Przejdź do zawartości

Rozmowy zmarłych/Rozmowa17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Rozmowy zmarłych
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


ROZMOWA XVII.
Między Juliuszem Cezarem a przewoźnikiem[1].

Juliusz (do przewoźnika). Czemu ty się śmiejesz?
Przewoźnik. Bo mi się śmiać podoba; ja ciebie nie pytam o to, dlaczego siedzisz smutny na tem czółnie i wzdychasz.
Juliusz. Po tak śmiałej twojej odpowiedzi, domyślam się, iż mnie nie znasz.
Przewoźnik. Albożci nasz sternik Charon nie powiedział, iż masz prawo pierwsze miejsce zasiąść za to, żeś mu tyle nieboszczyków przesłał?
Juliusz. Nie mianował mnie jednak po nazwisku.
Przewoźnik. Prawda, ale gdy powiedział, iż tyś najwięcej mu dusz posłał do przewozu, tem samem ciebie mianował.
Juliusz. Czemże mnie być sądzisz?
Przewoźnik. Tem, czem byłeś, najsławniejszym za twoich czasów krwi ludzkiej rozlewcą.
Juliusz. Było tylu innych.
Przewoźnik. Przeszedłeś ich Juliuszu.
Juliusz. Więc moja sława i ciebie doszła; zdajesz mi się albowiem być człowiekiem z gminu.
Przewoźnik. Alboż cię i tacy nie znali; gdyś ich kraje pustoszył! Tyś teraz z gminu, gdy cię ta łódka trwoży, a ja w niej z twojem podziwieniem spokojnie siedzę. Nie rozumiej jednak, że się z ciebie natrząsam, bo to byłoby nieludzkością; muszę ci się jednak przyznać, iż przyczyną śmiechu mojego to było, żem cię poznał.
Juliusz. Alboś mnie kiedy widział za mego życia ?
Przewoźnik. Pewnie twarzy mojej nie przypominasz sobie, bo wy panowie z góry tylko na nas rzucając okiem, nie mogliście, ani możecie zatrzymać nas w pamięci; my przeciwnym sposobem ciekawie patrzyliśmy na rzadkie dla nas widoki, a dopieroż gdy straszne, jakim ty byłeś i tobie podobni.
Juliusz. Mnie chwalili z dobroci.
Przewoźnik. Z tego może, żeś mniej był strasznym : byłeś nim jednak. Chwalili cię z dobroci, ci co się ciebie bali, ci co chcieli cię oszukać. Ale ty coś nie tylko był panem, ale miałeś rozum, alboś im wierzył?
Juliusz. A ty choć z gminu i niby prostak, nie źle widzę i myślisz i mówisz.
Przewoźnik. Jeżeliś mniemał, iż w gminie nie można dobrze ani myślić, ani mówić, jak się to z twego zagadnienia wydaje, ja ci choć gminny i prostak wręcz powiem, iż wy niegminni umieliście mówić, ale nie myslić.
Juliusz. Obeszłoby się bez tych uwag; powiedz gdzieś mnie widział.
Przewoźnik. Pamiętasz, kiedy nie mogąc się okrętów twoich doczekać, puściłeś się sam jeden w łódce na morze z Epiru do Brunduzyum?
Juliusz. Któżby o takiem dziele zapomniał? pokazała się w niem moja odwaga i stałość umysłu.
Przewoźnik. Może inni tak myśleli : jam cię w owej łódce przewoził.
Juliusz. Więc miałeś zaszczyt być uczestnikiem wielkiego dzieła.
Przewoźnik. Bynajmniej ja sobie tego zaszczytu nie przywłaszczam, boś mnie przymusił puszczać się na morze, kiedy się puszczać nie należało. Wybacz, coć powiem : gdybym był to dobrowolnie uczynił, co z musu czynić musiałem, nie brałbym stąd dla siebie zaszczytu.
Juliusz. Znać, żeś z gminu, gdy nie czujesz, jakiem to było dla ciebie szczęściem wieźć Cezara i losy jego.
Przewoźnik. Pamiętam, żeś to powiedział, gdy się morze burzyło, i rozumiałeś, iż tak się ciebie zlęknie, jak Gallowie i Hiszpani; ale, jak na złość, burza coraz się wzmagała, i gdyby nie ja...
Juliusz. Śmiesz sobie moje ocalenie przypisywać?
Przewoźnik. Zapewne, żeś go winien mojemu wiosłu, a jeżeli los jednego z nas miał zmiękczyć bogi, nie wiem kto bardziej zasłużył na takie względy : czy ten co ludzi gnębił, czy ten co się w stanie swoim poczciwie sprawiał. Na innej teraz płyniemy łodzi; Charon nas wiezie i losy nasze; ja się śmieję, a ty wzdychasz.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.
  1. Gdy się Juliusz doczekać nie mógł okrętów, które mu na przewagę wojsk z Brunduzyum przyjść miały, mimo wzburzone morze, ile wśród zimy; wsiadł na łódź, i puścił się w przedsięwziętą podróż, a gdy przewoźnik, widząc coraz wzmagające się wiatry, do brzegu zawijać chciał; powstał z miejsca, i dawszy się poznać przestraszonemu rzekł : płyń śmiało, Cezara wieziesz i jego losy: Cæsarem vehis Cæsarique fortunam. Plutarch w życiu Juliusza Cezara.