Rozmyślania (Marek Aureliusz)/Księga V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marek Aureliusz
Tytuł Rozmyślania
Wydawca Warszawskie Towarzystwo Filozoficzne
Data wyd. 1937
Druk Piotr Pyz i S-ka.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Marian Reiter
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KSIĘGA V.

1.  Rankiem, gdy się niechętnie budzisz, pomyśl sobie: Budzę się do trudu człowieka. Czyż więc czuć się mam niezadowolonym, że idę do pracy, dla której się zrodziłem i zesłany zostałem na świat? Czy na tom stworzony, bym się wygrzewał, wylegując się w łóżku? Ale to przyjemniejsze. Czyż zrodziłeś się dla przyjemności? Czyż nie do trudu, nie do pracy? Czyż nie widzisz, jak roślinki, wróbelki, mrówki, pająki, pszczoły czynią, co do nich należy, a stosownie do sił swoich przyczyniają się do harmonii świata? A ty nie chcesz czynić tego, co jest człowieczym? Nie śpieszysz do obowiązków nałożonych twą naturą? — Ależ trzeba wypocząć. — Nie przeczę! Zaiste i w tym dała miarę natura. A dała i miarę jedzenia i picia. A przecież ty idziesz poza granicę, poza potrzebę. Tylko nie w pracy, owszem tu zostajesz „w granicy możności”. Albowiem sam siebie nie miłujesz, w przeciwnym razie bowiem kochałbyś i swą naturę i jej wolę. Inni, którzy swe zajęcia miłują, w trudach około nich się niszczą, zapominając o kąpieli i jedzeniu. Ty zaś naturę swą mniej cenisz, niż snycerz snycerstwo albo tancerz sztukę taneczną albo skąpiec pieniądz albo człowiek ambitny sławę. Oni też, coś umiłowawszy, nie przenoszą jadła ani spoczynku nad zwiększenie tego, ku czemu ich żądza ciągnie. Tobie zaś czynności dla dobra publicznego wydają się mniej cenne i godne mniejszego wytężenia?
2.  Jakże łatwo odtrącić od siebie i odepchnąć wszelkie wyobrażenie niepokojące i obce i natychmiast uzyskać pogodę ducha.
3.  Uważaj się godnym wszelkiej mowy i czynu zgodnego z naturą. I niech też nie odwodzi ciebie ani czyjaś nagana późniejsza albo gadanie; owszem, jeżeliś co zrobił lub powiedział pięknego, nie czyń sobie wyrzutów. Oni bowiem mają własną wolę i idą za własnym popędem. A ty na to nie patrz, lecz dąż drogą prostą, idąc za naturą własną i ogólną. Obu ich jedna droga.
4.  Idę drogą wskazaną przez naturę, aż padłszy ustanę i tchnienie oddam tam, skąd codziennie tchnienie biorę, a padnę tam, skąd ojciec mój nasienie zebrał, a krew matka, a mleko piastunka, skąd codziennie przez lat tyle i ja pokarm biorę i napój; co mię nosi, gdy chodzę, i do tyla go nadużywam.
5.  Bystrością swą nie wzbudzasz podziwu. Mniejsza o to! Ale jest wiele innych zalet, o których nie możesz powiedzieć: Nie mam z urodzenia. To więc, co zależy tylko od ciebie, okazuj: czystość charakteru, powagę, wytrwałość, obojętność wobec rozkoszy, zadowolenie z losu, wstrzemięźliwość, życzliwość, swobodę, prostotę, zastanowienie i wielkoduszność. Nie widzisz, ile to zalet możesz okazać, co do których nie możesz wymówić się brakiem zdolności z urodzenia lub odpowiedniego wykształcenia, a przecież dobrowolnie pozostajesz co do tego w tyle? A czy brak zdolności z urodzenia zmusza cię do tego, byś czuł się niezadowolonym, był leniwym, schlebiał, składał winę na swe ciało, starał się podobać i przechwalać i w inny podobny sposób duszę niepokoił?
Nie! Na bogów! Owszem z dawna mogłeś się uwolnić od tych błędów. I co najwyżej być uważanym za tępego i trudno pojmującego. A i w tym należy się ćwiczyć, a nie spuszczać tego z uwagi i nie trwać z przyjemnością w lenistwie.
6.  Jeden, gdy odda komuś jaką przysługę, natychmiast myśli o wdzięczności dla siebie. Inny zaś wprawdzie o tym w tej chwili nie myśli, ale poza tym uważa go w duszy jako dłużnika i ma świadomość swego czynu. Inny znowu jakoś o niczym, co zrobił, nie wie, lecz podobny jest do winnej latorośli, która wydała grono i nic więcej nie żąda, skoro już wydała owoc własny, jak koń, gdy drogę naznaczoną przebył, pies po wytropieniu zwierza lub pszczoła po uzbieraniu miodu. A człowiek, który wyświadczył dobrodziejstwo, nie rozgłasza tego, lecz przechodzi do innej sprawy, jak winna latorośl, by w porze stosownej znowu owoc wydać. Czyż więc należy być jednym z tych, którzy to robią jakby nieświadomie? — A tak! — Ale z tego właśnie trzeba sobie zdawać sprawę. Przecież jest cechą właściwą — tak mówią — stworzenia towarzyskiego odczuwać, że działa dla dobra społecznego i — na Zeusa — chcieć tego, aby to odczuł i współtowarzysz. — Prawda to, co mówisz, ale nie rozumiesz tych słów. Będziesz też jednym z tych, o których wspomniałem przedtem. I oni dają się w błąd wprowadzać logicznemu niby prawdopodobieństwu. Ale gdybyś zechciał zrozumieć to, o czym w tej chwili mowa, nie obawiaj się, byś z tego powodu zaniedbał jakiegoś czynu obywatelskiego.
7.  Modlą się Ateńczycy: „Spuść deszcz, spuść deszcz, miły Zeusie, na pola i niwy ateńskie”. Zaprawdę — nie trzeba się modlić albo tak tylko, po prostu i swobodnie.
8.[1]  Jak się mówi: Asklepios zalecił temu jazdę konną albo zimne kąpiele albo chodzenie boso, tak i powiedzieć można: Natura wszechrzeczy zaleciła temu chorobę albo kalectwo albo stratę albo coś innego w tym rodzaju. Tam bowiem: „Przepisał”, „zalecił” oznacza tyle, co: „Zalecił mu to, jako stosowne dla zdrowia”. A tu to, co się każdemu wydarza, jakby mu zostało zalecone jako stosowne dla losu przeznaczonego. Tak bowiem mówimy i my, że coś się nam składa, jak budowniczowie mówią o kamieniach kwadratowych w murach lub piramidach, że się składają, gdy się łączą z sobą w pewnym powiązaniu. Wogóle bowiem istnieje jedna harmonia. A jak z wszystkich ciał wszechświat wypełnia się w ciało tak pełne, tak z wszystkich przyczyn wypełnia się całość, przyczyna najwyższa: los. Wiedzą o tym zaś, co mówię, i ludzie zupełnie prości. Mówią bowiem: To mu się zdarzyło. A więc to było darowane albo to mu było zalecone. Przyjmujmy więc to tak, jak zalecenia Asklepiosa. I w nich bowiem jest wiele goryczy, a przecież przyjmujemy je chętnie w nadziei zdrowia. Zachowuj się wobec tego, co jest wypełnieniem i wykończeniem przepisów wszechnatury, jak wobec swego zdrowia. I chętnie przyjmuj każde wydarzenie, chociażby się zdawało zbyt przykre, bo ono prowadzi tam, prowadzi do zdrowia wszechświata, do powodzenia i pomyślności Zeusa. Nie byłby on bowiem tego nikomu nadarzył, gdyby to nie było zarazem darem dla całości. Albowiem i jakakolwiek natura nie zdarza nic niestosownego dla przedmiotu, którym rządzi. Dla dwu więc powodów należy z miłością przyjmować to, co się wydarza: Po pierwsze dlatego, że tobie się to stało i tobie zostało zalecone i do ciebie w jakimś pozostawało stosunku, sprzężone z tobą od wieków, z przyczyn przedwiecznych, powtóre zaś dlatego, że dla zarządcy świata jest i to, co jednostkom się wydarza, czynnikiem powodzenia i doskonałości wszechświata, a — na Zeusa — nawet samego istnienia. Kaleczy się bowiem całość, gdybyś nawet w drobnostce przerwał związek i spójnię tak cząstek fizycznych, jak i przyczyn. Przerywasz zaś — o ile to w twej mocy — jeżeli się czujesz z czegoś niezadowolonym i jakoby niweczysz.
9.[2]  Nie czuj wstrętu ani nie trać odwagi i nie popadaj w zwątpienie, gdy ci się nie powiedzie uczynić wszystkiego według zasad słuszności. Lecz zbity z drogi wróć na powrót i czuj się zadowolonym, jeżeli większa część twych czynów jest bardziej zgodna z naturą ludzką, a miłuj to, do czego wracasz. A nie wracaj do filozofii, jak do srogiego nauczyciela, lecz tak, jak ludzie chorzy na oczy do gąbki i jaja, jak inny do kataplazmu lub ciepłych okładów. W tym bowiem tylko razie nie będziesz deklamował o posłuszeństwie dla rozumu, ale rzeczywiście na nim się oprzesz. Pamiętaj zaś o tym, że filozofia tego tylko wymaga, czego wymaga twa natura. Ty zaś pożądałeś czegoś, co nie było według praw natury. A co z pomiędzy tych tu spraw jest korzystniejsze? Czyż nie one są powodem, że dajemy się uwieść rozkoszy? A popatrz, czy nie jest „przyjemniejsza” dla nas wielkoduszność, swoboda, prostota, szlachetność, zbożność? A od samego rozsądku co jest przyjemniejsze? Byleś przezeń rozumiał to, co jest stałe i zawsze skuteczne jako zdolność pojmowania i rozumienia.
10.  Sprawy świata są okryte taką jakąś tajemniczością, że filozofom i to nie małym ani pierwszym lepszym wydają się zupełnie nie do pojęcia. A nawet samym Stoikom wydają się trudne do pojęcia. A wszelkie nasze ujęcie zmienne. A gdzież jest nieomylny człowiek? Przejdź teraz do samych przedmiotów. Jak krótkotrwałe i marne, możliwe do osiągnięcia i przez nierządnika i nierządnicę i rabusia. A następnie przejdź do charakterów ludzi współżyjących. Trudno ścierpieć i charakter najmilszego z nich, a już nie mówię o tym, że i siebie z trudnością się znosi. Zupełnie więc nie rozumiem, jak przy takiej ciemności, przy takiej brudocie, przy takim falowaniu bytu i czasu, przyczyn i skutków mogłoby być coś godne poszanowania lub wogóle pożądania. Przeciwnie, powinno się ze spokojem samemu czekać na rozkład naturalny, a nie zżymać się z powodu zatrzymania, lecz z ufnością polegać na tych jedynie prawdach: Po pierwsze, że nic mi się nie zdarzy, co nie jest zgodne z prawami wszechświata, powtóre, że mam moc nie popełnić nic wbrew memu bogu i demonowi. Nie ma bowiem nikogo, ktoby mię zmusił do grzechu przeciw niemu.
11.  Do czego też teraz używam swej duszy? W każdym wypadku takie sobie należy postawić pytanie i badać, co się teraz dzieje w tej cząstce, którą nazywają wolą? I czyją mam teraz duszę? Czy nie dziecka? Czy nie chłopięcia? Czy nie kobiety? Czy nie tyrana? Czy nie bydlęcia? Czy nie zwierza dzikiego?
12.[3]  Czym jest to, co się wydaje dobrem większości ludzi, z tego możesz wnioskować: Jeżeli ktoś ponad wszystko inne myśli o jakimś dobru, rzeczywiście dobrym, n. p. o roztropności, mądrości, sprawiedliwości, męstwie, to gdy to wysunie w swej myśli na plan pierwszy, nie może usłyszeć o sobie docinka: „Z tych dobrych…” Nie będzie się to bowiem do niego stosowało. A gdy kto w myśli na plan pierwszy wysunie to, co się większości wydaje dobre, usłyszy i łatwo połknie to zdanie poety komicznego, jako że stosownie do niego zwrócone. A tak rozumie tę różnicę i większość ludzi. Zdanie to bowiem gorszyłoby i nie byłoby stosowne w pierwszym przypadku, a przyjmujemy je jako należycie i dowcipnie powiedziane, jeżeli jest skierowane przeciw bogactwu lub temu szczęściu, które płynie z rozwiązłości i sławy. Zastanów się więc i spytaj, czy też należy pojmować jako rzeczy dobre i szanować takie dobra, że o człowieku, który o nich przede wszystkim myśli, słusznie można powiedzieć: Kto je ma, z wielkiego nadmiaru nie ma gdzie spełnić potrzeby naturalnej.
13.  Składam się z pierwiastka przyczyny i tworzywa. Ani jedno ani drugie nie zmarnieje w nic, tak jak nie powstało z niczego. Każda więc moja cząstka przez przemianę przejdzie w jakąś cząstkę wszechświata. A owa znowu w inną jakąś cząstkę wszechświata się zmieni. I tak w nieskończoność. Taką to przemianą i ja powstałem i moi rodzice i tak wstecz w nieskończoność. A nie stałoby na przeszkodzie takiemu pojmowaniu, chociażby świat był urządzany w okresach ściśle odgraniczonych.
14.  Rozum i sztuka rozumowania — są to zdolności wystarczające sobie samym i czynom, które przez nie doszły do skutku. Ze swoistego więc początku wychodząc, podążają do celu przed sobą leżącego. Tego rodzaju czyny nazywają się z tego powodu pomyślne, jako że wskazują drogę „po myśli”.
15.  Nic nie powinno się nazywać cechą człowieka, co nie tyczy się człowieka, jako człowieka. Te rzeczy nie są potrzebą człowieka ani ich natura ludzka nie obiecuje ani też nie są dopełnieniem natury ludzkiej. A więc nie polega na nich cel człowieka ani też wypełnienie celu: dobro. Do tego: gdyby coś z tych rzeczy było istotnie związane z człowiekiem, to nie mogłoby mu przysługiwać prawo pogardzania nimi i sprzeciwiania się im, a ten, ktoby nie czuł ich braku, nie byłby godny pochwały ani nie byłby dobrym ten, ktoby chętnie się pozbawiał którejś z tych cech — gdyby one były dobrem. A tymczasem, im kto więcej pozbawia sam siebie tych cech i innych podobnych lub znosi to, że go się jednej z nich pozbawia, tym jest lepszy.
16.  Od tego, co sobie często wyobrażasz, zawisł twój sposób myślenia. Dusza bowiem barwi się wyobrażeniami. Napawaj więc ją szeregiem takich wyobrażeń n. p. gdzie można żyć, tam można żyć dobrze. Można żyć w pałacu, można więc i w pałacu żyć dobrze. Albo: wszystko dąży do tego, dla czego zostało stworzone. Do czego zaś dąży, w tym jego cel. A gdzie cel, tam i korzyść i dobro wszystkiego. Dobrem więc stworzenia rozumnego — współżycie. Dawno bowiem udowodniono, żeśmy zrodzeni do współżycia. Czyż nie jasne, że niższe istoty stworzone dla wyższych, a wyższe dla siebie nawzajem? Wyższe zaś od nieżywotnych są żywotne, od żywotnych zaś obdarzone rozumem.
17.  Pożądać niemożliwości — jest szaleństwem. A niemożliwe jest, by ludzie moralnie źli nie popełniali nic takiego.
18.  Nic się nikomu nie zdarza, do zniesienia czego nie byłby z natury przysposobiony. I innemu się to samo wydarza, a pozostaje spokojnym i nie odczuwa szkody dlatego, że albo jest nieświadomy nieszczęścia, które mu się zdarzyło, albo chce popisać się wielkodusznością. Straszna to rzecz, że nieświadomość i próżność są silniejszą pobudką nad rozum.
19.  Wypadki zewnętrzne ani troszeczkę nie dotykają duszy ani nie mają wstępu do duszy ani nie mogą duszy zmienić ani poruszyć. Zmienia się i porusza ona sama siebie. A do jakich sądów sama się wzniesie, takie wydaje o tym, co się jej zdarza z zewnątrz.
20.  Z jednego względu jest dla nas człowiek istotą najbliższą: o ile należy mu dobrze czynić i znosić go. Ale o ile niektórzy przeszkadzają mi w pełnieniu obowiązków, to staje mi się człowiek jedną z rzeczy obojętnych, tak jak słońce, jak wiatr lub zwierzę. Z ich strony mogłaby wprawdzie pewna działalność moja doznać przeszkody, ale nie dążenie i usposobienie, a to dlatego, ponieważ istnieje możność wyboru i zmiany kierunku. Rozum bowiem zwraca i układa wszelką przeszkodę swej działalności w kierunku zamierzonym: czynnikiem dodatnim staje się czynnik ujemny, a toruje drogę to, co na drodze stało.
21.  Otaczaj czcią to, co jest najsilniejsze w wszechświecie. A jest nim to, co się wszystkim posługuje i wszystkim kieruje. A otaczaj także czcią to, co w tobie jest najsilniejsze. A to jest z tamtym w pokrewieństwie. A jest nim to samo, co w tobie posługuje się wszystkim innym; pod jego kierownictwem stoi i twoje życie.
22.  Co państwu nie jest szkodliwe, nie przynosi szkody i obywatelowi. Przy każdym wyobrażeniu szkody następującej trzymaj się zasady: Jeżeli to państwu szkody nie przyniosło, i mnie nie przyniosło. A jeżeli państwo szkodę ponosi, nie należy gniewać się na tego, kto przynosi szkodę państwu, lecz wskazać mu, w czym zbłądził.
23.  Często myśl o tym, jak szybko ulega porwaniu i znika to, co jest i co się dzieje. To, co jest — jak rzeka — nieprzerwanie płynie. Skutki ulegają ciągłym zmianom, a przyczyny tysiącznym zwrotom. Nic prawie nie ma stałego. A w pobliżu przepastna jest nieskończoność przeszłości i przyszłości, w której znika wszystko. Jakże więc nie nazwać głupcem tego, kto się tymi rzeczami pyszni albo o nie się stara albo czuje się nieszczęśliwym, jak gdyby jaka przykrość trwać miała czas jakiś i to długi!
24.  Pamiętaj o całości materii, której malutką cząstkę posiadasz. I o całym czasie, którego krótki i drobniuchny dział ci wydzielono. I o losie, którego jakże znikomą jesteś cząstką!
25.  Ktoś grzeszy czymś przeciw mnie? Zobaczy skutek. Ma własne usposobienie, własny sposób działania. A ja mam teraz to, co mi mieć każe natura wszechrzeczy, a czynię to, co mi teraz czynić każe natura moja.
26.  Ta część twej duszy, która tobą kieruje i włada, niech będzie niewzruszona czy to przy łagodnym czy przy gwałtownym podnieceniu ciała. Niech mu się nie da pociągnąć; owszem niech sama siebie oddzieli i ograniczy owe podniety do części ciała. A gdyby z powodu wzajemnego oddziaływania wtargnęły do rozsądku wobec zjednoczenia ciała z duszą, wtedy nie należy usiłować opierać się wrażeniu, czysto fizycznemu. Ale to, co tobą kieruje, niech od siebie nie dołącza sądu, jako o dobru czy złu.
27.  Obcuj z bogami. Obcuje zaś z bogami ten, kto im okazuje duszę swą zawsze zadowoloną z losu przeznaczonego, czyniącą to, czego chce demon, dany każdemu przez Zeusa — jego to cząstka — na kierownika i wodza. Jest nim zaś — każdego duch i rozum.
28.  Czy gniewasz się na tego, kogo czuć potem? Czy gniewasz się na tego, komu czuć z ust? Cóż ci poradzi? Ma takie usta, ma takie pachy. Z takich miejsc musi powstać taki wyziew. — Ale człowiek ma rozum — powie ktoś — i może przy pewnej uwadze widzieć, w czym jest przykry. — Doskonale. A więc i ty masz rozum. Budź rozumnym usposobieniem rozumne usposobienie. Pokaż! Napomnij! A gdy ma uszy ku słuchaniu, wyleczysz go i nie będzie trzeba gniewu. — Tragedii ani komedii nie trzeba robić.
29.  Jakbyś po śmierci chciał, by ci życie było upłynęło, tak żyć tu na ziemi możesz. A gdyby ci na to nie pozwalano, to ustąp z życia. Tak jednak, jakbyś nie odczuwał żadnej przykrości. Dym tu — więc odchodzę. Czemuż to uważasz za rzecz wielką? Ale jak długo nic takiego mnie stąd nie wypędza, dobrowolnie pozostaję i nikt mi nie wzbroni czynić tego, co chcę. A chcę tego, co jest zgodne z naturą stworzenia obdarzonego rozumem do współżycia przeznaczonego.
30.  Rozum wszechświata ma na celu współżycie. Stworzył więc istoty niższe dla wyższych. A wyższe przystosował do siebie wzajem. Widzisz, jak wszystko ułożył pod — i współrzędnie i wydzielił każdemu, co mu się należy, a istoty najwyższe sprzągł w harmonię wzajemną.
31.[4]  Jaki był twój stosunek dotychczas do bogów, do rodziców, braci, żony, dzieci, nauczycieli, wychowawców, przyjaciół, krewnych i domowników? Czy wobec wszystkich dotychczas możesz powiedzieć: „Nie zdziałałem nic złego nikomu ni słowem ni czynem”? A przypomnij sobie, ileś już przeszedł i ileż to przykrości zmogłeś znieść. I o tym pamiętaj, że dzieje twego życia już doszły do pełna i służba skończona. I o tym, ileś pięknych rzeczy widział. I o tym, ilu przyjemnościami i trudami wzgardziłeś. I o tym, na ileś marnych wspaniałości nie zwrócił uwagi. I o tym, wobec ilu nieżyczliwych okazałeś się życzliwym.
32.  Dlaczego dusze nieukształcone i nieuczone niepokoją duszę kształconą i mądrą? A cóż to jest dusza ukształcona i mądra? Ta, która jest świadoma początku i końca i rozumu przenikającego całe istnienie i zarządzającego wszystkim od wieków w określonych periodach.
33.[5]  Wnet będziesz pyłem lub szkieletem, tylko imieniem, a nawet już i imienia nie będzie. A imię — to głos i odgłos. A to, co się w życiu szacunkiem otacza wielkim, marne i gniłe i drobne, podobne do psiaków, gryzących się ze sobą, lub do dzieci sprzeczających się, skłonnych do śmiechu, a wnet potem do płaczu. A wiara i wstyd, sprawiedliwość i prawda: „na Olimp z ziemi o drogach szerokich”. Cóż cię więc jeszcze tu wstrzymuje, jeżeli to, co jest spostrzegalne, jest zmienne i nietrwałe, a zmysły ciemne i złudne? Jeżeli nawet sama duszyczka — to wyziew krwi? Jeżeli sława wśród takich ludzi — to marność? Cóż więc? Spokojnie czekasz na swe zgaśnięcie czy przeniesienie. A cóż pozostaje, aż ten czas nadejdzie? Cóżby innego, jak nie czcić i uwielbiać bogów, dobrze czynić ludziom, znosić ich lub trzymać się od nich zdala. I pamiętać o tym, że wszystko, co jest poza granicami twej istoty fizycznej i duchowej, ani do ciebie nie należy ani od ciebie nie zależy.
34.  Zawsze masz możność żyć szczęśliwie, jeśli pójdziesz dobrą drogą i zechcesz dobrze myśleć i czynić. Dwie są bowiem cechy wspólne duszy boga i człowieka i wszelkiego stworzenia obdarzonego rozumem. A te są, że nie ulega przeszkodzie z niczyjej strony i to, że znajduje dobro w usposobieniu i działaniu pełnym sprawiedliwości i że na tym poprzestaje w swym dążeniu.
35.  Jeżeli to nie jest ani moją przewrotnością ani skutkiem mej przewrotności ani nie przynosi szkody społeczeństwu, czemuż się tym niepokoję? A jakaż w tym szkoda społeczna?
36.  Nie daj się unosić wyobrażeniu aż do ostateczności, lecz śpiesz z pomocą stosownie do sił swoich i potrzeby, chociażbyś szkodę ponosił w rzeczach obojętnych, byleś tego nie uważał za szkodę istotną. Jest to bowiem zła nawyczka. Ale jak starzec, który, odchodząc od wychowanka swego, żądał zwrotu bąka, chociaż pamiętał, że to bąk — tak więc i tu postąp.
A gdyś wystąpił na mównicy: Człowiecze, czyś zapomniał, co to było? — Tak, ale dla nich to sprawy bardzo ważne. — Czyż dlatego i ty miałbyś być głupcem? Ja, gdziekolwiek pozostawiony, szczęśliwym byłem zawsze człowiekiem. A „szczęśliwy” — to ten, kto los szczęśliwy sam sobie przygotował. A szczęśliwy los — to dobre drgnienie duszy, dobre skłonności, dobre czyny.




  1. 8. Asklepios — u Homera książę tessalski, sławny ze sztuki lekarskiej, bóg lekarzy, lekarz.
  2. 9. ...jak ludzie chorzy na oczy do gąbki i jaja... — w starożytności lekarstwa na choroby oczu.
  3. 12. ...poetę komicznego... — Meandra, komediopisarza, syna Diopejthesa z Aten, 322 przed Chr.
  4. 31. ...nie zdziałałem nic złego... Homer, Odysseja IV, 690.
  5. 33. ...na Olimp z ziemi... z Hezjoda, Erga 197.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Marek Aureliusz i tłumacza: Marian Reiter.