Pisma T. III (Adam Asnyk)/Szkic do współczesnego obrazu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam Asnyk
Tytuł Szkic do współczesnego obrazu
Pochodzenie Pisma Tom III
Wydanie nowe zupełne
Wydawca Księgarnia F. Hoesicka
Data wyd. 1924
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZKIC

DO WSPÓŁCZESNEGO OBRAZU, OFIAROWANY
JACKOWI MALCZEWSKIEMU.

W ogrodzie, strojnym w rzeźb klasycznych szereg,
Pełnym róż, mirtów, jaśminów, tuberoz,
W gronie wykwintnych paziów i pasterek
Renesansowy cicho stąpa Eros.

Ostrożnie leci jego złota strzałka
Pomiędzy pary rozmarzone słodko,
By nie skaleczyć pieszczonego ciałka,
A tylko tajną podrażnić łaskotką.

Wytworne damy, poeci, artyści,
Sztuki smakosze, dworacy i pazie,
W cieniu laurowych grupują się liści,
W półtonach płynnych, w mistrzowskim obrazie.

Lekkie westchnienia, przelotne uśmieszki,
Spojrzenia, słodycz niosące przez chwilę,
Wdzięczne pokusy, eteryczne grzeszki,
Krążą w powietrzu, jak płoche motyle.


Niedomówione wśród urwanych szeptów,
I niby siatką spowite pajęczą,
Z ust estetycznej alchemii adeptów
Słowa muzyką przytłumioną brzęczą.

I płynie myśli subtelny aromat,
Wyszlachetniony w cieplarnianej szkole,
Przystępny tylko dla wybranych gromad,
Odczuwających nastrój i symbole.

I w estetycznym roztopione smutku,
Co z prozy życia powszedniej wyrwany,
Nadobne pary szepczą po cichutku,
Do bladolicej wzdychając Nirwany.

Jest im niezbędny wśród wrażeń przesytu
Gorzki, trujący nicestwa narkotyk,
Więc rozpaczają nad marnością bytu...
I w nowy zaraz przechodzą erotyk.


∗                    ∗

Po za kratami ogrodu w ulicy,
Tłum się gromadzi i przed bramą staje...
Jacyś nieznani barbarzyńcy dzicy...
Niesforne, brudne i obdarte zgraje.

Pomiędzy niemi nie Eros różany
Na blade twarze rzuca blask przewodni,

Lecz jakaś wiedźma, ubrana w łachmany
Potrząsa drzazgą płonącej pochodni.

W źrenicach krwawe zapala on błyski
Widokiem bogactw kuszących ogrodu,
I budzi instynkt poziomy i niski,
Brzydkie uczucie zwierzęcego głodu.

Twarde ich pięści zaciska kurczowo,
Jadem zawiści serc przyspiesza bicie,
Na usta kładzie złorzeczenia słowo,
I ten głos w ostrym wydobywa zgrzycie:

„Gdy nasze dzieci wśród wilgotnych ciemnic
„Duszą się, żądne mleka i powietrza,
„Gdy nasze siostry na chlebie najemnic
„Nie mogą wyżyć, nam sztuk waszych nie trza!

„Kto w jarzmie pracy nie dośpi i nie zje,
„Gdy go z rodziną przyciska potrzeba,
„Klnie waszą mądrość i waszą poezyę,
„A łaknie ziemi, powietrza i chleba.

„Was nie obchodzą nic losy milionów,
„Ani nędzarzów pospolite troski,
„Przeto w przepychu woni, barw i tonów
„Do szczętu zagon trwonicie ojcowski.


„Lubicie ludzką wzruszać się niedolą,
„Gdy ją widzicie w książce lub na płótnie,
„Ale was rany nasze nie zabolą,
„I trud żywota obcy wam, o trutnie!“

Tak coraz głośniej wykrzykuje tłuszcza,
Patrząc na państwo fantazyi bogate,
I coraz dziksze spojrzenia zapuszcza
W siedzibę zbytku, przez ogrodu kratą.

Ale w ogrodzie estetyczne damy,
Trubadurowie, sztukmistrze i pazie,
Nie słyszą burzy co huczy u bramy,
Tonąc w lubieżno-mistycznej ekstazie...

6 marca 1895.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Asnyk.