Opuszczenie ojczyzny
Już strzał działowy nas nie dostanie,
Jużeśmy w opiece wody,
Na wschodzie błysło świetne zaranie
Dalej na morskie przygody.
Już się znudziła przewrotność sądów
I boleść krzywdy odgłosów,
Znam rozpacz ludów, znam gwałty rządów;
I burze serca i losów.
Miałem ja krewnych, których kochałem,
Matkę, sąsiadów, przyjaciół;
Ah! miałem także — Boże! со miałem
Usta nie rzekną, com stracił!
Lecz kiedym przeżył owe rozstanie
I stratę świętej ojczyzny,
Kiedym sam patrzył na jej skonanie,
Niema już dla mnie trucizny.
Gdy mię pogańskie szable nie zsiekły,
Nie sięgła zemsta tyranów,
Gdym uszedł szpiegów rzeszy zaciekłej,
Nie strach mnie morskich bałwanów.
Miło w rozpaczy będzie spozierać
Na rozhukane płaszczyzny,
Łatwiej na morzu będzie umierać,
Во ztąd nie widać ojczyzny!
Niebo się gniewnie w koło zachmurzy
Jak mi się chmurzy lat wiele,
Jak żyłem w burzy, tak zginę w burzy,
Grobem mi będą topiele.
I pamięć ро mnie zniknie w mym rodzie,
Jak ślad po szybkim okręcie,
A równo ginąć w bojach czy w wodzie,
Czy to w rozpaczy odmęcie.
Losów mych zwrócić niema sposobu,
Jak wichrów, gdy dmą w przestworze,
Dalejże, dalej do koła globu
I rozpacz szczęściem być może.