Poezye w nowym układzie. Tom I, Fragmenty/Nie skarż się

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Poezye w nowym układzie
Podtytuł Tom I, Fragmenty
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa.
Data wyd. 1902
Druk W. L. Anczyc i spółka
Miejsce wyd. Kraków
Indeks stron

XI.

NIE SKARŻ SIĘ!

Nie skarż się, bracie! Żadna grudka ziemi,
Którą ocean skrzydłami srebrnemi
Lotnych fal swoich od brzegu odbije,
Nie ginie marnie. Żadne piasku ziarno,
Lecące w otchłań straszliwą i czarną,
Gdzie milion cudów i przerażeń żyje,
Nie jest straconem... Przyrody potęga,
Gdy wód i ognia ścierają się prądy,
Łamie kryształy, do dna morza sięga,
I tam z atomów, dźwiga nowe lądy.

Nie skarż się, bracie! Żadna kropla rosy,
Co rankiem pada na łąki i wrzosy
I w brylantowe dyademy stroi
Główki róż dzikich i białych powoi,
Nie traci bytu, choć taje, mdlejąca,
Od pocałunków płomiennego słońca...
Ta sama kropla, ukryta w obłoku,

W twarz ci gdzieś pryśnie u białej kaskady,
Albo uprzędzie dla mgły rąbek blady,
Albo w najdroższem tobie błyśnie oku.

Nie skarż się! Iskra, co gasnąc ulata,
Jak duch zdmuchnięty w wysiłku daremnym
O atom światła nie zuboży świata,
Choć zniknie w zmierzchu tajemnym...
Ta sama iskra, tchnięta gromem słowa,
Przebiegnie ogniem przez wzruszone tłumy,
Lub, jako strzała burzy piorunowa,
Rozwali prastare tumy.

Nie skarż się bracie! Ostatnie westchnienie,
Które bez jęku, bez szmeru, bez skargi,
Rozchyla blade, konające wargi,
Nie leci w nicość i wieczne milczenie...
Ono się zbudzi, jak wicher nawalny,
Co łamie maszty i żagle napręża,
Lub jako okrzyk ludów tryumfalny
Gdy sprawiedliwość zwycięża!

Sił swoich nigdy nie roni przyroda,
Ale je w wiecznym utrzymuje ruchu,
I w tajemniczym istnienia łańcuchu
Nic ich nie ujmie, i nic ich nie doda...
Choćby ocean podniósł się w błękity,

Choćby na ziemię spadła mleczna droga;
Zawsze pierwiastek bytu niepożyty
Obejmie sobą myśl Boga!

Nie skarż się, bracie, choć ducha szermierze
Padają w walce przez ciżbę zdeptani,
Wieczne ludzkości z postępem przymierze
Nie zginie w mrocznej zwątpienia otchłani.
Ideał jasny, ideał promienny,
Coraz wyższego i szerszego ruchu,
Choć w formie zjawisk wydaje się zmienny,
Trwa wiecznie w prawdzie i duchu.

Nie skarż się! Alboż wiedzieć jesteś w stanie,
Gdzie dziś kiełkuje siew z przed lat tysiąca,
I jakim kwiatem wspaniałym powstanie,
W jutrzennych promieniach słońca?
Jaka ożywcza i płodna potęga
Zamierzchłej pracy, wiek nowy zasila?
I gdzie lecąca z ust oddechem chwila,
Potęgą swoją dosięga?

Duch dąży w światła dziedziny przyszłości,
I w ruchy swoje wciela niewidomie
Żywą energią walczącej ludzkości,
W całym jej różnic ogromie...

Z promiennej jego, choć krwawej zdobyczy,
Nic nie przepada i nic nie zaginie:
Jest myśl, co każdy wysiłek policzy
W wielkiej tryumfu godzinie!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.