Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Teodor Tripplin‎
Tytuł Podróż po księżycu
Podtytuł odbyta przez Serafina Bolińskiego
Wydawca Nakładem Bolesława Maurycego Wolfa
Data wyd. 1858
Druk Drukiem Bolesława Maurycego Wolfa
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 


2. Dom doktora Gerwida na księżycu.

— Witajże mi Serafinie, synu ziemi, na gruncie księżyca i w mieszkaniu twego przyjaciela, doktora Gerwida, rzecze w Polskim języku, z rozjaśnioną twarzą ów Jegomość, przyciskając mnie rękoma i skrzydłami do serca, z radości bijącego.
Mnie samemu wystąpiły łzy z radości, słysząc moją mowę rodzinną i z tak szczerą serdecznością będąc powitany. Zdawało mi się, że znam tego czerstwego staruszka od lat tysiąca, a przecież po pierwszy raz w życiu go widziałem.
— Ach przecież! przecież! od tylu lat tu cię przyciągam wszelkiemi fizycznemi i chemicznemi sposobami, i dopiero teraz udało mi się ciebie sprowadzić, rzecze daléj mieszkaniec księżyca, sadzając mnie na kanapie i podając szlafrok i pantofle, abym się oblókł.
Teraz dopiéro spostrzegłem, że żadna część ubioru na mnie nie pozostała, i nie mało się zawstydziłem.
Zaraz téż mój gospodarz, widząc mnie zażenowanego, przykrył wieżę kopułą i zaciągnął na nią pokrycie z woskowanego płótna.
Jeszcze nie mogłem przemówić słowa ze wyruszenia, gdy na raz spostrzegłem, że razem z ubiorem, zgubiłem miniaturę Malwiny, zawieszoną na szyi mojéj.
Zacząłem płakać, lamentować i narzekać w niebogłosy, i przedstawiać gospodarzowi, że się bez tej miniatury żadnym sposobem obejść nie mogę.
— Dobrze, dobrze mój Serafinie, ta miniatura będzie ci z pewnością wrócona, jeśli jéj żądasz, za godzinę, odpowie mi doktor Gerwid, z wyrazem uczciwym w twarzy i skrobiąc się skrzydłem cokolwiek kłopotliwie po głowie, już cokolwiek szpakowatéj. A i skrzydła miał także szpakowate, w niektórych miejscach już siwe.
— Czy za godzinę zażądam méj miniatury, jedynej rzeczy, przypominającéj mi od lat siedmiu, że kiedyś byłem szczęśliwym i kochanym na téj ziemi, która mi potem, w skutek zawodów i zmartwień, tak zbrzydła??.. Kolego! czémże zastąpić zdołam tego świadka ubiegłych uniesień, tyle mi nadziei rokujących? Ciągle i bezprzestannie tęsknić będę do méj miniatury, i pokoju ci nie dam ani na chwilę; ty wiedzieć musisz gdzie się podziała, w ciągu téj podróży z ziemi na księżyc.
— Może i wiem, mój bracie Serafinie, i nie chciałbym cię obedrzeć z tego, co ci najmniejszą przyjemność sprawić może na księżycu. Lecz przedewszystkiém opowiedz mi kolego, chociaż w krótkości, życia twego na ziemi spędzonego koleje.....
— Jakto? ranę jeszcze niezagojoną, chcesz rozrywać doktorze?
— By z niej wyrwać grotu zatrutego jeszcze pozostałe ułomki; rana zagoi się potém sama z siebie, na zawsze.
— Jakoś przekonywająco brzmią twoje rady, o miły, skrzydlaty kolego; niechże więc tak będzie, zdobędę się na odwagę i raz jeszcze myślą wrócę do ubiegłych na padole ziemskim czasów, których ślady pozostały mi w duszy, tak głęboko wyryte.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teodor Tripplin‎.