[141]Tęsknota.
I.
Wpół senne duchy owiewa
Przeczuciem świtu;
W zmroki wiosenne przywdziewa
Szatą z błękitu;
Ucisza gwary i szumy
Skinieniem ręki;
Lirnikom szepcze ich dumy
Ptaszkom — piosenki;
Poezyą w krwi młodej płynie
Z cichym szelestem;
Spłonionej mówi dziewczynie;
„Oto ja jestem”;
Na smutnem licu drży cieniem
Spuszczonych powiek,
I w pierś ci puka pragnieniem:
— „Zbudź się, tyś człowiek!”
Wśród tłumu staje milcząca,
Niby sierota,
[142]
I myśl uśpioną potrąca —
Mgiełka, tęsknota.
II.
Zwycięską prawdy potęgą
Ducha uderza;
Czoło pochyla nad księgą,
Krzepi szermierza;
Do ideałów ramiona
Wyciąga drżąca,
I w piersi chwyta spragniona
Złote skry słońca.
Nad bladem czołem czcicieli
Chwałą wybłyska;
Unosi z wieków topieli
Ducha zjawiska:
Potężnem pragnień poczęciem
Rodzi olbrzymy,
Z ust zdmuchuje dotknięciem
Czczych rojeń dymy.
Kogo poślubi, ten szczyty
Orłem przeleci,
Aż ujrzy ciche błękity, —
Przystań stuleci,
[143]
I już nie zazna pokoju
Cichej godziny,
Aż się napije u zdroju
Pierwszej przyczyny.
W mędrcu rozbudza pragnienia
Podniosłe, czyste,
I wraża w ludów sumienia
Prawdy wieczyste.
Jest tchem idącej ludzkości
W pracy i w znoju,
Uśmiechem nieskończoności,
Sztandarem w boju;
I wschodzi w ducha głębinie
Cicha i złota,
Aż w blaskach wiedzy wypłynie; —
Gwiazda, tęsknota.
III.
Drży, woła czynu, płonąca,
Ziemię, popycha
Przez noc chaosu do słońca,
Walką oddycha.
Pierś jej — to wulkan, jej oczy —
To zorza krwawa;
[144]
Przez śmierć do życia, grzmiąc, kroczy,
Przez gwałt — do prawa.
Dłońmi własnemi rozrywa
Pąki przyszłości,
I na dzień biały dobywa
Kwiaty ludzkości.
Wre, milcząc, i tajemnicze
Roznieca żary,
A gdy odsłoni oblicze,
Świat trzeszczy stary.
Jady krzywd zbiera i mierzy
I pije blada...
Aż gdy godzina uderzy,
Piorunem spada.
Walczy i pragnie, i płonie,
Duchami miota,
I chodzi w ogniów koronie —
Burza, tęsknota.
IV.
W wygasłe wpatrzona światy,
W gwiazdy strącone,
Na piersiach zeschłe ma kwiaty,
Z dumań zasłonę.
[145]
Zliczyła wszystkie mogiły,
Wszystkie ofiary...
Do walki brakło jej siły,
Celu i wiary.
Go ziemskie, rzuciła ziemi;
Dziś, z sercem zgasłem,
Oczyma patrzy cichemi
Za nowem hasłem.
Groby miłością oplata,
Jak gniazdo puchem;
Na świecie, lecz nie ze świata,
Cieniem jest, duchem...
Czar wspomnień, ból rozłączenia,
To jej istota...
Życie, jak powój — ocienia,
Cisza, tęsknota.