaką ma wadę. A jeżeli przyznajemy że człowiek może sądzić dzieła przyrody tém bardziéj może być sędzią naszych błędów.
Ten któremu się zdaje iż może zapamiętać wszystkie effekta przyrody, łudzi się, pamięć nasza bowiem nie posiada tak wielkiéj siły; zatem wszystkiego w naturze szukaj na każdy raz.
Malarz powinien się starać być wszechstronnym, dużo mu bowiem będzie brakowało do doskonałości, jeżeli jedną rzecz dobrze zrobi, inną źle; tak jak wielu którzy szukają w przyrodzie tylko umiaru, a nie szukają w niéj prawdy, może być bowiem jeden człowiek kształtny, inny gruby, nizki, wysoki, drobny albo pomierny, a kto sobie z tych rozmaitości sprawy nie zdaje, czyni tak, jakby postacie swoje z jednéj odlewał formy, co zasługuje na wielką naganę.
Łatwą jest rzeczą dla człowieka stać się wszechstronnym, wszystkie bowiem zwierzęta ziemne mają członki do siebie podobne, to jest mięśnie, ścięgna i kości, które zmieniają tylko długości swe lub szerokości jak się to okaże w Anatomii. Co do wodnych stworzeń wielce rozmaitych, nie podaję malarzowi żadnéj zasady.
Ci którzy lubią pracować bez pilności a raczéj bez umiejętności, są jak marynarze puszczający się na morze w okręcie bez steru i bussoli, niemogący mieć żadnéj pewności dokąd dopłyną. Praktyka powinna być zawsze oparta na dobréj teoryi do któréj przewodnikiem i wrotami jest perspektywa, bez któréj nic niemożna dobrze zrobić ani w malarstwie ani w żadném innem rzemiośle.[5].
Nigdy malarz nie powinien naśladować manjery innego, stanie się bowiem już nie synem natury ale wnukiem, natura jest tak bogata że lepiéj do niéj saméj udawać się niż do mistrzów którzy z niéj czerpali.
Gdy rysujesz z natury, bądź odległym od przedmiotu, który masz rysować o trzy razy wziętą wielkość jego, a przy rysowaniu rozpoczynając jakąkolwiek liniję, patrz po całem ciele które rysujesz jaka część spotyka się (perla dittura) z kierunkiem linii głównéj.“
Przy rysowaniu uważaj dobrze, że w cieniach są jeszcze cienie nieznacznéj siły i kształtu, a to się dowodzi w[6] trzeciéj, która mówi że powierzchnie okrągłe są tak urozmaiconych cieniów i świateł jak rozmaite są ciemności i światła które je spowodowały.
Światło do rysowania z natury najlepsze jest od północy, ono bowiem nie zmienia się, a jeżeli okna są od południa należy je zasłonić papierem, aby słońce cały dzień przez nie świecąc nie czyniło zmian. Wysokość światła taka być powinna, aby każdy przedmiot rzucał na ziemię cień równy jego wysokości (czyli pochylenie promieni pod kątem wynoszą cym. 45 stopni. (uwaga tłom.)).
Przedmiot każdy powinien mieć takie światło, jakie odpowiada pomysłowi twemu, czyli jeżeli umyśliłeś twoje postacie umieścić pod otwartem niebem, będą otoczone światłem, jeżeli słońce będzie za obłokami. Jeżeli słońce świecić będzie na te postacie, cienie ich będą bardzo ciemne, w porównaniu z częściami oświetlonemi, cienie te, równie główne jak i pochodne, będą miały granice określone stanowczo, a cienie takie będą się różniły wielce od świateł, bowiem z ich strony odbija się błękit nieba, zabarwia sobą część która doń jest odwrócona; najwyraźniéj się to pokazuje na przedmiotach białych, strona oświetlona przez słońce widocznie przybiera barwę słońca, najwydatniej zaś widać to wtedy, kiedy się słońce schyla ku zachodowi, pośród różowych obłoków, które zabarwione są oświetlającą je barwą. Ta różowość obłoków wraz z różowością słońca, rumieni wszystko co od nich światło otrzymuje, ta zaś część postaci która nie jest do różowego światła odwrócona, pozostaje koloru nieba, a patrzącemu na nie, wydaje się, że postać jest dwubarwną, a nie możesz tego uniknąć, abyś pokazawszy przyczynę takich świateł i cieniów nie pokazał też na nich skutków téj przyczyny, inaczéj robota twoja będzie próżna i błędna. Jeżeli zaś postać twoja znajduje się w ciemnym pokoju, a patrzysz na nią z zewnątrz, postać ta będzie miała cienie rozlane; i jeżeli staniesz na linii światła, a postać będzie piękna, uczyni zaszczyt naśladowy swemu, będzie bowiem wielkiéj wypukłości, cienie będzie miała łagodne, i stopione, a najciemniejsze z téj strony gdzie światła niedopuszcza ciemność mieszkania, cienie te więc będą prawie niewidzialne, przyczynę tego wyłoży się na właściwém miejscu.
Naganném jest przecinanie światła zbyt wyraźnemi cieniami, ażeby więc uniknąć téj wady, stawia się wzór na miejscu otwartém, oświetlając postacie nie słońcem samém, ale pokrytem pewną ilością mgły, lub przejrzystemi obłokami położonemi pomiędzy przedmiotem a słońcem, gdy tedy wzór nie będzie wystawiony na słońce, nie będą téż granice światła od cieniów stanowczo odcięte.
Kiedy rysujesz nagie ciało, zrób zawsze najprzód zarys całości, skończ potém część którą chcesz, i porównywaj ją z innemi członkami, inaczéj nigdy się nie przyzwyczaisz członki ze sobą wiązać, i nie rób nigdy głowy odwróconéj w stronę piersi ani ręki w kierunku nogi, a kiedy głowa odwrócona jest ku prawemu ramieniowi, lewą stronę jéj zniż więcéj niż drugą; a jeżeli robisz pierś bokiem odwróconą na zewnątrz a głowę odwróconą w lewą stronę, uczyń tak, aby prawa strona wyższa była od lewéj.
Kto rysuje przedmioty wypukłe, powinien tak się umieścić, aby oko postaci którą rysuje, było na poziomie oka rysującego.
Weź duże szkło, wielkości pół arkusza zwyczajnego papieru i umocuj je dobrze przed oczyma twojemi czyli między oczyma a przedmiotem który masz rysować, a potem oddal się okiem od téj szyby na odległość dwóch trzecich ręki; a głowę umocnij narzędziem tak abyś jéj z miejsca nie ruszył. Potem zmróż i zasłoń jedno oko i rysuj na szkle, to co widzisz, pędzlem albo ołówkiem, następnie przerysowawszy pod światło ze szkła na papier i przepruszywszy na płótno maluj jeżeli chcesz, zachowając dobrze perspektywę powietrzną.
Widoki należy tak rysować, ażeby drzewa były w połowie w świetle, a w połowie w cieniu, a lepiéj jeszcze kiedy słońce jest na wpół przysłonięte obłokami, bo wówczas drzewa są oświetlone, ogólném światłem nieba a cień mają od ogólnéj ciemności ziemi, wtedy téż najciemniejsze są w częściach najbliższych ziemi.
To światło nocne należy, przysłaniać naciągniętem na ramkę płótném lub papierem przezroczystym albo wreszcie ćwiartką cienkiego papieru do pisania a cienie nie będą ostre.
Największą piękność oświetlenia znajdujemi kiedy twarz umieszczona jest na ciemném tle części budowli, wtedy oko patrzącego widzi zacienioną część twarzy wzmocnioną cieniami budowli, a w części zaś oświetlonéj zgromadzoną jasność jaką mu daje blask nieba; przez takie zestopniowanie cieniów i świateł twarz nabiera wielkiéj wypukłości a w części oświetlonéj prawie nie dojrzane ma odcienia; taki układ i stopniowanie cieniów, i świateł dają twarzy dużo.
piękności. (Patrz Rozdział 279).
Pokój do tego powinien być na otwartém miejscu, ściany jego, koloru ciała a rysować należy w lecie, kiedy słońce chmurami zasłonięte, albo też południowe ściany tak wznieść należy, aby promienie słońca, nie uderzały o ściany północne, a promienie jego odbite nie psuły cieniów.[7].
Malarz powinien zawsze zwracać uwagę na ścianę na któréj ma obraz malować, na wysokość miejsca w którém ma umieścić swoje postacie, gdy zaś zamierza narysować co z natury w tym celu, powinien oko o tyle niżéj umieścić od przedmiotu który rysuje o ile przedmiot ten w rzeczywistości wyżéj będzie od oka patrzącego, inaczéj praca jego będzie błędna.
Podziel głowę na dwanaście części, a każdą część na dwanaście cząstek, a każdą cząstkę na dwanaście cząsteczek, a cząsteczki na źdźbła, a źdźbła na ździebełka.
A. B. niech będzie okno, M. niech będzie punkt światła, malarz mówię stanąć powinien w dobrém miejscu, aby oko było pomiędzy stroną oświetloną a zacienioną przedmiotu, który rysuje, a które to miejsce znajdziesz stanąwszy między literą M a linią idącą od granicy cieniu i światła znajdujących się na przedmiocie rysowanym.[8]
Światło szerokie i wysokie a nie zbyt silne najpiękniéj uwydatnia wszelkie zagięcia ciała.
Malarz mający ciężkie ręce w pracach swoich takież same robić będzie a czynić to będzie ze wszystkiemi członkami, jeżeli długą nauką nie przemoże tego w sobie. Każdy więc malarz powinien uważać jaka część osoby jego jest najbrzydsza, i tę wszelkiemi sposobami starać się poprawiać.
Malarz znający naturę członków, mięśniów i ściągaczy, wie dobrze który mięsień przy jakiém poruszeniu jest czynny, a który nabrzmiewając jest powodem skurczenia się członka i które ściągacze namarszczając się drobniutko i zginając otaczają mięsień, a nie uczyni jak wielu którzy przy rozmaitych poruszeniach tak samo zawsze wyznaczają szczegóły ramion, pleców, piersi i innych mięśniów.
Największą wadą w malarzu jest rysowanie albo powtarzanie tych samych ruchów albo tych samych fałdów ubioru w jednym i tym samym obrazie i robienie wszystkich głów podobnemi do siebie.
Malarz powinien zrobić postać ludzką naturalnéj wielkości podług zwykłych zasad dobrych proporcyi, następnie podług niéj zmierzyć siebie samego uważając w czém jego postać mniéj lub więcéj różni się od owéj wzorowéj, uczyniwszy taką próbę wszelkiemi siłami starać się ma, aby nie wpadał w te uchybienia w postaciach przez niego samego wykonywanych, które w sobie samym znalazł; z témi wadami musisz jak najusilniéj walczyć ponieważ to są uchybienia tobie sądzącemu je wrodzone, dusza bowiem jest twórczynią ciała twojego i sądu twego własnego, chętnie więc podoba sobie w dziełach wzorowanych na zarysach które są do tego ciała zbliżone, niema bowiem tak brzydkiéj kobiety, aby nie znalazła sobie lubego, jeżeli tylko nie jest potworną; na to wszystko zwracaj pilną uwagę.
Wielce błądzą ci malarze, którzy przedmiot jakiś bryłowaty rysują naprzód w świetle skupioném, ograniczoném w domu swym a potem w obrazie umieszczają to wyobrażenie pośród światła ogólnego, nieboskłonowego pod otwartém niebem, gdzie światło to ogarnia i oświetla wszystkie części przedmiotu widzianego, w ten sam sposób błądzą, gdy tam robią cienie mocne gdzie one by być nie mogły, a jeżeliby były to tak jasne, że ich prawie dostrzedz nie można, jako też światła odbite których w tém oświetleniu dojrzeć niepodobna.
Malarstwo dzieli się na dwie główne części: pierwszą z nich jest zarys, to jest linja oddzielająca jedną postać od drugiéj wraz z podziałami, — drugą jest barwa zawarta w tych granicach.
Pogląd na postać ciała na dwie części téż dzielimy, na proporcyonalność (umierność) wzajemną części, i ich odpowiedność do całości i na ruch spowodowany przyczyną umysłową, istoty żywéj poruszającéj się.
Proporcyonalność członków dzielimy także na dwa poddziały, na jednorodność i ruch. Jednością nazywamy, kiedy każda część z osobna, miarą odpowiada całości; członków więc młodzieńca nie należy wiązać z członkami starca, ani tłustych z chudemi, ani zgrabnych z niedołężnemi i ociężałemi. Nie dawaj także mężczyznie członków kobiecych, a niechaj postawa i ruch starca nie będą téj saméj żywości co młodzieńca, ani kobiecy ruch podobny do męzkiego; tak czynić należy, aby ruch i członki człowieka silnego takie były, żeby w nich stan zdrowia jego był wykazany.
Postacie ludzkie powinny mieć ruchy odpowiednie do swych czynności, tak aby patrzący na nie zrozumiał co myślą albo mówią, można się zaś tego nauczyć naśladując migi głuchoniemych którzy mówią za pomocą ruchów rąk, oczów, brwi i całéj postaci chcąc wyrazić myśl jaką. — Nie śmiej się ze mnie, że ci podaję nauczyciela niemowę, który ma cię nauczyć sztuki (mówienia) któréj sam nie umie; ale on cię lepiéj nauczy ruchami swemi aniżeli ktokolwiekbądź inny słowami. Ty więc malarzu jakiegokolwiek rodzaju, uważaj ile razy ci się zdarzy, i na przymioty mówiących, i na rodzaj przedmiotu o którym mówią.
Nie rób obwodów postaci swoich inną barwą jak jest tło na którém się te postacie kończą, czyli abyś nie robił ciemnych konturów pomiędzy tłém a postacią twoją.
W rzeczach małego rozmiaru nie może się mieścić tyle błędów, ile w dużych, a to z tego powodu pochodzi, że gdy przedmiot mały jest, czy będzie przedstawiał człowieka czy zwierzę jakie, części jego z powodu wielkiego zmniejszenia niemogą być tak skończone jakby tego autor pragnął: skoro więc nie będą skończone, błędów w nich rozpoznać nie będzie można. Jeżeli naprzykład patrzyć będziemy na człowieka z odległości 300-stu łokci usilnie starając się osądzić, czy jest piękny czy brzydki, czy potworny, czy zwyczajnych kształtów; pomimo całéj usilności nie będziesz wstanie zdać sobie z tego sprawy; a powód jest ten, że w téj odległości, człowiek jest tak dalece zmniejszony, że części jego rozróżnić nie można. Jeżeli się chcesz stanowczo przekonać, jak dalece człowiek zmniejszony będzie skutkiem odległości, postaw palec wprost oka na odległości ręki, i zniżaj tak lub podwyższaj palec, aby jego koniec wypadł pod postacią na którą patrzysz, a spostrzeżesz zmniejszenie niedouwierzenia; dla tego częstokroć w odległości, postaci przyjaciela nawet rozpoznać nie można.
Malarze częstokroć do rozpaczy są doprowadzeni przy naśladowaniu natury, widząc że malowidła ich nie mają ani téj wypukłości, ani życia jakie mają przedmioty widziane w zwierciadle; (patrz Rozdział 341) sądząc, iż powodem, tego jest ich nieudolność, nie zaś przyczyna któréj nie znają. Niepodobna aby przedmiot malowany wydawał się tak wypukłym jak przedmioty w zwierciedle widziane, choć jedne i drugie są na powierzchni, chyba że będą widziane jednem tylko okiem: a to z tego powodu. Jeżeli weźmiemy dwoje oczu patrzących naprzykład A i B na dwa przedmioty jeden za drugim M i N, to M nie może zakryć w zupełności N, ponieważ wierzchołki dwóch kątów widzenia A i B są w takim odstępie, iż drugi przedmiot widzimy za pierwszym. Lecz jeżeli zamkniemy jedno oko a spojrzymy drugiem, np. S. przedmiot F zasłoni R, ponieważ oś widzenia jest tylko jedna wspólna a przechodząc przez pierwszy przedmiot drugiego téj saméj wielkości widzieć nie pozwala.
Jest pewien zwyczaj bardzo upowszechniony pomiędzy malarzami, a godny słusznéj i silnéj przygany; napotykany go na ścianach kaplic. Malują scenę z widokiem i budynkami, nad nią umieszczają drugą, zmieniając pierwszy punkt widzenia, następnie trzecią i czwartą, tak, iż malowidła na jednéj ścianie pomieszczone mają trzy i cztery punkta widzenia, co dowodzi wielkiej głupoty podobnych mistrzów. Wiemy bowiem, że punkt widzenia leży na równi z okiem patrzącego na obraz; a jeżeli powiesz: jakże mam przedstawić życie jednego świętego w kilku obrazach na jednéj i téj saméj powierzchni? odpowiem ci na to, że powinieneś ułożyć pierwszy plan, podług punktu wzniesienia oka patrzącego na obraz, a na tym planie postawić pierwszy obraz wielki, a potém co raz zmniejszając postacie i budynki, tak na wzniesieniach jak na równinach, będziesz miał cały ustrój obrazu. Na pozostałéj części powierzchni obrazu, od góry zrób wielkie drzewo w proporcyi do figur albo aniołów jeżeli przypadają do zadania obrazu, albo ptaki, albo obłoki, lub coś podobnego; inaczéj nie trudź się, cała bowiem praca twoja będzie błędną.[9].
Postacie oświetlone światłem skupionem wypuklejszemi się wydają, aniżeli oświetlone światłem ogólném, ponieważ światło skupione, daje światła odbite, które odpychają postać od tła, te zaś światła odbite pochodzą od świateł postaci, która stoi od strony cieniu postaci umieszczonéj przed nią, przeto odrzuca na nią część swego światła. Postać zaś postawiona przy świetle (częściowem) skupionem w obszernem miejscu a ciemnem, nie otrzymuje świateł odbitych, a widać tylko jéj część oświetloną, tego używać należy tylko do naśladowania nocy o małem świetle skupioném.
Obwody postaci są o wiele ważniejsze i trudniejsze aniżeli cienie i światła, ponieważ zarysy członków jakkolwiekbądź kurczliwych są niezmienne i zawsze téżsame, zaś położenie rodzaj i ilość cieniów jest nieskończona.
Opisz sobie mięśnie, ścięgna i włókna które przy różnych poruszeniach ciała ukazują się, powstają, lub ani tym ani tamtym sposobem nie występują, i pamiętaj, że to jest najważniejszém dla malarzów i rzeźbiarzów, którzy wykładają (nauczają) o mięśniach. Tak samo opisz dziecko, od urodzenia aż do dojrzałości, przechodząc wszystkie stopnie wieku, wszędzie opisując zmiany członków i stawów, gdzie i które grubieją albo szczupleją.
Malarz powinien zawsze starać się badać chwilowe ruchy człowieka pochodzące z silnych wzruszeń, notować je w zarysach na książeczce aby potém w pomysłach swych zużyć co zanotował stawiając człowieka w téj saméj postawie, dla przyjrzenia się kształtom mięśniów jakie się w tym razie uwydatniają.
Obraz powinien być jakoby widziany z jednego okna tak jak się wydają kształty kiedy są tak rysowane, a jeżeli chcesz w pewnéj wyniosłości zrobić kulę okrągłą, należy ją zrobić przedłużoną w kształcie jaja i oddalaj się od niéj dopóty póki skrócona nie wyda ci się okrągłą (kulistą).[10]
Jeżeli jaki cień z trudnością rozpoznajesz, a granicy jego rozróżnić nie możesz, odznacz go granicą niepewną, a wykonywając, nie rób go skończonym ani stanowczo odciętym, ażeby praca twoja miała rozumną zasadę.
Dziewczątka powinny być wyobrażane o ruchach żywych, wygięte kiedy siedzą, a kiedy stoją prosto o ruchach skromnych i bojaźliwych.
Starcy powinni mieć ruchy leniwe i powolne, nogi w kolanach zgięte, kiedy stoją mocno na równych nogach, te mają być oddalone nieco od siebie, mają być pochyleni, głowę mieć na dół zwieszoną, ręce zaś nie zbyt oddalone od siebie.
Stare kobiety należy wyobrażać, śmiałemi żywemi, o ruchach gwałtownych na kształt furyi piekielnych, ruchy powinny się wydawać żywszemi w rękach i głowie niż w nogach.
Dziewice należy wystawiać o ruchach skromnych o nogach ku sobie zbliżonych, rękach splecionych nawzajem, głowach pochylonych i na bok przegiętych.
Jako pozbawioną zupełnie światła, całkiem ciemną. Ponieważ taki jest warunek istnienia nocy, jeżeli chcesz z niéj uczynić obraz, zrób wielki ogień, przedmiot najbliższy ognia najwięcéj się jego barwą oblecze, albowiem rzecz najbliższa jakiego przedmiotu, najwięcéj naturę jego przejmuje; a uczyniwszy ogień czerwonym, wszystkie przedmioty oświetlone nim zrobisz czerwonawemi, a te co będą dalsze od ognia więcéj wpadać będą w czarny kolor nocy. Postacie które będą przed ogniem, będą się wydawały czarne na świetle ognia, bowiem ta strona przedmiotu którą widzimy, jest pogrążona w ciemności nocy, nie zaś w jasności ognia; te które będą po bokach, będą na wpół ciemne, a do połowy czerwonawe, te zaś, które będzie widać za ogniem, będą zupełnie oświetlone czerwoném światłem na czarném tle. Co zaś do postaci, zrób te które są blisko ognia zasłaniające się ręką lub płaszczem od zbytniego gorąca, dalszych zaś wiele, zasłaniających oczy od zbyt rażącego blasku.
Jeżeli chcesz dobrze przedstawić burzę, staraj się pilnie dostrzegać i rozważaj własności jéj; jak to wiatr dmąc po powierzchni morza lub ziemi, porusza, unosi za sobą wszystko co nie jest silnie z ogólną massą złączone. Wykonanie burzy zacznij od obłoków podartych i poszarpanych, pędzonych siłą wiatru, razem z lekkim pyłem uniesionym z morskiego wybrzeża. Gałęzie i liście porwane téż pędem wiatru, ulatujące w powietrze wraz z innemi lekkiemi przedmiotami: drzewa i trawy zgięte do ziemi i jak gdyby chciały pobiedz śladem wiatru, gałęzie drzew pchane w stronę przeciwną naturalnemu kierunkowi urostu swego, o liściach pomieszanych i odwróconych. Z ludzi którzy się tu znajdują właśnie, niektórzy powywracani owinięci w płaszcze a kłębami kurzu przysłonięci, prawie do niepoznania, ci co zostali na nogach, trzymają się drzewa, aby ich wiatr nie porwał, inni oczy od kurzu rękoma sobie zasłaniając nachyleni ku ziemi, suknie i włosy mieć będą wyprostowane w kierunku wiatru. Morze wzburzone i zbałwanione, pełne piany między wzniesionemi bałwanami, a wiatr napełnia rozhukane powietrze pianą rozbitą na pył, podobną do gęstego i mglistego obłoku. Okręty które się tam znajdują, niektóre są bez przodów; o złamanych masztach przy których żagle powiewają w powietrzu wraz z porwanemi linami, inne wraz z drzewami an nie wywróconemi rozbite i rozrzucone w rozhukanéj fali, a ludzie krzycząc trzymają się resztek okrętu. Obłoki należy robić pędzone gwałtownym wiatrem rozdzierające się o wysokie wierzchołki gór, które rozcinają mgły jak skała fale; powietrze przyćmione czarnemi chmurami powstałemi z kurzu obłoków i mgły.
Zrób najprzód dym artylleryi w powietrzu, zmieszany z kurzem wzbitym w górę przez konie walczącéj jazdy, mieszaninę tę uczyń w ten sposób: kurz ponieważ z ziemi powstaje i ciężki jest, chociaż z powodu miałkości swéj wzniesiony mięsza się z powietrzem to łatwo jednak opada, a najwyższe jego kłęby składają się z najdrobniejszych cząstek, zatém najmniéj są widzialne, a prawie koloru powietrza. Dym zmieszany z kurzem i powietrzem wzniesiony do pewnéj wysokości, podobny jest do ciemnych obłoków, a w górze będzie go wyraźniej widać aniżeli kurz, dym będzie barwy nieco błękitnawéj, kurz zaś ziemną barwę zachowa. Od strony światła ta mieszanina powietrza dymu i kurzu będzie daleko jaśniejsza niż ze strony przeciwnéj. Walczący, im bardziéj znajdować się będą pośród tego tumanu, tém mniéj ich widać będzie, i mniejsza będzie różnica między ich cieniami a światłami. Twarze, i postacie arkiebuzierów zrób czerwonawe, jako téż i tych co są blisko strzelających, zaś ta barwa czerwonawa im bardziéj jest odległa od punktu przyczyny swéj, tém powinna bardziéj niknąć, postacie odległe które będą między tobą, a tém światłem będą ciemne na jasném tle, nogi ich zaś im bliżéj ziemi tém mniéj będą widzialne; ponieważ kurz nad ziemią jest grubszy i gęstszy. A jeżeli robić będziesz konie uciekające ze zgiełku, zrób kłębki kurzu w takiéj od siebie odległości, jak może być wielki skok konia, najodleglejszy tuman od konia najmniéj będzie widoczny, ale będzie wyższy, rozpierzchnięty, rzadki, najbliższy zaś będzie najwidoczniejszy, ale za to mały i gęstszy. W powietrzu powinno być pełno strzał, w rozmaitych położeniach jedne do góry skierowane, inne na dół, inne poziomo, a kule na ziemię padające, powinny być otoczone jakby dymem od pędu. Pierwsze najbliższe postacie niech mają zakurzone włosy i brwi i inne miejsca na których się kurz utrzymać może. Zrób zwycięzców biegnących z włosami i z innemi lekkiemi rzeczami, wzniesionemi wiatrem, o brwiach zmarszczonych biegną przeciwległemi członkami naprzód, czyli kiedy naprzód stawiają nogę prawą, ręka lewa dopiero jest w drodze ku przodowi, a jeżeli zrobisz poległego, zrób znak pośliźnięcia na ziemi otoczony kałużą krwi, około któréj w miejscu gdzie ziemia jest mniéj mokra, uczyń ślady nóg ludzkich i koni które tamtędy przeszły. Zrób téż konie włokące zabitych jeźdźców swoich, a za niemi niech będzie na ziemi w kałuży ślad wleczonego ciała. Zwyciężonych i pobitych zrób blademi, o brwiach wzniesionych i zbiegniętych ku sobie, skóra zaś nad niemi w bolesne niech obfituje zmarszczki. Od otworów nosa niech idą zmarszczki poczynając się od łuku nozdrza a kończące się u osady oka. Nozdrza wzniesione z powodu tych zmarszczek, a usta w łuk wygięte zęby odsłaniają. Zęby otwarte jakby się z pomiędzy nich głos boleści wydobywał. Jedna ręka zasłania zawstydzone spojrzenie, zwrócone na nieprzyjaciela, druga niech będzie na ziemi, podpierając zranioną głowę. Inni niech wrzeszczą roztwartemi usty uciekając, zrób rozmaitą broń pod nogami walczących, tarcze połamane, oszczepy, miecze i inne tym podobne rzeczy. Zrób ludzi umarłych, niektórych na wpół ziemią zasypanych, innych całych. Innych konających z zaciśniętemi zębami, przewracających oczy, dłoń do ciała przyciskających, a zskurczonemi nogami. Trzeba aby był jaki rozbrojony i obalony przez nieprzyjaciela, usiłujący przeciwnika gryźć i drapać i okrutnie a srodze pomstujący. Możesz zrobić konia bez jeźdźca luzem przebiegającego między nieprzyjaciołmi o grzywie na wiatr rozpuszczonéj, nogami czyniącego wielkie spustoszenia, możesz zrobić ranionego upadającego na ziemię i zasłaniającego się tarczą, nieprzyjaciel zaś schylony usiłuje go zabić. Niektórzy zwycięzcy już zaprzestali walki, odchodzą z tłumu ocierając rękoma oczy i twarz pokrytą brudem powstałym z łez które kurz spowodował. Oddziały z pomocą przybyte niech stoją pełne nadziei i ciekawości o powiekach ściśniętych, ocieniając je rękoma niech spoglądają w grube i ciemne tumany oczekując rozkazu wodza. Jeżeli możesz zrób jeszcze dowódcę biegnącego z podniesioną buławą i wskazującego w kierunku biegu swego, miejsce, dokąd trzeba aby ruszyli. Z pośród dymu wybiegające konie pobliską wodę napełniają falą i pianą, a bryzgami uderzanéj wody, powietrze; pod nogami i ciałem swojem. I ani kawałek miejsca nie powinien pozostać żeby nie było na niem śladów stóp zakrwawionych.
Jasną jest rzeczą, że jedno powietrze jest gęstsze od drugiego, najgęstsze to które jest po nad powierzchnią ziemi, a im wyżéj się znajduje, tém jest rzadsze i przezroczystsze. Przedmioty wysokie i wielkie, odległe od ciebie, u podstawy mało będą widzialne, ponieważ patrzysz na nie po linii przechodzącéj przez wgłąb’ ciągnącą się warstwę gęstszego powietrza. Wierzchołek zaś téj wyniosłości widzisz po linii która chociaż u oka twojego zaczyna się w gęstém powietrzu, jednak kończąc się na wierzchołku, widzianego przedmiotu, kończy się w powietrzu daleko rzadszém aniżeli było u podstawy, z tego powodu linija ta, w miarę jak się od ciebie oddala, znajduje się w coraz to rzadszém powietrzu. Dla tego to malarzu skoro malujesz góry, tak czyń aby każde wzgórze zawsze miało wierzchołek wyraźniejszy niż podstawę, a jeżeli będziesz robił jedne dalsze od drugich, rób i wierzchołki wyraźniejsze, a im bardziéj będą wzniesioue, tém więcéj będzie widać rozmaitości w kształtach i kolorach.
Ponieważ powietrze blisko ziemi jest gęstsze, a im wyżéj tém się staje rzadszém, kiedy słońce jest na wschodzie patrz w stronę zachodu leżącego pomiędzy południem a północą, a zobaczysz, iż to gęste powietrze otrzymuje więcéj światła od słońca aniżeli rzadkie, gdyż promienie natrafiają na większy opór. A jeżeli niebo widzisz kończące się na płaszczyznie równéj, najniższa ta część nieba widziana przez tę warstwę gęstszą, będzie bielsza, albowiem warstwa ta, prawdziwy kolor przez nią przeświecający łamie, a niebo bielsze ci się wyda niż nad tobą, gdzie linija oka przechodzi przez mniejszą ilość powietrza zapełnionego gęstą parą. A jeżeli spojrzysz ku wschodowi, powietrze wyda ci się tém ciemniejsze im niżéj będzie, ponieważ przez tę nizką warstwę powietrza, promienie światła mniéj przechodzą.
Wszelkie postacie będą się wydawały tém wypuklejsze, tém bardziéj odrywać się będą od tła im bardziéj kolory tła będą w światłocieniu jaknajbardziéj urozmaiconym na krawędziach postaci, jak się to w swojém miejscu dowiedzie, a skoro w tych kolorach zachowane będzie zmniejszenie świetności białego, a ciemności w ciemnych.
Przedmioty blizkie, powinny być skończone wyraźnie, w częściach zaś odległych niewyraźnie, to jest o niewyraźnych krawędziach.
Barwy w jakie ubierasz postacie twoje niech przypadają jedna do drugiéj, a jeżeli jedna barwa ma być tłem dla drugiéj, niech taką będzie aby się nie łączyły z sobą; aby nie były jakby jedna do drugiéj przylepioną, gdyby zaś były te barwy jednéj natury, niech się różnią jasnością o tyle ile tego wymaga odstęp pomiędzy niemi i przegradzające powietrze, tę samę zasadę zastosuj i do krawędzi onych, aby były mniéj lub więcéj dokładne lub niewyraźne stosownie do ich zbliżenia lub odległości.
Światło zwrócone od przodu na twarz, po bokach osłoniętą ścianami zaciemniającemi, czyni, iż twarz taka będzie miała wielką wypukłość, a najbardziéj, jeżeli światło jest z góry, powodem téj wypukłości jest, że części przednie takiéj twarzy oświetlone są światłem ogólném pod którém twarz stoi, zatém odcienie w części oświetlonéj są prawie nie znaczne, a potém, że przednie części występują z bocznych, zacienionych ścianami bocznemi pokoju, tém bardziéj ocieniającemi twarz im głębiéj ona bokami swemi między nie wchodzi, a z tego téż jeszcze wypada, że światło z góry padające nie będzie dotykało tych części, które są takiemi wypukłościami twarzy osłonięte, jak łuki brwiowe, odejmujące światło zagłębieniu oczów, jak nos odbierający je w znacznéj części ustom a broda krtani; podobnie téż wypukłości inne działają.
Odbicia spowodowane są ciałami jasnemi o gładkiéj powierzchni i na wpół przejrzystéj od któréj światło się odbija jak piłka, na przedmiot główny.
Powierzchnie wszelkich ciał nieprzezroczystych pokryte są światłami i cieniami rozmaitéj wartości, światła są dwojakie, jedno nazywa się główne drugie pochodne. Główne jest to które płynie z płomienia, ognia, z słońca, lub nieboskłonu. Pochodném jest światło odbite. Aby więc wrócić do założenia powiem, że odbicie świetlne nie może istnieć od téj strony przedmiotu która jest zwrócona ku ciałom ciemnym, jakiemi są miejsca zasłonięte wysokiemi domami, trawy, krzewy zielone lub zeschłe, które chociaż mają każdą gałęź zwróconą do światła głównego, i tym światłem olśnioną, przecież gałęzie te, tak się nawzajem ocieniają, że powodują ciemność zupełną owóż takie przedmioty nie mogą dawać światła odbitego.[11].
Światła odbite noszą na sobie o tyle więcej wyraźną barwę przedmiotu od którego pochodzą o ile ten przedmiot na którym się odbijają gładszym jest od odbijającego.
Odbicia części oświetlonych powstałe na cieniach sąsiadujących z niemi zmniejszające lub powiększające siłę tych ostatnich, odpowiednio do większego lub mniejszego zbliżania przedmiotów ku sobie i do mniejszéj lub większéj jasności, przez wielu są stosowane a przez wielu innych unikane. Jedni zaś i drudzy nawzajem siebie wyśmiewają. Ty jednak, aby uniknąć oszczerstwa jednych i drugich, stosuj je tam, gdzie są potrzebne, ale uważaj, aby przyczyny onych były wyrażone, to jest, jeżeli będzie widać przyczynę odbicia i barwę przedmiotu odbijającego, a tak uwydatnisz zarazem te które odbicia niedają; tak czyniąc, nie zasłużysz na przyganę, a chwalić cię będą ci który nie są pozbawieni wszelkiéj znajomości rzeczy; staraj się aby cię chwaliła jak jedna tak druga strona.
Odbicia świateł są tém jaśniejsze lub tém bardziéj przyćmione, im tło na którém się odbijają, jest jaśniejszém lub ciemniejszém, a to w następny sposób: jeżeli tło jest ciemniejsze od światła odbitego, odbit[12] ten będzie wydatny, z powodu różnicy tych odcieniów, lecz jeżeli odbit przypadnie na tło jaśniejsze od niego, tedy wydawać się będzie ciemnym z powodu jasności z którą się styka, a wtedy téż będzie bardzo mało wyraźnym.
Ta część odbitu będzie najświetniejsza, która otrzymuje słup światła zawarty pomiędzy kątami równemi. Niechaj światłem będzie N, zaś A B, niech będzie częścią przedmiotu olśnioną, najbardziéj występującą ku przeciwległéj wklęsłości ocienionéj. I niechaj światło odbijające się w F, odbija się pod kątami równemi, E nieotrzymuje odbicia od podstawy pod kątami równemi, gdyż kąt E A B jest daleko więcéj otwarty niż kąt E B A. Kąt zaś A F B, znajdując się między kątami o mniejszéj różnicy niż kąty podstawy, kąta E, ma podstawę B A znajdującą się między kątami bliższemi równości niż ograniczone ramionami kąta E i dla tego w F odbit będzie jaśniejszy niż w E będzie téż jaśniejszym i z tego jeszcze powodu, iż jest bliższym ciała odbijającego na téj zasadzie że ta część ciała ocienionego będzie jaśniejsza, która jest więcéj zbliżona do swego światła odbijającego.[13].
Niema tak czerwonéj, ani tak żywéj barwy, na żadnym punkcie ciała ludzkiego, jak odbity ciała pochodzące od świateł na ciele, a to na zasadzie tego co powiedziano w 3-éj i 4-éj księdze[14] mianowicie: powierzchnia wszelkiego ciała zacienionego odbiera barwę od przedmiotu oświetlonego, a to tém silniejszą im bliższym jest ten przedmiot, a tém słabszą im ten przedmiot jest dalszym i im ciało ocienione jest większém, będąc bowiem, wielkiem, przeszkadza odbiciu się przedmiotów otaczających będących częstokroć rozmaitych barw, przecinających odbicie najbliższych przedmiotów małych; nie przeszkadza to jednak, aby nie odbijała silniéj światła mała barwa blizka niż rozciągła odległa. W 6-éj księdze o perspektywie powiedziano: przedmioty wielkie mogą się znajdować w takiéj odległości, iż się wydawać będą o wiele mniejsze od małych blizkich.
Najwydatniejszym będzie odbit na tle bardzo ciemném, najmniéj wyraźnym widzimy go na tle jasném, powód tego leży w przeciwieństwie powstającém z zestawienia rozmaitych sił: jasna powiększa ciemności silniejszéj, zaś gdy zestawimy przedmioty rozmaité białości, spostrzeżemy, iż bielszy czyni mniéj biały bardziéj przyćmionym, niż jest w istocie.
Odbity podwójne silniejsze są niż pojedyńcze, cienie zaś przegradzające światło główne, i odbity te, małéj są ciemności. Naprzykład niech A będzie punktem świecącym A N i A S linjami wpadania S N częściami ciał oświetlonych O E częściami ciała oświetlonego odbitami, zatém A N E będzie odbitem pojedyńczym, zaś A N O i A S O podwójnym. Pojedyńczym odbitem ten jest, który od jednego ciała oświetlonego pada, podwojonym który od dwóch światło bierze. Pojedyńczy E bije od ciała oświetlonego B D podwojony O, składa się z światła od B D i z światła od D R, cień zaś jego nie jest silny ponieważ znajduje się między światłem N i odbitami N O S O.
Każda barwa odbijająca się na powierzchni innego ciała nie zbarwia téj powierzchni swoją tylko barwą, ale łączy się z innemi barwami odbitemi, występującemi w tem samém miejscu. Takim będzie żółty kolor A odbijający się w części półkuli C O E, na któréj odbija się też błękitny B. Utrzymuję, iż jeżeli powierzchnia półkuli téj będzie białą, odbicie żółtéj i błękitnéj barwy wyda odbit zielony, ponieważ z pomięszania tych dwóch barw powstaje barwa zielona.
Bardzo rzadko zdarza się aby odbity były barwy ciała odbijającego, albo tego na którym się odbijają naprzykład niech będzie półkula D F G E żółta, przedmiot który odbija swoją barwę B C niech będzie niebieski, utrzymuję, iż część półkuli i dotknięta tym odbitem wypadać będzie w barwę zieloną, jeżeli B C będzie oświetlone od nieboskłonu lub od słońca.
Pośród odbitu tejże saméj siły, wielkości i postaci, ta jego część będzie się wydawała silniejszą lub słabszą która będzie wypadała na tle mniéj lub więcéj ciemném. Powierzchnie ciała otrzymują silniejsze zabarwienie od tych przedmiotów które odbijają się w nich pod równiejszemi kątami. Z barw przedmiotów odbijających się na ciałach zbliżonych do nich i postawionych pod równemi kątami ta będzie silniejszą któréj promień odbicia jest krótszy.
Z barw przedmiotów odbijających się pod równemi kątami i w jednakowéj odległości od ustawionych przedmiotów, jaśniejsza da odbit silniejszy. Ten przedmiot odbije żywiéj barwę swą w położonym na przeciwko niego przedmiocie który będzie otoczony barwami tego samego rodzaju. Ten zaś odbit będzie najbardziéj przyćmionéj barwy, który powstał od przedmiotów różnobarwnych. Barwa najbliższa odbitu największy nań wywrze wpływ i odwrotnie. Ty więc malarzu używaj w odbitach wyobrażeń postaci, barwy tych części ubiorów, które są najbliższe ciała, lecz nie przesadzaj ich wydatności, jeżeli niema tego potrzeby.
Wszystkie barwy odbitów mniéj są jasne niż barwy światła głównego, a stosunek ich wzajemny odpowiada stosunkowi świetności przyczyn.[15]
Gdy granica odbitu wypada na tle jaśniejszém staje się mało wydatną, jeżeli zaś wypadać będzie na tle ciemniejszém od niego, tedy odbit ten będzie żywym, a tém będzie wydatniejszym im tło będzie ciemniejszém i na odwrót.
O ile bok D A zmniejsza się przez stanie, o tyle bok przeciwny powiększa się, czyli o ile część D A zmniejsza się w mierze, o tyle przeciwna wzrasta na mierze przyczém pępek nie zmienia swéj wysokości, jako téż koniec dolny linii środkowéj tułowia a to zniżenie[16] spowodowane jest tém, że gdy ciało spoczywa na jednéj nodze, noga ta przypada w środku umieszczonego na niéj ciężaru; ztąd wypada, że środek pleców wychodzi z pionu, przechodzącego przez środki powierzchni ciała, a gdy linija środkowa coraz bardziéj się nagina górnym swym końcem po nad nogę utwierdzoną, linje poprzeczne o równych kątach nachylają się końcami swemi na stronę która spoczywa jak to wskazuje A B C.
Skoroś się dobrze nauczył perspektywy i masz w pamięci wszystkie członki ciała i postać wszelkich rzeczy, zechciéj w częstych przechadzkach zwracać uwagę twą na ruchy ludzi rozmawiających, sprzeczających się, śmiejących się, lub bijących się, jak się stawiają i jak się zachowują otaczający ich, biorący udział, lub widzowie tych czynności, — notuj to szybkiemi zarysami w małéj książeczce, którą zawsze powinieneś nosić z sobą, jeżeli będzie z papieru przygotowanego kolorowo, niepotrzebujesz tego zcierać lecz stary nowym zastępuj; nie są to bowiem rzeczy do zacierania, ale pilnie je zachowaj, tych bowiem niezliczonych odmian ruchów przedmiotów, pamięć nie jest wstanie zatrzymać, chowaj je więc jako swoich pomocników i przewodników.
Pierwszą (przodową) postać w obrazie zrób mniejszą niż wielkość rzeczywista, wystaw sobie że oddaloną jest od krawędzi obrazu o kilka stóp, inne następnie rób w stosunku do téj pierwszéj, podług powyższéj zasady.
Z postaci składających obraz najwypuklejszą będzie się wydawała najbardziéj zbliżona do oka: znajduje się to w 2-éj i w 3-éj[17] w tych słowach: Ta barwa wydaje się być najżywszą, którą najmniejsza warstwa powietrza oddziela od patrzącego na nią oka; i z tego powodu téż, i cienie wyrażające okrągłość przedmiotów, z blizka wydawać się będą ciemniejsze, niż w odległości, gdzie rozjaśnione są powietrzem znajdującém się między okiem, a nimi; co się nie zdarza w cieniach blizkich oka, gdzie znów przedmioty tém wypuklejsze okazują się im są ciemniejsze.
Pamiętaj malarzu unikać skróceń ile razy przedstawiasz pojedyńczą postać, a to tak w częściach jak i w całości, musisz tu bowiem walczyć z nieświadomością niewtajemczonych w tę sztukę; lecz w obrazach obszerniejszego układu, rób je we wszelkich położeniach jakie ci wypadną, szczególnie zaś w bitwach, gdzie koniecznością zmuszony jest téż do niezliczonych skróceń i wygięć, w układzie takiego nieładu, a raczéj dzikiego szaleństwa.
W obrazach znajdować się powinni ludzie rozmaitéj budowy, barwy ciała, postawy, otyłości, szczupłości, silni, słabi, wielcy, mali, tłuści, chudzi, zapalczywi, powolni, starzy, młodzi; silni o rozmaitych mięśniach, słabi o małéj miąższości, mięśniów, weseli i smutni, o włosach kędzierzawych, i rozpuszczonych, krótkich i długich, o ruchach szybkich i powolnych w ubiorach rozmaitych i różnobarwnych, wraz z innemi rzeczami do obrazu należącemi.
Ruchów człowieka nauczyć się można tylko na zasadzie znajomości członków jego i całéj postaci oraz wszystkich poruszeń członków i stawów; notując nie wielu zarysami położenia ich w różnych wypadkach, znienacka pochwyconych; albowiem spostrzegłszy ciebie zajmą się tobą, spuszczą coś z srogości ruchów swych; jak gdy dwóch kłucących się, rozprawiają się z sobą, a każdy zdaje się mieć słuszność, każdy srodze porusza brwiami, rękoma i innemi członkami a ruchy ich wypływające z usposobienia odpowiadają słowom; niepotrafiłbyś tego uczynić, jeżelibyś im kazał udawać gniew taki, lub inny wyraz, jak śmiech, płacz, boleść, podziwienie, strach lub tym podobne, dla tego rzeczą jest ważną mieć przy sobie książeczkę z ćwiartek zeszytych i srebrnym końcem[18] znaczyć treściwie takie ruchy, a zarazem notować; ruchy otaczających, stronników ich, a to cię nauczy jak masz układać obrazy, a skoro zapełnisz książeczkę, odłóż ją i schowaj na przypadek potrzeby; dobry malarz ma mieć głównie na uwadze dwie rzeczy: człowieka i stan jego umysłu, to zapamiętaj, bo to najważniejsze.
Praca układania obrazu powinna się zaczynać od zarysów z gruba naznaczonych, wprzód jednak, powinieneś umieć dobrze wykonać wszystkie zwroty, zgięcia, jako też wymiary ciała, następnie ułóż sobie dwóch zaciekle walczących, a pomysł ten rozbieraj tak ze strony rozmaitych ruchów jak i z innych względów, potem walkę odważnego z bojaźliwym; wszystkie te działania i wszelkie wielorakie przypadłości duszy powinny być obmyślane i bardzo starannie zgłębione.
Miłuj malarzu rozmaitość i bogactwo w pomysłach obrazowych, a unikaj powtarzania jakiejkolwiek części, ponieważ nowość i obfitość pomysłów przyciąga i podoba się oku patrzącego. Powiadam więc, że w obrazie znajdować się powinny stosownie do miejsca ludzie o rozmaitych twarzach, rozmaitego stanu i różnie ubrani, pomięszani z kobietami, dziećmi, psami, końmi, budowlami, drzewami i wzgórzami; powinna być nadana godność panującemu i mędrcowi, aby ich rozróżnić od pospólstwa, pomieść także smutnych i płaczących między wesołymy i śmiejącymi się; a wedle przyrodzonego porządku weseli niech się znajdują razem z wesołymi, śmiejący się z śmiejącymi, i na odwrót.
Wspólnym błędem włoskich malarzów jest, że w wielu ich postaciach malowanych ruchy i wyraz Cesarza rozpoznać można. Dla uniknienia błędu tego nienależy ani w całości ani w części powtarzać postaci które się znajdowały już na innym obrazie. A im bardziéj uwagę zwrócisz na to aby w obrazie twym brzydki był blisko pięknego, a stary obok młodego, a słaby obok silnego, tém piękniejszym będzie obraz twój, a jedna postać drugą w piękności podnosić będzie. Nagannem jest pojęcie często zdarzające się w malarstwie uważających przy rysowaniu jakiegokolwiek przedmiotu, najmniejszy zarys węglowy za stanowczy; i bardzo w tém błądzą; zwierzęta bowiem najczęściéj niemają ruchów mięśniowych odpowiednich wzruszeniom umysłowym, a tak uczyniwszy ciało piękne i dobrze skończone, zdaje im się rzeczą niesłuszną zmieniać tę postać.[19].
Jeżeli chcesz aby barwa położona podniosła powab dotykającéj do niéj innéj, trzymaj się zasady jaka się spostrzegać daje w tęczy utworzonéj przez promienie słońca, odbijające się w kroplach deszczu którego każda kropelka zamieniła się na kolory tęczy jak się to wyłoży w właściwém miejscu. Gdy będziesz chciał wyrazić zupełną ciemność, uważaj abyś przeciwstawił jéj największą jasność, toż samo uczynisz z zupełną jasnością względem całkowitéj ciemności; płowa barwa podniesie żywość różowéj która nie wydawała by się tak silną w sąsiedztwie fijołkowéj. Oto inna jeszcze zasada która pozwala czynić barwy same przez się niezbyt piękne, nawzajem powabniejszemi przez sąsiedztwo na przykład: gdy położemy zieloną obok czerwonéj, przeciwnie zaś gdy będzie zielona obok błękitnéj. A oto druga zasada wyprowadzona z niestosownego sąsiedztwa barw błękitnéj i białawo-żółtéj lub białéj i tym podobnych o których będzie mowa na właściwém miejscu.
Jeżeli chcesz aby barwy były bardzo piękne, przysposób pod nie podkład jak najbielszy, mówię tu o barwach przejrzystych, albowiem dla nieprzezroczystych, jasne tło nie jest pożyteczném, sposób ten będzie podobnym do malowania na szkle, gdzie barwy znajdują się pomiędzy okiem a światłem dnia, i dla tego wydają się bardzo piękne, coby zaś miejsca mieć nie mogło gdyby za niemi było niebo zachmurzone, lub inna jaka ciemność.
Barwa cieniu każdego, przy bierze zawsze coś z barwy przedmiotów otaczających go, a to o tyle mniéj lub więcéj o ile który z tych przedmiotów będzie bliższym lub odleglejszym od cieniu, lub też mniéj albo więcéj jasnym.
Z przedmiotów ciemniejszych od nieboskłonu, ten mniéj ciemnym będzie, który jest bardziéj odległym, z przedmiotów zaś jaśniejszych od nieba, mniéj białym będzie ten, który jest odleglejszym od oka, następuje tu bowiem zamiana właściwości przedmiotów jaśniejszych i ciemniejszych od nieba, jasne się przyćmiewają, ciemne rozjaśniają.
Barwy przedmiotów nikną zupełnie w mniejszéj lub większéj odległości odpowiednio do tego jak oko i przedmiot widziany w większéj lub mniejszéj znajdują się wysokości. Dowód w 7-éj[20] gdzie powiedziano. Powietrze jest tém gęstsze lub rzadsze im mniéj lub więcéj odległe jest od powierzchni ziemi. Zatem, jeżeli oko i przedmiot znajdować się będą blisko ziemi, grubość warstwy powietrza znajdującego się pomiędzy okiem a przedmiotem, stanowić będzie dla oka przeszkodę znaczną w dostrzeżeniu barwy przedmiotu. Jeżeli zaś oko i przedmiot widziany wzniesione będą nad powierzchnię ziemi, natenczas powietrze mało odejmie z barwy przedmiotu, różnic zaś co do odległości w jakiéj barwy przedmiotów słabną jest tyle, ile jest zmian w świetle dnia, i ile jest odmian w gęstości i rozrzedzeniu powietrza, przez które przebijają się barwy przedmiotów.
Cień przedmiotu białego widziany przy słońcu na otwartem powietrzu wpada w błękit a to dla tego, że biały nie jest właściwie żadnéj barwy, lecz może przybierać wszelkie barwy, jest zbiornikiem wszelkich barw, jak o tém w 4-éj powiedziano. Powierzchnia wszelkiego ciała odbija w sobie barwę przedmiotu sąsiedniego, zatém i powierzchnia barwy białéj musi koniecznie nosić na sobie odbicie przedmiotu sąsiedniego.
Ten cień będzie najbardziéj wpadał w czarny, który odbijać się będzie na najbielszéj powierzchni, najskłonniejszéj do rozmaitości a to dla tego, że barwa biała nie liczy się do barw lecz mając skłonność do przybierania wszelkich zabarwień najłatwiéj ulega wpływowi przedmiotu odbijającego się w niéj a najbardziéj swéj przeciwniczki w prostéj linii jaką jest czarna, (lub inne ciemne barwy) od któréj biała z natury swéj jest najodleglejsza, i taką się téż tém bardziéj wydaje, wielka téż jest różnica między jéj najwyższemi światłami i najsilniejszemi cieniami.
Jedna i taż sama barwa umieszczona w rozmaitych odległościach lecz w jednéj wysokości będzie się rozjaśniała w stosunku odległości każdéj cząstki barwy od oka. Dowiedziemy to: Niech będzie E B C D taż sama barwa. Pierwsza cząstka E niech będzie umieszczona w odległości dwóch stopnie od oka A, 2-ga B niech będzie odległa o cztery stopnie, trzecia C o sześć stopni, czwarta D o ośm stopni jak to wskazują okręgi kół przecinające się na linji górnéj A R, następnie niechaj A R S P będzie warstwą powietrza rozrzedzonego zaś S P E T niechaj będzie warstwą powietrza zgęszczonego, wypadnie z tąd iz pierwsza barwa E przebija się do oka przez warstwę powietrza zgęszczonego E S i przez drugą rzadszą S A. Zaś barwa B przeszle oku A widmo swe z po za dwóch warstw zgęszczonych i przez dwie rzadsze, C przez trzy warstwy gęste i trzy rzadkie, zaś barwa D przez cztery warstwy zgęszczone i cztery rozrzedzone. Tym sposobem dowiedliśmy, że stosunek zmniejszania się siły barw odpowiada odległości patrzącego na nie oka, stosuje się to tylko do barw znajdujących się w jednéj wysokości, inna zasada ściąga się do położonych w różnych wysokościach, zatem w warstwach rozmaitego zgęszczenia, ujmującego dużo z żywości barw.
Dwie cząstki tejże saméj barwy nie zmienią się chociaż będą się znajdowały w warstwach powietrza rozmaitéj gęstości, jeżeli jedna względem drugiéj, o tyle daléj będzie odsunięta od oka, o ile w bardziéj rozrzedzonéj znajdować się będzie warstwie. Dowiedziemy tego w następujący sposób: Jeżeli pierwsza warstwa dolna ma cztery stopnie gęstości, barwa zaś odległa jest od oka o jeden stopień, zaś druga warstwa wyższa na 3 stopnie gęstości a po za nią barwa o jeden stopień daléj się znajduje, przez co barwie téj przybywa jeden stopień odległości; jeżeli zaś wyższe powietrze ma samo przez się dwa stopnie gęstości, zaś barwa odleglejszą jest o dwa stopnie, wtedy pierwsza barwa taką się będzie wydawała, jak trzecia krócéj mówiąc jeśli barwa wzniesie się tak wysoko, iż wstąpi w warstwę wynoszącą trzy stopnie gęstości, a odległą jest także o trzy stopnie, tedy możesz być pewnym, że utrata z jaskrawości barwy uczyni ją wyniosłą, odległą o tyle, o ile barwa nisko położona, bliską jest, ponieważ, jeżeli górna warstwa ma gęstość, o trzy czwarte mniejszą od warstwy dolnéj, barwa wznosząc się, przybrała to odległością swą od oka, i tak się twierdzenie nasze rozwiązuje.
Rzeczą jest możliwą, że rozmaite barwy skutkiem siły cieniu mogą się wydawać być jednakowéj mocy. Uwydatnia się to podczas pochmurnéj a ciemnéj nocy, kiedy ani postaci, ani barwy żadnéj rozróżnić niemożna, ponieważ ciemność jest brakiem wszelkich świateł i padających i odbitych za pomocą których odróżniamy wszelkie postacie i barwy; potrzeba bowiem aby przyczyna światła była zupełnie usuniętą, jeżeli mamy utracić zdolność rozpoznawania barw i postaci.
Wiele jest miejsc oświetlonych i jasnych, które wydają się być zaciemnionemi, zupełnie pozbawionemi wszelkiej rozmaitości barw i postaci przedmiotów znajdujących się w nich, przyczyną tego jest jasność powierza oświetlonego znajdującego się pomiędzy temi przedmiotami a okiem, jak naprzykład gdy spoglądamy z zewnątrz w okno odlegle od oka, które w takim razie przedstawiać nam będzie jednostajną dość znaczną ciemność; gdy zaś wejdziemy do domu, ujrzymy, iż jest dostatecznie oświetlonym i zdołamy dokładnie rozróżnić najmniejszy przedmiot jaki po za tém oknem znajduje się. Skutek ten ma swoją przyczynę w wadzie oka; które otoczone blaskiem powietrza ściąga otwór soczewki oka, a tym sposobem zmniejsza siłę wzroku, gdy przeciwnie w miejscu ciemném soczewka się rozszerza a w miarę tego wzmaga się siła wzroku. Okazane to jest w 2-giej (księdze) mojej perspektywy.
Przedmiot jakikolwiek wtedy w właściwej swéj barwie pokazuje się gdy światło oświetlające go, jest tejże saméj barwy, wyraźne to jest w barwach materyi których oświetlone fałdy odbijając światło swe na fałdy przy nich leżące, właściwą ich barwę wykazują. To samo dzieje się gdy płatek złota odbija swe światło w innym, przeciwnie się dzieje gdy odbiera światło od innéj barwy.
Brzeg barwy jednostajnéj nie będzie się wydawał takim jakim jest, jeżeli nie przypada na tło sobie podobne. Okazuje się to wyraźnie, gdy czarna barwa odbija się na białéj, każda bowiem wydaje się czyściejszą przy brzegu sprzecznej z nią niż po środku.
Skoro barwa przezroczysta położona jest na inną różną od niej wytwarza się z tego barwa mięszana różna od obudwu z których się składa. Widziemy to na dymie uchodzącym z komina, który gdy pada na czarną barwę komina wydaje się być błękitniejszy, gdy zaś przypada na błękit nieba zdaje się być brunatnym czerwonawym. Tak też lila barwa na błękitnéj położona daje barwę fijołka, gdy zaś błękitna położona będzie na żółtą wyda zieloną szafranowa na białéj da żółtą. Jasna na ciemności wyda błękit tém piękniejszy im jasność i ciemność będą czystsze.
Godnem jest zauważania która część tejże saméj barwy piękniejszą wyda się w malowidle, czy połyskowa, czy świetlana, czy półcieniowa czy cieniowa czy w przezroczu. Trzeba tu wiedzieć, o jaką barwę się pytamy, ponieważ rozmaite barwy, rozmaity mają stopień piękności w różnych częściach swych. Czarna najpiękniejszą się wydaje w cieniach, biała w świetle, błękitna, zielona i orzechowa w pół cieniach, żółta i czerwona w światłach, złoto w odbitach, karmazynowa w pół cieniach.
Każda barwa piękniejszą jest w swéj części oświetlonéj niż w ocienionéj, a to stąd pochodzi, że światło ożywia barwy i daje o nich prawdziwe pojęcie, cień zaś zmniejsza i przyémiewa tę piękność i nie pozwala ocenić barwy. Jeżeli zaś sprzecznie z tem czarna barwa najpiękniejszą jest w cieniach, odpowiem iż czarność nie jest barwą.
Przedmiot jasny wyraźniejszym jest w odległości przeciwnie się rzecz ma z przedmiotem ciemnym.
Jeżeli w A będzie światło, B zaś będzie miejscem oświetlonem przez to światło a punkt E odwrócony od światła widzieć będzie tylko olśnioną ścianę dajmy na to czerwoną. W takim razie światło odbite od ściany zabarwi na czerwono punkt E, jeżeli zaś to E jest także czerwone okaże się piękniejszém od B, jeżeli zaś E będzie żółte utworzy się tu barwa środkująca pomiędzy żółtą a czerwoną.
Ponieważ rodzaj barwy rozpoznajemy przy pomocy światła, a gdy tam gdzie światła najwięcéj najlepiéj téż widziemy przymioty oświetlonéj barwy, tam zaś gdzie ciemność panuje tam i barwa jest przyćmioną, przeto ty malarzu pamiętaj prawdziwość barwy wykazywać w części oświetlonéj.
Barwa zielona z niedokwasu miedzi, chociażby była z olejem utartą, straci zupełnie swoją piękność, jeżeli nie będzie zaraz powerniksowana; a nietylko zniknie, ale zmyje się wilgotną gąbką i czystą wodą z obrazu na którym jest wymalowaną, a zwłaszcza, jeżeli pora będzie wilgotną, a to z powodu iż ta zielona, z ukwaszonéj miedzi otrzymana barwa, jest solą łatwo rozpuszczającą się podczas wilgoci, a tém bardziéj, jeżeli się ją wilży i myje gąbką.
Jeżeli do zieleni miedzianéj, doda się aloesu końskiego (aloe cavallino) zieleń nabierze wielkiéj piękności a jeszcze więcéjby jéj dodał szafran gdyby nie niknął. Tego aloesu końskiego dobroć poznaje się potem jeżeli się rozpuszcza w wyskoku ogrzanym lepiéj rozpuszczającym go niż na zimno. Gdy zaś ukończyłeś pracę swą, samą tą zielenią, a następnie pokryjesz cienką warstwą tego aloesu rozpuszczonego w wodzie, tedy otrzymasz barwę najpiękniejszą: można także aloes ten pomieszać z olejem samym i dopiero z zielenią albo z jakąkolwiek inną barwą upodobaną.
Ponieważ mieszanin barw może być nieskończona liczba, niemogę niepowiedzieć o tém kilku słów. Wziąwszy najprzód pewną liczbę barw pojedyńczych (czystych) każdą mięszam z jedną inną, potem z dwiema, następnie z trzema, i tak do końca aż do wyczerpania całéj liczby barw, potém mieszam po dwie barwy z dwiema, po trzy z trzema, potém z czterema, i tak aż do końca, następnie na dwie pojedyńcze biorę trzy, do tych trzech dodaję jeszcze trzy, następnie sześć, i tak daléj wyczerpać można wszelkie stosunki. Barwami pojedyńczemi nazywam te, które się z innych nie składają: np. biała, czarna, chociaż zaś te nie są barwami ale wyobrażają jedna ciemność, druga światło czyli że jedna jest bierną, a druga czynną, niechcę ich jednak z tego powodu usunąć jako najważniejszych, w malowidłach, powstających jak wiadomo z cieniów i świateł. Po czarnéj i białéj następuje, błękitna, żółta, zielona, orzechowa, a raczéj okra, następnie piaskowa i czerwona, jest więc ośm barw a więcéj w na turze nieznajduję do tworzenia mięszanin. Pierwszą więc mięszaninę będzie stanowiła czarna z białą, drugą czarna z żółtą, czarna z czerwoną, następnie żółta z czarną, żółta z czerwoną; dla braku miejsca szczegółową co do tego rozprawę odkładam do dzieła mego, jest to bowiem rzecz bardzo użyteczna i potrzebna; opisane to będzie ze strony teoretycznéj i praktycznéj.
Powierzchnia każdego przedmiotu ocienionego przybiera barwę sąsiadującego z nim. Przedmioty ocienione okazują to najniechybniéj, wiadomo bowiem że postać ani barwa ciała tego rodzaju niebędzie wcale widoczna, jeżeli ciało sąsiednie niebędzie oświetlone. Ztąd wypada, że jeżeli ciało ocienione będzie żółte zaś odbijające niebieskie to część rozświetlona będzie zielona, gdyż zielona składa się z niebieskiéj barwy i żółtéj.
Biała barwa najłatwiéj odbija barwy ze wszystkich innych, jakiekolwiek byłoby ciało odbijające. Dowiedźmy tego, wszelkie naczynie próżne, jest w stanie przyjąć w siebie inne, czego niemogą uczynić naczynia niebędące próżnemi, ponieważ zaś białość jest próżnią, czyli pozbawioną wszelkiéj barwy, otrzymując tedy odbit od jakiejkolwiek barwy, więcéj jéj w siebie bierze niż jakakolwiek inna, naprzykład czarna, podobna do rozbitego naczynia na nic nie przydatnego.
Wszelka powierzchnia zabarwia się najzupełniéj od przedmiotu który jest jéj najbliższy. A to z powodu, iż przedmiot bliski znajduje się w największéj liczbie najrozmaitszych położeń względem ciała na którém odbijając się, zmienia, najbardziéj jego powierzchnię, czego by niemógł uczynić, będąc odległym i zajmując pewną tylko powierzchnię, taka barwa rodzaj swój najzupełniej wykaże na owem ciele nie przejrzystém.
Powierzchnia ciała nieprzezroczystego najpiękniejszą co do barwy będzie w tém miejscu, gdzie najbliżéj onego leży przedmiot tejże saméj barwy.
Ciało największe, najwyraźniejsze jest w odległości. Stosunek ten okazuje się na twarzach odległych, które wydają się przyćmione, gdy na nich więcej jest cieniów niż powierzchni oświetlonéj z bliska już zmniejszającej się w sile; najmniejsze zaś są światła połyskowe a ztąd, gdy twarz jest więcej w cieniu, wydaje się przyćmioną, a będzie się wydawała jeszcze czarniejszą, gdy na ramionach i na głowie będzie przedmiot biały.
Malarze do rysowania wypukłości (cieniowania) powinni papier pociągnąć barwą półcieniu, następnie cienie mocniej podłożyć, a nakoniec najwyższe światła małego rozmiaru, te właśnie, które znikają przed okiem w najbliższej odległości.[21]
Z pomiędzy barw jednego rodzaju, ta się mniej zmienia, która jest bliższą oka. A to z powodu, iż powietrze położone między okiem, a przedmiotem widzianym, przedmiot ten nieco zasłania. Jeżeli zaś warstwa powietrza będzie gruba przedmiot wpadać będzie w barwę powietrza; gdy zaś przeciwnie powietrze będzie małéj gęstości, przedmiot niewiele będzie zasłonięty.
Trawa o zieloności jednakowego rodzaju najciemniejszą wydawać się będzie u stóp drzew, jaśniejszą pośród łąki.
Najwięcéj wypadają w błękitne barwy zieloności najbardziej zacienione, a to dowiedzione jest w 7-éj (księdze) gdzie powiedziano, iż błękit powstaje z światła i cieniu, znajdujących się w wielkiéj odległości.
Najmniéj ukazują swoją właściwą barwę powierzchnie gładkie. Widziemy to na trawie łąk i na liściach drzew, które mając powierzchnię gładką i połyskliwą, odbijają w sobie blask słońca lub światło nieba które je oświetla a w tych błyszczących miejscach tracą swoją właściwą barwę.
Ciało o najmniéj gładkiéj powierzchni najprawdziwiéj barwę swoję pokazuje, spostrzegamy to na odzieży wełnianéj i na kosmatych liściach, drzew i roślin, na których połysk powstać nie może, które zatém niemogąc odbijać w sobie innych przedmiotów swoją właściwą okazują barwę, zwłaszcza jeżeli nie są zabarwione innym sposobem przez ciało oświetlające je barwą sprzeczną, jaką jest naprzykład czerwoność słońca zachodzącego, barwiącego obłoki różowością swoją.
Nigdy widoki malowane nie mogą się równać pod względem żywości barw i jasności, widokom oświetlonym słońcem, jeżeli same nie są przez słońce olśnione.
Niebo im bliżéj horyzontu tem mniéj jest błękitne, a tém ciemniejsze im punkt onego więcéj nad horyzont jest wzniesiony. Dowiedzione to jest w 3-éj, 9-éj księgi[22] gdzie powiedziano, że ciała rzadkie najsłabiéj są oświetlone przez słońce. Ogień, żywioł unoszący się po nad powietrzem, ponieważ jest od niego rzadszym, i delikatniejszym mniéj pokrywa ciemności jakie są po nad nim aniżeli powietrze, skutkiem tego powietrze jako gęstsze od ognia[23] bardziéj się oświetla promieniami słońca przenikającemi je, a jasnemi czyniąc niezmierne mnóstwo atomów napełniających powietrze okazuje się oczom naszym jaśniejszém; te tedy ciemnie przeświecając przez powietrze muszą spowodować, iż owa jasna atmosfera musi się wydawać błękitną jak to jest dowiedzione w 3, 10-éj[24] błękit zaś wyda się tém jaskrawszym im grubsza warstwa powietrza przegradzać będzie oko nasze od tych ciemnych głębi. Przypuśćmy: iż oko spoglądające w górę będzie w P i spostrzega nad sobą warstwę powietrza P R, a następnie spuściwszy wzrok, spojrzy po linii P S, ta warstwa wyda mu się jaśniejszą, ponieważ warstwa powietrza po linii P S, grubsza jest niż po linii P R, jeżeli zaś oko zniżymy do samego widnokręgu powietrze tu znajdziemy zupełnie pozbawione błękitnéj barwy, a to z tego powodu, że linija P D przenika daleko jeszcze grubszą warstwę powietrza, niż linija skośna P S, co zamierzyliśmy dowieść.
Tę część nieba tylko jako odbicie ujrzemy na powierzchni wody któréj odbicie w powierzchni wody z osią oka utworzy kąty równe czyli gdy kąt wpadania będzie równy kątowi odbicia.
Przedmiot tém mniéj zachowa swą istotną barwę im ciało umieszczone pomiędzy nim a okiem będzie mniéj przezroczyste.
Tła na których przypadać mają cienie lub światła, brzegi ocienione lub rozjaśnione jakichkolwiek przedmiotów, lepiéj się od siebie odbijać będą, jeżeli różnica siły ich będzie większa, to jest, iż odcień ciemny niepowinien być zakończony na innym równie ciemnym, ale na znacznie od niego różnym np. białym; zaś wpadający w biały na jaknajciemniejszym, lub wpadającym w ciemny.
Jeżeli przedmiot koloru białego, przypada w polu białém, tedy te dwa białe mogą być jednakowe lub niejednakowe, jeżeli będą jednakowe, wtedy bliższy będzie miał brzeg ciemnawy w miejscu gdzie na drugi biały przypada, jeżeli zaś przedmiot będzie mniéj biały, niż pole na którém się odbić ma, wtedy odbijający się wystąpi sam przez różnicę odcieniu bez pomocy ciemnego brzegu.
Przedmiot biały tém bielszym się wyda im na ciemniejszém będzie polu, to zaś tém ciemniejszém im bielszym będzie przedmiot, tego cię nauczy padanie śniegu; który gdy dostrzegamy na tle jasnego nieba, zdaje się być ciemnym, gdy, zaś na tle otwartego okna, przez które widziemy wnętrze domu, wyda się bardzo białym. Śnieg z bliska padający wyda ci się szybko lecącym, odległy powolnie, bliski, podobnym będzie do niezmiernéj ilości białych sznurków, odległy zaś będzie pomięszanym.
Z dwóch przedmiotów jednakowo jasnych, ten się ciemniejszym wyda, który będzie na bielszem tle, ten zaś jaśniejszym, który się odbija na tle ciemniejszém; ciało wyda się bladem na tle czerwonem, blade zaś wyda się różowem, gdy będzie na tle żółtem: tak tedy wartość barw zależeć będzie od tła które je otacza.
Wielkiéj wagi jest wiadomość dotycząca tła otaczającego ciała nieprzezroczyste uwydatnione światłami i cieniami, ciało zaś powinno mieć części oświetlone na tle ciemnem, a części ocienione na tle jasném jak to jest okazane na rysunku obocznym. (Patrz niżéj Rozd. 154, 283, 288).
Wielu jest którzy na otwartem miejscu wyobrażają postacie tém ciemniejszemi im one dalszemi są od oka, rzecz się ma przeciwnie, jeżeli tylko przedmiot nie jest białym, w tym razie bowiem trzeba postąpić jak się to niżéj objaśni. (Patrz Rozd. 142).
Powietrze zabarwia przedmioty odległe od oka barwą swą, a to tém bardziej im grubszą będzie jego warstwa. Jeżeli więc przedmiot odległy jest o dwie mile, zabarwi go więcej swoją grubością, niż inny który jest w milowej odległości. Odpowie może przeciwnik, że drzewa jednego i tegoż samego gatunku w odległości ciemniejsze są niż z bliska, powiem, że to nie jest prawdą, jeżeli rośliny są zupełnie jednakowe, i w jednakowych odstępach, będzie to jednak prawdą, jeżeli pierwsze będą rzadkie, a widać będzie jasność łąk w przedziałach liści, drugie zaś w całość jednolitą połączone; jak się to zdarza nad rzekami i w pobliżu zatok, gdzie niewidać odstępów jasnych łąk, ale wszystkie razem skupione rzucają cienie jedne na drugie. Zdarza się jeszcze, że część ocieniona rośliny, jest większa niż oświetlona, a z tego powodu, wrażenie jakie czyni taka roślina na oko widoczne jest z daleka, a barwa ciemna zajmująca większą część onéj więcej ją uwydatnia, niż część jaśniejsza, ta tedy mieszanina, barwą silniejszą w wielkiej odległości się znamionuje.
Nie wszystko jest dobre co jest piękne, a to zmierza do tych malarzów którzy tak lubią piękność barw, iż bez sumienia małe i niewidoczne nadają im cienie, bez względu na wypukłość. Tak samo błądzą zwracający większą uwagę na dobór wyrazów niż na treść.
Morze traci barwę właściwą, kto na nie patrzy z brzegu, widzi je niezawodnie barwy ciemnéj a tém ciemniejszej im bliżej widnokręgu, widać téż na niem pewne rozjaśnienia, czyli połyski, kto zaś patrzy na nie z góry, widzieć je będzie błękitném, widzi bowiem fale w których odbija się ciemna barwa ziemi[25] z góry zaś widzisz je błękitnem, ponieważ wtedy odbija się w niem błękit nieba.[26].
Czarny ubiór sprawia, iż się ciało człowieka wydaje być bielszem niż jest, ubiór zaś biały czyni ciało ciemniejszem, ubiór żółty czyni je barwnem, szaty zaś czerwone czynią je bledszem.
Nigdy barwa cieniu przedmiotu jakiegokolwiek niebędzie prawdziwą ani właściwą temu cieniowi jeżeli przedmiot ocieniający nie jest téj saméj barwy jakiéj jest ocieniony. Weźmy naprzykład: iż mamy pokój którego ściany są zielone, jeżeli w tém miejscu patrzeć będziemy na przedmiot niebieski, oświetlony jasnością błękitu nieba, tedy część oświetlona będzie najpiękniejszéj barwy niebieskiéj, cień zaś będzie brzydki a nieodpowiedni piękności tego niebieskiego, ponieważ się złamie zielonym który się w nim odbijać będzie, jeżeli ściana będzie orzechowa gorzéj jeszcze będzie.
W miejscach świetlonych jednostajnie pośród ciemności ta barwa będzie najciemniejsza która będzie najdaléj od oka odległa.
Pierwsze barwy powinny być czyste, stopniowe zaś zmniejszanie się ich czystości powinno odpowiadać stopniowemu ich oddalaniu się, czyli, iż wielkość przedmiotów zależy od odległości miejsca, w którém się znajdują, barwy zaś tém więcéj będą się zbliżały do barw nieboskłonu im będą bliższemi onego.
Barwa która się znajduje pomiędzy częścią ocienioną a oświetloną przedmiotu ciemnego mniéj będzie piękną niż zupełnie oświetlona ztąd też najpiękniejsze barwy będą w światłach najwyższych. (Patrz Rozd. 115).
Błękit nieba powstaje z grubości warstwy powietrza oświetlonego, oddzielającego ciemnię przestworza nieba od ziemi. Powietrze samo przez się niema przymiotów ani zapachu ani gęstości, ani barwy, lecz pochłania w siebie przymioty ciał które się w niém mieszczą, a tém piękniejszy będzie jego błękit gdy po za nim większe będą ciemności, jeżeli tylko nie będą zbyt odległe, albo zbyt przesiąkłe wilgocią, spostrzega się to w górach mocno ocienionych, które mają bardzo piękny błękit w wielkiéj odległości, gdy zaś więcéj są oświetlone, widziemy wyraźniéj barwę góry, niż błękitną pochodzącą od warstwy powietrza oddzielającego górę od oka.
Pomiędzy barwami niebłękitnemi ta z odległych będzie się wydawała najbardziéj błękitną, która najbardziéj jest zbliżona do czarnéj, i odwrotnie ta się w swéj barwie właściwéj z wielkiéj odległości najlepiéj zachowa, która będzie najmniéj do czarnéj podobna. Zatém, zielona barwa łąk bardziéj się zbliża do błękitnego niż żółta lub biała, i przeciwnie żółta i biała mniéj się odmieni niż zielona i czerwona.
Barwy ocienione zachowają o tyle mniéj lub więcéj swą piękność właściwą o ile będą się znajdowały w mniejszéj lub większéj ciemności. Jeżeli zaś barwy będą się znajdowały w miejscu oświetloném, to wydadzą się o tyle piękniejszemi o ile silniejszem będzie światło. Przeciwnik mógłby powiedzieć: rozmaitość barw cieniowych odpowiada rozmaitości barw przedmiotów ocienionych; ja zaś odpowiem, że barwy ocienione tem mniéj różnić się będą od siebie, im cienie na nich znajdujące się będą silniejsze, świadkami w tym względzie będą mi spoglądający z miejsc otwartych do wnętrza ciemnych kościołów, w których malowidła rozmaitemi ozdobione barwami wydają się wszystkie pogrążone w ciemnościach.
Tło otaczające jakąkolwiek postać wymalowaną powinno być ciemniejsze niż oświetlona część postaci, a jaśniejszém od części ocienionéj. (Patrz Rozd. 141, 283, 288).
Biała barwa nie jest właściwie barwą ale jest w pewnym stopniu zbiornikiem wszelkich barw. Gdy się znajduje w miejscowości wyniosłéj wszystkie jéj cienie są błękitne, a to z powodów wymienionych w 4-éj[27] gdzie powiedziano: powierzchnia każdego ciała nieprzezroczystego odbiera barwę od sąsiadującego z niem. Biała tedy barwa będąc pozbawioną światła słonecznego przez zasłonięcie przedmiotem odgradzającym ją od słońca, pozostaje białą wystawioną na słońce i nieboskłon i otrzyma barwę od słońca i nieba, ta zaś strona która nie nie jest wystawiona na słońce będzie w cieniu i otrzyma barwę od nieba, jeżeli jeszcze ta biała nienapotka zieloności drzew pod nieboskłonem, ani białości nieboskłonu, to bez wątpienia przybierze jedynie i wyłącznie barwę nieba.
Światło ognia zabarwia każdy przedmiot na żółto; to jednak nie wyda się tak prawdziwém jak tylko w przeciwieństwie z przedmiotami oświetlonemi błękitem nieba, a przeciwieństwo to dostrzegać można pod koniec dnia, albo też o świcie, albo téż w pokoju ciemnym, gdy puściemy na przedmiot z jednéj strony promyk światła dziennego, z drugiéj zaś promyk światła świecy, w takiém miejscu różnice te dojrzymy jasno i wyraźnie. Bez takiego ustawienia niepodobna rozpoznać tych różnic, wyjąwszy na barwach podobnych a dających się odróżnić jak biała od żółtéj, jasno-zielona od niebieskiéj, ponieważ światło żółtawe olśniewając błękitne z pomieszania żółtéj z niebieską, wyda piękną zieloną, a gdy się zaś żółta zmiesza z zieloną uczyni ją jeszcze piękniejszą.
Kiedy ciało ciemne dostanie się pomiędzy dwa światła, zajść mogą dwa tylko wypadki: to jest: iż te będą albo równéj mocy, albo nierównéj, czyli iż światłem będzie jedno z nich, jeżeli by były rowne podwójna może tu zajść odmiana, pod względem siły natężenia na przedmiocie która może być jednakową, lub niejednakową, jednakową będzie, jeżeli będą w równéj od przedmiotu odległości, — niejednakową, jeżeli w nierównéj. W równéj odległości zmieniać się będą dwoma innemi sposobami, to jest przedmiot położony w jednakowéj odległości pomiędzy dwoma światłami jednakiéj barwy, i natężenia, może być oświetlony przez te światła równe pod względem barwy i świetności dwoma sposobami jako to: albo jednakowo z obudwu stron, albo nie jednakowo; jednakowo będzie oświetlony kiedy przestrzeń otaczająca obadwa światła, będzie jednakowéj barwy ciemności lub jasności, nie jednakowo, kiedy przestrzenie otaczające dwa światła, będą różne pod względem ciemności.
Zdarza się często, że ciała ocienione nie są takiéj że saméj barwy w świetle, cienie bywają zielonawe, światło zaś różowawe chociaż przedmiot jest jednobarwny, zdarza się to wtedy, kiedy np. od wschodu pada światło na przedmiot i oświetla go barwą blasku swego, od zachodu zaś, stoi inny przedmiot oświetlony tém samém światłem, ale będący innéj barwy niż pierwszy, ten tedy swém światłem odbitém promieniuje ku wschodowi i uderza temi promieniami o część pierwszego przedmiotu do niego odwróconą, gdzie się łamią jego promienie wraz z barwą swą i jasnością. Nie raz spostrzegałem przedmiot biały o światłach różowych a cieniach błękitnawych, zdarza się to w górach śniegiem okrytych, kiedy słońce zachodząc staje się płomienistem.
Kiedy przedmiot ciemny odbija się w polu barwy jasnéj i oświetlonéj, wtedy koniecznie musi się wydać wypukłym, i odstającym od tła, a to z powodu, iż ciała okrągłéj powierzchni muszą być ciemne od strony przeciwněj téj o którą uderzają promienie światła, ponieważ ta strona pozbawiona jest promieni światła: z tego powodu wielce się od tła różni, a część oświetlona przedmiotu nie odbije się nigdy w polu oświetloném swą najwyższą jasnością, pomiędzy więc tłem a najwyższém światłem przedmiotu znajdować się będzie obwód bryły, który będzie ciemniejszy od tła jako téż od światła przedmiotu odbijającego się na tle.
Co do tła postaci, to jest co do ciemnéj na jasném a jasnéj na ciemném, i co do białéj na czarném, a czarnéj na białém, to pierwsza przez drugie w sile się podwoi, przeciwieństwo więc jednéj z drugiem wzmacnia je na wzajem.
Z barw czystych, najpierwszą jest biała, chociaż uczeni nie zaliczają ani białéj, ani czarnéj do barw, z powodu, iż jedna jest barw przyczyną, druga ich brakiem. Ponieważ jednak, malarz bez nich obejść się nie może, zaliczymy je pomiędzy inne i białą położymy na pierwszém miejscu, pomiędzy czystemi barwami, na drugiem miejscu żółtą, na trzeciem zieloną, na czwartém błękitną, na piątém czerwoną, na szóstém czarną. Białą uważać będziemy jako światło bez którego żadnéj barwy widzieć nie można, żółtą jako ziemię, zieloną jako wodę, błękitną, jako powietrze, czerwoną jako ogień, a czarną jako ciemności unoszące się po nad żywiołem ognia[28] niema tam bowiem materyi ciężkiéj, gdzie promienie słońca, przechodzić, przebiegać potrzebują i świecić. Jeżeli pragniesz łatwym sposobem dojść rozmaitości mieszanin wszystkich barw złożonych; pokraj szkła zabarwione, i przez nie patrz na barwy okolicy, a ujrzysz wszystkie barwy przedmiotów zmieszane z barwą twego szkła, i przekonasz się jaką barwę przez jaką mieszaninę otrzymać. Jeżeli szkło będzie żółte, przedmioty przez nie widziane, mogą być albo piękniejsze, albo brzydsze, zbrzydzoną będzie przez takie szkło barwa błękitna nadewszystko biała i czarna, piękniejszą zaś bądzie żółta, zielona i inne, tak przebiegaj okiem mieszaniny barw których liczba jest nieskończenie wielka, i wyszukuj sobie nowe mieszaniny barw, to samo możesz téż uczynić przykładając do oka dwa szkła rozmaitych barw, sam sobie w tém radząc.
Błękitna i zielona, są barwami złożonemi, ponieważ błękitna składa się z światła i ciemności, to jest z głębi nieba, która jest najdoskonalszą czarnością i z najczystéj białéj. Zielona składa się z złożonéj i czystéj, to jest błękitnéj i żółtéj. Przedmiot odzwierciedlający się, przybiera barwę od powierzchni, w któréj się odbija, zwierciadło zabarwia się tąż barwą która się w niem odbija, i jedno drugiemu tém bardziéj się udziela, im przedmiot odbijający się mniéj lub więcéj siły barwy ma od zwierciadła, przedmiot zaś, który będzie wpadał w barwę zwierciadła, tém będzie barwniejszy w odbiciu. Z barw, ta będzie najwidoczniejszą w odległości, która jest najświetniejszéj białości, z tém mniejszéj zaś odległości, widzianym będzie przedmiot im jest ciemniejszy. Z pomiędzy przedmiotów jednakowéj białości jednakowo od oka odległych, ten się bielszym wyda, który będzie otoczony większą ciemnością, i na odwrót ta ciemność będzie się wydawała ciemniejszą, która odbijać się będzie na czystszéj białości. Z barw jednakowéj czystości, ta wydawać się będzie najwytworniejszą, która będzie leżała obok barwy wprost jéj przeciwnéj, jako to: żółta obok czerwonéj, czarna obok białéj (chociaż z tych dwóch żadna barwą nie jest) niebieska przy żółtéj, czerwona przy zielonéj, każda bowiem barwa wyrażniejszą jest przy przeciwnéj sobie, niż przy podobnéj, jako to ciemna przy jasnéj a jasna przy ciemnéj. Przedmiot widziany przy świetle słabem, i przyćmioném, jeżeli będzie białym, wyda się większym niż jest, a to z powodu jak się wyżéj powiedziało, iż przedmiot jasny odbija się dobrze w polu ciemném, z przyczyn wprzód wskazanych.
Przestrzeń lub przedmiot jaki się znajduje pomiędzy przedmiotem widzianym a okiem, zmienia barwę przedmiotu, jak to powietrze błękitnawe czyni, nadając odległym górom błękitnawy odcień; przez czerwone szkło, widzimy wszystko czerwone, światło zaś gwiazd otoczone, jest ciemnością nocy oddzielającą oko od blasku gwiazd. Prawdziwa barwa w tém miejscu jest widoczna gdzie niema na nim żadnego rodzaju cieniu, ani téż połysku, jeżeli przedmiot jest gładki. Dodam jeszcze, że gdy biała barwa przypada na ciemną, czyni, iż ciemna przy spotkaniu tém, wyda się jeszcze ciemniejszą, biała zaś jeszcze bielszą niż jest.
Ta góra wyda się oku naszemu najbardziéj błękitną, która z natury swéj jest najciemniejszą, a ta będzie najciemniejszą, która jest najwyższą i najwięcéj pokryta roślinnością, trawę bowiem pokrywają dolne części pniów, tak, iż ich niebo nie widzi; a jeszcze i rośliny leśne są ciemniejszéj barwy niż ogrodowe. Ciemniejsze są daleko: dęby, buki, jodły, sosny i cyprysy, niż krzewy domowe i oliwki. Światło oddzielające oko od czarnéj barwy będąc w górze bardzo przejrzyste uczyni z czarnéj barwy najpiękniejszy błękit, i odwrotnie; to zaś drzewo mniéj się odbijać będzie w polu zbliżoném do niego barwą i odwrotnie; ta zaś część białego wyda się bielszą która będzie bliższą czarnego brzegu, te zaś wydadzą się przedmioty mniéj białemi które od cieniu będą odleglejsze: ta zaś część czarnego wyda się ciemniejszą która będzie bliższą białego, mniéj zaś ciemną, więcéj od białego odległa.
Jeżeli chcesz podług perspektywy zmniejszać, lub gubić istotną barwę przedmiotów, wybierz w równych odległościach po sto łokci od siebie oddalone przedmioty stojące na otwartém powietrzu, jako to: drzewa, domy, ludzi, wsie. Weź szkło i patrz przez nie na pierwsze drzewo nie zmieniając punktu z którego patrzysz, narysuj na szkle to drzewo, a sprawdziwszy o ile kontury twoje zgadzają się z zarysami drzewa[29] zabarwij twój rysunek tak, aby, pod względem zarysów i barw był zupełnie podobny do prawdziwego, aby obadwa gdy jedno oko zmrużysz wydawały się namalowanemi, gdy szkło w téj saméj trzymasz odległości; tego samego sposobu użyj do drugiego i trzeciego drzewa po sto stóp odległych i tak do nieskończności, będą ci one służyły jako twoi przewodnicy i mistrze przy twych pracach, do których ci się przydadzą oszczędzając pracy. Ja zaś podług zasady utrzymuję, że drugie mniejsze będzie od pierwszego o ⅘ jeżeli będzie od niego odległe o 20 stóp.
Każdy członek człowieka zmienia wymiary gdy się zgina, przy téj czynności zmniejszając się albo powiększając mniéj lub więcéj po jednéj stronie, po drugiéj powiększa się lub zmniejsza.
Człowiek w niemowlęctwie ma szerokość barków równą długości twarzy, która jest tak długa jak odległość od stawu ramieniowego do łokcia, kiedy ręka jest zgięta, a takaż sama jest odległość od wielkiego palca ręki do łokcia, i od kroku do połowy kolana, i tenże sam jeszcze od stawu kolanowego do stopy. Skoro zaś człowiek dojdzie do najwyższéj miary swego wzrostu, każdy z tych odstępów podwaja się, z wyjątkiem długości twarzy, która wraz z objętością czaszki mało się zmienia; a z tego powodu człowiek zupełnie wyrośnięty w dobrym umiarze, ma dziesięć długości twarzy, szerokość zaś bark wynosi dwie twarze, jako téż i wszystkie inne długości wynoszą podwójną długość, resztę dopowiemy gdy mówić będziemy w ogóle o wymiarach człowieka.
Małe dzieci mają wszystkie stawy drobne, zaś pomiędzy stawami członki mają grube; a to z powodu, że skóra tylko obleka stawy jest zaś natury ściągnistéj (błoniastéj) dla tego dobrze wiąże kości w stawach, mięsiste zaś części znajdują się pomiędzy stawami wypełniając przestrzeń pomiędzy skórą a kośćmi; ponieważ zaś kości przy stawach grubsze są, niż pomiędzy stawami, mięśnie podczas rozrastania się ciała zmniejszają się w objętości zawartéj pomiędzy skórą a kośćmi, skóra się zbliża ku kościom i czyni członki wysmuklejsze, gdy przeto w stawach znajdują się tylko sięgniste powięzie i skóra, które przyschnąć nie mogą, a więc i zmniejszyć się zatem z tego powodu dzieci mają członki cienkie w stawach a grube pomiędzy stawami jak to spostrzedz można w drobnych a wklęsłych stawach palców, ramion i barków; dorosły przeciwnie, ma silne i grube stawy rąk, i nóg, a tam gdzie dzieci mają wklęsłości, u dorosłego znajdujemy wypukłości.[30]
Znajduję tu wielką różnicę w długościach od jednego do drugiego stawu, dorosły bowiem, ma od stawu ramieniowego do łokcia, od łokcia do końea palca wielkiego i od jednéj wyniosłości barku do drugiéj po dwie twarze i pół; dzieci zaś jedną, natura buduje najprzód obszerne mieszkanie dla władz umysłowych a następnie dla sił żywotnych.
Palce rąk przy zginaniu się z jakiéjkolwiek strony na nie patrzymy rozszerzają się w stawach, a to tém bardziéj, im więcéj je zginamy, cieńszemi się zaś stają gdy je prostujemy, toż samo się ma z palcami nóg, zmiany te tém bywają większe im palce są mięsistsze.
Stawy ramieniowe i innych członków zginających się, opisane będą na swojem miejscu przy anatomii, gdzie się wykaże przyczyny ruchów wszystkich części składowych człowieka.
Pospolitemi ruchami stawu ramieniowego są: wzniesienie ramienia do góry, opuszczenie na dół, ku przodowi; całość ruchów jest nieskończenie wielka, ponieważ gdy ręką dotkniemy ściany, możemy zakreślić koło, wtedy ramię wykona wszystkie ruchy swe. Albowiem wszelka ilość ciągła może być dzieloną do nieskończoności, a okrąg koła jest ilością ciągłą wykonaną ruchem ramienia, ruch ten zaś niewydałby ilości ciągłéj gdyby mu ta ciągłość nie towarzyszyła. Zatém ruch ramienia jako dotykający wszystkich punktów okręgu koła jest ruchem nieskończenie rozmaitym, ponieważ koło dzielić się da do nieskończoności.
Uważam, iż ogólne rozmiary ciała należy opisać na długościach nie na szerokościach ciała, gdyż pośród najpiękniejszych i najcudniejszych kształtów jakie znajdujemy w dziełach przyrody, żaden pojedyńczy okaz nie jest podobny do innego: Ty więc który przyrodę naśladować masz uważaj dobrze i zachowaj rozmaitość zarysów. Dobrze by było abyś unikał potworności, jako to: zbyt długich nóg, zbyt krótkiéj szyi i wązkich piersi, długich rąk, bierz tedy mary podług stawów, i na grubości w których przyroda bardzo jest rozmaitą a którą i ty jeszcze urozmaicisz.
Konieczność zmusza malarza do zapoznania się z kośćmi jako podporą i z mięśniami jako przystrojeniem zwierzchniem ciała jako téż stawami które się rozszerzają lub ścieśniają podczas ruchów, z tego to powodu miara ręki wyprostowanéj, nie zgadza się z miarą zgiętéj. Zmniejsza się ręka lub powiększa przy ruchach, a różnica pomiędzy najbardziéj wyprężoną a najbardziéj zgiętą jest o jedną ósmą jéj długości. Przedłużenie i skracanie się ręki, pochodzi od wyniosłości wyrostka kości łokciowéj 2 tyłu ręki wystającego, który jak to widzimy na figurze określa odstęp od ramienia do łokcia A B. Kąt zgięcia łokcia może być większym albo mniejszym od prostego, a im się bardziej zmniejsza, tém bardziéj powiększa się przedłużenie ręki, a tém bardziéj się zmniejsza to wydłużenie, im ten kąt się bardziéj powiększa. Odstęp tedy od ramienia de łokcia powiększa się w miarę zmniejszania się kąta, zmniejsza się w miarę powiększania się kąta.
Każda część jakiegokolwiek stworzenia odpowiada swéj całości, czyli, iż niskie a grube musi téż mieć członki krótkie i grube, zaś długie a wysmukłe musi téż mieć członki długie i wysmukłe; mierne zaś stworzenie będzie miało też członki pomierne[31] toż samo powiedziałbym o roślinach o ile te nie są naruszone przez człowieka lub wiatr zamieniając bowiem starość na młodość (czyli odradzając się) tracą swą przyrodzoną umierność (przez wypuszczanie nowych pędów z starego pnia).
Staw przedramienia i dłoni (nadgarstka) zwęża się podczas zamknięcia, rozszerza się zaś przy otwarciu, przeciwnie zaś dzieje się w stawie łokciowym przy wszystkich jego zwrotach: pochodzi to z tąd, iż przy otwarciu ręki mięśnie właściwe wyciągają się i zwężają przedramię, pomiędzy łokciem a dłonią, gdy się zaś dłoń przygina, mięśnie wewnętrzne i zewnętrzne kurczą się i wzdymają, zewnętrzne zaś tylko od kości się oddalają aby potém przy zgięciu ręki mogły być przyciągnięte.
Zmniejszenie się i powiększenie szerokości stawu nogi zdarza się tylko z boku stopy powiększa się gdy kąt zgięcia stawu D, E, F, staje się ostrym, zmniejsza się zaś gdy się staje roztwartym jak w A C B.
Ze stawów zginających się kolano tylko jedno przy zgięciu zmniejsza się, przy wyprężeniu zaś powiększa się.[32].
Wszystkie członki ludzkie zgrubiają się podczas zgięcia w stawie, wyjąwszy staw kolanowy.
Podczas wytężenia członków ciała człowieka odbywającego rozmaite ruchy widoczne będą tylko mięśnie wprawiające członek w ruch, inne członki będą miały mniéj lub więcéj wydatne mięśnie, odpowiednio do tego czy mniéj lub więcéj pracują.
To ramię wywrze najdzielniéjszy i najdłużéj trwający ruch, które będąc wyprowadzoném z swego naturalnego położenia, będzie miało największą pomoc od innych członków do skierowania się w stronę pożądaną. Jako to gdy człowiek A, ruchem całego ciała przeniesie silny rzut ręki E w punkt B.
Najważniejszą częścią w sztuce, a przedmiotem starania jest pomysł. Drugą jest rzecz o ruchach, i wzgląd na ich działanie, aby były żywe a odpowiednie do działaczów tak co do ich powolności jak i szybkości, aby szybkość srogich była jak największą jaką tylko można dopuścić w działaczu. Jeżeli kto ma rzucać oszczep lub dzidę lub inny podobny przedmiot niechaj postać jego wyraża najwyższe wytężenie, jeżeli są dwie postacie, niech się różnią pod względem sposobu i siły działania, pierwszą pod względem zamachu jest postać A, drugą pod względem ruchu jest B. A daléj rzuci przedmiot zamierzony niż B, ponieważ jakkolwiek jedna i druga postać okazuje chęć w ten sam punkt rzucić swój ciężar A, mając nogi odwrócone od celu, gdy się wykręci, wygnie i zwróci się w stronę przeciwną, w którą zdaje się być zwrócone jéj wytężenie, odwróci się szybko i zręcznie, w stronę w którą chce wyrzucić to co trzyma w ręku. Lecz w tym samym wypadku postać B, mając podstawy nóg zwrócone inaczéj, a w stronę w którą chce rzucić swój ciężar, wykręci się w tę stronę bardzo niezręcznie, a skutek tego rzutu będzie wątpliwy, ruch bowiem zależy od przyczyny. Wrażenie bowiem siły każdego ruchu powinno być otrzymane potężnemi wygięciami i zwrotami, a zwrot powinien być szybki, dogodny, a wtedy wykonanie zrobi dobre wrażenie. Procownik który nie ma w zamachu gwałtowności, nie daleko rzuci przedmiot swój, albo wcale nie: gdzie niema zamachu, niemoże być rzutu, łuk téż bez siły natężenia niespowoduje ruchu, jeżeli po wywarciu mocy nie wróci do stanu swego. Tak też człowiek gdy się nie wygnie nie może nabrać siły. Zatém gdy A mając oszczep wykręca się i zgina po stronie po któréj trzyma przedmiot, nabiera mocy która pozwoli mu uczynić ruch w stronę przeciwną.
Fig. 21-a.
|
Fig. 22-a.
|
Niepowinien być w jednéj i téj saméj postaci powtórzony ten sam ruch w członkach, rękach, palcach ani téż same postawy w jednym i tym samym obrazie powtórzyć się niepowinny. A jeżeli obraz będzie bardzo wielki np. bitwa, wielka rzeź żołnierstwa, która się wyraża trzema rzeczami, ostrzem spisy, upadkiem i cięciem; w tym razie uważaj aby cięcia były z rozmaitych stron widziane, od wewnątrz, na zewnątrz, i z boku, jako téż inne odcienia tych trzech położeń, które wszystkie zbliżać się będą do tych trzech. Ruchy w pomyśle bitewnym powinny być bardzo wytworne, i żywe; a są to rzeczy które w jednéj figurze można wyrazić jeżeli nogi będą ku przodowi zwrócone, a barki bokiem będą widziane, ale o tém mówić będziemy na inném miejscu.
Wielka jest rozmaitość podczas zginania się w stawach członków, zauważać należy, iż wtedy, gdy z jednéj strony ciała przybywa, z drugiéj go ubywa, widać to na szyi zwierząt, ruch ten jest bowiem potrójny, z których dwa są pojedyncze, a jeden złożony z części tych obudwu. Pierwszym pojedyńczym jest gdy ją przygina do jednego lub drugiego barku, lub gdy ją wznosi, albo opuszcza głowę na szyi osadzoną. Drugi jest gdy szyja odwraca się na prawo lub na lewo bez zgięcia tylko głowę zwraca ku jednemu lub drugiemu barkowi. Trzeci złożony kiedy przy zgięciu następuje zarazem zwrót, jak kiedy ucho dotyka jednego barku, a głowa w też stronę się zwraca albo ku drugiemu ramieniowi oczy zaś jednocześnie w górę podniesione są.
Zmierz taśmą proporcje twego ciałoskładu a jeżeli znajdziesz iż w jakiéjkolwiek części niezgadzają się z sobą zaznacz sobie, i staraj się unikać tych usterek w postaciach które komponujesz, ponieważ powszechnym błędem malarzów jest, iż z upodobaniem robią postacie do siebie podobne.
Członki wszystkie spełniają swoje przeznaczenie, to jest iż u śpiących i umarłych żaden członek niedaje znaku życia i przytomności jaki daje naprzykład stopa dźwigająca ciężar człowieka, będzie bowiem skurczona o palcach nieruchomych jeżeli nie będzie oparta na pięcie.
Ruchy części twarzy spowodowane przyczynami wewnętrznemi bardzo są liczne; najgłówniejszemi z nich są: śmiech, płacz, krzyk, śpiew, rozmaitego natężenia, cichy lub donośny, podziw, gniew, radość, smutek, przestrach, boleść i tym podobne o których tu mówić będziemy a najprzód o śmiechu i płaczu, bardzo podobnych pod względem układu twarzy i ust, ściśnienia oczu, różniących się zaś tylko odstępem brwi a szczególnie między brwiem; o tém wszystkiem mówić będziemy na swojem miejscu, o rozmaitych wygięciach twarzy, rąk i całej postawy w każdym z tych wypadków, których znajomość jest dla cię malarzu wielce pożyteczną, jeżeli dzieła twoje niemają wyobrażać postaci dwa razy martwych. Przypomnę ci jeszcze że ruchy twoje nie powinny być tak powykręcane i przesadne aby pokój miał wyglądać jak wojna, lub szałem pijany taniec maurytański[33] a nadewszystko aby otaczający miejsce wyobrażonego zdarzenia ruchami swymi okazywali wdzięczność, szacunek, smutek podejrzenie, przestrach, lub radość odpowiednio do wypadku który ich zgromadził lub natłoczył. Tak uczyń, aby w obrazie twoim postacie nie były jedna nad drugą, ale na jednéj i tej samej płaszczyznie zbiegu linii do wspólnego nieboskłonu, aby się nie wydawały jak sklep kupca o szufladach foremnych a spiętrzonych.
Części składające się na utworzenie środka kuli nosa, mogą mieć ośmioraką postać, mogą być: 1-o, albo jednakowo proste, albo jednakowo wklęsłe, albo jednakowo wypukłe; 2-o, albo mogą być niejednakowo proste, wklęsłe, lub wypukle; 3-e, lub też w wyższych częściach proste a w dolnych wklęsłe; 4-o, albo w górnéj części proste a w dolnéj wypukłe; 5-o, albo w górze wklęsłe a u dołu proste; 6-a, albo u góry wklęsłe a u dołu wypukłe; 7-o, lub też u góry wypukłe a u dołu proste; 8-o lub u góry wypukłe a u dołu wklęsłe. Przyczepienie nosa do łuków brwiowych jest dwojakie: wklęsłe albo proste. Czoło ma potrójną odmianę, jest albo płaskie, albo wklęsłe, albo wypukłe.[34] Płaskie bywa trojakie, to jest wypukłe w górnéj części, albo w dolnéj, albo i w górze i w dole, lub téż płaskie u dołu i u góry.
W tém celu powinieneś zapamiętać rozmaitość jaka zachodzi pomiędzy czterma częściami boczni, nosem, ustami, brodą i czołem. A najprzód powiemy coś o nosie, który może być trojakim, prostym, wklęsłym lub wypukłym. Prostych bywają cztery rodzaje, długi, krótki, zadarty lub spuszczony. Wklęsłe bywają trojakie, z których jedne mają wklęsłość w górnéj części, inne we środku, inne zaś w części dolnéj. Wypukłe zaś nosy bywają też trojakiego rodzaju, jedne mają zgrubienie w górnéj części, inne we środku, inne u dołu, wypukłości stanowiące garb we środku nosa bywają też trojakie, proste, wklęsłe, lub wypukłe.
Jeżeli chcesz z łatwością spamiętać wyraz twarzy, naucz się najprzód na pamięć kształtu wielu głów, ust, oczu, nosów, bród, szyi, ramion, weźmy przykład. Nosów jest dziesięć rodzajów: prosty, garbaty, wklęsły, o wypukłości mniéj lub więcéj ku środkowi, orli, płaski, wyciągnięty i ostry: to co dotycze boczni. Widzianych z przodu jest jedenaście rodzajów, równe, grube po środku, wązkie po środku, grube lub cienkie u przyczepienia, cienkie na końcu a grube u podstawy, o szerokich i wązkich nozdrzach, o niskich i szerokich skrzydełkach, o dziurkach ukrytych i o zbliżonych do końca nosa, tak téż znajdziesz rozmaitość i w innych częściach które powinieneś rysować z natury i starać się spamiętać. A gdy będziesz chciał narysować twarz z pamięci, noś z sobą małą książeczkę, w któréj notować będziesz tym podobne odmiany, a skoro tylko rzucisz okiem na twarz osoby, którą chcesz narysować, zobacz który nos, albo usta są do niéj podobne, i naznacz sobie szybko abyś przyszedłszy do domu mógł odnaleźć wszystko i złożyć całość.
Aby otrzymać powab i piękność, nietrzeba robić mięśniów gwałtownie zakończonych, ale łagodne światła stapiać w nieoznaczonych pięknych i wdzięcznych cieniach.
Dołek szyjny pada na stopę odrzucony pionem, a gdy rękę wyciągniemy, dołek wychodzi na zewnątrz stopy, a jeżeli nogę ku wewnątrz się wygina, dołek zdąża ku zewnątrz i tak się poruszają przy każdéj zmianie podstawy.
Postać, któréj ruch niezależy od myśli powstałéj w duszy, przedstawia ruchy jakoby nieodpowiadające stanowi wewnętrznemu postaci, jakoby nie zależne od myśli, jako działacza; taka postać powinna być wyrażona z wielkiem uczuciem i ogniem, i wskazać, że ruchy jéj niemogą wyrażać nic innego jak to, co wykonawca wypowiedzieć niemi zamierzył.
Mięśnie ciała nagiego powinny być mniéj lub więcéj widoczne, a to odpowiednio do mniejszego lub większego znużenia członków, i te tylko części powinny być wyznaczone, które są bardzo czynne, te zaś które nie działają pozostaną miękkie i łagodne.
Kiedy człowiek jest w ruchu, czy to przyspieszonym, czy powolnym, zawsze połowa ciała znajdująca się po nad nogą na któréj się człowiek wypiera, będzie obniżona bardziéj niż druga.
Tego człowieka albo zwierzęcia, barki lub boki najbardziéj się różnią wzniesieniem, którego ogół cały ma ruch powolny, odwrotnie, tego stworzenia części, mniéj się różnią wzniesieniem, które szybszy ruch odbywa. Dowiedzioném to jest w 2-éj (księdze) o ruchach miejscowych w stawach. Każdy ciężar ciąży podług linii ruchu swego, i gdy więc całość odbywa ruch w pewnym kierunku, część do niego przyczepiona obiera najkrótszą liniję ruchu nieobciążając sobą bocznych stron całości.
Przeciwnik odpowie podług pierwszéj części powyższego, nie potrzeba by człowiek znajdując się wspoczynku, lub idąc zwolna, zużywał ciągle całe ciążenie członków na środek ciężkości, utrzymujący ciężar całości, człowiek bowiem częstokroć ani używa téj zasady, ani na nią uwagi nie zwraca, ale czyni przeciwnie, chociaż nie raz przegina się w stronę stając na jednéj nodze, lub kiedy indziej część ciężaru swego wspiera na nodze nie zupełnie wyprostowanej, to jest na zgiętéj w kolanie jak to jest na figurach B C. Odpowiem, iż co nie jest tu okazane w barkach figury C, okazuje się w boku, jak to dowiedzionem zostało w swojem miejscu.
Fig. 23-a.
|
Fig. 24-a.
|
Wyprostowanie ręki zgiętéj przesuwa ciążenie człowieka z ponad nogi dźwigającej cały ciężar, jak to łatwo poznać na idącym po linie z rozpostartemi rękoma bez pomocy drąga (dającego mu równowagę).
Zwierzę powolnie idące, będzie miało środek nogi podpierającéj je tém bliższym pionowéj spadającej ze środka jego ciężkości im ruch będzie powolniejszy i odwrotnie im szybszy ruch wykonywać będzie tém będzie miało środek podpory więcej odległy od środka ciężkości.
Zawsze wyżej wzniesiony jest bark dźwigający ciężar, niż bark nie obciążony, dowodzi tego postać stojąca przez którą przechodzi linija jéj środka ciężkości i linija środka ciężkości brzemienia, które dźwiga. Ten ciężar podwójny jeżeliby niebył podzielony na równe części nad nogą na której ciężar spoczywa, sprawiłby, iż całość tak złożona musiała by runąć; potrzeba więc zmusza pewną część naturalnego ciężaru człowieka przerzucić się na jedną stronę, o tyle, o ile ciężar przypadkowy dodaje wagi stronie przeciwnéj, to zaś stać się nie może, jeżeli człowiek się nie zegnie, i nie pochyli w stronę swą lżejszą, a to o tyle, ile tego wymaga ciężar wypadkowy niesiony przez niego; to znów niemoże się obejść bez wzniesienia barku obciążonego a zniżenia nie dźwigającego. Sposób zaradzenia takiemu położeniu rzeczy wynalazł dowcip w potrzebie.
Zawsze ciężar człowieka stojącego na jednéj nodze będzie podzielony na równe części po obudwu stronach środka podpory.
Człowiek w ruchu będzie miał środek ciężkości po nad środkiem nogi stojącéj na ziemi.
Stan spoczynku wszelkiego zwierzęcia stojącego na nogach spowodowany jest brakiem nierówności ciężarów leżących po bokach ciężaru ogólnego.
O tyle człowiek skraca się przez zgięcia jednego ze swych boków o ile przedłuża się w drugim przeciwległym, a zgięcie to może dojść najwyżéj do rozmiarów boku wyciągniętego. — O tém będzie oddzielna rozprawa.
O ile jedna połowa członka zginającego się, przedłuży się o tyle przeciwległa skróci się. Linija środkowa rdzenna przechodząca po stronach niezginających się, w członkach ulegających zgięciu (ma to być zapewne oś członków) nigdy się w rozmiarze swym nie przedłuża, ani skraca.
Postać trzymająca ciężar zewnątrz siebie i zewnątrz linii środkowéj swéj całości, musi zawsze tyle ciężaru naturalnego lub przypadkowego przerzucić na stronę przeciwną, ile potrzeba na zrównoważenie ciężarów na około linii środkowéj idącéj od środka nogi na ziemi stojącéj przechodzącéj przez całą massę ciężaru znajdującego się po nad nogą. Przyjrzyjmy się żywemu człowiekowi niosącemu ciężar na jedném ramieniu, jak wyciąga ramię przeciwległe, a jeżeli i to nie wystarcza do uzupełnienia równowagi, część własnego ciężaru zgiąwszy się dorzuca, aby wyrównał dźwiganemu brzemieniu. Spostrzegamy to także na człowieku upadającym na bok, jak wtedy rękę przeciwległą rzuca w kierunku przeciwległym upadkowi.
Jeżeli chcesz wyobrazić człowieka poruszającego jaki ciężar, uważaj, że ruchy rozmaitemi powinny być wyrażone linijami, to jest, albo z dołu do góry, zwyczajny ruch, lub kiedy człowiek schyla się po ciężar który chce podnieść, lub gdy chce co odrzucić, albo przyciągnąć na dół sznurem przechodzącym przez kółko (blok). Przypomnieć sobie trzeba, iż ciężar człowieka tyle pociągnąć może, ile waży ciężar ciała, przechylony za środek ciężkości wsparty na punkcie oporu. Do tego dodać należy siłę jaką wywierają nogi i grzbiet przy wygięciu. Lecz gdy chodzić chcesz, lub skakać niebędziesz mógł tego uczynić w żadnym kierunku, jeżeli stopa w tyle znajdująca się pięty nie podniesie.
Ruch powstaje z utraconéj równowagi czyli z nierówności, ponieważ żaden przedmiot nie może się poruszyć pozostając w równowadze, przeto ruch jest tém szybszy im przedmiot bardziéj z równowagi wychodzi.
Jeżeli postać stoi na jednéj nodze, bark ze strony téj nogi będzie niżéj niż drugi, a dołek szyjny, będzie po nad środkiem nogi stojącéj[35]. Wypadek ten napotkamy z któréjkolwiek strony na tę postać patrzéć będziemy, jeżeli ręce niebędą bardzo odstawały od ciała, albo jeżeli ani bok ani ręka niebędą obciążone, albo jeżeli noga wolna niebędzie zbyt na zewnątrz odsunięta; lub ku wewnątrz zbliżona.
Członki ciała powinny być zręcznie zastosowane do wyrazu jaki zamierzyłeś nadać postaci, a jeżeli chcesz wykonać postać lotną uczyń członki wytwornemi i wysmukłemi nie pokazując wielkiéj liczby mięśniów, tę niewielką liczbę jaką pokażesz uczyń łagodnemi, to jest, nie zbyt wypukłemi, o cieniach nie zbyt mocnych, a członki, szczególnie zaś ręce o linijach płynnych, to jest, aby żaden nie był na linii prostéj z tym, z którym się łączy. Jeżeli bok człowieka stojącego znajdziesz gładkim, niechaj prawy będzie wyżéj od lewego, niechaj staw górny ramienia pada liniją pionową na najwyższy punkt boku, a niech ramie prawe będzie niżéj od lewego, a dołek (szyjny) niechaj będzie zawsze po nad środkiem stawu stopy na któréj noga spoczywa, noga zaś wolna niech ma kolano niżéj od drugiego i zbliżone do drugiéj nogi. Ruchy głowy i rąk są nieskończenie liczne, niebędę się więc rozszerzał nad stawianiem tu jakichkolwiek zasad. Powiem, że powinny być lekkie, zręczne i o różnych zwrotach, aby niewyglądały jak kawałki drzewa.
Co się tycze zręczności ruchów, zwrócić powinieneś uwagę na to, ażeby pragnąc wyobrazić postać która z jakiegokolwiek powodu odwraca się w tył, i na bok, abyś mowię nie odrzucał nóg i całego ciała w stronę, w którą ma być odwrócona głowa, zwrot ten powinieneś podzielić na cztery obroty, to jest w stopach, kolanach, w pasie i w szyi, a jeżeli postawisz postać na prawéj nodze, uczyń kolano lewéj ku wewnątrz przygięte, a stopa téj nogi niechaj będzie podniesiona nieco od zewnątrz, a bark lewy niech będzie nieco niżéj od prawego, a tył głowy, niech się znajduje w tém samém położeniu w jakiem jest kostka zewnętrzna, lewéj nogi, ramię zaś lewe niech będzie ponad końcem prawéj nogi na pionie. A uważaj iż pierś nigdy nie jest zwrócona w tę stronę w którą zwraca się głowa, że przyroda dla wygody naszéj dała nam szyję która z łatwością obraca się na różne strony, gdy okiem w jaką kolwiek rzucić chcemy stronę, i służą też do tego inne stawy; a gdy robisz człowieka siedzącego którego ręce wyciągnięte są do podjęcia jakiego przedmiotu z boku leżącego, uczyń tułów zwrócony piersiami na tę stronę w stawie pasa.
Nie należy powtarzać ruchu w jednéj i téj saméj figurze, to jest gdy postać robisz biegnącą samą, nie rób jéj obudwu rąk na przód, ale jednę na przód, a drugą w tył, inaczéj bowiem niemogła by biedz, a jeżeli prawa stopa jest na przodzie, niechaj ręka prawa będzie w tyle, a lewa na przodzie; albowiem przy takim tylko układzie można dobrze biedz. A jeżeli uczynisz drugiego, który tego pierwszego goni, niechaj ma jedną nogę wyrzuczoną w tył, drugą zaś pod głową, a ręka niech zmianę w ruchu sprawia, niech będzie ku tyłowi rzuconą; o tém wyczerpująco mówić będziemy w księdze o ruchach.
Najważniejszą rzeczą w wyobrażaniu postaci jest: dobre umieszczenie głowy pomiędzy łopatkami, połączenie tułowia z biodrami, tych ostatnich zaś z nogami.
Postać która bez ruchu na nogach utrzymuje się, będzie miała na około środka podpory jednakowy ciężar. Czyli że gdy postać bez ruchu spoczywa na nogach a jedną rękę odsunie od środka piersi, powinna tyleż ciężaru naturalnego lub przypadkowego odrzucić w stronę przeciwną, a to samo powiedzieć można o każdéj części występującéj na zewnątrz całości.
Nie jest w stanie człowiek unieść ciężaru, jeżeli z siebie nie wyda przeciw ciężaru większego od tego, który podnieść pragnie, i jeżeli go nie przeniesie na stronę przeciwległą téj z któréj ciężar wznosi.
Postawa i ruch członków człowieka tak powinny być ułożone aby wyrażały usposobienie jego wewnętrzne.
Wyraz postawy uwydatnia się odpowiednio do stanu i godności człowieka, urozmaica się zaś odpowiednio do płci męzkiéj lub żeńskiéj.
Uważam, iż malarz powinien notować postawy i ruchy człowieka spowodowane jakimkolwiek nagłym wypadkiem, należy je téż w pamięci zachowywać, a chcąc narysować wyraz płaczu, dbać o to, aby nie był sztucznie uczyniony przez kogoś bez ważnéj przyczyny, taki bowiem wyraz nie mając źródła w wypadku prawdziwym, nie będzie ani trafnym ani naturalnym; ale najlepiéj jest zanotowawszy najprzód ruch taki naturalny, kazać komuś naśladować go, aby niektóre części jeszcze poprawić.
Wszyscy świadkowie jakiegokolwiek wypadku, powinni być nakreśleni w różnych postawach wyrażających podziwienie lub zajęcie wypadkiem, jak gdy sprawiedliwość karze przestępcę; a jeżeli wypadek jest natury religijnéj, otaczający zwracają oczy ku zdarzeniu temu z rozmaitym wyrazem nabożeństwa, jak kiedy hostja w czasie mszy jest podnoszoną lub podobnie, a jeżeli wypadek jest godzien śmiechu, lub płaczu, nie potrzeba aby wszyscy obecni zwracali ku niemu oczy lecz ruchami rozmaitemi znaczna część ich okazywać może wesołość lub współuczucie; jeżeli zaś wypadek jest okropny, świadkowie przerażeni uciekając okażą wielki przestrach rozmaitemi ruchami, jak o tém mówić będziemy w księdze o ruchach.
Nie należy w postaci szczupłéj czynić mięśniów bardzo wypukłych, albowiem ludzie szczupli niemają nigdy zbytku ciała na kościach, ale szczupłość ich jest spowodowana suchością mięśniów, a gdzie ciała mało; mięśnie nie mogą być bardzo wypukłe.
Muskularni mają grube kości, i są grubi a niscy a tłuszczu mają bardzo mało, albowiem miąższość mięśniów ściśniętych z sobą, z powodu znacznéj objętości niedaje miejsca tłuszczowi któryby się pomiędzy nimi mógł usadowić, mięśnie ludzi takich będąc bardzo zwarte a niemogąc się wyciągać, przybierają w grubości, a to najbardziéj w miejscu najodleglejszem od końców czyli pośrodku swéj długości lub szerokości.
Przy zniżaniu lub podnoszeniu ręki, mięsień piersiowy silniej wystepuje, albo niknie, toż samo dzieje się z mięśniami boków podczas przegięć w stronę; ramiona, bok i szyja, najwięcéj mają urozmaicenia w ruchach, więcej niż inne stawy, więcej się też od innych zmieniają; o tém oddzielna będzie księga.
Członki młodzieńców niepowinny miéć wydatnych mięśniów, gdyż te są oznaką siły starszych, młodość bowiem nie jest porą dojrzałości siły; wyniosłości członków powinny być mniej lub więcej widoczne, odpowiednio do tego czy mniéj lub więcéj będą wytężone; zawsze zaś mięśnie wytężone, są wypuklejsze i grubsze aniżeli spoczywające, nigdy zaś linije środkowe członków zgiętych nie pozostaną w swéj właściwéj długości.[37]
Postać któréj wszystkie mięśnie byłyby bardzo wydatne będzie bez ruchu, niemoże się bowiem poruszyć. póki by jakakolwiek część mięśniów niebyła zwolniona, gdy przeciwległe naprężają członek, te które są luźne, nie są wydatne, te zaś które ciągną uwydatniają się bardzo silnie.[38]
Nie należy w postaciach nagich pokazywać mięśniów w zupełności, ponieważ to jest i zbyt trudne i brzydkie. Najczęściéj mięśnie widoczne są w téj chwili właśnie kiedy wykonywają ruch, a podczas wykonywania czynności cząstki mięśnia na nim stają się widoczne. Bez wykonywającego się ruchu żadna cząstka mięśnia nie oddziela się wyraźnie.
Mięsień tylny uda większe różnice podczas wyciągania się swego przedstawia, niż jaki kolwiek inny w ciele ludzkiem. Drugi jest stanowiący kark, trzeci jest plecowy, czwarty szyjny, piąty łopatkowy, szósty brzuszny, który zaczyna się pod piersią, a kończy się na kości łonowéj, to się okaże gdy mówić będziemy o wszystkich.
Gdzie przedramię łączy się z dłonią w odstępie czterech palców, od tego połączenia jest ścięgno największe w człowieku, niemające mięśnia, zaczyna się na jednéj z kości przedramienia, a kończy na drugiej, ma postać czworoboczną, szerokości około trzech palców, a grube na pół palca, służy zaś tylko do ścisłego spojenia tych dwóch kości przedramienia, aby się nie rozstąpiły.
Wyradzają się w stawach ludzkich pewne ziarnka kostne stale przywarte do środka ścięgn wiążących niektóre stawy w rodzaju rzepki w stawie kolanowym, w rękach i w stopach jest ich ośm: po jedném w każdém ramieniu, po jedném w kolanie, dwa w każdej stopie, pod pierwszym stawem palca wielkiego licząc od śródstopia, pod starość człowieka stają się one bardzo twardemi.
Znajduje się jeden mięsień pomiędzy kością łonową a piersią (raczéj kończy się na piersi) który ma ruch potrójny, ponieważ w długości swéj dzieli się na trzy pasy, a to w następny sposób: pierwszym jest mięsień górny, następnie idzie szerokie ścięgno przez cały mięsień, a potém następuje drugi mięsień poniżej poprzedzającego, który łączy się z drugim ściągaczem, następuje trzeci mięsień o trzeciém ściągnie łączącém się z kością łonową. Ten potrójny podział jednego mięśnia utworzony został przez naturę z powodu rozmaitości ruchów jakie człowiek odbywać potrzebuje przy zginaniu się i wyprężaniu, za pomocą tych mięśniów które gdyby były jednoskładowe, bardzo by się zmieniały przy kurczeniu się i wyciąganiu, przy zgięciach i rosprostowaniach tułowia; piękniejszém zaś jest w człowieku, iż mięsień mniej się zmienia podczas ruchu, gdy bowiem mięsień ma się rozciągnąć na dziesięć cali i na tyleż znowu skórczyć wypada po trzy cale na każdą część mięśnia z których każda mało się w postaci swéj zmieniając, mało téż psuje piękność kształtów ciała.
Przy największém przekręceniu ciała, człowiek pięty po za sobą obaczy a twarz będzie bokiem, a nie bez trudności da się to wykonać, jeżeli się nóg nie zegnie i nie obróci łopatki od strony zgięcia karku, przyczynę tego zwrotu okaże się w anatomii i wskaże które mięśnie wprzód się poruszą, które zaś późniéj.
Gdy ręce w tył założemy łokcie niewięcéj się zbliżą ku sobie jak tyle, że najdłuższe palce jednéj ręki dojdą do wierzchołka łokcia drugiej czyli, iż największe zbliżenie jakie mieć mogą łokcie w tyle stanowić będą biodra, taki téż będzie odstęp od łokcia, do końca najdłuższego palca, a ręce w ten sposób utworzą kwadrat zupełny. A gdy skrzyżujemy ręce na piersiach tak iż łokcie natrafią na liniję środkową tułowia, łokcie z ramionami barkami utworzą trójkąt równoboczny.
Fig. 30-a.
|
Fig. 31-a.
|
Gdy człowiek zamierza uczynić, silny ruch, wygina się i odwraca w stronę przeciwną téj w którą ma uderzyć, a to z możliwą dlań siłą którą wymierza ruchem zbiorowym (domyśleć się wielu mięśniów) na przedmiot upodobany.
Mięśnie poruszające większą kość ręki podczas wyprężania i zginania[40] przyczepiają się około połowy długości kości zwanéj pomocniczą (promieniowa) na przeciwko siebie, tak, iż zewnątrz są te które prostują rękę, wewnątrz zaś te które ją zginają. Czy człowiek ma więcéj siły do ciągnienia niż do popychania, okaże się to w 9-éj de ponderibus gdzie powiedziano: Z ciężarów jednakowéj wagi, ten wyda się większym, który będzie daléj odsunięty od wierzchołka (środka) równowagi. Gdybyśmy mieli dwa mięśnie N B i N C jednakowéj siły, mięsień wewnętrzny N C, silniejszym będzie od zewnętrznego N B, ponieważ jest przyczepiony do kości E to jest w miejscu bardziéj odległém od wierzchołka łokcia A niż B, które jest po nad wierzchołkiem, tak się twierdzenie rozwiązuje. Lecz ta siła jest prostą, niezłożoną o jakiéj chcielibyśmy mówić, okażemy to zaraz, złożona siła jest wtedy, gdy przy wykonywaniu ruchu jakiegokolwiek rękoma łączy się z nim ciężar człowieka i siła nóg, jak naprzykład przy ciągnieniu i popychaniu, gdy do siły rąk dodamy ciężar ciała i siłę grzbietu i nóg rozstawionych jak kiedy z dwóch ludzi, jeden i ten sam słup, jeden ciągnie, drugi pcha.
Daleko większą siłę wywiera człowiek w ciągnieniu niż w popychaniu, albowiem przy ciągnieniu człowieka dokłada siłę mięśniów ręki, które są do ciągnienia stworzone a nie do pchania, ponieważ gdy ręka jest wyprostowana, mięśnie prostujące łokieć nie mogą być wcale czynne, nie więcéj jak kiedy człowiek barkiem oprze się o przedmiot który chce z miejsca poruszyć, przy którym to ruchu działają jedynie mięśnie prostujące zgięte plecy i nogi, więc znajdujące się na udzie i łydce, tak tedy przy ciągnieniu, dokłada się jeszcze siła ramienia: potężne wyprężenie nóg i grzbietu, wraz z tułowiem człowieka i ukośném jego położeniem, przy popychaniu znajdujemy toż samo oprócz siły ramion, ręka bowiem wyprężona bez ruchu nie jest niczem więcéj jak kawałem drewna wstawionym pomiędzy bark i przedmiot popychany.
Fig. 34-a.
|
Fig. 35-a.
|
Ciało pokrywające stawy i inne części kości powiększa lub zmniejsza objętość swą, w miarę tego jak członki się zginają lub prostują, powiększa objętość tedy wewnątrz kąta utworzonego przez zgięcie stawu, zmniejsza zaś i wyciąga po stronie zewnętrznéj kąta zgięcia, środkowy punkt pomiędzy kątém wklęsłym i wypukłym, przyczynia się do tego powiększenia lub zmniejszenia objętości, a to mniéj w częściach odleglejszych od kąta zgięcia, więcéj zaś w bliższych.
Nie podobna odwrócić goleni w kolanie ku wewnątrz nie odwracając uda w tymże samym kierunku; a to dla tego, że związanie nogi w kolanie następuje za pomocą odpowiednich wklęsłości i wypukłości, stawowych, kości, goleni i uda. W stawie tym może w tył i naprzód odbywać się tylko zginanie przy chodzeniu (ruch zawiasowy) nie może się zaś odbywać obrót w bok, nieznosi tego bowiem rodzaj zetknięcia stawowego, albowiem gdyby staw ten mógł się zarówno zginać i obracać, jak kość ramieniowa przyczepiona do łopatki lub jak kość udowa przyczepiona do kości miednicznéj, noga człowieka była by zdolna obracać się w bok na jedną i drugą stronę, a nogi takie byłyby krzywe i nie mogły by nawet wyprostować się wcale, zgina się więc noga tylko na przód kolanem a nigdy, w tył, gdyby się bowiem zginała w tył, człowiek niemógłby podnieść się na nogi z klęczków, gdy zaś podnosi się z kolan ciężar całego ciała spada najprzód na jedno kolano, a gdy się drugiéj nodze ciężaru przez to ujmie, dźwiga ona już tylko swój własny ciężar, z łatwością więc podnosi kolano z ziemi i stopę wzniesioną na ziemię stawia, cały ciężar, wtedy spada na tę nogę stojącą, gdy zaś oprzemy rękę na kolanie i wyprostujemy rękę dźwigającą ciężar tułowia i głowy a wyprężymy udo wraz z tułowiem, stajemy natychmiast, skoro druga noga już jest podniesiona.
Mięsień zawsze kurczy się i marszczy w kierunku poprzecznym kierunkowi ruchu.
Pojedyńczym ruchem nazywamy, ten który sprawia samo tylko zgięcie ciała naprzód lub w tył.
Złożonym ruchem nazywamy taki przy którym z jakichkolwiek powodów zgięcie następuje jednocześnie naprzód i w bok: malarz powinien na to zwracać uwagę, wykonywając ruchy złożone wchodzące w skład jego pomysłu, a mianowicie abyś nie naśladował kogoś który zrobił ruch złożony wypływający z konieczności pomysłu i nieuczynił ruchu pojedyńczego w takim samym wypadku; coby było wcale niepodobne do wymaganego ruchu.
Ruchy postaci twych powinny odpowiadać sile potrzebnéj do wykonywania rozmaitych czynności, to jest, abyś nie wyraził téj saméj siły w podnoszącym gałązkę co w dźwigającym belkę. Rozmaicie więc należy wyrażać siłę odpowiednio do rodzaju ciężarów o które idzie.
Nierób nigdy głowy prosto na ramionach, ale ją odwróć na bok na prawo albo na lewo, chociaż postać patrzy tu, albo tam, albo prosto, aby był ruch okazujący, w niéj życie a nie senność. A środki całej postaci niechaj nie będą ponad, ani pod środkami innych członków czy to od przodu czy od tyłu, jeżeli byś chciał tak uczynić, to chyba w postaci starca, a nie powtarzaj ruchów rąk i nóg nie tylko w téj saméj postaci, ale nawet w otaczających i bliskich, chyba w jakimś szczególnym wypadku gdzie pomysł cię do tego zmusza.
W ruchach wskazujących, ożywionych, przedmioty bliskie czy to pod względem czasu czy miejsca wskazuje się ręką niezbyt odsuniętą od wskazującego; jeżeli zaś przedmioty te będą odległe, ręka wskazującego powinna też być wyciągniętą, wzrok zaś zwrócony na przedmiot wskazywany.
Rozmaity może być wyraz twarzy człowieka a to odpowiednio do tego czy człowiek jest znużony, czy odpoczywa, czy płacze, śmieje się, krzyczy, czy jest przestraszony lub t. p., a oprócz tego członki osobistości wraz z całym ruchem odpowiadać powinny wzruszonéj postaci.
Są takie wzruszenia wewnętrzne które nie pociągają za sobą poruszenia ciała, inne zaś łączą się z niem. Wzruszenia wewnętrzne obchodzące się bez poruszeń ciała sprowadzają opadnięcie rąk, ramion lub innych części wyrażających życie, wzruszenia zaś wewnętrzne poruszające ciało sprowadzają ruchy członków odpowiadające usposobieniu duchowemu; wiele by o tém powiedzieć można, jest też trzeci rodzaj ruchów łączących w sobie przymioty obudwu rodzajów poprzednich i czwarty który nie należy ani do jednego ani do drugiego, a ten nazwiemy nierozmyślnym lub raczéj bezmyślnym, będzie on przymiotem obłąkanych albo trefnisiów.
Wzruszenie wewnętrzne wprawia ciało w ruchy proste i lekkie, niezbyt w tę lub owę stronę skierowane, źródłem ich bowiem jest umysł który będąc zajęty wewnętrzną swą czynnością na zmysły mało oddziaływa.
Jeżeli ruch człowieka spowodowany jest wpływem zewnętrznym, wpływ ten wywiera swój skutek albo natychmiast albo nie; jeżeli jest natychmiastowy, człowiek poruszony zwraca najprzód ku przyczynie zmysł najpotrzebniejszy, to jest wzrok, stopy wtedy pozostają jeszcze na miejscu, zwracają się tylko nogi, wraz z biodrami ku stronie w którą spogląda oko, i o tym objawie dużo by jeszcze powiedzieć można.
Rozmaitość ruchów człowieka może być tak wielka, jak wielką jest liczba myśli różnorodnych przebiegających jego umysł, każda myśl zaś, mniéj lub więcéj jest wstanie poruszyć człowieka, a to odpowiednio do swéj siły, i do wieku człowieka. zupełnie bowiem inaczéj w tymże samym wypadku poruszy się młodzieniec, a inaczéj starzec.
Wszelkie stworzenie na dwóch nogach chodzące, w czasie tego ruchu, zniża więcéj ten bok ciała swego, który się znajduje po nad nogą wzniesioną, niż ten który się znajduje nad nogą stojącą na ziemi, górna zaś część ciała przybiera położenie przeciwne, widziemy to na biodrach i ramionach człowieka idącego, na tułowiu i głowie ptaków.
Tak czyń, aby każda pojedyńcza część odpowiadała całości; gdy człowiek jest wielki a gruby, niech takim będzie każdy członek jego, to jest ręce krótkie, powiązane w taki téż sposób w stawach, całość też podobna.
Zachowaj właściwość w ruchach, ubraniu, postawie i wszystkiem czy to będą rzeczy wzniosłe, czy brzydkie, to jest król niech będzie postawy poważnéj, takąż niech ma brodę i wyraz cały, jako téż ubiór odpowiedni, ozdobny; otaczający niech stoją z szacunkiem i czcią, ubiory niech mają ozdobne, a zastosowane do powagi dworu królewskiego. Źli zaś źle ubrani, nędzni otaczający ich podobnież o ruchach brzydkich, zuchwałych, a członki wszystkie niech odpowiedzą głównemu wyrazowi, Niech ruchy starca niebędą podobne do ruchów młodzieńca, ani kobiece do męzkich, ani człowieka dorosłego do dziecięcia.
Nie należy, aby była jednakowa liczba dzieci i starców, młodzieży i podrostków, panien i mężczyzn, chyba że zdarzenie jakie przedstawić mamy łączy ich z sobą nieodwołalnie.
Zwykle w pomysłach ogólnych obrazowych mało się używa starców i to poprzedzielanych młodzieżą, ponieważ starców jest mniéj, zwyczaje ich nie zgadzają się z zwyczajami młodych, a gdzie niema jedności zwyczajów, tam i przyjaźń istniéé nie może, a gdzie niema przyjaźni, tam istnieje przedział. A jeżeli powziąłeś myśl wyobrażenia powagi obradujących, mało tam pomieść młodych, ponieważ młodzież niechętnie mięsza się do narad i tém podobnie.
Wyobraź tego który chcesz aby wyglądał jako przemawiający do znacznéj liczby osób w postawie rozważającego przedmiot rosprawy i nadaj mu ruchy odpowiednie do téj treści, to jest jeżeli ma przekonywać, aby ruchy były odpowiednie, jeżeli ma rozmaite przedstawiać zdania wystaw go dotykającym dwóch palców ręki prawéj ręką lewą a niech dwa mniejsze palce będą zgięte, oczy niech ma zwrócone do ludu, usta nieco otwarte, aby się wydawało, iż mówi. A jeżeli siedzi, niech ma pozór nieco wzniesionego i głowę wychyloną ku przodowi. Jeżeli ma być stojący, niechaj będzie pochylony tułowiem i głową do ludu; który wystaw milczącym i uważnie wpatrującym się w mówcę, czyniącym ruchy podziwienia; a niech starzec jaki ma usta zamknięte podziwieniem wygłaszanych zdań a kąciki dolne niech zmarszczkami twarzy będą pociągnięte w tył, a brwi niech będą wzniesione w punkcie połączenia się i niech tworzą dużo zmarszczek na czole, inni niech siedzą splotłszy palce u rąk trzymając je na zgiętém kolanie, inni założywszy nogę na nogę położywszy na nich dłoń, łokieć na niéj opierają; dłoń téj ręki niech wspiera jaką brodatą głowę starca.
Postać rozzłoszczonego wystaw trzymającą drugiego za włosy i tażającą głowę jego po ziemi, a niech jedném kolaném naciska go, a pięść prawą niech ma wzniesioną, włosy niech ma podniesione, a brwi na oczy ściągnięte, a zęby zaciśnięte w wygiętych ustach, szyję grubą pochyloną naprzód na przeciwnika przygniecionego.
Zrospaczonemu daj nóż w rękę, a niech szarpie na sobie ubranie, jedną zaś ręką ranę niech rozdziera, niechaj stoi na nogach nieco przygiętych ku ziemi wraz z całą postawą, włosy niech ma nastrzępione.
Śmiejący się od płaczącego nie różni się ani oczyma, ani ustami, ani twarzą, lecz tylko zgięciem brwi, które u płaczącego zbliżają się do siebie a rozszerzają i wznoszą przy śmiechu. Płaczący, oprócz tego łamie ręce i ubranie szarpie. Różnią się jednak i płaczący, jeden bowiem płacze ze złości, inny ze strachu, inny jeszcze ze wzruszenia lub śmiechu, inny z podejrzenia, inny z boleści i rospaczy, inny z współuczucia nad nieszczęściem krewnych i przyjaciół. Niektórzy płaczący rospaczają, inni są obojętni, inni łzy leją inni złorzeczą, inni wzniosłszy, oczy do nieba a ręce opuściwszy, palce rak splatają, inni jeszcze ze strachu ramiona ku uszom wznoszą, a to wszystko odpowiednio do przyczyn płaczu Płaczący podnosi brwi w miejscu spotkania się ich i ściąga je ku środkowi, tworząc nad niemi zmarszczki, kąciki ust spuszcza na dół, śmiejący się zaś podnosi je, a brwi ma szeroko rozpięte.
Niemowląt i starców ruchy niepowinny okazywać szybkości nóg.
Nogi kobiet i młodzieńców nie powinny być w ruchu zbyt rozwarte i rozrzucone, wyobrażałyby bowiem śmiałość i brak wstydu, zwarte zaś wstydliwości są oznaką.
Natura uczy bez rospraw skaczącego, że skoro chce skoczyć, powinien nagłym ruchem podrzucić ręce i łopatki za których rzutem znaczna część ciała poruszona wznosi się tak, iż ten zamach cały trwa tak długo, póki siła jego na to pozwala; wyprostowanemu, nagle z wygięcia grzbietowi towarzyszy rosprostowanie stawu udowego, kolana i kostki, gdy wyprężenie to wykonane jest ukośnie i naprzód ruch mający naprzód ciało poruszyć podrzuca je, a uczyniwszy duży łuk, powiększa skok.
Człowiek który chce rzucić oszczep, kamień albo inny przedmiot silnym zamachem, może być w dwojaki głównie sposób przedstawiony, to jest, albo gdy się przygotowywa do wykonania ruchu, albo gdy ruch już wykonał. Gdy chcesz go wystawić rospoczynającym ruch, bok wewnętrzny nogi będzie na linii tułowia, lecz będzie miał nad nogą ramie przeciwne nodze, to jest, że jeżeli prawa noga będzie wspierała ciężar człowieka, bark lewy będzie się znajdował po nad nogą prawą czyli punktem podpory.
Gdy kto chce wyciągnąć albo wbić w ziemię pręt, podnosi nogę przeciwległą ręce która rzuca i zgina ją w kolanie, a to czyni dla tego, aby równowagę utrzymać na nodze na któréj stoi, bez tego bowiem zgięcia nogi, niemógłby rzucić, a gdyby téj nogi nie wyprostował, niemógłby pociągnąć.
Ciążenie, czyli równowaga ciała ludzkiego, dzieli się na dwa rodzaje, na zwyczajne i złożone. Zwyczajném jest to, gdy człowiek stojąc na obudwu nogach, rospościera ręce w rozmaitych od ciała odległościach od środka ciężkości, albo gdy się schyla stojąc na jednéj nodze, linija prostopadła jego środka ciążenia, przechodzić będzie zawsze przez środek stopy na któréj stoi, a gdy stoi na obudwu razem nogach, tułów będzie miał środek pionowy, na połowie długości linii mierzącéj odstęp pomiędzy środkami stop. Równowagą złożoną nazywamy taką, jaką człowiek uczynić może gdy dźwiga ciężar w jaki kolwiek sposób, jak naprzykład w postaci Herkulesa duszącego Anteusza, którego trzyma po nad ziemią, pomiędzy tułowiem a rękoma, trzeba abyś Herkulesa pion opuścił od tyłu na liniję środkową stóp jego, ponieważ Anteusz ma środek ciężkości nad temiż samemi stopami od przodu.
Jeżeli człowiek długo stojąc, zmęczy nogę na któréj stał, przerzuca część ciężaru na drugą nogę, lecz ten sposób stania, używa się w stanie osłabienia, albo w dzieciństwie, albo dla okazania. iż człowiek jest zmęczony, albo niewielkiéj siły, dla tego téż młodego człowieka zdrowego i dzielnego, widziemy zawsze stojącym na jednéj nodze, a jeżeli przerzuca ciężar na drugą, to czyni wtedy, kiedy ma rozpocząć ruch, bez tego bowiem ruch byłby niepodobny do wykonania, jako polegający na wyjściu z równowagi.
Postacie stojące zawsze, zmieniają członki, i tak: jeżeli jedno ramie jest naprzód, drugie pozostaje na miejscu, lub idzie w tył, a jeżeli postać stoi na jednéj nodze, ramie znajdujące się po nad tą nogą powinno być niżéj niż drugie, czynią to wszyscy ludzie rozsądni dostrzegający w naturze zawsze równoważenia się człowieka na nogach, aby nieupadł, gdy się bowiem stoi na jednéj nodze, druga noga zgięta i prawie martwa, nieutrzymałaby człowieka, ztąd pochodzi konieczność, aby ciężar nóg przesunął środek ciężkości ponad staw nogi na któréj stoimy.
Człowiek mocno na nogach stojący, może albo jednakowo ciążyć na obudwu nogach, albo niejednakowo. Jeżeli ciążyć będzie jednakowo, ciążyć będzie ciężarem naturalnym złożonym i przypadkowym, albo ciążyć będzie samym ciężarem swym naturalnym. Jeżeli ciążyć będzie jednocześnie ciężarem naturalnym i przypadkowym, wtedy kończyny przeciwległych członków niejednakowo będą odległe od biegunów stawów nóg, lecz jeżeli ciążyć będzie samym li ciężarem przyrodzonym, kończymy członków przeciwległych będą jednakowo odległe od stawów stóp, o tém ciążeniu oddzielną utworzémy księgę.
Poruszenie z miejsca uczynione przez człowieka lub przez jakie zwierzę będzie tém szybsze im środek ciężkości więcéj lub mniéj odsunie się od środka stopy stojącéj.
Największa wysokość zwierząt czworonożnych zmienia się bardziéj u zwierząt idących aniżeli u stojących a tém mniéj lub więcéj im mniejszych lub większych rozmiarów są te zwierzęta: powodem tego jest ukośność nóg dotykających ziemi, unoszących postać zwierzęcia skoro nogi wychodzą ze swéj ukośności i gdy pionowo na ziemi spoczywają.
Jedna połowa szerokości ciała człowieka nie będzie równa drugiéj, jeżeli członki do tych połów przyczepione nie będą wykonywały tych samych ruchów.
Kiedy człowiek podskakuje, głowa jego odbywa trzy razy szybszy ruch aniżeli pięta stopy w chwili gdy koniec stopy opiera się na ziemi. Dwa razy zaś szybszy, niż biodra, a to z powodu, iż w téjże saméj chwili otwierają się trzy kąty z których najwyższy utworzony jest przez przygięcie tułowia do nogi w stawie udowym otwartym ku przodowi, drugi otwarty ku tyłowi, a utworzony przez staw kolanowy i przygięcie uda do goleni, trzeci stanowi otwarty ku przodowi staw goleni i stopy.
Pamięć nie jest wstanie pochwycić w zupełności całego wrażenia członków jakiegokolwiek stworzenia ani téż odmian onego. Okażemy to biorąc za przykład rękę. Wiemy iż każda ilość postępowa da się dzielić do nieskończoności. Oko patrzące na rękę porusza się od A do B, przebywa więc przestrzeń od A do B, która jest ilością postępową, a zatém dającą dzielić się do nieskończoności, z każdego zaś punktu poruszenia oko odbierać będzie inne wrażenie, i zmieniać się będzie postać ręki odpowiednio do każdego punktu obwodu koła oznaczającego ruch, to samo otrzymamy, jeżeli ręka w ruch wprawiona znajdzie się w przestrzeni która jest ilością.
Ty malarzu który miłujesz pilność w pracy, pamiętaj o tém, że jeżeli nie oprzesz jéj na dobrych zasadach, i prawdzie naturalnéj, będziesz wykonywał rzeczy liche i niegodne pochwały, gdy się zaś przyłożysz, prace twe będą liczne i dobre, ku wielkiemu dla ciebie zaszczytowi i pożytkowi.
Jeżeli sąd o pracy własnéj wyraża uznanie, smutny to znak, lecz gorszy daleko, jeżeli praca sąd przewyższa, to jest, gdy ktoś dziwi się, iż doskonale coś wykonał; jeżeli zaś sąd góruje nad pracę dobry to znak. Młody człowiek z takiem usposobieniem, będzie doskonałym wykonawcą, niebędzie wprawdzie dużo tworzył, lecz za to cokolwiek wykona będzie ludzi wprawiało w podziw i zamyślenie.
Wiemy, iż łatwiéj nam jest dostrzedz błędy w pracach cudzych, niż w własnych, zatém staraj się najprzód być dobrym perspektywistą, następnie poznaj dokładnie proporcye ciała ludzkiego, bądź dobrym architektem, to jest o tyle o ile znać potrzebujesz kształty budowli i innych rzeczy, a jeżeli czegokolwiek nieumiesz, nie wzdragaj się narysować z natury, a gdy malujesz miéj zwierciadło płaskie i często przyglądaj się w niem pracy twéj, odwrotnie widziana wyda ci się robotą innéj ręki, a zatém łatwiéj błędy twe spostrzeżesz. Dobrze jest także wstawać często od pracy i oddalać się na parę kroków, wracając lepiéj sądzić będziesz pracę swą, bezustanne siedzenie przy pracy jest zupełnie i bardzo naganne.
Jeżeli chcesz przekonać się czy malowidło twoje podobne jest do przedmiotów z natury malowanych, weź zwierciadło zobacz w niém przedmiot właściwy, następnie porównaj go z malowidłem, dobrze się jednemu i drugiemu przyglądając. Zwierciadło jakkolwiek płaskie pokazuje ci przedmioty wypukłe témże samém ma być malowidło. Zwierciadło i malowidło zarówno przedstawiają obraz przedmiotów otoczonych światłami i cieniami umieszczonych jakoby na powierzchni jak jednego tak drugiego. A jeżeli zważysz, iż zwierciadło wyraża wypukłość przedmiotów za pomocą wykreśleń i światłocienia, zatém i ty mając barwy jaśniejsze i ciemniejsze od tych jakie ma zwierciadło, jeżeli ich tylko dobrze użyć potrafisz, wykonasz malowidło które będzie przedstawiało, przedmioty jakoby w wielkiem zwierciedle odbite. Ten mistrz twój pokaże ci światło i cień każdego przedmiotu, pomiędzy barwami znajdziesz nie jedną jaskrawszą od barw odbicia, również nie jedną ciemniejszą od odbicia przedmiotu, a staraj się malarzu przedmioty wykonywać tak jak byś je widział jedném tylko okiem, ponieważ promienie obudwu obejmują przedmiot mniejszy od oka.
Najgodniejszém pochwały będzie malowidło najbardziéj podobne do przedmiotu który naśladuje. To porównanie jest przyganą dla tych malarzów którzy pragną poprawiać naturę: wyobrażając naprzykład dziecię jednoroczne mające pięć głów na wysokość, dają mu ich ośm, a gdy ramiona ma szerokości równéj długości głowy, dają im szerokość podwójną, zamieniając tym sposobem proporcyę niemowlęcia na wymiary człowieka 30-to letniego, a często powtarzając błąd taki nabywają przyzwyczajenia które zamienia się w nich w stanowczo zepsuty smak i sprawia, iż radzi by wmówić w każdego, że przyroda błądzi, wraz z tymi wszystkimi którzy nie tak robią jak oni.
Malarz usiłuje przedewszystkiem uczynić, aby zwykła powierzchnia płaska wydawała się wypukłą, na największą pochwałę zasługuje ten, komu się to najlepiéj wykonać uda, usiłowanie takie może się powieść tylko przy umiejętności użycia świateł i cieniów czyli światłocienia. Jeżeli więc unikasz cieniów, unikasz chwały godnéj uznania umysłów wyższych a otrzymasz uznanie nieoświeconego tłumu, który niepoznając się na wypukłości nieżąda niczego więcéj jak piękności barw.
Przedmiotém daleko większego usiłowania i rozmysłu powinny być cienie w malarstwie aniżeli zarysy, to zaś objaśnia się w następujący sposób iż zarysy pochwycić można na przezroczystą materyę lub szkło płaskie umieszczone pomiędzy okiem a przedmiotem, który się na szkle odbić może, cieniów zaś niemożna ująć w taki sposób, ponieważ zakończenia ich są bardzo niewyraźne najczęściéj rostopione, jak się to w księdze o świetle i o cieniach okaże.
Światła stosować należy do tego w jakiéj miejscowości przyrodnéj pomieszczona być ma postać, to jest, że gdy ma się znajdować w słońcu dać jéj należy cienie mocne, i wielkie płaszczyzny światła, a cienie od wszelkich przedmiotów otaczających ją na ziemi. Jeżeli zaś postać jest pośród dnia pochmurnego nierób wielkiéj różnicy pomiędzy światłami i cieniami, pod nogami zaś cieniów nierób. Jeżeli zaś postać będzie w domu, uczyń wielką różnicę między światłami i cieniami, i cienie na ziemi rzucane. Jeżeli zaś okno będzie oszklone,[41] a ściany białe, uczyń małą różnicę cieniów od świateł, a jeżeli ogniem oświetlasz, niechaj światła będą silne i czerwonawe, a cienie mocne, cienie zaś rzucone na ścianach i ziemi, niech będą stanowczo określone, a niech się powiększają w miarę zwiększającéj się odległości ich od ciała, cień rzucającego. Jeżeli zaś postać twą oświetlić masz w części światłem dzienném a w części ogniem, niech światło dzienne będzie silniejsze, od ognia zaś, czerwonawe. A nadewszystko, bacz aby postacie twe malowane miały światło wielkie i z góry, to jest, gdy z natury rysujesz, albowiem wszystkie postacie które na ulicy napotykasz są z góry oświetlone a wiedz, iż jeżeli spotkasz kogoś dobrze ci znajomego oświetlonego z dołu, trudno ci będzie poznać go.
Dajmy na to że A B jest malowidłem na które patrzymy, że D jest światło, jeżeli staniesz pomiędzy C i E, źle będziesz widział obraz, a tém gorzéj jeżeli będzie olejno malowany lub werniksowany, będzie się bowiem błyszczał jak zwierciadło, im więcéj zatém zbliżysz się do punktu C, tém mniéj będziesz widział, tu bowiem odbijają się promienie światła padające z okna na malowidło. Jeżeli zaś staniesz pomiędzy E i D, dobrze wzrok twój działać będzie, a tém lepiéj im więcéj zbliżysz się do punktu D, albowiem, to miejsce otrzymuje mniéj promieni odbitych.
Punkt (oczny) powinien być na wysokości oka człowieka, średniéj wysokości, zakończenie zaś płaszczyzny kończącéj się na niebie (nieboskłonie) powinno być na téjże saméj wysokości spotkania się płaszczyzny ziemi z nieboskłonem, wyjąwszy w górach wznoszących się nad nią.
Wiemy, iż postacie których wymiar wydaje się nam być zmniejszonym, są od oka naszego oddalone, w tym więc razie, pomiędzy okiem naszém a postaciami temi, dużo musi się znajdować powietrza, gruba zaś warstwa powietrza, zmniejsza wyraźność zarysów, szczegóły więc tych przedmiotów jako niedające się rozpoznać, będą niewyraźne. Ty więc malarzu, małe postacie ogółowo tylko naznaczaj, a nie kończ, jeżeli zaś inaczéj zrobisz, utwór twój będzie sprzeczny z naturą rzeczy. Przedmiot wydaje się małym, z powodu wielkiej odległości oka od tego przedmiotu, wielka przestrzeń zawiera w sobie wiele powietrza, wielka ilość powietrza ma swoją gęstość, która niepozwala oku dojrzeć drobnych cząstek przedmiotu.
(Patrz niżéj Rozd. 306 i 318).
Ponieważ doświadczenie uczy, iż każdy przedmiot okrągli się za pomocą świateł i cieniów, chciałbym abyś ty malarzu tak umieścił część oświetloną aby się odbijała na tle ciemném, zaś część ocieniona przedmiotu, aby padała na tło jasne. Tym sposobem dopomożesz bardzo postaciom twym do wypukłości. (Patrz Rozdziały 141, 288 i 154).
Uważaj na zetknięcie się cieniu z światłem, a gdzie w tém spotkaniu jest ciemniejszym albo jaśniejszym, a gdzie mniéj lub więcéj topi się z światłem. A nadewszystko upominam cię, abyś młodym nie robił cieniów zakończonych jak na kamieniu, ponieważ ciało jest nieco przezroczyste, jak to sprawdzić można patrząc na rękę pod słońce trzymaną, ukazuje się nam wtedy czerwoną i przejrzysto jaskrawą, jeżeli zaś chcesz wiedzieć jaki ma być cień na ciele twém, patrz na cień palca twego; odpowiednio do tego, czy chcesz go mieć jaśniejszym lub ciemniejszym, trzymaj palec bliżéj lub daléj od malowidła i wtedy go naśladuj.
Drzewa i krzaki rozgałęzione w cienkie konary powinny mieć cienie bledsze, zaś drzewa, i krzewy o wielkim liściu będą miały silniejsze cienie.
Wiesz, że niemożesz namalować zwierzęcia nie dając mu właściwych jego członków, ale wiesz także, że każde ma niejakie podobieństwo do innego zwierzęcia. Jeżeli tedy chcesz aby zwierze zmyślone miało pozór prawdziwego, dajmy na to smaka, weź głowę psa, i daj mu oczy kocie, uszy jeża, nos zająca, brwi lwa, skronie starego koguta, a szyję żółwia wodnego.
W ulicach zwróconych ku zachodowi, kiedy słońce jest na południe, jeżeli ściany będą dość wyniosłe, tak aby zwrócone do słońca boki niemogły się odbijać w przeciwległej ciemnéj, jeżeli zaś jednocześnie niebo będzie jaskrawe, boki twarzy odbijać będą w sobie cienie ścian przeciwległych oświetlonych, również boki nosa, cała zaś twarz gdy jest odwrócona ku jasnemu otworowi ulicy będzie oświetlona, oko znajdujące się na środku takiej ulicy, zobaczy twarz tak stojącą oświetloną ze wszystkich stron, boki zaś zwrócone do ściany będą w cieniu. Przyczynią się do piękności cienie o stopniowaniu łagodném, bez stanowczo określonych zakończeń, czego powodem światło z znacznej odległości padające, bo z pomiędzy dachów domostw, które między ścianami aż do bruku ulicy doszedłszy z tamtąd odbite, ciemne miejsca twarzy niejako odbitém rozjaśnia. Długość tego światła odciętego brzegami dachów szerokością swą zajmując górny otwór ulicy, oświetla prawie wszystko aż do początku cieniów znajdujących się u spodu twarzy, a zwolna zmieniając się na jasność, kończy się po nad brodą ciemnością prawie niedojrzaną.
Gdyby światłem tem było A E, linija światła F E, oświetlała by prawie spód nosa, linija zaś C F, tylko wierzchołek wargi górnéj, linija zaś A H, dochodzi za brodę, przez co nos wypukłym się wyda, będąc bardzo oświetlonym z powodu, iż otrzymuje światło z całéj linii A B C D E.
Odbij postać ciemną na tle jasném, jeżeli zaś będzie jasna, niech będzie na tle ciemném, jeżeli zaś jest jasna i ciemna, część ciemną odbij na tle jasném, zaś część jasną, na tle ciemném. Patrz wyżéj Rozdziały 141, 285, i 154.
Wązkie światło daje na przedmiotach ocienionych cienie duże i określone, szerokie światło na ocienionych przedmiotach pozostawia cienie małe i o łagodnych zakończeniach. Jeżeli światło małe a bardzo silne znajduje się pośród większego, a słabszego, jak naprzykład słońce w pośród światła dziennego, wtedy słabsze będzie stanowiło cienie przedmiotów oświetlonych mniejszém światłem.
Jednym z wielkich błędów popełnianych przez wielu malarzów jest brak odpowiedniéj wielkości domów i drzwi, tak dalece, iż golenie ludzkie niezmieściłyby się w nie a oprócz tego, że częstokroć bliższe są te przedmioty oka patrzącego, niż człowiek któryby w nie wejść chciał. Widzieliśmy portyki ludźmi napełnione, a słupy podpierające je w ręku człowieka opierającego się na nich jak na pręcie i mnóstwo innych podobnych rzeczy, których się usilnie wystrzegać należy.
Granice przedmiotów są tak nikłe, że niewielki nawet odstęp pomiędzy okiem a przedmiotem sprawia, iż oko nierozpozna oblicza przyjaciela lub krewnego, i tylko domyśléć się go zdoła, z ubioru i przez pojęcie całości dochodzi do rozpoznania całości wraz z częściami.
Pośród ciemności, przede wszystkiem tracimy z oczu granicę przedmiotu. W większéj odległości, następnie nikną cienie, oddzielające przedmioty stykające się. Następnie grubość nóg i stóp, i tak coraz bardziéj tracimy, z oka części drobniejsze, aż w wielkiéj odległości dostrzegamy tylko niewyraźną bryłowatość postaci.
Pierwszą oznaką zewnętrzną pod względem barw niknącą z powodu odległości jest połysk, najmniejsza jego część czyli światło na świetle. Następnie światło, ponieważ jest mniejszém od cieniu. Trzeciemi z porządku są cienie główne, pozostaje na końcu słabe niewyraźne ocienienie.
Jeżeli przedmiot wypukły kończy się na innym przedmiocie tejżesaméj barwy, krawędź wypukłości, będzie ciemniejszą, niż przedmiot do niéj dotykający. Brzeg włoczni równo leżącéj będzie się na białém tle wydawał bardzo ciemny, na ciemném zaś jaśniejszym się wyda, niż inna część, chociaż światło padające na włócznię będzie jednakowéj jasności.
Postać idąca pod wiatr, nie utrzymuje się nigdy w pionie idącym od środka ciężkości, a padającym na środek podpory.
Okno pokoju malarza powinno być bez przedziału, oszklone szybami rozmaitego odcieniu czarnego stopniującego się tak, aby światło niekończyło się ostro, na krawędziach okna.[42]
A B, stanowi szerokość przedmiotu a położona na rysunku w odległości C F, gdzie jest zakończenie policzków w odstępie na dół wynoszącym A C, skronie tu będą miały szerokość O R, na linijach A F i B F, tak że różnica pomiędzy niemi wynosić będzie C O i R D. Ztąd wypada, że linije C F i D F, będąc krótsze, aby całą długość wyznaczyć, musiały by wyżéj zmierzać to jest tak jak linija F A i F B jakoż istotnie różnice będą C O, i R D.
Uważaj, abyś gdy postawisz przedmiot jaki pomiędzy dwiema ścianami z których jedna będzie biała a druga czarna, taki stosunek pomiędzy częściami oświetloną a ocienioną przedmiotu uczynił w jakim się będą znajdowały ściany, postąp tak samo jeżeli przedmiot będzie barwy błękitnéj, przy malowaniu, zrób w następujący sposób. Czarna barwa udziela się niebieskiéj przyćmiewa ją i zbliża do czarnéj czyli do ciemności ściany, która przypuszczamy, iż ma odbiciem swem wpływać na dany przedmiot, jeżeli się chcesz o tém zasadnie przekonać, postąp tak: Skoro zrobisz ściany, jakiejkolwiek upodobanéj barwy, weź małą łyżeczkę, trochę większą od używanéj do czyszczenia uszu, wreszcie mniejszą lub większą stosownie do rozmiarów pracy przy któréj chcesz tę próbę odbyć, a łyżeczka ta niech ma brzegi jednakowéj wyniosłości i mierz nią ilość barw które potrzebujesz użyć do mieszania. Jeżeli do wykonania téj ściany na cień pierwszy, użyłeś siłę potrójną cieniu, a pojedyńczą światła, czyli trzy zestrychowane łyżeczki, jak się zboże mierzy, a te trzy łyżeczki były czarnéj barwy czystéj pełne a jedną łyżeczkę białego, zrobiłeś mieszaninę bez wątpienia wyborną. Uczyniłeś więc jedną ścianę białą, a drugą ciemną i masz pomiędzy nie wstawić przedmiot błękitny, który ma mieć właściwe barwie téj a prawdziwe światła i cienie, połóż z jednéj strony tę błękitną barwę, ktora ma być bez cieniów, a obok niéj czarną, potém weź trzy łyżeczki czarnéj i pomięszaj je z jedną jasnéj błękitnéj i tém zrób cień najmocniejszy. Zważaj przy téj robocie czy przedmiot ma być kulisty, walco waty, czy czworogranisty, lub jakikolwiek inny. Jeżeli jest kulisty poprowadź linije od ostatnich punktów ściany ciemnéj do środka tego kulistego przedmiotu, a gdzie linije te przetną się z powierzchnią tego przedmiotu, w téj przestrzeni zamkną się najsilniejsze cienie, pod równemi kątami, a potém pocznij rozja śniać jako wskazuje N O, obejmujące tyle cieniu ile może się odbić od ściany A D, a barwę tę zmieszaj z pierwszym cieniem A B z temi samemi wyszczególnieniami.
Ta postać największy pęd wyrażać będzie, która najbardziéj chylić się będzie ku przodowi. Ciało poruszające się będzie tém szybszy pęd miało im środek ciężkości onego będzie bardziéj wychodził po za środek podpory. Tak się rzecz ma z ruchem ptaków które bez poruszenia skrzydeł i bez pomocy wiatru w ruch się wprawiają, a to wtedy ma miejsce kiedy ich środek ciężkości, leży zewnątrz środka podpory to jest zewnątrz siedliska jego znajdującego się pomiędzy skrzydłami. Ponieważ gdyby środek ten był daléj ku tyłowi, posunięty niż środek ciężkości całego ptaka, wtedy ptak poruszałby się na przód i na dół, a to o tyle mniéj lub więcéj naprzód niż na dół, o ile by ten środek ciężkości, więcéj lub mniéj był zbliżony do środka skrzydeł, to jest: że środek ciężkości, odsunięty od środka skrzydeł, sprawia położenie ptaka bardzo ukośném; jeżeli zaś ten środek będzie bliskim środka skrzydeł, spadek ptaka będzie mało ukośny.
Jak w tym tak i w innych wypadkach, nie powinien malarz kłopotać się jakością ściany, na któréj ma malować, ale uważać malowidło takie za okno lub otwór jakiś, oko niema zatrzymywać się czy to na płaszczyźnie ściany, czy to na jéj wygięciu, ale na przedmiotach wyobrażonych na ścianie, jakoby pośród miejsca otwartego a najlepiéj jednak wykonywać postacie takie na powierzchni w rodzaju F R G ponieważ nie jest łamaną.
Jeżeli chcesz zrobić postać lub jaki inny przedmiot któryby się wydawał wielkości 24 stóp, postąp tak: Zrób sobie ścianę M N i na niéj połowę postaci którą chcesz wykonać, drugą zaś połowę zrób na łuku M R. Wprzód jednak zrób na równéj ścianie sali płaszczyznę tego zarysu jaki tworzy ściana wraz z łukiem na któréj masz wykonać postać, potém obok téj płaszczyzny narysuj bocznie postaci jakiegokolwiek wymiaru i sprowadź wszystkie linije do punktu F, a podług tego jak ci te linije przetną ścianę N R narysujesz ją na ścianie tych wymiarów jakie ma twój rysunek na płaszczyźnie; będziesz tu miał wyznaczone wszystkie wysokości i wypukłości postaci jako téż szerokości; grubości zaś jakie się znajdują na prostéj ścianie M N, zrób właściwych wymiarów, one bowiem same będą się zmniejszały w miarę oddalającéj się ściany. Postać na łuku powinieneś zmniejszyć, tak jak gdyby była prostą, zmniejszenia te zrób wprzód na ścianie prostéj, a będzie to postać zdjęta z ściany N K, o wielkościach prawdziwych a zmniejsz je na ścianie wypukłéj, sposób to dobry.
Uważaj, iż brzegi cieniów zwykle są rozjaśnione, a cień ten tém bardziéj jest z światłem pomieszany im daléj się znajduje od ciała ciemnego. Barwa jednak nigdy nie będzie pojedyńczą. Okazuje się to w 9-éj gdzie powiedziano. Powierzchnia wszelkiego ciała przybiera barwę od przedmiotów otaczających a bardziéj jeszcze jeżeli ciało to jest przezroczyste jak np. powietrze, woda i t. p. powietrze bierze światło od słońca, ciemności zaś od nieobecności słońca. Przybiera więc tyle barw ile się znajduje pomiędzy niem a okiem. powietrze bowiem barwy niema tak jak woda, wilgoć więc zawieszona w powietrzu, zgęszcza się, a zgęszczając się przyjmuje promienie słońca, które ją oświetlają, powietrze zaś po środku będące, pozostaje ciemném, ponieważ zaś światło z ciemnością pomieszane wydaje barwę błękitną, powietrze za tém tą barwą jest zabarwione, a to o tyle więcéj lub mniéj o ile mniéj lub więcéj jest pary wodnéj w powietrzu.
Gdy robisz tłum ludzi i zwierząt, dolne części tych postaci ocieniaj zawsze bardziéj niż górne, a im bliższe będą środka tłumu, będą bardziéj jednostajnéj barwy, a to z tego powodu, że mniejsza część światła dziennego oświetlającego te postacie dochodzi do odstępów dolnych znajdujących się pomiędzy postaciami aniżeli do górnych części tych odstępów. Okazuje się to na figurze obocznéj gdzie A B C D oznacza nieboskłon oświetlający światłem ogólném, przedmioty pod nim znajdujące się N i M ograniczają sobą przestrzeń S, T, R i H, w któréj widzimy punkt F oświetlony częścią nieboskłonu C D, mniejszą niż punkt E na który promienuje część A B, większa od D C, silniejsze więc będzie światło w punkcie E niż w F.
Przedmioty tejże saméj barwy i jasności co tło niebędą się wydawały odstającemi od tła, ponieważ się od niego ani barwą, ani siłą nie różnią. Przeciwnie zaś będzie, gdy będą barwy i siły różnéj, wtedy bowiem odbiją się na sobie.
Ciała foremne są dwojakiego rodzaju, jedne zawarte powierzchnią krzywą owalną lub kulistą; drugie o powierzchni kątowatéj foremnéj lub nieforemnéj. Przedmioty kuliste lub owalne zawsze odstają od tła swego, chociażby były jednakowéj z nim barwy, toż samo ma miejsce z przedmiotami wielościennemi, a to z powodu, iż na którymkolwiek ich boku musi powstać cień który zdarzyć się nie może na powierzchni płaskiéj.
Z części przedmiotów odległych od oka, téj najwięcéj zbywać będzie na wyraźności która jest najmniejszych rozmiarów. Z tego powodu, że część największą zajmująca powierzchnię będzie ostatnią któréj brakować będzie wyraźności. Ty więc malarzu nie kończ drobnych cząstek przedmiotów odległych, ale idź za radą podaną w szóstéj (księdze). — Iluż jest takich, którzy przedstawiając miasta i inne przedmioty odległe od oka czynią granice budowl, tak zupełnie jakoby były bardzo bliskie, co jest w naturze rzeczą niemożliwą, albowiem niema wzroku takiego, choćby on był najmocniejszy, któryby w bardzo wielkiéj odległości, mógł obaczyć granice przedmiotu zupełnie dokładnie, granice bowiem przedmiotów są zakończeniem ich powierzchni, zakończenia zaś te, są linijami niebędącemi częścią powierzchni ani téż powietrza pokrywającego te powierzchnie. To za tém co nie jest częścią jakiegokolwiek przedmiotu, jest niedojrzaném, jak się tego dowodzi w geometryi. Ty więc malarzu jeżeli zakończenia te uczynisz stanowczemi i wyraźnemi, jak to się często zdarza, odległości dobrze nie wyrazisz, przeciwnie, tak zbłądziwszy, uczynisz przedmiot daleki bardzo bliskim. Kąty budowl w odległych miastach nie powinny być wyrażone, albowiem z odległości widzieć ich nie można, te kąty bowiem są zbiegiem dwóch linii w jednym punkcie, punkt zaś niemając wymiaru, jest niedojrzanym.
Jeden i ten sam widok może się wydawać mniéj lub więcéj rozległym niż jest w istocie, skutkiem cieńszéj lub grubszéj warstwy powietrza jaka go od nas przegradza. Z dwóch odległości nieboskłonu, jednakowo od oka naszego oddalonych ta się wyda odleglejszą którą widzieć będziemy przez grubszą warstwę powietrza, ta zaś bliższą, która będzie za cieńszą warstwą. Przedmioty niejednakowe, w jednakowéj odległości widziane, będą się wydawały jednakowemi, jeżeli warstwa powietrza odgradzająca je od oka będzie nierówna, to jest, jeżeli przedmiot mniejszy przysłonięty będzie grubszą warstwą powietrza. Dowody na to znajdują się w perspektywie powietrznéj, która uezy, iż góra, wielka rozmiarem, wydaje się małą, a jednak widziemy, iż jest większa niż inna mała a bliska oku naszemu, tak téż palcem zbliżonym do oka zasłonić możemy wielką górę odległą.
Z przedmiotów jednakowéj siły barwy, wielkości zarysu i odległości od oka, ten będzie się wydawał najmniejszym, który będzie się znajdował na tle najjaskrawszém lub najbielszém. Tego naucza słońce gdy je spostrzegamy po za drzewami bez liści; wszystkie gałązki znajdujące się w okolicy okręgu słonecznego, tak drobnieją, iż ich prawie dojrzeć niepodobna. To samo wskaże włócznia postawiona pomiędzy okiem a słońcem. Przedmioty zawarte linijami równoległemi, stojące prostopadle, jeżeli je widzieć będziemy pośród mgły, wydawać się będą szerszemi u góry, niż u dołu. Dowiedzie tego 9-a księga gdzie powiedziano. Mgła (czyli zgęszczone powietrze) przenikniona promieniami słońca, im niżej tém jest bielsza, (jaśniejsza). Przedmioty widziane w odległości są nieumierne: a to pochodzi ztąd, że części jasne odbijają się w oku silniejszemi promieniami, aniżeli części ciemne. Widziałem niewiastę ubraną czarno której głowa białą chustą owinięta, przez tę białość wydawała się większą niż szerokość ramion w czarném ubraniu.
Budowle przez mgłę, zgęszczone powietrze, dym i inne wyziewy widziane, im niżéj, tém będą mniéj wyraźne i odwrotnie im wyżéj tém będą wyraźniejsze. Okazane to jest w czwartéj w tych słowach: Ponieważ powietrze im niżéj tém jest gęstsze, a im wyżéj tém czystsze, i w czwartéj téż podług poniższego rysunku. Przypuśćmy iż wieża A F, widziana jest z punktu N pośród powietrza zgęszczonego podzielonego na cztery stopnie, zgęszczające się ku dołowi. Im mniejsza warstwa powietrza przegradza oko od przedmiotu widzianego, tém mniéj barwa jego wpada, w barwę powietrza. Za tém idzie, że im ta warstwa powietrza przegradzającego oko od przedmiotu jest grubszą, tém przedmiot widziany więcéj wpada w barwę powietrza. Dowiedziemy tego: jeżeli oko jest w N, gdzie zbiega się pięć przedziałów wieży A F to jest A, B, C, D, E, jeżeli by powietrze było jednakowéj gęstości, to taki byłby stosunek udzielenia się barwy powietrza u stóp wieży w F, do udzielenia się téj barwy w punkcie B jaki jest stosunek długości linii M F, do linii B S, ponieważ dawniéj już wykazaliśmy, iż powietrze nie jest jednakowéj gęstości, lecz im niżéj tém gęstsze, wypaść ztąd musi, iż stosunek barw któremi powietrze wieżę zabarwia, w punktach B i F będzie inny niż wyżéj wskazany, a większy ponieważ linija M F, oprócz tego iż dłuższą jest od S B, przechodzi przez powietrze bez porównania bardziéj zgęszczone.
Promienie słoneczne przedzierając się przez otwory powstające w obłokach rozmaitéj gęstości i grubości, oświetlają wszystkie miejsca przedziałów, cienie nawet rozjaśniają, i wszystkie miejsca ciemne jakie są za promieniami a te ciemne punkta ukazują się pomiędzy odstępami przez promienie utworzonemi.
Powietrze im jest bliższe wody lub ziemi, tém jest gęstsze. Okazuje się to z 19 części (księgi) drugiéj, gdzie powiedziano. Mniéj się wznosi ta rzecz która jest sama przez się cięższą, zatém idzie, iż lżejsza łatwiéj się wznosi niż ciężka.
Ta część budowli będzie mniéj wyraźną, którą widziemy przez powietrze gęstsze; i odwrotnie, ta będzie wyraźniejszą którą widzieć będziemy, przez powietrze rzadsze, i tak: oko N patrząc na wieżę A D, będzie ją widziało co niższa warstwa to mniéj wyraźną i jaśniejszą w każdéj wyższéj co raz wyraźniejszą i co raz mniéj jasną.
Ten z przedmiotów ciemnych będzie się wydawał jaśniejszym, który będzie więcéj od oka oddalonym. Zatém idzie, iż odwrotnie, przedmiot ciemny będzie się wydawał tém ciemniejszym, im będzie bliżéj oka. Ztąd wypada, iż części dolne przedmiotów ciemnych, jako wydające się pośród zgęszczonego powietrza, będą u podstaw swoich wydawały się odleglejszemi niż u wierzchołków, tak téż podnóże góry będzie się wydawało odleglejszém niż wierzchołek, chociaż ten jest odleglejszym w rzeczywistości.
Oko patrząc z góry na miasto pogrążone w zgęszczoném powietrzu, dostrzeże wierzchołki budynków ciemniéjszemi niż podstawy, a wierzchołki te widzieć będzie na tle jasném jako na warstwie niskiéj zgęszczonego powietrza, a to z powodów poprzednio wskazanych.
Zakończenia dolne przedmiotów odległych będą mniéj widoczne niż górne, a to najwięcéj widzieć można pomiędzy górami i pagórkami, których wierzchołki odbijają się na ścianach innych gór za niemi znajdujących się, górne ich zakończenia wyraźniejsze są niż podnóża, ponieważ wierzchołek jest ciemniejszy, jako mniéj zajęty przez zgęszczone powietrze zalegające niziny, a to jest przyczyną zlewania się zarysów podstaw wzgórków, toż samo dzieje się z drzewami, budowlami, i innemi przedmiotami wznoszącemi się ku górze, ztąd też często wydaje się, iż wysokie wieże widziane z wielkiéj odległości, wydają się być szerszemi u wierzchołka niż przy podstawie, w górnéj bowiem części widziemy kąt boku stanowiącego połączenie z częścią przodową przejrzyste bowiem powietrze nie zasłania go tak jak gęste, a to znajduje się w 7-éj (części) pierwszéj (księgi), gdzie powiedziano, że gęste powietrze znajdujące się pomiędzy słońcem a okiem jest jaśniejsze u dołu niż u góry; gdzie zaś powietrze jest jaśniejsze, tém bardziéj oku zasłaniać będzie przedmioty ciemne, aniżeli gdyby było błękitne jakie widujemy w wielkich odległościach. Zazębienia murów fortecznych równe są odstępom pomiędzy niemi znajdującym się, a jednak zawsze odstęp wydaje się być większym niż zazębienie, w wielkiéj zaś odległości, odstęp zupełnie czyni zazębienie niedojrzanem a twierdza wydaje się jakoby była o murze równym bez zazębień.
Zarysy wszelkiego przedmiotu tém będą mniéj widoczne im przedmiot będzie odleglejszym.
Z przedmiotów od oka oddalonych jakiéjkolwiek one będą barwy, ten wydawać się będzie najbardziéj błękitnym, który będzie miał barwę najczarniejszą, czy to przyrodzoną, czy przypadkową. Przyrodzoną jest ta która jest sama przez się ciemna, przypadkową zaś jest spowodowana cieniem padającym od jakiego kolwiek innego przedmiotu.
Te części przedmiotów które mają mniejszą powierzchnię najpierw tracą wyraźność swa. A to ztąd pochodzi że przedmioty małe wpadają w oko nasze pod mniejszym kątem niż duże, rozpoznanie zaś przedmiotów odległych tém jest trudniejsze im one są mniejszéj objętości. Z tego wypada, że objętość większa, z znacznéj odległości wpada w oko nasze pod małym kątém i traci już prawie wyraźność, mała zaś objętość zupełnie jest niepodobną do rozpoznania. Patrz wyżéj Rozdział 282 i 306.
Ten przedmiot jest mniéj widocznym, który jest dalszym od oka. A to dla tego, że przedmioty mniejsze wprzód dla oka nikną, inne zaś chociaż nie tak małe, są jednak w znacznéj odległości. A tak stopniowo idąc giną cząstki, a z niemi traciemy wrażenie przedmiotu odległego, tak, iż cząstki wraz z całością nikną nam z oka, tém bardziéj, że i barwa znika z powodu grubości warstwy powietrza przegradzającéj oko od przedmiotu na który patrzymy.
Wiemy o tém, że wszelkie przedmioty pod oko podpadające zarówno małe jak wielkie dostają się do zmysłu widzenia przez maleńki otwór oka. Jeżeliż tak małym otworkiem dostaje się nam wrażenie ogromu nieba i ziemi, zaś twarz człowieka w porównaniu z tym całym ogromem jest pyłkiem tylko, zatém z powodu odległości która ją jeszcze zmniejsza, tak mało gromadzi na sobie światła, iż ginie niepostrzeżona; a gdy jeszcze przejść potrzebuje z zewnątrz do nerwu przez ciemnię wnętrza oka, a z natury swéj nie jest barwy jaskrawéj, przyćmiona na téj drodze przez ciemności, nim dojdzie do nerwu, zamienia się na ciemną. Inaczéj téj rzeczy objaśnić nie można żadną miarą, organ jest wystawiony na światło, a ponieważ jest napełniony przezroczystym płynem podobnym do powietrza, spełnia swój obowiązek, jak gdyby był dziurą w desce w którą gdy patrzymy jest ciemną, przedmioty zaś widziane przez jasne lub ciemne powietrze w ciemni jego mięszają się.
Ta część przedmiotu która jest odleglejszą od oka traci najpierw wyrazistość, zwłaszcza gdy jest małych rozmiarów, dostrzedz to można na połyskach przedmiotów kulistych i walcowatych, i na drobniejszych członkach ciała, jak na przykład na nogach i rogach jelenia, w przód nam z oczu znikających niż tułów jego który jako grubszy dłużéj swój postaci nie utraca. Ale rzeczą którą najpierw z oka tracimy, są zarysy ograniczające powierzchnię postaci.
Perspektywa linijna wskazuje za pośrednictwem wykreśleń linijnych i przy pomocy wymiarów o ile przedmiot następny jest mniejszy od poprzedzającego a trzeci jeszcze mniejszy od tego drugiego, i tak stopniowo aż do granicy przedmiotów dających się dojrzeć. Przez doświadczenia doszedłeni, że jeżeli przedmiot drugi będzie tak odległym od pierwszego jak jest odległym pierwszy od oka twego, to chociażby obadwa były wielkości równéj, drugi będzie o połowę mniejszy od pierwszego, a jeżeli trzeci będzie w takiéj że saméj odległości od drugiego, jak były od siebie oddalone poprzedzające będzie mniejszym o dwie trzecie, i tak daléj stopniowo zmniejszenia będą proporcyonalne jeżeli tylko odstępy niebędą przechodziły wymiaru 20 łokci, po tych zaś 20 stu łokciach postać twojéj równa, straci 2⁄4 swéj wielkości po 40 zaś straci ¾ a po 60 ⅚ a potem zmniejszenie będzie coraz większe; a to gdy obraz (ściana) odległy będzie od ciebie na dwie twoje wysokości, gdy zaś na jedną, różnica pierwszego łokcia od drugiego (pod względem wymiarów perspektywicznych) będzie daleko większą.
Przedmioty zanurzone we mgle wydawać się będą większe, aniżeli są rzeczywiście, pochodzi to ztąd że perspektywa powietrzna powstająca z zgęszczonego mgłą powietrza znajdującego się pomiędzy okiem a przedmiotém stawia barwę przedmiotu tego w sprzeczności z jego wielkością, mgła bowiem nie będzie tu niczém inném jak owem zgęszczoném powietrzem jakie w dzień nawet pogodny, oko od odległego poziomu odgradza, przedmiot zaś bliski, z powodu iż mgła jest bliską nas także, wydaje się jakby był w owéj odległości, w któréj większa wieża mniejszą się wyda, niż człowiek blisko stojący.
Ta część budowli blisko nas znajdującéj się wyda się nam mniéj wyraźną która jest odleglejszą od ziemi, a to z powodu, iż więcéj mgły znajdować się będzie pomiędzy okiem a wierzchołkiem budowli, aniżeli pomiędzy okiem a podstawą. Wieża równoległa w znacznéj odległości wyda się we mgle im bliżéj podstawy tém węższa, a to na zasadzie tego, cośmy wyżéj powiedzieli: Mgła wydaje się być bielszą i gęstszą im bliżéj jest ziemi a w drugiem miejscu: przedmiot każdy zmniejsza się w miarę tego im tło na którém się odbija jest bielsze. Ponieważ zaś mgła jest bielszą u dołu niż w górze, wieża ciemnością swą musi się zwęzić koniecznie więcéj u dołu niż w górze.[43].
Budowle widziane w wielkiéj odległości wieczorem lub z rana pośród mgły lub zgeszczonego powietrza, widoczne będą tylko w częściach oświetlonych słońcem znajdującém się po nad horyzontem, inne zaś części na które słońce niebędzie padało, pozostaną barwy, przyćmionéj mgły.
Z przedmiotów zanurzonych czy to w mgle, czy w powietrzu zgęszczoném czy w parze, czy w dymie, czy odległych, wyrażniejszym będzie ten który jest wyższy. Z przedmiotów zaś jednakowéj wysokości, ten wyda się ciemniejszym który się odbija na ciemniejszéj mgle. Jeżeli oko H, patrząc na trzy wieże jednakowéj wysokości A B i C spojrzy na wieżę C w punkcie R, gdzie jest podwójna gęstość mgły, zaś wieżę w B ujrzy w powietrzu pojedyńczéj gęstości. Wierzchołek C będzie ciemniejszy od wierzchołka wieży B.
Szyja (krtań) lub inna powierzchnia pionowa mająca po nad sobą jakąkolwiek wypukłość będzie ciemniejsza niż powierzchnia pionowa téj wyniosłości a to z powodu, iż ten z dwóch przedmiotów będzie silniéj oświetlony który zgromadzi na sobie większą ilość światła. Patrz o to na punkt A niepada ani jeden z promieni światła nieboskłonu F K, zaś B oświetlone jest przez część H i K, C przez G K, zaś D całém półkolem F K. Pierś zatém będzie równie jasna jak: czoło, nos i broda. To ci jednak jeszcze nadmienię co do twarzy, abyś uważał, jak w miarę powiększania się odległości, rozmaite stopnie cieniów nikną, pozostają zaś tylko główne plamy, to jest w zagłębieniu oczów, i inne temu podobne, aż w końcu twarz zupełnie stanie się ciemną, albowiem na niéj światła stanowią bardzo małą cząstkę w porównaniu z półcieniami, ztąd przy oddalaniu się jakość i liczba świateł i cieniów znosi się nawzajem i zamienia się w ilość ogólną którą jest pół cień. Z tego powodu drzewa i inne przedmioty wydają się w pewnéj odległości być ciemniejszemi niżeli gdy są blisko oka.
Powietrze przegradzające przedmiot od oka sprawia, iż się on znów rozjaśnia w odległości i wpada w barwę błękitnę, lecz prędzéj błękitnym się staje w cieniach, niż w światłach, gdzie barwa prawdziwa więcéj się zachowuje.
Cienie powstające pod czas gdy słońce czerwonawo świeci schylając się ku nieboskłonowi, są zawsze błękitne a to wskazane jest w 11-éj (księdze) gdzie powiedziano: Powierzchnia wszelkiego przedmiotu nie przezroczystego bierze barwę od otoczenia swego. Ponieważ zaś powierzchnia ściany pozbawiona jest barwy, zabarwia się barwą przedmiotów otaczających którym są w tym razie słońce i niebo. A ponieważ słońce o zachodzie jest czerwonawe, niebo zaś błękitne, gdy cień nie widzi słońca, podług (księgi) ósméj gdzie powiedziano o cieniach. Punkt świecący nie widzi cieniów przedmiotu który oświetla, ten zaś cień odwrócony jest ku niebu. Podług téj tedy jedenastéj (księgi) cień pochodny będzie miał odbicie błękitu nieba na swéj białéj barwie, strona zaś odwrócona ku różowemu słońcu przybierze barwę różową.
Jeżeli dym będzie się znajdował pomiędzy słońcem a okiem, będzie jasny i błyszczący, jaśniejszy w tém miejscu niż na jakiemkolwiek inném tle. Toż samo stosuje się do kurzu i do mgły, które wydadzą ci się ciemne, jeżeli się znajdziesz po środku między niemi a słońcem.
Kurz wznoszący się z pod nóg zwierzęcia w biegu, w górze jest jaśniejszy, a ku dołowi coraz ciemniejszy jeżeli go dostrzegamy pomiędzy słońcem a okiem.
Dym jest przejrzystszym i ciemniejszym na końcach kłębów aniżeli ku ich środkom. Dym posuwa się tém ukośniéj im silniejszym jest pędzący go wiatr. Barwa dymu bywa rozmaita a zależna od przedmiotu z którego spalenia powstaje. Dym nie rzuca cieniu określonego, a granice jego stają się coraz mniéj wyraźne w miarę oddalenia się jego od źródła, przedmioty znajdujące się za dymem są tém mniéj widoczne im kłęby dymu zasłaniające je są gęstsze, u początku kłęby są bielsze, wpadają zaś w barwę błękitną po końcach. Płomień ciemniejszym się wydaje im grubsza warstwa dymu zasłania go dla oka.
Dym odległy mało zasłania przedmioty.
Jeżeli miejscowość jaka otwarta jest nieco zamglona a pośród téj mgły znajdować się będą dymy wraz z płomieniami, od których się wznoszą i mają pierwsze swe kłęby najgrubsze oświetlone, wtedy wierzchołki gór po nad tą miejscowością wznoszących się będą widoczniejsze niż ich podnóża jak to bywa gdy jest mgła.
Powierzchnia wszelkiego ciała nieprzezroczystego przybiera barwę przedmiotu przezroczystego znajdującego się pomiędzy okiem, a powierzchnią ową, a zabarwienie to będzie tém większe im przedmiot ten będzie grubszym i im większą przestrzeń pomiędzy okiem a powierzchnią ciała zajmować będzie. Zarysy ciała nie przezroczystego ginąć będą w miarę zwiększającéj się odległości ciała tego od oka. Ta część ciała nieprzezroczystego będzie silniéj oświetlona lub ocieniona która będzie bliższą przedmiotu ocieniającego ją lub światła oświetlającego.
Powierzchnia wszelkiego ciała nieprzezroczystego odbija w sobie barwę przedmiotu obok stojącego mniéj lub więcéj wyraźnie odpowiednio do zbliżenia przedmiotu i jego siły.
Przedmioty znajdujące się pomiędzy światłem a cieniem, będą miały pozór większéj wypukłości, niż znajdujące się pośród światła lub pośród cieniów.
Jeżeli przedmioty w znacznéj znajdujące się odległości zrobisz wyraźnemi, będą się wydawały bliskiemi nie odległemi. W wyobrażeniach twych więc stosój stopień wyraźności przedmiotów do ich odległości. A jeżeli w naturze przedmiot będzie miał granice niewyraźne, zrób je takiemi w odwzorowaniu.
Przedmiot odległy z dwóch różnych powodów ma granice niewyraźne, raz dlatego, iż wchodzi do oka pod bardzo małym kątem, i przez to bardzo się zmniejsza, że tym sposobem staje się przedmiotem małym zbliżonym do oka, które niemoże bardzo dokładnia rozróżnić postaci przedmiotów takich jak paznokcie palców, mrówki, lub tym podobne rzeczy. Po drugie, że pomiędzy okiem a przedmiotami odległemi tyle się znajduje powietrza, że ono nabiera aż barwy i białawo zabarwia cienie pokrywając je jakby zasłoną, a ciemność ich zamienia na barwę pośrednią pomiędzy białą i czarną, to jest na błękitną. Chociaż odległość wpływa na zatracenie wielu bardzo szczegółów, jednak oświetlona słońcem, będzie wyraźniejszą, ocieniona zaś, mniéj wyraźną. A ponieważ powietrze stopniowo zniżając się, nabiera gęstości, przeto, przedmioty niższe będą jeszcze mniéj wyraźne i na odwrót. Gdy słońce poczyna rumienić obłoki, przedmioty które z powodu odległości, wpadają w barwę błękitną, będą też różno zabarwione, z tego powstaje pomieszanie błękitnéj barwy z różową bardzo ożywiające widoki, wszystkie téż przedmioty nieprzezroczyste a draśnięte tą barwą różową staną się wyraźnemi. Powietrze zaś jako przezroczyste całe będzie przesiąknięte różowemi promieniami, i podobném będzie to kwiatu lilii.
Powietrze znajdujące się pomiędzy słońcem a ziemią poniżéj słońca czy to przy wschodzie czy zachodzie bardziéj pochłania przedmioty niż w jakiem kolwiek inném położeniu, najwięcéj ono bowiem wpada w barwę białą.
Nienależy otaczać zarysem przedmiotu dla odbicia go na innym, bez tego powinien się odbić.
Jeżeli brzeg przedmiotu białego odbija się na innym białym, pierwszy zaś będzie okrągły, będzie miał brzeg ciemny, a brzeg ten, będzie najciemniejszym z części oświetlonéj, jeżeli zaś odbijać się będzie na przedmiocie ciemnym, brzeg ten będzie się wydawał z téj części oświetlonéj najświetniejszym. (Patrz wyżéj Rozdział 294).
Ten przedmiot będzie się wydawał najbardziéj od innego odstającym, który będzie się odbijał na tle najbardziéj różniącém się od niego.
W odległości zlewają się z sobą najprzód przedmioty barw podobnych, gdy brzeg jednego kończy się na drugim, jak naprzykład zakończenie jednego dębu na tle drugiego. Następnie w wielkiéj odległości giną zarysy przedmiotów o barwach pośrednich odbijające się jeden na drugim, jako to drzewa, ziemia zorana, mury, zwały gór lub skał. Ostatniem w tém będą zarysy przedmiotów ciemnych odbijających się na jasnych i jasnych na tle ciemném.
Z przedmiotów jednakowéj wysokości znajdujących się powyżéj oka, najdaléj od oka odległy będzie najniższy, jeżeli zaś będą położone poniżéj oka, najbliższy będzie najniżéj, boki ich zaś równoległo zbiegną się w jednym punkcie. Z przedmiotów odległych mniéj są wyraźne te które są po nad rzeką aniżeli oddalone od rzek i bagien. Z przedmiotów jednakowéj gęstości, bliższe oka będą się wydawały rzadszemi bardziéj zaś odległe gęstszemi.
Oko o większéj źrenicy będzie widziało przedmioty większych wymiarów. Przekonywamy się o tém, patrząc na jakie ciała niebieskie przez maleńki otworek zrobiony kolcem w papierze, przez który światło tego ciała w małéj tylko cząstce przejść może, ciało to o tyle zmniejszać się zdaje, o ile część światła przechodzącego przez otwór mniejsza jest z tego powodu od całości. Powietrze zgęszczone znajdujące się pomiędzy okiem, a przedmiotem jakim, sprawia iż przedmiot ten przybiera zarysy niepewne i zatarte, przez co przedmiot wydaje się być większym niż jest. Przyczyną tego jest, że perspektywa linijna nie zmniejsza kąta przesyłającego wrażenie do oka, perspektywa zaś barw oddala go więcéj niż on istotnie jest odległy, tak tedy jedna go odsuwa od oka, druga zaś pozostawia mu jego wielkość.[44]
Ku zachodowi słońca mgły opadają i zgęszczają powietrze, przedmioty wtedy słońcem nieoswietlone stają się ciemnemi i niewyraźnemi, oświetlone zaś czerwienieją i ozłacają się, o tyle o ile słońce jeszcze jest na nieboskłonie. Przedmioty oświelone stają się wtedy bardzo wyraźnemi, a najbardziéj budowle miejskie i wiejskie, cienie ich bowiem są ciemne, ta ich wyraźność, zdaje się i ztąd jeszcze pochodzi, że u podstaw są niewyraźne, wszystko bowiem czego słońce nie dotyka jedną przybiera barwę. Przedmiot oświetlony słońcem, od nieba téż światło miewa, tak, iż powstają ztąd dwa cienie, z których najciemniejszym będzie ten którego wyprowadzona linija prosta padnie na środek słońca. Linija środkowa (oś) światła głównego i pochodnego jest liniją środkową (osią) cieniu głównego lub pochodnego. Piękny widok przedstawia słońce zachodzące oświetlające wszystkie wyniosłe budowle miast zamków, wysokie drzewa okolicy i zabarwia je, gdy wszystko pozostaje mało wyraźném, jako oświetlone tylko od powietrza, zatém małą różnicę świateł i cieniów przedstawiając niema wielkiéj wypukłości. Przedmioty zaś wystające dotknięte promieniami słońca, jak się powiedziało przybierają barwę onego, będziesz miał więc wieżę barwy słońca, które uczynisz téjże saméj barwy, jaką będziesz oświetlał wszystkie inne przedmioty.
Często się też zdarza, że obłok wydaje się być ciemnym chociaż nie pada na niego cień od innego obłoku oddzielonego od niego, a to spowodowane jest położeniem oka, albowiem, gdy bliższego widzisz tylko część ciemną dalszego, światło i cień ujrzysz. Z przedmiotów w jednéj znajdujących się wysokości odleglejszy wyda się być niżéj. Oto pierwszy obłok chociaż jest niżéj niż drugi, wyda się wyżéj położonym jak się to okaże gdy na szybie wyznaczymy przecięcie piramidy z promieni ocznych niższego obłoku M A, drugiego zaś wyższego N M. W tém téż leżeć będzie przyczyna, iż obłok ciemny wyda ci się wyższym niż jasny przy promieniach słońca wschodzącego lub zachodzącego.
Gdybyśmy mieli wymalować na płaszczyznie B C, dom którego odległość ma być na jedną milę, a potém gdybyśmy postawili obok niego drugi, który jest istotnie o milę odległy, jeżeli ułożymy te przedmioty tak, że płaszczyzna A C dzieli piramidę (promieni ocznych) na różne części dwoma oczyma nie możemy ich nigdy zobaczyć, ani w jednakiéj wielkości ani téż odległości.
Najważniejszą rzeczą malowidła jest tło przedmiotów które malujemy na których to tłach zarysy przedmiotów naturalnych odbijają się wypukłością swą chociażby postacie zawarte w zarysach były jednéj z tłem barwy. A to ztąd pochodzi, że brzegi wypukłe ciał wypukłych owych, nie są ani tak samo, ani takiémże samém światłém oświetlone jak tło; krawędź będzie zawsze z tego powodu albo znacznie jaśniejszą, albo znacznie ciemniejszą od tła. Jeżeli zaś brzeg jest téj saméj barwy co tło, to niewątpliwie w téj części malowidła postać od tła się nieodbije; ten téż sposób wykonania malowidła ganiony jest przez zdrowy rozsądek dobrych malarzów, malarz powinien bowiem mieć zamiar postacie swe uczynić odstającemi od tła, w wypadku zaś powyżéj wskazanym stanie się przeciwnie tak pod względem barw jako téż i wypukłości.
Spojrzawszy na postacie, uważaj naprzód czy mają wypukłość odpowiednią miejscowości, światło i cienie niechaj niebędą takież same, na środku obrazu jak po końcach, inaczéj bowiem wygląda przedmiot otoczony cieniami, a inaczéj oświetlony z jednéj strony. Otoczone cieniami będą te które się znajdują po środku obrazu, ponieważ ocienione będą postaciami stojącemi pomiędzy niemi a światłem, oświetlone zaś będą z jednéj strony te które będą stały pomiędzy świetłem a obrazem, tam bowiem gdzie światło już nie dochodzi obraz jest jeszcze, i tu cienie obrazu umniejszamy, a blask światła jest po za obrazem, na obrazie zaś jasność tylko onego wyobrażamy.
Powtóre rozstawienie postaci, niechaj odpowiada treści pomysłu twego. Po trzecie postacie powinny mieć życie odpowiadające ich przymiotom osobistym.
To ciało nieprzezroczyste wyda się mniéj wypukłem, które będzie odleglejszém od oka, a to z powodu wpływu powietrza znajdującego się pomiędzy okiem i ciałém, tém, ponieważ powietrze to jaśniejsze jest od cieniu, przedmiot zatém lamie cień, rozjaśnia go i odejmuje mn siłę ciemności; to jest przyczyną, iż przedmiot traci wypukłość swą w odległości.
Ta granica przedmiotu oświetlonego będzie się wydawała ciemniejszą która odbijać się będzie na tle jaśniejszém. Jeżeli zaś kształt będzie płaski a odbijać się będzie na tle jasném barwy doń podobnéj, zarys będzie niewyraźny.
Zarysy przedmiotów drugoplanowych niebędą tak wyraźne jak pierwszoplanowych. Ty więc malarzu niezakończaj tak samo stanowczo czwartych na piątych jak pierwsze na drugich, albowiem granica spotkania się jednego przedmiotu z drugim, ma wprawdzie przymioty linii matematycznéj, liniją jednak nie jest, zakończenie bowiem jednéj barwy jest początkiem drugiéj, a linii tam być niepowinno, nic bowiem nie przedziela granicy jednéj barwy od granicy drugiéj, następuje tylko samo spotkanie się ich które jest rzeczą nieujętą. Ty więc malarzu, nie czyń ich wyraźnemi w odległości.
Od postaci ludzkich odległych i od innych przedmiotów, wymaga się po malarzu, aby je przedstawił tylko jako plamy niewyraźne, o zarysach zatartych; uważać je należy jakby widziane w dzień pochmurny lub pod wieczór, szczególnie strzedz się należy, jak wyżéj powiedziano czynienia ostrych zakończeń świateł i cieniów, wyglądać będą bowiem jak plamy, gdy na nie patrzéć będziemy z daleka, a cała robota acz trudna, będzie bez wdzięku. Przypomnieć ci jeszcze muszę ten przymiot cieniów, iż w ciemności ich nie ginie barwa przedmiotu, chyba, że miejsce w którém przedmioty mieszczą się, jest ciemne, a nie rób obrysów, nierozdzielaj włosów, światła białe rób tylko na przedmiotach białych, a światła te wyrażać mają piękność barwy którą przedstawiają.
Zarys i postać jakiéjkolwiek części ciała ocienionego, źle się wyrażają w cieniu i w świetle, najlepiéj zaś w części leżącéj pomiędzy światłem a cieniem tam są najwyraźniejsze.
Perspektywa w zastosowaniu do malarstwa, dzieli się na trzy główne części. Pierwsza naucza o zmniejszeniu któremu ulega objętość przedmiotów odpowiednio do odległości. Druga mówi o przyćmiewaniu się barw przedmiotów. Trzecia o niknieniu wyraźności zarysów przedmiotów, spowodowaném odległością.
Błękit nieba składa się z światła i ciemności, oświetlone światłem tém są cząsteczki wilgoci którą powietrze jest przesycone. Ciemnością nazywam czyste powietrze niepodzielone atomami czyli cząstkami wilgoci, w których by się promienie słońca odbić mogły. Przykład na to widzimy w górach cienistych, z powodu wielkiéj liczby drzew któremi są porośnięte przysłoniętych powietrzem, ciemne zaś są te góry w miejscach do których niedochodzą promienie słońca, tam tedy powietrze jest błękitne, nie jest zaś niém w miejscach oświetlonych, najmniej zaś w miejscach śniegiem okrytych.
Z przedmiotów jednakowo ciemnych i jednakowo odległych, ten będzie się wydawał ciemniejszym, który będzie się odbijał na tle bielszém i odwrotnie. Ten przedmiot który będzie odmalowany barwą białą i czarną, będzie się wydawał wypuklejszym od innych. Pamiętaj więc malarzu, ubierać postacie twe jak najjaśniéj, gdy bowiem zrobisz je w ciemnéj barwie, nie będą ani bardzo wypukłe ani bardzo widoczne z daleka, a to z powodu, iż cienie wszystkich przedmiotów są ciemne, a gdy szata będzie ciemna, cień od światła niewiele się różnić będzie, w jasnych zaś barwach, różnica będzie większa.
Niepodobieństwem jest, aby malowidło naśladując z największą dokładnością linije światła, cienie i barwy mogło się wydawać równie wypukłem jak przedmiot rzeczywisty, choćbyśmy na przedmiot ten rzeczywisty z wielkiéj odległości jedném patrzyli okiem. Dowiedźmy tego: niechaj będą oczy A B, patrzące na przedmiot C, niech osie oczu będą A C i B C, linije po bokach tych osi leżące będą zewnątrz przedmiotu widziały przestrzeń G D, oko A, widzi cały odstęp F D, oko zaś B, widzi cały odstęp F E, a z tego powodu przedmiot C, staje się przezroczystym. Podług określenia przezroczystości, po za którą nic się nie ukryje. Kiedy kto zaś patrzy jednem okiem na przedmiot większy od oka stać się to może. Podług tego cośmy powiedzieli, możemy tak odpowiedzieć na pytanie, iż dzieje się dla tego tak że przedmiot malowany zajmuje całą przestrzeń jaka jest za nim a niemożemy żadnym sposobem zobaczyć najmniejszéj cząstki tła znajdującéj się wewnątrz zewnętrznego zarysu przedmiotu.
Większą wypukłość przedmiotu wydobyć można na tle jasném oświetloném, niż na ciemném. Przyczyna leży w tém, że gdy chcesz postać uczynić wypukłą, czynisz część odleglejszą od światła, ciemniejszą jako mniéj światła otrzymującą, zakończając ją zaś na tle ciemném, jeżeli nie pomożesz sobie (refleksem) odbitem, praca twoja niebędzie piękną, z daleka zaś widać będzie tylko same części oświetlone, ciemne zaś będą się wydawały jakby należały do tła, przedmiot będzie wyglądał jakby był pocięty, a wypukłość tém mniéj odpowiednia zamiarowi im ciemniejsze będzie tło.
Postacie zyskują na piękności w świetle ogólném, tracą w cząstkowém ograniczoném i małem, albowiem światła silne i wielkie obejmują wypukłości ciała, a w tém świetle wykonane malowidła z daleka pięknie wydawać się będą malowanie zaś w świetle małém, będą miały dużo cieniów, a takie dzieła o wielkich cieniach z daleka muszą zawsze wyglądać jak pobrudzone.
Uprzedzam cię, że w okolicach nadmorskich lub zbliżonych do nich zwróconych ku stronie południowéj, drzew i łąk podczas zimy nie należy przedstawiać tak jak w okolicach od morza odległych i północnych, oprócz gdy idzie o drzewa które co rok liście zrzucają.
W jesiennéj porze wyobraź wszystko odpowiednio do czasu tego, począwszy od pożółkłych liści na najstarszych gałęziach drzew, stosownie do tego, czy drzewo znajduje się w miejscu urodzajném, a nie czyń tak jak wielu postępuje, robiąc drzewa rozmaitego rodzaju w równych odstępach i o jednakowéj zieloności. Barwę też łąk, skał i pniów drzew urozmai caj przyroda bowiem jest nieskończenie urozmaiconą.
Wyobrażając wiatr, oprócz przygięcia gałęzi i liści w kierunku wiatru, trzeba téż pyłem drobnym zapełnić poruszone wichrem powietrze.
Deszcz pada pośród powietrza, okrywa je lśniącą powłoką otrzymując z jednéj strony światło słoneczne, cień zaś z przeciwnéj, jak to bywa podczas mgły, przyćmiewa téż ziemię pozbawioną przez deszcz promieni słońca. Przedmioty znajdujące się po za deszczem mają zatarte i niewyraźne zarysy, bliższe zaś oka będą wyraźniejsze, z tych zaś wyraźniejszemi będą te które się będą znajdowały pośród deszczu ocienionego, aniżeli pośród oświetlonego słońcem. A to z tego powodu, że przedmioty widziane w deszczu ocienionym, tracą tylko najwyższe swe światła, zaś inne w deszczu oświetlonym tracą i światła i cienie, oświetlone bowiem części łączą się z jasnością oświetlonego powietrza, cienie zaś także rozjaśnione są taż samą jasnością powietrza.
Cienie rzucane od mostów, nie wprzód stają się widocznemi na wodzie, póki ta przez zmarszczki nie utraci swéj przejrzystości. A to się tém tłómaczy, iż woda przezroczysta a o gładkiéj powierzchni odbija w sobie most we wszystkich punktach których kąt odbicia będzie taki sam jaki jest kąt wpadania promieni ocznych, odbija téż i powietrze za mostém będące tam właśnie gdzie ma paść cień mostu, cień więc może być widocznym tylko na wodzie pomarszczonéj, która nieodbija przedmiotów, ale za to przyjmuje cienie tak dobrze, jak ziemia piaszczysta.
Perspektywa jest wędzidłem i sterem malarstwa.
Wielkość postaci wyobrażonéj, powinna wykazać w jakiéj ją widzimy odległości. Jeżeli wyobrażasz postać wielkości rzeczywistéj, wiedz, iż będzie wyglądała jakoby była bliską oka.
Środek ciężkości znajduje się zawsze na linii środkowéj tułowia w górę od pępka idącéj, i tym sposobem daje wiadomość o przypadkowém ciążeniu człowieka zarówno jak i o naturalném. Pokazuje się to, przy wyprężeniu ręki na któréj zakończeniu pięść jest przeciwwagą służącą do zrównoważenia ciężaru ciała, z konieczności tedy ciężar ten rzuca się jak przeciwwaga przypadkowa, przyczém i pięta podnosi się.
Jeżeli chcesz wykonać posąg w marmurze, zrób go najprzód z gliny, a gdy skończysz i wyschnie wstaw go w skrzynię o tyle obszerną, abyś mógł w nią późniéj wstawić marmur z którego chcesz wyrzeźbić posąg podobny glinianemu. Mierz potém posąg w téj skrzyni za pomocą pręcików białych, któreby wchodziły przez szpary skrzyni[45] i wsadzając je w każdą z szpar dotykaj niemi posąg w rozmaitych punktach, część zaś każdego pręcika wystającą na zewnątrz skrzyni, zaczerniaj i oznaczaj jednakowo pręcik i miejsce szpary, abyś w toż samo miejsce trafił, a potém wyjmij gliniany posąg z skrzyni a wstaw w nią marmur i obrabiaj go tak, aby każdy pręcik w swojem miejscu szpary aż po znak zanurzył się. Dla ułatwienia zaś téj roboty tak przyrządź skrzynię abyś mógł ją podnosić w górę zostawiając dno pod marmurem, a tym sposobem łatwo go żelazem obrobisz.
Wymaluj obraz na płótnie cienkiem i równém naciągniętém na ramę a potém pokryj smołowcem z cegłą, pociągnij potém warstwą węglanu ołowiu z żółtą barwą, następnie olejem starym czystym i gęstym i nalep na szkło bardzo równe, lepiéj jednak zrobić płytę z gliny palonéj dobrze zeszklonéj a zaprawę z węglanu ołowiu i żółtéj barwy potém zabarwiaj i werniksuj, a potém przylep szkło czyste (kryształowe) werniksem czystym do téj gładkiéj powierzchni niech jednak wprzód to malowanie wyschnie dobrze w piecu, a potém je powerniksuj olejem makowym z żywicą lub olejem orzechowym zgęszczonym na słońcu.[46].
Naciągnij płótno na ramę i pociągnij je lekko klejem, a niech wyschnie, potém rysuj miękkim pędzlem i zaraz na świeżo gładko rozprowadź cienie. Do ciała użyj białego, żółtego i lakki, cienie zrób z czarnego (majorica) z odrobiną lakki i jeżeli chcesz z grafitu (lapis duro). Gdy to połączysz, daj wyschnąć, a potém przeciągnij, lakką i gummą, a jeżeli jest dość czasu, wodą gummową która jest lepszą, ponieważ zrobi swoje a świecić się nie będzie.
Aby cienie wzmocnić, przeciągnij je jeszcze wodą gumową z lakką i czernidłem, którém możesz wiele barw cieniować, gdyż jest przezroczyste, jako to błękitną lakkę i inne cienie, wiele bowiem świateł cieniować można samą lakką, z gumą na lace bez tempera lub na cynobrze, a tempera zrobionym i suchym.
Jeżeli nie poznasz różnic, świateł i cieniów na otwartém powietrzu perspektywa cieniów w twych robotach będzie wadliwą, a pozostanie ci tylko do uwydatnienia perspektywa zmniejszeń przedmiotów i przyćmień barw, jako téż zmniejszeń wrażenia jakie czynić mogą przedmioty pod oczy podpadające, a wrażenie może sprawić, iż przedmiot wyda się odleglejszym niż jest, a to skutkiem zmniejszonéj dokładności zarysu danego przedmiotu. Oko nie może nabrać pojęcia odległości przedmiotu za pośrednictwem perspektywy linijnéj bez poruszenia się, pomocą w tém jest perspektywa powietrzna.
Ta część przedmiotu będzie silniéj oświetloną która będzie więcéj zbliżona do punktu świecącego który go oświetla.
Postać przedmiotów traci moc swą w rozmaitych odległościach, to jest, że im przedmiot będzie odleglejszym od oka, tém mniéj postacią swą przedrzeć się będzie mógł przez warstwę powietrza.
Uważać należy, jak wraz z zmniejszaniem się przedmiotów, zmienia się barwa im właściwa.
Im grubszém będzie ciało przezroczyste odgradzające oko od przedmiotu tém bardziéj zamienia się barwa przedmiotu na barwę ciała przezroczystego. Jeżeli przedmiot jaki postawimy pomiędzy okiem a światłem na osi wspólnéj oka i światła, to przedmiot taki będzie zupełnie światła pozbawiony.
Szaty okrywające postacie, powinny być tak ułożone, aby przystawały do członków które okrywają, w oświetlonych częściach niepowinny przypadać fałdy o ciemnych cieniach, w cieniach zaś niepowinny być mocno oświetlone, zarysy zaś fałd powinny niejako otaczać członki które pokrywają, tak wszakże aby członków nieprzecinały ani téż cienie nie powinny się zagłębiać więcéj niż na to pozwala powierzchnia ciała okrytego, a powinny szaty tak być ułożone, aby niebyły rozrzucone, aby nie wyglądały jakoby zdarte z człowieka, jakto u wielu napotkać można, którzy tak są zamiłowani w najrozmaitszym układzie fald, iż pokrywając niemi całą postać, spuszczają z oka cel okrywania szatami postaci, których jest piękne ustrojenie postaci, nie zaś napełnienie szat wiatrem wzdymającym je na wypukłościach członków. Nie jestem przeciwny tworzeniu pięknych fald, niechaj jednak zgięcia takie przypadają w miejscach, gdzie członki zginając się pociągają za sobą utworzenia zmarszczek. A szczególnie w obrazie staraj się o rozmaitość ubiorów, niech będą niektóre załamane od przodu, co się zdarza w materyach ciężkich, inne niech mają fałdy miękkie, a brzegi niepoodwracane, inne niech będą zmięte.
Wielu lubi załamania fald materyi o kątach ostrych twardych i bardzo wyraźnych, inni o kątach prawie niewyraźnych, inni zupełnie bez kątów a na ich miejscu robię niejakie tylko krzywizny.
Ta część fałd, która jest najdaléj od końców naciśniętych przybiera kształty najbardziéj odpowiednie swym przyrodzonym właściwościom. Prostą rzeczą jest, iż każdy przedmiot pragnie pozostać przy swoich przymiotach. Wszelka materja jest jednakowéj gęstości, grubości, zatém w zgięciu czy w wyprężeniu chce się wyprostować, jeżeli zaś przez zgięcie jakie lub fałdę zmuszona jest wyjść z wyprostowania, siłę oporu swego zachowuje tam nawet, gdzie jest naciśniętą. W części najodleglejszéj od naciśnięcia wraca do swego przymiotu głównego, to jest rozprostowywa się i rozszerza. Weźmy na przykład A B C, faldy szaty. A B jest miejscem gdzie szata jest zgięta i naciśnięta.
Utrzymuję, iż ta część szaty która jest najodleglejszą od końców naciśniętych powróci najbardziéj do głównego swego przymiotu, czyli, iż w C znajdującém się najdaléj, utworzy się fałda szersza niż w jakiémkolwiek inném miejscu.
Nie należy robić w ubiorach wikłaniny wielkiéj liczby fałd, ale tam tylko je umieszczać gdzie ręce lub dłonie je powstrzymują a resztę spuścić prosto, a powinny być narysowane z natury, czyli, jeżeli chcesz wykonać szatę wełnianą użyj fałd wełnianych, jeżeli ma to być jedwabna, lub bardzo cienka, lub prosta wełna, każdéj nadaj właściwe fałdy, a nie rób ubiorów jak to niektórzy robią z modelów ubranych w papier lub cienką skórę, na tém bowiem bardzo się zawiedziesz.[47].
Na skróceniach postaci uczyń liczne fałdy a członki niechaj będą otoczone gęstemi fałdami leżącemi na około członka. M i N będące na wysokości oka leżącego w E, okazują fałdy oddalające się od środka, są one jednak rozprostowane, ponieważ koła ich leżą na wprost oka, w P Q jest odwrotnie.
Fig. 57-a.
|
Fig. 58-a.
|
Cienie pomiędzy fałdami otaczającemi ciało człowieka najmocniejsze będą gdzie naprzeciwko oka będzie wklęsłość cienie te tworząca, a to w takim razie kiedy oko znajduje się pośrodku pomiędzy częściami, oświetloną a ocienioną postaci.
Fałdy szat powinny zarysami swemi wskazywać zawsze ruch postaci, to jest, że niepowinny budzić sprzeczności lub niedorozumienia w patrzącym na ten ruch, a fałda żadna niepowinna cieniem przerzynać członka ciała, to jest niepowinna się wydawać głębsza niż na to pozwala powierzchnia ciała okrągłego. Jeżeli zaś robisz postać okrytą kilku sukniami, niechaj się nie wydaje jakby ostatnia pod spodem pokrywała same tylko kości postaci, ale kości wraz z ciałem i z szatą do ciała przylegającą, a to w takiéj grubości jakiéj wymaga ilość fałd jéj.
Fałdy materyi otaczających członki powinny pod względem grubości zmniejszać się ku końcowi części którą okazują.
Długość fałd najbardziéj przylegających do ciała powinna marszczyć się od téj strony z któréj członek zmniejsza się przez zgięcie, wyprężać się zaś powinna od strony przeciwległéj.
Odbija się nieboskłon podług szóstéj (księgi) stroną widzianą przez oko i nieboskłon jako to kraniec nieboskłonu F, widzianego po nad brzegiem B C, który jest wprost oka naszego. — Ty więc malarzu, gdybyś miał przedstawić wzburzone wody, pamiętaj, iż barwę wody widzieć będziesz taką, jaką jest jasność lub przyćmienie miejscowości którą masz przed sobą wraz z innemi przedmiotami które są za tobą[48].
- ↑ Oprócz rodowitego Włocha Tosio, któremu jako pierwszemu memu włoszczyzny nauczycielowi, słowa koleżeńskiej pamięci poświęcam. Ostateczną naukę włoskiego języka zawdzięczam ś. p. Chęcińskiemu.
- ↑ Oryginał który posiadam wydany przez du Fresn’a a drukowany po włosku w Paryżu w r. 1651 jako dublet biblioteki Paryzkiej szkoły sztuk pięknych z księgarzem starożytnikiem wymieniony, drogą handlu księgarskiego dostał mi się w r. 1867 w wspólnej oprawie z jednocześnie wydanym traktatem o malarstwie i rzeźbie współcześnika Leonarda da Vinci, słynnego Jana Baptisty Albertego budowniczego i uczonego.
Do porównania tłómaczenia użyłem po jego dokonaniu tekstu niemieckiego przekładu udzielonego mi przez pana Alfreda Schouppé do druku przygotowanego przez Jana Böhma w Norymberdze w r. 1724. - ↑ Patrz szkic biograficzny Leonarda da Vinci w czasopiśmie Wieniec Nr. 31 z dnia 16 Kwietnia 1872 roku.
- ↑ Niema to znaczyć, iż pragnąc narysować głowę np. należy najprzód narysować jéj oko; dodać potem nos, usta i t. d. ale iż pragnąc umieć jakąś całość trzeba wprzód zapoznać się z częściami, czyli, iż wprzód trzeba te części umieć i z osobna wykonać, że taka była myśl Leonarda da Vinci dowodem tego są częste wzmianki jego o notowaniu które się zaczyna od ogółowych zarysów a najwyraźniéj o tém mówi w Rozdziale 13. (przyp. tłom.)
- ↑ Zdaje się, iż autor miał tu na myśli geometryę całą wraz z perspektywą. (przyp. tłómacza).
- ↑ W traktacie tym, często napotykamy odwoływania się do tego co znaleźć można w trzeciéj, szóstéj, dziewiątéj i t. p. znaczyć to ma w 3-éj, 6-éj, lub 9-éj księdze oddzielnego traktatu o anatomii, perspektywie, cieniach i t. p. (Przyp. tłom.)
- ↑ Aby to zrozumieć, trzeba przypuścić, iż Leonardo da Vinci miał na myśli pokój oddzielnie na malarnię stawiany o oknie mało spadzistém od północnéj strony w dachu zrobioném, któreby od promieni słońca wysoko wzniesionym murem od strony południowéj zasłonić należało, tak aby promienie do wnętrza pokoju nie wpadały. (Uwaga tłom.)
- ↑ Figurę jako w oryginale włoskim niezastosowaną do słów autora pozwoliłem sobie nieco poprawić do tego rozdziału.
- ↑ Ta uwaga stosuje się do średniowiecznego zwyczaju przedstawiania na jednym obrazie kilka niejednoczesnych wypadków życia jednego i tegoż samogo świętego lub t. p. (Przypisek tłomacza).
- ↑ Ta część ustępu nie ściąga się do nauki rysunku ani malarstwa, ale do budownictwa na wypadek kiedy budowniczy potrzebuje gałkę na wieży umieścić może być przydatna malarzowi chyba przy wykonywaniu malowideł na wysokich ścianach do których niema dostępu z dalszego miejsca. (Przypisek tłomacza).
- ↑ (1) Dają je jednak, choć w małym stopniu, jak to spostrzedz się daje na ścianach domów ocienionych zwróconych ku oświetlonym słońcem drzewom. (Przyp. tłom.)
- ↑ Na światlo odbite w cieniu czyli tak zwany pospolicie refleks używam tu i w dalszym ciągu używać będę wyrazu odbit który rzecz dobrze wyraża a jako swojski zrozumiałym być może dla każdego. (Przyp. tłom.)
- ↑ Przypis do figury 5-éj. W odmianie figury przezemnie tu dodanéj kąty o jakich mówi autor E A B i F B A są istotnie równe, pochylenia zaś ramion kątów E i G przy A i B są uderzająco większe.
- ↑ Tu Leonardo da Vinci wyraźnie mówi o księgach innego traktatu. (Przyp. tłom.).
- ↑ W tłómaczeniu niem: błędnie powiedziano, iż światła główne są równéj barwności z pochodnemi odbitami.
- ↑ Nie zniżenie ale raczéj zniżenia dwóch punktów D i C. (Przyp. tłom.)
- ↑ Te liczby znaczą znów księgi dzieła Leonarda da Vinci o teoryi malarstwa.
- ↑ W wieku XVI aż po nasz wiek aż po koniec XVIII używano do notat pargaminu i srebrnego ołówka, za naszéj pamięci na sztucznym pargaminie ołowianemi notowało się końcami.
- ↑ Ma to znaczyć, że dla ogłady i piękności ciała poświęcają wyraz. (Przyp. tłom.)
- ↑ Mówi Leonardo da Vinci o księdze teoryi w zmiankowanéj wyżéj.
- ↑ Które światła najpierw dla oka naszego znikają. Patrz Rozdział 293.
- ↑ To wyrażenie w 3-éj i 9-éj stosować się musi do zaginionego dzieła Leonarda da Vinci o perspektywie i znaczyć będzie w 3-cim oddziale 9-éj księgi o tém dziele w innych miejscach tego traktatu znajduje się wyraźniejsza wzmianka.
- ↑ Dwa razy tu powtórzony ogień ma oznaczać zapewne eteryczne rozrzedzenie atmosfery górujące po nad powietrzem stanowiącem atmosferę ziemi.
- ↑ Tu znów wzmianka o dziele powyżéj cytowanem.
- ↑ Chyba, że patrząc z okrętu ku brzegowi.
- ↑ To znów jak gdyby się patrzyło z brzegu.
- ↑ Tu znów wzmianka o dziele zawierającém perspektywę linijną a zapewne i powietrzną.
- ↑ Leonarda da Vinci hołdował wraz ze wszystkiemi swoimi współcześnikami pojęciom o podziale na cztery żywioły unoszący się zaś w przestworzu niebios eter ogniem nazywa.
- ↑ W oryginale włoskim jest: dipoi scostalo tanto per traverso, che l’albero naturale confini quasi col tuo dissegno, coby dosłownie wypadło: dotknąwszy w przezroczu zarysy rysunku do obwodu drzewa.
- ↑ Zastosować to orzeczenie można tylko do niemowląt i do dzieci mniéj niż 5-cio letnich po którym to roku aż do 15-go różnica grubości stawowych a między stawowych staje się odwrotną, i tak wielką jaka dopiero wrócić może gdy człowiek na siłach z powodu wieku lub choroby upadać zaczyna, w kwiecie bowiem wieku i sił staw np. kolanowy jest cieńszy, niż łydka i udo, pomiędzy kolaném a biodrem. (Przyp. tłom.)
- ↑ W tłomaczeniu niemieckiém ustęp ten jest przekręcony z twierdzącego zamieniony na przeczący, skutkiem wypuszczenia zdania „o ile te nie są naruszone przez człowieka lub wiatr“.
- ↑ Mówi to Leonard da Vinci zapewne o tém, iż przy zgięciu rzepka wypada pomiędzy głowy stawowe kości udowéj i goleniowéj, przy wyprostowaniu zaś występuje na zewnątrz. (Przypisek tłómacza).
- ↑ W tłomaczeniu niemieckiém: Bachus Fest. W Włoskim, oryginale „moresca d’imbriachi“.
- ↑ Po włosku (la fronte é colma) podobne do polskiego hełm wypukłość góry.
- ↑ W niemieckim tłomaczeniu jest tu omyłka powiedziano: auf der gegenübersteenden saite, w włoskim: zaś, di quel lato che posa.
- ↑ W oryginale tytuł ten brzmi: „come i muscoli“, rozdział zaczyna się zaś od wyrazów „come i muscolosi“... uważałem więc za właściwe wyrazy tytułu zmienić odpowiednio do orzeczenia zwłaszcza, iż wydawca téj rosprawy w języku włoskim, wyraźnie o przebaczenie za omyłki drukarskie prosi.
- ↑ Tu autor mówi zapewne nie o osiach ale o linijach środkowych powierzchni inaczej bowiem była by to sprzeczność z tém co powiedział w Rozdziale 205-m.
- ↑ Nie należy tego źle rozumieć, to jest jakoby mięśnie, przeciwległe, głównie działającym, były zupełnie bezczynne, gdyby bowiem tak było, ruch niemiałby sprężystości. (Przypisek tłomacza).
- ↑ W niemieckiem pomiędzy piersią a brzuchem.
- ↑ Mowa tu o stawie łokciowym i o kości łokciowéj która jest większą z dwóch kości przedramienia.
- ↑ Finestra inpannata w niemieckiem przetłómaczone przez Fenster von oelgeträntken Papier, zdaje się wszakże, iż Leonardo da Vinci mógł tu mieć na myśli okno o drobnych szybach w ołów oprawionych. (P. tł.)
- ↑ Ten szczególny pomysł oszklenia okiem malarni podaję w całości po włosku, tak dla doskonałości jego jak i dla tego, że mógłby się wydać komukolwiek nieprawdopodobnym. Della finestra dove si ritrae la figura Cop. CCXCVI. Sia la finestra delle stanze dé pittori fatta d’impannate senza tramezii, et occupata di grado in grado inverso li suoi termini di gradi coloriti di nero in modo che il termine de lumi non sia congiunto col termine della finestra.
- ↑ W téj uwadze Leonardo da Vinci mówi o dwóch różnych wypadkach i dla tego druga połowa uwagi jego jest w pewnéj sprzeczności z pierwszą. W pierwszéj połowie mówi o mgle górnéj ulatniającéj po nad wierzchołkami wież, w drugiéj o mgle dolnéj wlokącéj się ponad ziemią. (Przyp. tłom.)
- ↑ Wypada ztąd, iż we mgle promienie idące do oka, zamieniają się na równoległe. (Przyp. tlom.)
- ↑ Skrzynia ta ma być zapewne zrobiona na sposób klatki. (Przyp. tłom.)
- ↑ Całe te postępowanie nie jest zrozumiałém naprowadza tylko na myśl, iż w owéj chwili przejściowéj od malowania wodnego do olejnego, wodne (a tempera) malowidła pokrywano werniksami różnego rodzaju, rozdział ten jest poszukiwań w tym kierunku obrazem. (Przyp. tłom.)
- ↑ Wzmianka ta o papierze i cienkiéj skórze ważném jest objaśnieniem do zrozumienia szczególnego rodzaju sztywności materyi na obrazach Mantegni i Perugina, których Leonardo tu krytykować zdaje się. (Przypisek tłomacza).
- ↑ Wyrażenie to nieda się objaśnić inaczéj jak że w falach wody pomarszczonéj, odbijać się będzie i brzeg widziany, czyli to co „mamy przed sobą“ i nieboskłon który się znajduje za nami, czyli to co mamy „za sobą“. Na figurze obocznéj postaram się okazać to wykreśleniem: Niech będzie brzeg A oko patrzącego w B, zaś C, powierzchnia fali zwrócona do brzegu którego barwa idąc od A dochodzi jako odbicie do B. Niech będą punkta nieba d, e, f, odbijające się w powierzchni fali zwróconéj do nich i do oka, te dadzą to drugie odbicie przedmiotu znajdującego się nad i za okiem. W kierunku od A do H, ujrzymy ten rodzaj odbicia tak jak je widzi oko w B, a jak je w naturze na pomarszczonej wodzie zawsze napotykamy. (Przyp. tłom.)