Poezyje Ks. Karola Antoniewicza (1861)/Echo

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Antoniewicz
Tytuł Poezyje
Data wyd. 1861
Druk Drukarnia „Czasu“
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Echo.


Chciałem wesołą piosenkę zanucić,
Gdy noc już ciemne rozrzuciła cienie,
I chciałem przerwać natury milczenie,
Uśpione echa mym śpiewem pokłócić.

Pieśń była krótka, pieśń wesołéj treści,
Pieśń, co westchnienie w głębi duszy tłumi.
Cicho, to echo! — Nie, to wiater szumi.
Cicho, to echo! — Nie, to liść szeleści.

I głos uleciał, ponure milczenie,
Liść zaszeleściał i wiater zaszumiał.
Prut daléj płynie, Prut mię nie zrozumiał,
Spełzło méj duszy gorące marzenie.


Więc nie ma echa w téj martwéj naturze?
Każde uczucie w duszy grób swój grzebie?
Więc nie ma echa na ziemi, na niebie,
W sercu powstają, w sercu gasną burze?

Westchnąłem, obok westchnęła i skała,
Słyszałem oddźwięk własnego westchnienia,
Jak się o twarde odbijał sklepienia,
Głos czysty, jakby i w głosie łza drżała.

I echa wkoło obudzone nagle
Wspólném westchnieniem odbiły głos duszy,
Jak kiedy burza ciche wody wzruszy,
Zaszumi ostry wiatr w rozpięte żagle.

Jak z słońca promień, głos z duszy wypłynął,
Zamilkł i w duszy zostawił milczenie;
Lecz ciągle własne słyszałem westchnienie,
Słaby głos głosów tysiące rozwinął.


I coraz ciszéj gubi się w oddali,
Jak wąż się wijąc między skały skrycie,
Gaśnie, jak gaśnie w dziecku, w starcu życie,
Jak w kwiatu listkach nikną krople fali.

Więc i natura ma także westchnienie,
I naszą duszą jéj dusza oddycha?
Gdy źródło uczuć już w sercu wysycha,
Ona łzy suszy, podziela cierpienie.

Tam, gdzie bezludne, dzikie, zimne góry,
Tam, gdzie cyprysy rozrzucają cienie,
Tam, gdzie grobowe wznoszą się kamienie,
Tam drzymią echa, tam dusza natury.

Ona ucieka od zgiełku, od ludzi,
Jak koń puszczony na stepy bez końca;
Lecz komu gasną już nadziei słońca,
Każdém westchnieniem jéj echo obudzi.


∗             ∗


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Antoniewicz.