Pieśni ludowa! Tyś jest jak ogniwo między przeszłością a idącą dobą — tyś jest skarbnicą uczuć wiecznie żywą, ty jesteś nami, my jesteśmy tobą.
Pieśni rodzinna! Z ciebie matki nasze
dla nas dziecięce kołysanki wiły
i w tobie śpiewa każde polskie ptaszę,
w tobie czar wiosny i smutek mogiły. W ciebie łzy wszystiewszystkie wpłynęły jak w morze wszystkie marzenia, zachwyty, tęsknoty — w tobie jak ogień nasza radość gorze, z tobą dzień gaśnie i świt wstaje złoty.
Tyś wszystkie kwiaty powplatała w wieńce,
ubrałaś strofy słodką zboża falą —
z tobą na ustach powracają żeńce,
tobą się smucą, radują i żalą. Tyś jest jak burza na wiejskiem weselaweselu, że świat się trzęsie od twej skocznej nuty, aż znów zanucisz o brzozie i chmielu i o wianeczku, uplecionym z ruty.
W tobie jest krasa tej polskiej ziemicy,
moc gór, szum borów i cisza mokradeł —
ty dajesz zapał ułańskiej szablicy
i na zagonie lśnisz lemieszem radeł. A kiedy wdziejesz sukmanę rodową i barwny gorset, co blaskiem się wdzięczy, to cię już żadną nie opowiem mową, bo mi ją zamkną wszystkie barwy tęczy.
Tyś z pawiem piórem i wstążek powiewem
jest jednem ciałem i skarbem stuleci —
więc ożyj znowu — i strojem śpiewem,
niechaj się wolna Ojczyzna rozkwieci! Pieśni! Tyś mistrzom tony wyzłacała, tyś w szopenowskich mazurkach zaklęta — w tobie ich wieczność, natchnienie i chwała, pieśni ludowa — ty nasza — ty święta! —