Przejdź do zawartości

Rozmowa umarłych (1934)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Rozmowa umarłych
Podtytuł Byron, Rafael Sanzio
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZMOWA UMARŁYCH.
BYRON[1], RAFAEL SANZIO[2].
«L’arte non fa le cose, come le fa la natura; ma come ella le dovrebbe fare»
Sztuka nie ma za cel przedstawiania rzeczy, jak natura je tworzy, ale raczej, jak ona je tworzyćby powinna.
Słowa Rafaela Sanzio.
BYRON.

Ja cię znam — bo, gdy jeszcze żyłem na planecie,
Niejedno twe na płótnie spotykałem dziecię,
A myślałem o mojej złotowłosej Adzie,
Że, jak w skrzydła, w pieluszki się bieluchne kładzie,
I w snu obłok lekkiego wyobraźnię skrywa,
I lata w niebie, Nasza wyobraźnia męska
W sporze jest z jawem, ich zaś, lubo przedprawdziwa
I przedtryumfująca, zgoła przedzwycięska,
Lecz jedność ma: albowiem jaw dla niemowlątka,
Myślę, że tyle tylko od snu jest odmienny,
Ile prątek, na którym w klatce słowik senny
Spoczął, różnić się może od tej klatki prątka.
To mówiąc, ostrzec muszę ciebie, Rafaelu,
Że mam dumania nałóg, nałóg monologu,
I bywało, coś zacznę, i znowu bez celu
Puszczam myśl.

RAFAEL.

Po takowym poznaję nałogu,
Czem byłeś, a kto byłeś, pytać rzecz nie moja.

BYRON.

Tassa znasz?

RAFAEL.

Danta niemniej.

BYRON.

Lecz nie znałeś splinu![3]

RAFAEL.

Włoch jestem.

BYRON.

Co Helena, wiesz — i wiesz, co Troja
I co miłość — z Homera ty plastykę czynu
Musiałeś czuć, jam widział na freskach[4] twych ludzi:
Znoszą się sami — widza żaden nie utrudzi —
Ruszają się.

RAFAEL.

Grek jest-żeś?

BYRON.

O, jestem — i jestem
Poeta grecki, jakich więcej już nie będzie:
Bo nic nie napisałem, tylko wszystko gestem,
Życiem, duchem...

RAFAEL.

Kochałeś! —

BYRON.

A jako łabędzie
Śpiewają raz na życiu, tak i mnie się stało
W Missolunghi. Ojczyźnie mej za chwałę chwałą
Oddałem — inna z Grecją ma była umowa:
Kochałem dwie — dla jednej zabrakło mi słowa.

RAFAEL.

Miłość!

BYRON.

A cóż powiedzą o nas? Spytam lepiéj,
Co o mnie? — Ty bo jesteś przeszłości serafiéj[5],
Ciebie pominą — kto się do ciebie uczepi?

RAFAEL.

Strzelec mylny, czy można zgadnąć, w co utrafi?

BYRON.

Świat jest gorzkość.

RAFAEL.

Bóg — miłość, a miłość to czyni,
Że się niewinny często za winnego wini —
I oto wzajem noszą brzemiona niewłasne,
Zwłaszcza, że są szerokie drogi, są i ciasne.

BYRON.

Któż za mną westchnąć może! Kto ze mną podzieli
To, co na twarzy mojej — patrz! — ot, tak widzieli
Oko w oko, a potem bluźnili na boku,
I wracali, i mego znieść nie mogli wzroku —
Iż widziałem, że przyszła umarłych godzina
I że, kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna,
Kto zrozumiałym chce być, graniczy z oszczerstwem.
Boć trzeba zwiększać rzeczy, by rzeczy postrzegli;
Tak bo zarozumiali, a tak mało biegli! —
Kłamstwo zaś grzecznem w skutkach stało się morderstwem.
Morderstwo? — Tu przerazisz się mego sumienia,
I ja także — — upadkiem na kamień kamienia!
——————————
A ty mówisz mi — miłość? —

RAFAEL.

Czemże ci dowiodę? —
Znasz mnie z mych dzieł; czy myślisz, że jestem poznany?
Spójrz ku ziemi, gdzie lata spożywałem młode,
Świat otwierając świętej czystych form hozanny![6]
Patrzeć ucząc ponad wzrok, który, jak kałuża,
Słońce gotówby odbić i oka nie zmruża,
Ale jest w sobie brudny i wiernie bezczelny,
Szczerze plaski, jak pamflet[7], tak zły, jak czytelny.
Patrz, mówię, ku tej ziemi, której me źrenice
Oddałem, ja, Rafael, — której w Pańskie imię
Podbiłem Olimp stary — muzy zalotnice,
Nimfy, gracje zebrałem w przedchrześćjańskim Rzymie —
I przeszedłem, a zbożnej piękności zenitem
Przeszedłem, i nie żadną klątwą inkwizycji,
Zwycięstwem tylko, tylko swobodnym przekwitem,
Jak Kolumb, świat odkryłem, ufając tradycji.
Herkula moc w ramieniu, Apolla moc w wdzięku
Zwyciężywszy, jak dziecię pogańskie na ręku
Zaniosłem k’źródlu, które prawdy jest zwierciadłem,
I pochrzciłem — i Sfinksa z uśmiechem odgadłem.
Patrzże, mówię, ku ziemi! Oh, czy mnie poznali?
Patrz — oto, naprzód głowę przyznawszy mi cudzą[8],
Szukaja potem, głów gdzie dobierałem... Mali!
I dziewcząt rzymskich popiół po grobowcach budzą.
Mali!! Zaprawdę mali! Oniby gotowi
Za całą wartość piętę dać Achillesowi —
Ale, jak piersi jego stawiły się grotom,
Zwierzyć to objaśnieniom, przypiskom i notom.
Lecz błąd mój, ani wiedzą, co w nich uwydatni:
Wielcy w prywatnych rzeczach, w publicznych prywatni!

BYRON.

Zapomniałeś na chwilę, żeś jest Rafaelem:
Mówisz, jak Byron.

RAFAEL.

Powiedz, że mówim i dzielem
Przez miłość, a to cel mój był i jest ostatni.

BYRON.

Czemuż więc miłość ludziom tak błoga i sprzeczna,
Że, niż do ciebie doszli, ty wychodzisz z siebie
Dla mnie? — A oni — oni...

RAFAEL.

Nie bywają w niebie.

BYRON.

Miłość zaś byważ u nich?

RAFAEL.

Bywa — lecz jest wieczna!





  1. Jerzy Noel Gordon Byron (1788—1824), największy po Szekspirze poeta angielski.
  2. Raffael Santi (błędnie nazywany niekiedy Sanzio, 1483—1520), jeden z najsłynniejszych malarzy włoskiego Odrodzenia.
  3. Splin jest nieznany u ludów południowych. (P. P.). — Ten wyraz angielski oznacza chorobliwy rozstrój nerwowy i połączone z nim przygnębienie, zniechęcenie do życia.
  4. fresk (włos.) — malowidło al fresco czyli na świeżym tynku.
  5. tu: anielskiej (wogóle).
  6. hosanna (hebr.) — «pomóż!», «zbaw!». Okrzyk ten wyrazał prośbę, a także uwielbienie.
  7. pamflet (franc.) — ulotka treści potwarczej, obelżywej.
  8. Przez wieków dość, bo aż do panowania zeszłego papieża, pokazywano w akademji św. Łukasza w Rzymle czaszkę bardzo piękną, jako czaszkę Rafaela Sanzio uważanż; gdy jednak za pontyfikatu zeszłego Ojca św. otworzony był grób Rafaela w Panteonie z przyczyny, iż Tybru wylewy zachodziły aż tam i zepsować go mogły, pokazało się, że ona czaszka, w akademii św. Łukasza odwiedzana przez wieków parę, nie była wcale czaszką Rafaela! Myślę, że wystarczający to jest dowód, o ile nie trzeba ufać pewnym anegdotom historycznym, lub, mając zaufać onym, dobrze jest pierwej do bezpośrednich źródeł zstąpić. Historia, jako umiejętność samoistna, jest to jeszcze bardzo młodziuteczkie dziecko, wieku prawie jednego nie liczące, i lubi się bawić różnemi wokabulami, jak naprzykład następujące wokabuły; Rafael, Fornarina, Beatrice, magnatyzm, jezuityzm. etc. (P. P.).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.