Przejdź do zawartości

Romanse

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Romanse
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


ROMANSE.

Sąsiadka moja wychowana na wsi u poczciwych poprostu rodziców, pełna myśli dobrych, mająca przymioty niepospolite, wkrótce po zamężciu, zwiedziła stołeczne miasto : i jakby zaraza tam jakowa panowała, tak powróciła inszą, iż gdym ją w lat kilka potem zobaczył; gdybym wśród bielidła i czerwienidła reszty jej twarzy nie poznał, rozumiałbym, iż mój sąsiad zfrymarczywszy żonę, z tą, którą w zamian wziął, do domu powrócił. Gdy się czas połogu imościnego zbliżył, zaprowadzono, zamiast baby, babiarza, którego z francuzka akuszerem zowią; wyakuszerował więc Imości córkę, dano mi o tem znać i zaproszono w kumy. Zjechałem, i gdyśmy szli do chrztu, a pytałem jakie imie córce dadzą, wyszedł głos z pod pawilonu : Pamela. Chociaż czytałem nie tylko kalendarze, ale i tok niebieski xiędza Kwiatkiewicza, o tej nowej świętej nie mając żadnej wiadomości, wyszedłem z izby, i spotkawszy xiędza plebana, zagadłem go o świętej Pameli; ale mnie z błędu wywiódł, powiadając, iż Imość kollatorka, świętych dzieciom swoim za patrony i patronki nie daje; że to już trzeci chrzest : pierwsza córka była Wanda, a że wkrótce umarła, postanowiła Imość nie brać imion z kroniki, ale z romansów. Syn więc następny, zyskał imie Filemona, a zaś tymże wyrokiem świeżo na świat przybyła, zwać się będzie Pamelą. Trzymałem więc do chrztu pannę Pamelę, i zaraz postanowiłem u siebie obwieścić w tej mierze moje uwagi.
Nie jest koniecznym chrztu obrządkiem kłaść imie i świętych chrzcić się mającym; że jednak ten pobożny zwyczaj od wieków trwa zachowany, nie wiem dla czegoby teraz miał się odmieniać. Przyczyny odmian pospolicie te bywają, iż z nich pożytek wzrasta; zgadnąć nie mogę, jakieby przyniosły, a więc jakich się spodziewa ją ci, którzy iść nie chcą za dawnym a powszechnym przykładem.
Odmiana dawania imion na chrzcie, jak się powiedziało, nie jest występkiem : bardziej się jednak zdaje do niego zbliżać, jak oddalać. Czyni zaś to naprzód z tej przyczyny, iż odstępując od zwyczaju, który na fundamencie religji, w czci świętych pochop do nadawania ich imion bierze, przez to odstąpienie nadwątla i ziębi, dość już stygnącą pobożność przykładnych, a niewykwintnych ojców naszych.
Nadają się świętych imiona dla tej przyczyny, iżby zapatrywanie się na ich cnoty wiodło ku naśladowaniu tych, którzy ich imiona noszą. Nie zleby królowę Wandę w czystości naśladować : prawda, iż i Pamela była uczciwą, ale iżby się panienka dowiedziała o uczciwości patronki swojej, trzeba udać się do romansu, co o niej pisze; a tu niech każdy osądzi, co użyteczniejszego ku czytaniu, zwłaszcza młodej wychowanicy, czy romans, czy żywoty świętych. I w tem jeszcze wielka różnica, iż wiedząc czytelnica, że romans bajką, nie ma powodu wierzyć temu, aby Pamela uczciwą była; a kto wie, czy się i ta myśl zczasem nie wkradnie, iż uczciwość jest tylko romansem.
Przeciwnie trzymający mogą mi zarzucić, iż w pierwiastkach krajowych nie było zwyczaju dawać na chrzcie świętych nazwiska, a Mieczysław I nawrócony z pogaństwa, tak jak był, i po chrzcie Mieczysławem został. Na zarzut tak odpowiadam : gdy jeszcze nie było religji chrześciańskiej, o chrzcie, a zatem dawaniu imion nie było wieści : w pierwszych początkach jeszcze zwyczaj ten wprowadzonym nie był : ale i naówczas w nazwiskach zawierał się pochop ku dobremu. Pierwiastkowe tchnęły chwalebnem sławy hasłem; stąd płci męzkiej Mieczysławy, Przemysławy, płci niewieściej Strzeżysławy, Bronisławy, a nawet Swiętochny były. Gdy wszczął się chwalebny zwyczaj nadawania imion świętych, to co teraz Filemony, Pamele i Wandy chcą sobie przywłaszczać, należytością było świętych, Wojciecha, Stanisława, Jacka, Kazimierza, Elżbiety, Kunegundy, Jadwigi. Nie szukano za krajem ani w romansach przykładów, kiedy i prawdziwe, i lepsze u siebie znaleźć się mogły.
Że się o romansach uczyniła wzmianka, nie zawadzi zastanowić się nieco nad tym rodzajem pisma.
Nazwisko romansów stąd poszło, iż pierwsze po wskrzeszeniu nauk, miłosne wieści pisane były językiem poprzednikiem włoskiego, który złożony z dawnego Gallów i łacińskiego, że więcej na ostatni zarywał, romansowym go albo rzymskim zwano. Pierwsi francuzcy rymotworcy, których Trubadurami mianowano, w południowych częściach tego państwa, wszczęli ten rodzaj pisania rytmem i prozą nie mogą się jednak nazwać w tej mierze wynalazcami, gdyż mamy niektóre od Greków i Rzymian pozostałe.
Wielorakie są rodzaje romansów : pierwsze miejsce takowym dać należy, które ku cnocie i obyczajności wiodą. Można w ich liczbie kłaść przypowieści i bajki, których jest cel chwalebny, pod zabawy postacią mieścić zbawienne nauki. Były niektóre w tymże rodzaju pobożne, czego są rozmaite przykłady, tak w dawnych, jako i w następnych, aż do naszego wieku pisarzach. Chwycili się byli tego sposobu pisania ku pożytkowi czytających, co potem wielu krytyk było przyczyną, gdy dzieje prawdziwe od ich wymyślenia rozeznać było trudno. Cokolwiek bądź, choćby się niekiedy i z prawdą minęli, usprawiedliwili działanie swoje dobrą intencyą. Tak więc mniemać należy, iż nie rzecz, jakoby prawdziwą była, obwieszczali, ale w chwalebnych przykładach wzbudzać chcieli ku cnocie czytających, ci zaś z tego, co im nie dawano za rzecz zdarzoną, udziałali jak była w istocie.
Dotąd jest sprzeczka, czyli Telemaka, w liczbę poematów, czyli romansów włożyć; zdaje się jednak, iż zbliżając ku tym obudwóm pisania sposobom, właściwie do żadnego nie należy. Więcej zachowuje w sobie żywości w wyrazach i składu, niż je prosta powieść mieć może; nie dochodzi jednak tego wytworu i osnowy, które poematom zwłaszcza heroicznym są przyzwoite. Niech nakoniec będzie rytmem, lub powieścią; dzieło to z wynalazku, układu, wyrazów i użyteczności, między pierwszemi kłaść należy. Cyropedyą Xenofonta chcą niektórzy równać z Telemakiem : cel obudwóch, prawda, że jest jednaki, ale Cyropedyą bardziej zmierza ku powieści historycznej, a żywości wyrazów i wyobrażenia, potrzebnej i właściwej rymotworstwu, w sobie nie ma.
Do romansów obyczajnych sprawiedliwie należą, francuzki Idziego Blassa, Dziekana z Keleryny, i inne w małej nader liczbie. Angielczycy w tym rodzaju pisma pierwszeństwo dotąd sprawiedliwie trzymają, czego dowodem dzieła Fildynga, Rychardsona, a osobliwie szacowne wielce Goldszmita, którego tytuł : Wikary z Wekfildu. Mieści się w rodzaju tych dzieł uczciwych i Pamela : ale choć z wielu miar te xięgi godne szacunku, mogą ich miejsce inne w pierwiastkowej panien edukacyi zastąpić.
Po pobożnych, i obyczajnych, następują uczciwe wprawdzie, ale nie mające żadnej użyteczności romanse; a takie były owe bohatyrskie wówczas, kiedy krucyatami zaprzątnione umysły, w zapale horoizmu płodziły rycerzów, a raczej napastników, pod nazwiskiem obrońców honoru niewieściego, opiekunów sierot i ukrzywdzonych, wykorzenicielów zbójców i t. d. Czasy te bałamuctwa i dzikiej niewiadomości, śmiechu bardziej, niż dziwu godne ustały, a ostatni cios głupstwu temu zadał Hiszpan Cerwantes, znanym od wszystkich Donquiszotem. Czytany on teraz śmieszy, jak dzieło zabawne : ale ktoby chciał wnijść w to, co zawiera, i zastanowić się nad celem, do którego wówczas, gdy był pisany, zmierzał; poznałby naprzód układ rzeczy takowy : iż krytykę, gdy się w nią zacieka, słodzi powieściami czułemi; w usta wiernego Sanszy, częstokroć ważne bardzo uwagi kładzie; a wszystkie naówczas w Hiszpanji używane przysłowia, w ichże mieszcząc, szacownym ten zbiór czyni, bo z niego poznajemy, iż wyroki obyczajności, gdy są prawdziwe i zwięźle obwieszczone, powszechny zyskują szacunek, a stając się przysłowiami, biorą na siebie piętno ciągłej trwałości. Jakoż choć niedawnemi czasy ten romans dowcipno-krytyczny na polski język przełożonym został, ledwo nie wszystkie w nim zawarte przysłowia, już się w języku naszym dawniej użyte znajdowały.
Gdy się bohatyrstwo przykrzyć zaczynało, nastąpiły romanse sentymentowo-miłośne, płód zbyt czułej imaginacyi, najrozciąglejsze, najgadatliwsze, a zatem najnudniejsze od wszystkich. Sławni w tym rodzaju nudzenia Włosi i Francuzi, wydali godne przedsięwzięcia swego płody, skutki raczej łbów zagorzałych, niż serca rozrzewnionego.
Z niewypowiedzianą chciwością wydzierały sobie nieoszacowane takowe skarby, płochością zatrudnione czytelniki. Molier w komedyi wykwintnych matron wyśmiał modne naówczas głupstwo, nie wykorzenił jednak zupełnie raz wszczętej zarazy.
Za ostatni rodzaj romansów kłaść należy te, które się obyczajności istotnie sprzeciwiają, a któremi na nieszczęście zarzuceni jesteśmy. Apulejusz i Petroniusz pierwsze trzymają miejsce w tych pismach co do czasu. W nieuczciwości i niewstydzie terazniejszy wiek trzyma pierwszeństwo : zraża się pióro na określenie, i obwieszczenie dzieł takowych, gdzie z jawnem bluźnierstwem, mieści się bezczelna rozwiozłość. Z tego to czytelnictwa płeć nawet, którą niegdyś wstydliwą zwano, nauczyła się nie rumienić. Brakuje na polorze modnym mędrcom, gdy xiąg takowych nie są wiadomi, a przynajmniej, gdy ich w zbiorze bibliotek swoich nie mieszczą : już i po gotowalniach ukazywać się zaczynają, a z tego czytelnictwa jakowy pożytek? każdy z tego, co widzi i słyszy, domyślić się może.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.