Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego/Nice
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego |
Wydawca | Jan Nep. Bobrowicz |
Data wyd. | 1837 |
Druk | Breitkopf et Haertel |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
Tam pod zielonym lasem
Poniżej małą dolinę,
Gdym do dom wracał, nawiasem
Zoczyłem śliczną dziewczynę.
Pasła bieluchne owieczki,
A siedząc w cieniu bukowym,
Wiła różane wianeczki
Z rutą i liściem mirtowym.
Ledwiem ją zoczył z daleka
Serce mi goreć zaczyna,
Ogień mi zewsząd dopieka,
Biegnę gdzie owa dziewczyna.
Przyskoczę do niej, przywitam,
Mile przyjmuje co czynię,
Zkąd i co robi nie pytam,
Siadam przy grzecznej dziewczynie.
Z oczu, z uśmiechu, wejrzenia
Poznałem że mną nie gardzi,
Przyjęła miłe ściśnienia,
Pocałowałem tym bardzi.
Ślicznych ust wdzięczne jagody
Niezbronne ustom mym były,
Nie dla każdego te gody
Podobnoby się zgodziły.
I mleczne piersi choć z strachem
Potrosze przecie ściskałem,
Ale tym samym zamachem
Że więcej wolno, doznałem.
Ściągnąłem rękę łagodnie
Tam, kędy w ustawnym cieniu
Jest, co memu niezawodnie
Uczyni zadość chceniu.
A gdy dla miłej ochłody
Położyła się na trawie,
Pozwoliła mi swobody
Z sobą używać łaskawie.....
Skorom skosztował do woli
Co Nice miała słodyczy,
Opuściłem ją powoli,
Wziąwszy wianeczek w zdobyczy.
Odtąd jużem jej niezoczył
Choć nie raz długo szukałem,
Choć okolicem wszystkie okroczył,
Choć nie jednego pytałem.
Aże dopiero pszenicę
Kiedyśmy żęli w tym lecie,
Postrzegłem jako ma Nice
Niosła na ręku swe dziecię.
Ale bojąc się by z żalu,
Nie chciała wydać mię komu,
Ominąwszy ją pomalu
Uciekłem spieszno do domu.