Pojedynek na tomahawki czyli Topór wojenny wykopany/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Anonimowy
Tytuł Pojedynek na tomahawki czyli Topór wojenny wykopany
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 17.2.1938
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Jeden przeciw dwunastu.

Buffalo Bill zrozumiał, że nie należy tracić czasu. Wiedział on, że Komancze i jego biali przyjaciele otoczyli już obóz i czekają na sygnał.
Stanął on pod oknem i obserwował wnętrze pokoju. Wojownicy wypoczywali wprawdzie pod ścianami, lecz nie spuszczali oka z dziewczyny, gotowi w każdej chwili do uniemożliwienia jej wszelkiej próby ucieczki.
Buffalo Bill musiał więc działać z szybkością błyskawicy, aby zaskoczyć Sjuksów i nie pozwolić im na użycie broni. Zadanie naszego bohatera nie należało więc do najłatwiejszych, lecz nadludzka odwaga i sprawność bojowa Buffalo Billa były gwarancją pomyślnego przeprowadzenia planu.
Król Granicy oparł się mocno o parapet okna, dzierżąc w dłoni dwa nabite rewolwery. Rozejrzał się uważnie dokoła siebie, czy nikt nie widzi jego przygotowań. Na szczęście nie było przeszkód.
Nagłym skokiem znalazł się Król Prerii obok dziewczyny. Zanim wartownicy zdołali się zorientować, dzielny wywiadowca steroryzował ich dwoma rewolwerami. Jeden z wojowników chwycił za tomahawk, lecz ugodzony w tej samej chwili celnym strzałem Buffala, runął na ziemię.
Niespodziewany strzał wywołał popłoch w obozie Sjuksów, którzy znikąd nie spodziewali się napadu. Wśród wojowników zakotłowało się jak w mrowisku, do którego wetknięto kij.
Sjuksowie stłoczyli się w ciasnym pokoju, rzucając okrzyki przerażenia i wściekłości. W kierunku Violety Smith i Buffalo Billa posypał się grad tomahawków i noży. Cody jednym ruchem przewrócił ciężki stół i zasłonił nim dziewczynę i siebie, rażąc jednocześnie Czerwonoskórych ogniem ze swych dwuch rewolwerów.
Zanim wojownicy zdołali się zorientować, że mają przed sobą tylko jednego przeciwnika, Cody’emu udało się unieszkodliwić kilku wrogów. Wywołało to tym większe zamieszanie wśród Sjuksów.
Tymczasem Cody działał szybko j zdecydowanie. Z jego rewolweru padł jeszcze jeden strzał, który zgasił lampę palącą się w więzieniu Violety. Korzystając z ciemności Buffalo Bill porwał dziewczynę na ramiona i wyniósł ją ze zburzonego domu.
Walka ta nie trwała dłużej niż pół minuty, lecz Cody wiedział, że zaalarmowani strzałami wojownicy wpadną za chwilę do zburzonego domu. Błyskawicznym ruchem naładował powtórnie broń, podczas gdy przerażona dziewczyna nie odzywała się ani słowem, nie rozumiejąc sytuacji.
— Kto jesteś?... — rzekła wreszcie drżącym głosem, gdy znalazła się w ogrodzie okalającym dom.
— Przyjaciel — odparł Buffalo Bill. — Proszę się nie bać, za chwilę przybędą tu moi towarzysze, którzy pokonają Sjuksów... Proszę posłuchać! Już przybyli!...
W tej samej chwili zagrzmiały karabiny wywiadowców i przeraźliwy okrzyk wojenny Komanczów rozdarł powietrze. Huczący Grzmot i jego wojownicy atakowali znienawidzonych Sjuksów.
Na obozowisko nieprzyjaciół spadł istny deszcz kul i płonących strzał, co wywołało niesłychaną panikę. Sjuksowie stracili zupełnie głowę, nie będąc absolutnie przygotowanymi do walki. Usiłowali szukać ratunku w ucieczce, lecz zewsząd czyhali na nich groźni Komancze, którzy otoczyli obóz nieprzerwanym łańcuchem. Nieliczna tylko garść Sjuksów zdołała przedrzeć się przez zastępy wojowników Huczącego Grzmota i zanieść wieść o porażce Wielkiemu Rogowi.
Udało się również umknąć Białemu Tygrysowi. Dopadł on na samym początku walki jakiegoś konia i pomknął na nim w step, ostrzeliwując się gęsto i klnąc straszliwie. Udał się on w kierunku najbliższej osady białych, gdzie pragnął rozpocząć nowe życie pod przybranym nazwiskiem. Renegat zdradził obecnie swych czerwonoskórych sprzymierzeńców.
Nie chciał podzielić losu zwyciężonych.
Dziki Bill Hickock napróżno szukał podczas walki białego renegata. Żaden z wziętych do niewoli Sjuksów również nic nie mógł powiedzieć o losach Białego Tygrysa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.