— Kto tam do bramy kołace?
Kto tam zawodzi na moście?
Ja za piosenkę zapłacę,
Do sali pieśniarza proście!
Tak mówił król do swej świty;
Wybiegli paziowie młodzi,
I siwym włosem okryty
Harfista do sali wchodzi.
— Cześć pięknym damom i chwała!
Cześć wam, szlachetni panowie!
Co gwiazd w komnacie tej pała!
Któż ich imiona wypowie?
Widząc tę salę wspaniałą,
Aż moje oko się nuży;
Lecz teraz czasu za mało,
By rozpatrywać się dłużej.
I pieśniarz oko rozżarza,
I w struny harfy uderzy;
Damy słuchają pieśniarza,
Słucha go orszak rycerzy.
Królowi miła zaiste
Pieśń i postawa śpiewacza;
Więc, aby uczcić harfistę,
Złoty mu łańcuch przeznacza.
Lecz starzec skromnie odpowie:
— Na co mi łańcuch w tej chwili?
Niechaj go wezmą wodzowie,
Co nieprzyjaciół pobili.
Niech kanclerz twojej pieczęci
Złote ogniwa nabędzie;
On się do służby zachęci,
Przykuty na swym urzędzie.
Ja śpiewam, jak ptaszek śpiewa,
Co mieszka w gęstwi nad wodą;
Pieśń, co się z piersi wylewa,
Jest sama sobie nagrodą.
Ja się poprosić odważę
O mą zapłatę jedyną:
W czystym ze złota puharze
Podajcie mi stare wino!
Złocisty puhar nalany;
Starzec wychylił go szczerze.
Szczęśliwe gościnne ściany,
Gdzie pieśniarz siły nabierze!
I oddał pokłon królowi
I panom skłonił się skromnie:
— Żegnajcie, bądźcie mi zdrowi,
I czasem wspomnijcie o mnie!
Królu, za łaski wylanie
Niech ci Bóg hojnie zapłaci,
I wam, panowie i panie,
Coście szczęśliwi, bogaci!
Za wszystko, co się korzysta,
Dziękujcie Bogu co chwila,
Jak wdzięczen stary harfista
Za napój, co go posila.
28 kwietnia 1854. Borejkowszczyzna.